Tajemniczy składnik budowy istot planety Ziemia – „proch i glina” – przedarcie się przez pośredniki, siedząc na „trawie”

Na początku roku 2022 na ekrany kin wchodzi czwarta część okultystycznego studium symboli loży iluminackich, nazwana: „Matrix Zmartwychwstania” (ang. „The Matrix Resurrections”). Film jest namiastką różnych filozofii i religijnych idei, które twórcy starali się upchnąć w czymś takim jak film. Gdy badamy starożytność, w tym biblijny przekaz, dochodzimy do sedna tematyki „Matrix Zmartwychwstania”, które to sedno jest niewiarygodnie wspaniałe. Oczywiście sam amerykański film to biedna próba uchwycenia tego, co znajdujemy w mało zbadanej historii ludzkości, w duchowości chrześcijan, nauce św. Tomasza z Akwinu ! Jeśli ktoś zajmuje się zaginioną historią tej planety, jak i filozofią św. Tomasza, to musi zgodzić się, że sieczka intelektualna filmów typu „Matrix” jest prawdziwym ściekiem, zatruwającym ludzkie umysły. W tym tekście będziemy się starać przekazać państwu urywki opisu prawdziwego „Matrixa”, opartego o św. Tomasza, który bazował na wcześniejszych odkryciach ludzkości, podkreślmy: żyjącej w amnezji, w zapomnieniu (oblivionie) będącym wynikiem przekroczenia przykazań Boga pierwszych istot ludzkich, a następnie globalnego kataklizmu. Przypominanie sobie pamięci Total Recall, nazywanej Świętą Nauką, pozwala wydostać się z diabelskiego koła samsary, inaczej z „Matrixa„, jeśli zastosujemy język popkultury.

Filmy typu „Matrix” są elementem większej układanki. Już od lat widać, że chodzi głównie o gatunek fantastyki naukowej, który jest wykorzystywany szczególnie przez kino amerykańskie, do propagowania idei masońskich – loży iluminackich („nauk demonów” 1 List do Tymoteusza 4:1). W większości, a nawet można przyjąć że w 99%, filmy z USA, gatunku sci-fi, są robione przez ludzi należących do tajnych bractw kielni i cyrkla. Sam „Matrix” to typowy przykład wciskania ludziom kitu ułudy hinduskiej mai świątyń duchów zwodniczych, to znaczy loży ufonautycznych. Młodzi ludzie, nie interesujący się filozofią, chrześcijaństwem, czy zakazaną archeologią, uważają „Matrixa” za dzieło kultowe, nie wiedzą jednak skąd się wzięły pomysły, kto był pierwszy, kto rozpoczął naukę o „matrixie”. W wielkim skrócie, mając w pamięci tekst: „Duchowe świało rozumu w sprawie „traw” oraz „bogów”, idąc w kierunku krainy „złota” – w oparciu o św. Tomasza z Akwinu„, będziemy się tu starać przekazać państwu złożoność starożytnych nauk o umieszczeniu ludzkiej duszy w substancji „prochu-gliny” tego matrixa.

Badanie starożytności, zrozumienie tego co chcieli nam przekazać pradawni, jest ciężką orką (zaprezentujemy tu urywki książki jaką staramy się pisać po kawałku). Na szczęście jest św. Tomasz z Akwinu, są Ojcowie Kościoła, są Polacy jak profesor Krąpiec, mistrzowie megalitycznej zaginionej nauki, znawcy biblijnych „traw” (będziemy cytować dorobek polskiego duchownego katolickiego, dominikanina, filozofa, tomisty, teologa, humanisty, wieloletniego rektora i profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, współtwórcy lubelskiej szkoły filozoficznej, inicjatora wydawania i przewodniczącego komitetu naukowego Powszechnej Encyklopedii Filozofii.) !

Ci z państwa, którzy nie jesteście w temacie zaginionych symboli Świętej Nauki, jaki podejmujemy tu na Argonaucie od kilku lat, powinniście zacząć od artykułu pt.: „Biblijne kody – część II” oraz linków, które są na końcu tego tekstu. Pierwszym i najważniejszym wykładowcą zagadnień „Matrixa” był Jezus Chrystus, to On nauczał o tych wielkich tajemnicach, gdy „kazał usiąść wszystkim na trawie” ! Od jakiegoś już czasu staramy się państwu przekazać coś z tajemnicy „zielska”, na które Pan nasz Zbawiciel „polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie.” Ew. Marka 6:39

