„Niebieski namiot” – Czy da się zrozumieć święty „Kod Źródłowy” Biblii Starożytnego Boga ? – część II

Biblia jest i prosta i niezwykle skomplikowana, to już państwo z pewnością wiecie. Posiada wiele poziomów i opisuje-przedstawia rzeczy, którym się nawet filozofom nie śniły ! Wszystko to jest zgodne zgodnie z żydowskim i katolickim przesłaniem św. Tomasza z Akwinu, którzy ujawnił nam duchowy klucz, albo duchowy wątek, za którym mamy podążać:  „…jak już powiedziano, różnorodność sensów nie bierze się stąd, że jedno słowo oznacza wiele, lecz stąd, że rzeczy oznaczane przez słowa mogą być znakami innych rzeczy.”. Odnośnie tego klucza odsyłamy do serii tekstów, przykładowo do „Biblijne kody – część II„. Wszystko to jest również zgodne ze świętym wykładem samego Zbawiciela, który: „bez przypowieści nic im nie mówił” !!!

Nie ma nic cenniejszego niż możliwość zbawienia się dzięki Bogu Abrahama, Izaaka i Jakuba, mocy Jego Syna oraz Duchowi Świętemu. Na czym więc polega zbawienie chrześcijańskiego Jogina („Syna Wschodu” 1 Król 4:30) ? Rodzące się na początku nowej ery chrześcijaństwo głosiło poglądy o nieśmiertelności duszy ludzkiej, ale także o zmartwychwstaniu umarłych, i do zmartwychwstania „nowego człowieka”, niezwykle odmienionego przez moc Jezusa Chrystusa, „będącego jak aniołowie” – po uzyskaniu albo dostąpieniu takiego miłosierdzia.

Biblijnej duchowej nauki o zmartwychwstaniu nie wolno mylić ze wskrzeszeniem, czyli zwykłym powrotem osoby zmarłej do życia doczesnego, jak w przypadku ewangelicznego Łazarza. Wierzenia określane mianem metempsychozy i reinkarnacji rozpowszechniane przez orfików, pitagorejczyków i Empedoklesa z problematyką filozoficzną ściśle zostały związane przez Platona . W Kratylosie możemy przeczytać: „Bo niektórzy wyjaśniają, że ciało (soma) jest grobem (sema) duszy, gdzie ona przebywa w tym życiu.

A ponieważ poprzez ciało siebie okazuje, dając znak (semainei) o sobie, dlatego zostało trafnie nazwane znakiem (sema). Prawdopodobnie głównie orficy wprowadzili tę nazwę, według nich dusza w ciele odbywa pokutę za winy, mając ciało za mocną osłonę, podobną do więzienia, aby się w nim zachować (sozetai), dopóki nie odkupi win, i stąd nazwa to soma: przechowanie, osłona. („…dlatego zostało trafnie nazwane znakiem” ?!  rzeczy oznaczane przez słowa mogą być znakami innych rzeczy )

W „De anima” Arystotelesa możemy przeczytać: „Te same zastrzeżenia budzi także teoria [duszy] w poematach zwanych orfickimi; głosi ona mianowicie, że dusza unoszona „wiatrami” wchodzi ze wszechświata do wnętrza w procesie oddychania. Nie może to jednak zachodzić w roślinach i niektórych zwierzętach, nie wszystkie [z nich] bowiem oddychają. Uszło to uwagi zwolenników tej teorii.” – urywek z Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. 3, Warszawa 1992, s. 65-66. Natura duszy była dla starożytnych powietrzem, albo tchnieniem, co zgadza się z Biblią Starożytnego Boga (który jest ucieczką!), gdzie w Ks. Rodzaju czytamy: „(…) wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.”

(Tzw. starożytni Egipcjanie coś niecoś wiedzieli, bo według egipskiej mitologii bóg Chnum stworzył dzieci ludzkie z „gliny” przed umieszczeniem ich w łonie ich matki. Natomiast według greckiej mitologii (Theogonia) Prometeusz ulepił człowieka z gliny, a Atena, czyli symbol mądrości i sztuki, obdarzyła go życiem. Prometeusz ulepił człowieka z gliny pomieszanej ze łzami. Duszę zaś dał mu z boskiego ognia, którego parę iskier ukradł z rydwanu boga Heliosa, inaczej symbolu Słońca, czyli ostatecznie Boga Wszechmogącego.)