W tym artykule również zaczniemy od „zielska”, na które piszący te słowa zawsze „siada” w medytacji św. Tomasza…, jak i wspomnianego ojca dominikanina ! Zanim zacytujemy profesora Krąpca, kolejny raz prosimy pamiętać o sensacyjnym zdaniu biblijnej nauki św. Tomasza, pozwalającej choć troszkę oganąć „trawy”: „To oznaczenie, dzięki któremu rzeczy oznaczane przez słowa znaczą ponownie inne rzeczy, należy do sensu mistycznego” (Tomasz z Akwinu, In Ep, ad Gal, Opera omnia, Paris 1876, tom 21, 230). Przechodząc do trudniejszych elementów Nauki Zbawiciela, gdy „siadamy gromadami i medytujemy – I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu.” Ew. Ewangelia wg św. Marka 6:40; mamy nadzieję, że widzieli państwo film „Zaawansowane symbole Biblii „królestwa ołowiu i żelaza” postaci z Ks. Daniela 2:43 -Johnson, Hoggard„, będący jednym z wielu dodatków do rozumienia Świętego Kodu („traw, gliny, prochu, żelaza, ołowiu…itp”).

W epopei Gilgamesza, przekazie zaawansowanych znawców planetarnego „kodu”,  znajdują się znamienne słowa: „Gdy bogowie stworzyli ludzi, przeznaczyli im śmierć, życie zaś pozostawili dla siebie„. Wszelako głównym wątkiem tego utworu mitologicznego, zawierającego ogromną ilość symboli starożytnych duchowych naukowców,  jest poszuki­wanie „rośliny życia”, która by człowieka uczyniła nieśmiertelnym ! Dlatego Zbawiciel, super Logos, kazał „usiąść im na trawie” ! Nie na „ziemi”, czy „kamieniach”…, ale na „roślinach” ! Boha­ter tego utworu, Gilgamesz, potężny król miasta Uruk, udał się w daleką drogę, aby zdobyć tajemnicę nieśmiertelności, ktoś ją gdzieś uprawiał. („Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał.” Księga Rodzaju 2:15) Wprawdzie odnalazł ro­ślinę życia, ale w powrotnej drodze skradł mu ją wąż, reptilianin, jak by tego było mało, istota reptiliańska ma od tego momentu jeść, uwaga: „proch” – hebrajskie „we’apar”: „Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia.” Księga Rodzaju 3:14

Mamy tu więc tajemniczą roślinę, albo rośliny, bo wliczamy w to „trawy”, jest też niezwykły składnik „pożywienia” proch ! Ten sam składnik, będący „pożywieniem” reptilianina, jest, uwaga: składnikiem ludzkiego ciała, albo ludzkiego jestestwa…! Zdaniem Biblii człowiek, albo pierwszy człowiek, ziemski Adam (hebr. „adam”), został stworzony z prochu ziemi („gliny”). Super kod starożytnych przekazuje nam w tym języku, że ziemia to hebrajskie „adama” (Rodzaju 2:7) więc Adam jest w języku hebrajskim z „adama”, z prochu ziemi”. Dodatkowo słowo „adam”, jak i „adama” posiada w sobie hebrajskie „dm”, znaczący „mieć czerwoną barwę”, co sugeruje rdzawy kolor ziemi, albo kolor pierwszej istoty ludzkiej.

W opowiadaniu o raju i o upadku nie ma wspomnianego wyżej mo­tywu poszukiwania nieśmiertelności przez człowieka. Przeciwnie, autor, wymieniając wśród drzew raju „drzewo życia”, wyraźnie zaznaczył, że inicjatywa obdarzenia człowieka przywilejem nieśmiertelności wyszła od Boga. Wstępem do opowiadania o raju (albo innym wymiarze [prawdziwego Matrixa]) jest wzmianka o stworzeniu czło­wieka, i to jako istoty śmiertelnej. Autor ujął tę wzmiankę w dość osobliwy sposób. Przede wszystkim zaznaczył, że w momencie stwarzania człowieka nie było na ziemi roślin (!!!), które mogłyby dostarczyć człowiekowi jakiegokolwiek, choćby najskromniejszego „pokarmu” (z cudzysłowiem i bez !!!). Stąd wynika, że Bóg, stwarzając człowieka w takich warunkach, sam pragnął zapewnić mu „pożywienie” w jakiś szczególny sposób, aby go ocalić od śmierci głodowej: „Oto nadejdą dni – wyrocznia Pana Boga – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich.” Amosa 8:11, w czasie „słuchania” wszyscy siedzieli gromadami na „trawie” ! „Trawa” już była, gdy przybył na tą planetę Jezus…, sam Jezus ją stwarzał w Ks. Rodzaju!