Starożytni wiedzieli o duszy, możliwe że i o czymś na kształt reinkarnacji, dużo więcej niż ludzie z XXI wieku, wiedzieli też zapewne coś o „ucieczce z koła samsary pięciu skupisk„. Mocno kodowane poglądy Platona na temat życia pozagrobowego odczytujemy przede wszystkim w dwóch dialogach: w Fedonie na temat nieśmiertelności duszy i w Fajdrosie na temat stosunku duszy do idei. Platon, uczeń Egipcjan, ale i znawca Tory, głosił zarówno preegzystencję jak też reinkarnację, uznawał nieśmiertelność duszy. Aby uciec z diabelskiego koła samsary powinniśmy wiedzieć co chcieli nam przekazać starożytni, ale i sam Bóg Jezus w Piśmie !

Platon tak np. opisuje pochodzenie dusz i ich przeznaczenie w Timaiosie: „To powiedział [Demiurg] i znowu do tego pierwszego moździerza, w którym duszę wszechświata był zmieszał i utarł, zlał resztki pozostałe po robocie poprzedniej i mieszał jakoś w ten sam sposób, ale składniki mieszaniny już nie były takie same i nie zachowywały się tak samo, tylko były drugo- i trzeciorzędne. Zgotowawszy wszystko, rozdrobił to na tyle dusz, ile jest gwiazd, i każdą duszę jednej gwieździe przydzielił, a wsadziwszy ją jakby na wóz – pokazał jej naturę wszechświata i powiedział im prawa przeznaczone. Że pierwsze narodziny miały być pierwsze dla wszystkich, aby nikt nie był przez nikogo pokrzywdzony. I trzeba, że by dusze były rozsiane po gwiazdach – każda żeby poszła na odpowiednie dla niej narzędzie czasów – i żeby się każda stała istotą żywą, najbardziej zbożną.

A że natura ludzka jest dwojaka, żeby lepszy był ten rodzaj, który się później miał nazywać mężczyzną. A gdy z konieczności zaszczepione zostaną w ciała i do ciał ich zacznie jedno przychodzić, a drugie z nich będzie odchodziło, trzeba będzie, żeby jednakowo u wszystkich była wrodzona zdolność do spostrzegania pod wpływem doznań gwałtownych. Po drugie, miłość zmieszana z rozkoszy i z cierpienia, a oprócz tego strach i gniew, i wszystko, co za tym idzie, i co jest jedno drugiemu z natury przeciwne.

Jeżeli nad tymi rzeczami zapanować potrafią [„…a przecież ty masz nad nim panować” – Ks. Rodz 4:7 – dopisek Argonauty], będą mogli żyć w sprawiedliwości, a jeśli one zapanują nad nimi, w zbrodni. Kto czas odpowiedni przeżyje dobrze, ten znowu pójdzie mieszkać na gwieździe, do której prawnie przynależy, i życie będzie miał szczęśliwe i takie, do którego nawykł. A kto na tym punkcie pobłądził, ten przy drugich narodzinach przybierze naturę kobiety.

A kto się jeszcze w tych warunkach zła nie pozbędzie, ten zależnie od tego, jak grzeszył, na podobieństwo tego, jak się jego charakter rozwijał, jakąś taką zawsze przyjmie naturę zwierzęcą i przemieniając się tak, nie prędzej się męczyć przestanie, aż pójdzie w sobie samym za obiegiem tego, co identyczne i podobne, potrafi opanować rozumem tę wielką masę i to, co później do niego przyrosło z ognia, z wody, i z powietrza i z ziemi, a co hałaśliwe jest i nierozumne, i człowiek wróci do swego stanu pierwotnego, który był najlepszy”. Jak przeczytaliśmy „przyjmie naturę zwierzęcą„, dlatego pisaliśmy coś niecoś o tym w tekście pt: „Humanoidy określane mianem „choirous” – starożytny zaawansowany duchowy kod„. Wspominaliśmy tam o istotach (duchowych) jak „psy”, „świnie”, itp… (w cudzysłowie) – umieszczonych, albo mieszkających w ludzkich ciałach.

Starożytny kod Platona jest niezwykły, jednak ten prawdziwy, Boski, nazywamy Biblią, inaczej Słowem Boga, albo Logosem, ten dopiero jest potężny, ten prowadzi do wyjścia/ucieczki z koła samsary: „pragnąc przyodziać się w nasz niebieski przybytek” 2 Kor 5,2 ! W związku z tym ktoś mądry napisał: „Jak za pomocą soli można z mięsa usunąć rozkład, tak samo za pomocą nauk dziewica usuwa wszelkie nierozumne żądze cielesne. Dusza bowiem nie posypana solą słów Chrystusa musi cuchnąć […]. A zatem cały duchowy wykład Pisma Świętego w trosce o nasze dobro udzielił nam ostrej i konserwującej soli.