Autor mówiąc o braku roślin na ziemi, nawet nie wymienił drzew, których „owoce” miały być pokarmem dla człowieka, wspomniał natomiast o braku wszel­kiego „krzewu polnego” – ciekawe co, lub kto jest owym „krzewem” ?! Hebrajski wyraz sijach (krzew), który tu występuje, jest w Księdze Hioba (30, 4) określeniem chwastów, które służą za pokarm w braku innego pożywienia (lebioda?). Egzegeci zazwyczaj kładą nacisk na to, że Bóg ulepił człowieka z „pro­chu ziemi”, a więc z „gliny” albo — jak przetłumaczył św. Hieronim — z „mułu ziemi”. Ale takie wyjaśnienie w opinii biblistów, nie oddaje należycie myśli, jaką autor Księgi Rodzaju pragnął tu wyrazić. Przede wszystkim więc słowo „ulepił” nie musi mieć w danym wypadku dosłownego znaczenia, bo skoro określa ono czynność Boga, to nie różni się od słów „stworzył” albo „uczynił”. Wprawdzie w mitologii mezopotamskiej, znawców planetarnego „kodu„,  istniało pojęcie ulepienia człowieka przez bóstwo z mułu czy nawet z błota, ale po co przenosić to na ten opis stworzenia człowieka, jeśli autor pragnął tu wy­razić prawdopodobnie inną myśl. Zobaczycie teraz państwo jedną z wersji rozumienia „Świętego Kodu”, jakie odkodowali niektórzy bibliści, podkreślmy katoliccy !

 

Mianowicie z tekstu hebrajskiego nie wynika — ściśle rzecz biorąc — że Bóg uformował człowieka z prochu, ale że „uformował człowieka, proch z ziemi” (Hebr. jasar — ..formować”; stąd joser — „garncarz”.) Należy tu zwrócić uwagę na dwa równorzędne rzeczo­wniki: „człowiek” i „proch”, które w jednakowy sposób i niezależnie od siebie łączą się z czasownikiem „uformował”. Na pozór różnica między uformowaniem człowieka z prochu ziemi i uformowaniem człowieka — prochu z ziemi jest niewielka. Ale w tym drugim wypadku wyraźniej chodzi nie o to, jak powstał człowiek, a raczej, w jaki sposób Bóg go stworzył, ale kim z natury swej jest człowiek. Otóż autor chciał tu powiedzieć, że człowiek jest prochem ziemskim, czyli istotą śmiertelną. Potwierdzenie tego mamy w następnym rozdziale, w słowach: „albo­wiem prochem jesteś i do prochu wrócisz” (3, 19), przy czym powrót do prochu albo obrócenie się w proch są to niewątpliwie określenia śmierci ciała fizycznego substancji „ziemi„, jeśli nie jesteśmy jeszcze Prawdziwymi Żydami, czyli chrześcijaninem, narodzonymi z „wody” !

W tym miejscu koniecznie odsyłamy do tekstu „Uwolnienie, i powrót z niewoli „kosmicznych hitlerowców” – V część tajemniczego przekazu do Prawdziwych Żydów„, gdzie pisaliśmy: „Bo gdy Chrystus nas uwolni z przywiązania do „żywiołów” staniemy się istotami duchowymi, o tym wspomina się w Liście do Rzymian 9:8 „To jest: nie ci, którzy są dziećmi ciała, są dziećmi Boga, lecz dzieci obietnicy liczą się jako nasienie.” Sprawa istot zamieszkujących „humanoidalne konstrukcje elementów kosmosu” jest o wiele bardziej ciekawa, zwłaszcza jeśli chcemy rozumieć co jest przekazane w Biblii tym istotom, które stały się, albo narodziły się już z elementu wody !!!

Jeśli jesteśmy już istotami „wodnymi„, narodzonymi z „wody”, to musimy wam w tym miejscu polecić usiąść na „trawie” rozumienia, albo „trawie poznania duchowej struktury rzeczy„, i zacytować wspomnianego na początku dominikanina ojca Krąpca, a wszystko to w oparciu o św. Tomasza z Akwinu ! Jest to ważne, bo mamy już do tej pory wspomnianą substancję: „proch”, składnik ludzkiego jestestwa, pożywienie reptilianina Nachasza, tajemnicze „rośliny” rzeczywistości, i inne.. kody pojęć, odnoszące się do różnych substancji, jak np. „woda„. Kolejne cytaty zaprezentują wam prawdziwy „matrix”, będący o wiele bardziej skomplikowanym i wspanialszym niż amerykański ściek „braci-sióstr-hybryd” Wachowskich !

„Co jest ciekawe, to to, że tego rodzaju sposoby orzekania – predikabilia – wyrażają w dużej mierze strukturę rzeczy; znaczy to, że nie są one wprowadzone niezależnie od poznania, ale przeciwnie, mają swe oparcie w procesie poznania struktury rzeczy, czyli mają podstawę w rzeczy. Człowiek bowiem poznając rzeczy, tworzy o niej wiele pojęć i wreszcie poznaje samą rzecz w poznaniu sądowym, gdy pojęcia uzyskane z oglądu rzeczy łączy w jeden sąd o rzeczy, która – będąc bytem jednym – jest poznawana poprzez „częściowe” poznanie pojęciowe. Całkujemy to poznanie, gdy zdaniem Stagiryty „składamy” w jednym sądzie pojęcia o danej nam realnie rzeczy. Stąd to „orzeczniki” sądowe odpowiadają „częściom” samej rzeczy i sposób przynależenia – w wyniku tego sposób orzekania o rzeczy – wyraża sposób bytowania samej rzeczy. Dlatego pierwotne „kategorie” jako sposoby orzekania wyrażają zarazem sposoby bytowania rzeczy. Związanie zatem języka naturalnego z samą strukturą bytu u Arystotelesa jest wyraźne. Arystoteles posługując się językiem naturalnym i opartą na nim analizą zdawał sobie sprawę, że analizy te dotyczą samej rzeczy i wyrażają jej strukturę, bo poznanie jest „odbiciem” treści bytujących realnie. Zazwyczaj są to treści tego samego bytu, który w naszym poznaniu niejako „rozczłonkowujemy”, aby potem je złożyć.

Byt zaś rozumiany przez Arystotelesa to zasadniczo byt substancjalny. W rozdz. 1 Metafizyki (księga T, 1003 a 21-1003b 10) pisze: „Jest taka wiedza, która r o z w a ż a byt jako byt, oraz to, co przysługuje mu w sposób istotny. I nie utożsamia się ona z żadną z tak zwanych nauk szczegółowych , żadna bowiem- inna nauka p o z a nią nie rozpatruje w ogólności bytu jako bytu, lecz wyodrębniając jakąś jego dziedzinę, rozważa to, co przysługuje mu w danym aspekcie [ . . . ] . Byt pojmuje się różnorodnie, w relacji w s z a k ż e do czegoś jednego, ze względu na jakąś jedną naturę, a nie całkiem r ó ż n o z n a c z n i e [ . . . ] Tak wprawdzie byt pojmuje się różnorodnie, lecz zawsze w relacji do jednej zasady; jedne mianowicie r z e c z y nazywają się bytami, gdyż są to substancje, a wszystko inne dlatego, że są to determinacje substancji, albo procesy p r o w a d z ą c e do substancji, jej zniszczenie lub brak, albo jakości substancji, p r z y c z y n y   w y t w a r z a j ą c e czy sprawiające ją, względnie coś pojętego w relacji do niej, a wreszcie negacje czegoś z nich lub samej substancji”. Zatem substancja spina wszelkie rozumienie bytu u Stagiryty.

Wszystko bowiem jest albo substancją, albo koniecznościowo powiązane z substancją jako racją swego bytowania. I dlatego stawanie się i rozpadanie substancji (czyli droga „do” lub „od” – integrująca wszelkie procesy i ruch realnego świata – jest nie do pomyślenia w oderwaniu od tego, co bytuje, czyli jest substancją), a wszystkie przypadłości i wszystkie relacje i negacje są koniecznościowo związane z substancją jako ze swą racją bytu. Sama zaś substancja, jako samodzielny byt, jest przedmiotem intuicji zdroworozsądkowej. Jednak jej bliższe rozumienie jest uwikłane w system metafizyczny i teoriopoznawczy w dużej mierze odziedziczony po Platonie, zwłaszcza jeśli chodzi o koncepcję naukowego poznania i rolę naukotwórczego pytania DIA TI. Dlatego istnienie substancji i jej poznawalność wiąże się nierozdzielnie z obrazem „sublunarnego” (podksiężycowego) świata zmiennego, w którym rzeczy występują i jako zmienne, i jako złożone, i jako jednostkowe.