Jeśli Chrystus się zmiłuje nad nami, mamy szansę na ucieczkę z koła samsary i otrzymanie „niebieskiego przybytku” (starożytnej niebieskiej materii?). Ktoś z państwa zapewne powie, że to wszystko jest niezrozumiałe i skomplikowane. Dlatego powtarzamy i przypominamy, że należy prosić ciągle Ducha Świętego o miłosierdzie i łaskę rozumienia spraw duchowych zawartych w Biblii.

Zanim przejdziemy do spraw ducha, duszy i ucieczki z koła samsary poprzez rozumienie Świętych Symboli Jezusa Chrystusa, w oparciu o św. Tomasza, prosimy przeczytać kilka zdań z tekstu polskiego specjalisty numerologa, znawcy żydowskiej kabały, wszelkich religii i symboli oraz przesłań starożytnych mędrców, cytaty te odnoszą się do zagadnień tego artykułu jak i problematyki symboli jakie poruszamy na Argonaucie:

„Przecież wiadomo, że literalne rozumienie Biblii natychmiast natrafia na ogrom sprzeczności. I tak właśnie powinno być, ponieważ już jej powierzchnio­wy tekst ma przede wszystkim charakter symboliczny i jest wypełniony metafo­rami, dzięki czemu zawrzeć może naraz całe pokłady wątków tematycznych, od­noszących się do kosmologii, etnohistorii i historiozofii, antropologii, a w tym procedur inicjacyjnych (por. np. opisy szkół prorockich) etc, etc. Co gorsza, mogą się one rozmaicie przebijać, niejako falować, w stosunku do tekstualnej powierzchni.

Powracając do kwestii „ucieleśnienia” Słowa Bożego, to warto sobie uświa­domić fakt, że może się to dokonywać na różne sposoby, a przede wszystkim na dwa, tj. – w mówiącym człowieku i przebiegu jego życia, oraz w piśmie (odkąd zostało ono wynalezione). Z uwagi zaś na to, że takie same informacje można kodować (na takim, czy innym poziomie dokładności) też w zapisie cyfrowym, a ostatnimi czasy – ma­gnetycznym, elektronicznym itd., to liczba i rodzaje takich „ucieleśnień” wzrasta.(…)

Ponieważ wszelki rodzaj intencjonalnego zapisu informacji musi podlec zde-kodowaniu, aby trafić do adresata, to będzie on dlań szyfrem dopóty, dopóki nie bę­dzie dysponował odpowiednim kluczem deszyfracyjnym, np. po prostu znajomo­ścią słownictwa hebrajskiego, składni i jego zapisu literowego, czy też numerycznego. Ale samo uchwycenie informacji, zawartych w obrazach (używając cybernetycznego ujęcia M. Mazura i J. Kosseckiego) nie wystarcza, ponieważ całość semantyczna będzie się mieścić również w skojarzeniach parainformacyjnych. I stąd cały kłopot, że z góry wiadomo, że będą one różne u różnych czytelników Biblii.(…)

Biblii zawsze zapisywane słownie, bo niby w jaki prosty sposób odróżnić nu-merologię symboliczną od cyfrowego zapisu słów? Wobec tego wszystkiego, przekaz werbalny biblijnej tradycji hebrajskiej miał trzy etapy: 1) tradycja ustna, 2) ksiąg zapisanych kodem alfabetycznym i 3) ksiąg zapisa­nych kodem alfabetycznym, który stał się zarazem kodem cyfrowym. Ostatecznie proponuję SP przyjąć do wiadomości, że począwszy od etapu 3-go (trudnego do dokładnego wydatowania: późna starożytność – III w. p.n.e.?) mamy do czynienia z następującymi sytuacjami semantycznymi na kolejnych poziomach, a to: cyfrowym kodem 22 liter alfabetu hebrajskiego, literowym kodem tegoż alfabetu, zapisującym fonemy spółgłoskowe słów języka mówionego, akustycznym kodem odczytywanych słów, uwzględniającym również fonemy sa­mogłoskowe, przystanki, melodyczność etc, i odnoszącym się do obrazów zmy­słowych (postrzeżeń, wyobrażeń i wizualizacji w stanach transowych), myśli (bezobrazowych doznań znaczeń pojęciowych) oraz doznań motywacyjnych (de­cyzyjnych) I-ego rzędu (emocji i nastrojów relaksacyjnych) i II-ego rzędu (woli-cjonalnych wyborów i samoprzymuszeń), a wszystkie te doznania poznawcze i motywacyjne stanowią również pewien ro­dzaj skomplikowanego i wieloparametrowego kodu, dotyczącego informacji w za­kresie ukrytej „pod nimi” rzeczywistości. chargol „szarańcza” (jeden z jej rodzajów).”