Wszystkie te punkty bytowania i poznania należy przezwyciężyć na drodze do intelektualnego, wartościowego poznania. Zatem substancja jest poznawalna tylko poprzez swoje przypadłości jako jedna z racji ich realnego istnienia. Jest ona pierwotniejsza co do natury i co do poznania do tego stopnia, że nawet wyabstrahowane przypadłości i aspekty realnego bytu substancjalnego pojmujemy „na wzór” substancji. Nadto zmienność substancji świadczy o jej wewnętrznym złożeniu z elementu potencjalnego, zwanego w odniesieniu do substancji (HYLE – MATERIA), i czynnego – ENTELECHIA – AKT-FORMA. Substancje jednostkowe, zmienne, ujmowane w swej naturze w sposób abstrakcyjny, znajdujące się w świecie „sublunarnym” i będące przedmiotem potocznego doświadczenia wskazują na inny rodzaj substancji świata gwiazd, gdzie muszą one być doskonalsze, złożone z formy i „esencji piątej” (tj. nie ziemi, ognia, powietrza i wody, lecz eteru). Wszystkie substancje spięte kosmicznym ruchem niebios pierwszych wiążą się z niezłożoną boską substancją, będącą czystą formą, a przez to samo czystym życiem, czystą myślą, doskonale zatopioną w sobie samej, gdyż wszelka potencjalność jest usunięta od boskiego bytu, który według systemu Arystotelesa może nawet nic nie wie o istniejącym świecie, który od wieków wiąże się z kosmiczną miłością, z Formą Czystą, Aktem Czystym. Same jednak substancje świata „sublunarnego” występują w relacji do naukowego poznania różnorako.

Lektura księgi Z Metafizyki dostarcza bardzo cennych informacji, które stały się „wspólnym dobrem” filozofii postarystotelesowskiej, a tym bardziej Tomasza z Akwinu. Z lektury księgi Metafizyki można wyróżnić następujące rozumienie substancji: a) wstępne, naczelne – OUSIA KYRIOS – to substancja jako realny konkretny byt: Sokrates, Platon etc.; b) substancja jako HYPOKEIMENON – podmiot, gdyż w orzekaniu jawi się ona jako podmiot dla istotnych orzeczników, w bytowaniu zaś ów podmiot okazuje się złożony z materii i formy; c) substancja jako To TI EN EINAI (kluczowe rozumienie systemowe!), czyli jako przedmiot definicyjnej wiedzy; d) substancja jako KATHOLOU – rezultat uzyskanej wiedzy, ogólne pojęcie, które nie jest substancją, gdyż jest orzekane o substancji, właśnie jako swoisty rezultat wiedzy o bycie. Szczególną karierę zrobiła arystotelesowska koncepcja istoty To TI EN EINAI. Arystoteles pisze:

Istotę mianowicie każdej rzeczy stanowiło, c z ym dana rzecz jest jako taka. Nie jest bowiem dla ciebie tym samym być sobą i być muzykiem, bo muzykiem nie jesteś ty, jako taki. J a k o taki jesteś zatem sobą. Ale nie chodzi o cokolwiek takiego, gdyż to jako takie, to nie w tym sensie jak białość jest w powierzchni, ponieważ stanowić powierzchnię to nie to samo, co być białym. Ani też to, co złożone z obydwu: powierzchnia biała; bo znów jest nazwa ta sama. Określeniem więc istoty każdej rzeczy jest to wyrażenie, w k t ó r ym nie jest wymieniana rzecz sama” ( M e t a f i z y k a , Z, 4, 1029 b 13-21). A więc istotą każdej rzeczy jest jej wewnętrzna natura, dzięki której ona jest właśnie sobą i stanowi przedmiot definicji w sensie ścisłym. Należy zatem od istoty odróżnić elementy przypadłościowe.” – koniec cytatu

To oznaczenie, dzięki któremu rzeczy oznaczane przez słowa znaczą ponownie inne rzeczy, należy do sensu mistycznego” – sens mistyczny Tomasza jest w gruncie rzeczy sensem opisującym: „stany prawdziwościowe naszego poznania wiążące się z językiem transcendentalizującym, analogicznym, w którym wyrażamy realnie istniejące stany rzeczy” – „wody”, „prochu”, itp… Dlatego kolejny cytat dominikanina będzie związany z przedzieraniem się przez chaszcze „traw pośredników„, w kierunku „krainy złota”, by zdobyć „roślinę nieśmiertelności” (prawdziwego matrixa) ! „…owej krainy, której złoto jest znakomite; tam jest także wonna żywica i kamień czerwony…” Księga Rodzaju 2:12

„Oczywiście, stany prawdziwościowe naszego poznania wiążą się z językiem transcendentalizującym, analogicznym, w którym wyrażamy realnie istniejące stany rzeczy, które w języku metafizycznym przybierają postać analogicznego (tzw. pojęcia) bytu i zamiennych z nim transcendentalnych wartości (rzeczy, jedności, odrębności, prawdy, dobra, piękna). Tak pojmowany byt jako aktualnie istniejący o konkretnej treści podlega procesowi abstrahowania, a przez to operacji na treści-istocie, którą pojmuje się niezdeterminowanie aż do granic niesprzeczności i czystej możliwości, jak to miało miejsce u Jana Dunsa Szkota i Christiana Wolffa.

Zatrzymanie się na stronie treściowo-istotowej bytu suponuje jednak pierwotną afirmację realnego bytu jako istniejącej realnej konkretnej treści. Operowanie zaś istotowym pojęciem bytu w oderwaniu od istnienia nie przekreśla jednak przez to samo faktu istnienia i w tym sensie można uznać, że nawet tak pojmowany byt (esencjalny) jest przyporządkowany istnieniu. Zatem stwierdzanie i posługiwanie się abstrakcyjnymi układami treściowymi wyrażanymi w sądach w różnych dziedzinach nauk jest z natury rzeczy przyporządkowane afirmacji istnienia, a przez to prawdzie, jeśli ta jest relacją zgodności sądu z realnie istniejącym stanem rzeczy.

Jest to prawda analogiczna, której analogatem głównym jest stan nadprawdziwościowy, afirmowany pierwotnie w sądach egzystencjalnych. Prawda jako wartość poznawcza jest zawsze związana z intelektualną pracą osoby ludzkiej, która uzgadniając swoje sądy z istniejącym stanem rzeczy musi pokonać trud „przedarcia się” przez pośredniki i odsłonić je, aby zagwarantować intersubiektywnie sensowną prawdę, oczywistą obiektywnie, przy odsłoniętych pośrednikach poznania („trawach” – dopisek Argonauty). Tak pojęta prawda jest najwyższą wartością osobistą usensowniającą poznanie człowieka tak przednaukowe, jak i naukowe, jak wreszcie wszelkie typy poznania, które ostatecznie suponują stany prawdziwościowe dane w poznaniu teoretycznym. Prawda nie byłaby wartością ludzką, gdyby w jej zdobycie nie był zaangażowany człowiek w swoim wysiłku i działaniu poznawczym. Stany prawdziwościowe będąc rezultatem działalności poznawczej człowieka i wiążąc nas – uzgadniając – z otaczającą rzeczywistością, w której człowiek jest zanurzony w swym bytowaniu, są wartością podstawową, bazową wszelkiej działalności osobowej, a „jest” łącznika zdaniowego sądowego jest także znakiem osobistego sposobu poznania.” – koniec cytatu.

Przyznacie państwo, że amerykański „Matrix” to ściek idei, prawdziwy „matrix” starożytnych jest gigantyczny, dotyka duszy, umysłu i „ciała-prochu” ! Prawdziwy matrix dotyczy złożenia duszy i „ciała-prochu” ! Prodkreślmy to: dotyczy złożenia duszy razem z „prochem-gliną” ! To jest bardzo ważne do dalszych naszych rozważań nad prawdziwym matrixem pradawnych mędrców sprzed potopu, jak i po potopie Noego ! Ożywienie człowieka z prochu i gliny” nastąpiło w ten sposób, że Bóg „tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego człowiek stał się istotą żywą„. Niektórzy bibliści twierdzą, że skoro autor pragnął podkreślić, że człowiek jest istotą śmiertelną, by­łoby nieuzasadnione utożsamianie „tchnienia życia” z duszą nieśmier­telną. W pojęciu Izraelitów człowiek był po prostu „istotą żywą”, a pier­wiastkiem życia w człowieku był „duch”, albo jak w tym wypadku, „tchnienie życia”.

To samo zresztą dotyczyło zwierząt, które też miały w sobie „tchnienie życia”, i również były „istotami żywymi”. Autor, przedstawiając powstanie człowieka jako prochu z ziemi, ożywionego przez Boga, chciał prawdopodobnie w ten sposób uwydatnić przywilej nieśmiertelności, jakim człowiek, „istota żywa” — śmiertelna, miał być dopiero obdarzony przez Boga.  W czasach tajemnic piramid, sprzed potopu, i Mojżesza, wysokiego kapłana, kodującego przekaz od Boga w  Księdze Rodzaju rozróżnienie — ciało śmiertelne, dusza nieśmiertelna — było znane i dobrze ukryte pod postacią symboli. Można znaleźć w Biblii roz­różnienie ciała i „ducha” w człowieku, ale ten „duch” jest po prostu równoznaczny z życiem (por. słowa w Ekl 3, 19 n.: „jak umiera człowiek, tak też umiera i zwierzę, bo duch w nich jeden;… wszystko powstało z prochu i wszystko znów prochem się staje„). W języku hebrajskim nie ma wyrazu, który by określał dzisiejsze pojęcie duszy ludzkiej, ale jest w języki greckim, czyli w „trawach” nauk metafizycznych !