No cóż, tylko „szarańcza” nie bardzo tu pasuje, choć jako symbol mnogości czegoś (co zjada i samo jest zjadane) dałoby się jakoś zinterpretować. A swoją drogą metafora szarańczy pustoszącej żyzne pastwiska Słowa Bożego jest metaforą godną zastanowienia„. Jeśli idzie o to ostatnie zdanie SR to mogę powiedzieć, że owe pastwiska zapewne są użyźniane przez egzegetyczne wywody fundamentalistów. wybitny biblista i znawca problematyki qum-rańskiej, ks. Stanisław Mędala, prof. Akad. Teolog. Kat. w Warszawie, też się nie wa­hał wziąć pod uwagę zależności gematrycznej, tak pisząc w znakomitej swej analizie Ewangelii Św. Jana („Ewangelia Św. Jana. Listy Powszechne. Apokalipsa”, w: „Wpro­wadzenie w myśli i wezwania ksiąg biblijnych”, 10, ATK, 1992, W-wa): „Prawdopodobnie liczba 153 przy cudownym połowie ryb ma znaczenie symboliczne. Może być ona sumą kombinacji liter hebrajskich, które tworzą wyrażenie kehal ha ahabah – „społeczność (czyli Kościół) miłości” albo benej ha – elohim – „Synowie Boży” (s. 21).”

„Zanim jednak przej­dę do kwestii metaforyzacji gematrycznej, to chciałbym przedtem rzucić myśl, która może się okazać szokująca dla pewnych osób. Otóż stwierdzam, że model matema­tyczny jakiegoś systemu empirycznego, którego takie czy inne własności zostały zmie­rzone, jest niczym innym, jak właśnie najbardziej abstrakcyjną metaforą, wyrażoną w znakach symbolicznych matematyki.

Jest to metafora najbardziej precyzyjna z nam znanych i operacje na modelu matematycznym, zgodnie z dedukcyjnymi regułami ma­tematyki, mogą umożliwić wykrycie dalszych własności zmierzonego obiektu, które na innej drodze trudno byłoby ujawnić i ująć, a także, przy zmiennej czasu, predykcję zachowań obiektu w założonych uwarunkowaniach. „Znaczenia” systemu empirycz­nego, to wartości liczbowe różnych jego pomiarów. Model matematyczny zależności między elementami jego struktury, polega przecież na analogii, o dziwo, zwykle głę­boko sięgającej w naturę systemu. Czyżby świat w swej najgłębszej istocie miał cha­rakter matematyczny, który na zewnątrz pojawia się człowiekowi w obrazach zmysło­wych, powiązanych z określonymi emocjami?”

Przecież Chrystus wypowiadał ustnie swe narracje metaforyczne, a ludzie je wy­słuchiwali. Co więcej, to w Objawieniu Jezusa Chrystusa mamy wypowiedź: „tu po­trzebna jest mądrość: Kto ma rozum niech obliczy liczbę zwierzęcia…” (Obj. 13.18), czym wyżej już się zajmowałem. Wreszcie, nie kto inny, lecz właśnie Jezus Chrystus w swych przypowieściach (można powiedzieć: „co krok”) posługuje się numerologią symboliczną.

Że jest taka numerologią w Biblii temu SP nie mógł zaprzeczyć i powołał się na liczbę 7, „wyrażającą ideę pełni, kompletności, a doskonałym przykładem na to jest dialog Piotra z Jezusem: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy prze­ciwko? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy (Mt. 18.21-22; s. 60 op. cit.).

(…)wrócę z powrotem do Bereszith ze względu na tradycję żydow­ską, przywołaną przez SR iż: „Mojżesz, aby otrzymać Torę wstąpił do nieba, tam rozmawiał z aniołami, a Bóg dał mu nie tylko tekst ksiąg, ale także objawił ukryte kombinacje liter, które ujawniają inne, nieznane oblicze Tory. Ten tajemniczy klucz miał być przekazywany przez pokolenia, a Mojżesz ben Nahman (Nahmanides) – jed­na z wybitniejszych postaci wczesnej Kabały -twierdził, że według tradycji pochodzą­cej od samego Mojżesza, Torę należy czytać jako zestaw, czy sekwencję imion (…). Jo-seph ben Abraham ibn Gikatilla (1284 – ok. 1325) twierdził z kolei, że litery są mistycznym ciałem Boga, podczas gdy on sam jest jakby duszą liter” (s. 49-50). Rów­nież nie ma co się zżymać na ascensję Mojżesza do nieba, skoro Św. Paweł znalazł się w trzecim niebie!]” – koniec cytatów polskiego znawcy tematu zaawansowanej kabały oraz wszelakich symboli. Ostatnie zdanie w temacie podróży św. Pawła do innego wymiaru przedstawiliśmy w tekście „Tajemnice aż do Tritos