W Biblii, generalnie wyraz „człowiek”,  ma to samo znaczenie, co i w rozdziale Ks. Rodz. 1, 26, mimo że odnośny rzeczownik hebrajski brzmi tu ha-adam, a nie jak poprzednio 'adam; zatem „człowiek” — to też „ludzie”. Jednakże podczas gdy poprzednio wyraz „człowiek” był ogólnym określeniem ludzi, a w szczególności męż­czyzny i kobiety (Rodz. 1, 26), tu taki sens kolektywny „człowiek” — „ludzie” nastręcza większą trudność. W dalszym bowiem ciągu opowiadania wyraz ha-adam przybiera nie tylko znaczenie jednostki, ale występuje obok wyrazu kobieta (iszszah), a więc jest określeniem mężczyzny. Ale z dru­giej strony i takie rozróżnienie — mężczyzna i kobieta — nie jest proste ! Coś się dzieje w Ks. Rodzaju, coś tam jest mocno zakodowane ! Mimo że przekroczenia zakazu dopuścili się „człowiek” (mężczyzna) i kobieta, z raju, z innej rzeczywistości matrixa, został wygnany „człowiek” (ha-adam) (Rodz. 3, 24), co zresztą odpowiada umieszczeniu „człowieka” (ha-adam) w raju innej rzeczywistości (Rodz. 2, 8). Jeden z egzegetów wysunął więc przypuszczenie, że we wzmiance o tajemniczym ufor­mowaniu „człowieka” (Rodz. 2, 7) wyraz ha-adam jest określeniem człowieka jako gatunku, a więc „ludzie”, i to zarówno płci męskiej, jak i żeńskiej; ze względu zaś na opowiadanie o stworzeniu kobiety (Rodz. 2, 18—24), które zostało tajemniczo przekazane przez Ducha Świętego, wyraz ha-adam stał się rów­nież określeniem mężczyzny.

Jak widzimy, sprawa znaczenia wyrazu „człowiek” w opowiadaniu o raju i o upadku nie jest prosta, jest przedzieraniem się przez „chaszcze traw” – by dotrzeć do  „stanów prawdziwościowych naszego poznania wiążącego się z językiem transcendentalizującym, analogicznym, w którym wyrażamy realnie istniejące stany rzeczy„. Zwykło się mówić, że Bóg umieścił w raju dwoje ludzi, mężczyznę i kobietę, i że mężczyzna i kobieta zostali z raju wygnani. Jednakże z całości opowiadania zdaje się także wynikać, że autor, czyli Duch Święty, przekazał w Księdze Rodzaju, nawet gdy mówi o mężczyźnie i o kobiecie, ma na myśli „człowieka” w ogóle, zwłaszcza iż, jak napisał, kobieta była niejako dopełnieniem mężczyzny.

Ponieważ człowiek, istota śmiertelna, nie mógłby istnieć na ziemi pozbawionej wszelkich tajemniczych „roślin”, „Jahwe, Bóg, zasadził ogród w Edenie, aby tam umieścić człowieka, którego uformował” (Rodz. 2, 8). Wyraz Eden, który zdaje się być nazwą jakiegoś szczególnego miejsca na ziemi pozbawionej roślinności, jakiegoś matrixa, występuje u proroków: „Eden ogród Boga” (Ez 28, 13; porównajcie. Iz 51, 3). Podobnie i tu Eden jest określeniem ogrodu: „ogród Eden„; jednakże w dwóch wypadkach ta nazwa zdaje się mieć szersze znaczenie: w przytoczonych wyżej słowach („ogród w Edenie”) i w Rodz. 2, 10 („rzeka wypływała z Edenu, aby nawadniać ogród„).

To by wskazywało na pokrewieństwo nazwy Eden z sumeryjskim wyrazem edin — „równina”, bądź urodzajna, bądź step, a także pustynia!!! Stąd wynika, że według autora, „raj” był jakby oazą na obszernej równinie-pustyni (tohu vabohu – Arrakis – „Niewiasta zrodzi” super mistycznych chrześcijan, uciekną na specjalne miejsce „pustyni (Arrakis) !!!, gdzie brała początek jakaś „rzeka”, która tu właśnie rozdzielała się, dając początek czterem rzekom. „Raj” matrixu prawdziwego leżał więc „u źródeł wód” – (bo jesteśmy już narodzeni z „wody”) – co w Biblii jest okre­śleniem miejsca szczególnie urodzajnego, miejsca szczęścia (por. Iz 35, 7; 49, 10). Wody te nawadniają rośliny…, w tym trawy, ale i drzewa.

Pustynia zatem jest tutaj miejscem, gdzie smok nie może już szkodzić niewieście. Skoro motywem ucieczki niewiasty na pustynię jest bezpieczeństwo, nie ma miejsca na karę Bożą, której przejawem było życie narodu izraelskiego w diasporze. Tłumaczenia standardowe okazały się niewystarczające. Należy więc szukać rozwiązania, które najtrafniej objaśniałoby, zgodnie z tekstem i kontekstem, znaczenie symboliczne „pustyni” z wizji niewiasty w Ap 12,1 —18. – Niektórzy bibliści doszukują się w „pustyni-pustkowie” symbolu kary, niestety taki pogląd nie ma uzsadnienia w tekście. Wyrazem kary są ataki prześladowcze smoka-reptilianina, przed którymi „niewiasta-chrześcijanie” chroni się na pustynię. Pustynia, a dokładnie jest to „specjalne miejsce – przygotowane przez Boga„, wobec tego jest schronieniem dla niewiasty, a nie karą. Potwierdza to dobitnie świadectwo wiersza 6, określające pustynię jako „miejsce przygotowane przez Boga”. Wyrażenie to w Piśmie św. ma zawsze znaczenie szczególnej opieki Bożej, a nie kary.” – cytat z „Niewiasta zrodzi” super mistycznych chrześcijan, uciekną na specjalne miejsce „pustyni (Arrakis).

Pozostaje jeszcze umiejscowić tajemniczą krainę, zwaną „Ogrodem Eden” ! „A zasadziwszy ogród w Edenie na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił.” – Na wschodzie…, skoro tak to w jakimś dziejowym momencie, nie wiemy czy przed, czy może po tym jak „…błyskawica WYJDZIE od wschodu i świeci aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego.” Mat 24:27; przekład dosłowny Jesteśmy ciągle truci przez zachodnią okultystyczną cywilizację iluminatów, a jak się okazuje, wszystko co dobre znajduje się/pochodzi „ze wschodu” ?!

Linki:

Pierwszym musi być – Kod Źródłowy Biblii, część II – Więcej o zaawansowanej „zielonej trawie”

odnośnie stworzenia człowieka z tajemniczej „gliny” odsyłamy do: „Duchowa archeologia inteligencji nieziemskich, starożytnego kodu znaków – część II – „Tchnął w niego i człowiek stał się istotą…

Pamięć nadprzyrodzona – zaawansowane systemy Total Recall’u ?

Czy da się zrozumieć święty „Kod Źródłowy” Biblii Starożytnego Boga ? – część I

Biblijne kody – część II

Uprawy, podlewanie i zbiory ?

Sny mieszkańców cienistej krainy

Wstęp do Esencjalizmu biblijnego

Nadzwyczajny przekaz do prawdziwych Żydów – Duchowi Mnisi, obserwujący duchowy umsył – Logos Chrystusa

Tajemnicza kwantowa kraina – II część wstępu do Esencjalizmu biblijnego

Chrześcijańska medytacja zasłony kodu Biblii

Kosmiczne symbole Biblii – ‚odbijanie pocisków’, część II

Kosmiczne symbole Biblii, medytacja tajemnicy, część III

Biblijne kody

Boskie Tchnienie

Starożytna niebieska materia

Tajemnice Biblii – semantyczno duchowa inżynieria wsteczna, część I

Tajemnice biblijnych psyche [ψυχή] joginów

Szatańscy iluminaci NWO będą produkować genetyczne hybrydy loży UFO antychrysta – kazania Ks Natanka

Semantyczny zaawansowany kod Biblii – Twórca tego kodu podróżuje na obłokach !

Zaawansowane symbole Biblii „królestwa ołowiu i żelaza” postaci z Ks. Daniela 2:43 -Johnson, Hoggard

 

Prawda o Starożytnym Egipcie jako kosmicznym i alchemicznym piecu do topienia żelaza

Prawdziwa Joga Jezusa Chrystusa – Jedynego Jogina Zbawiciela Logosu, prowadzącego do Domu Ojca!

Bramy czasowe iluminackiej (r)ewolucji istot humanoidalnych loży ufonautycznych hybryd GMO Lucyfera

Dobre 16
Złe 1

Podobne Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *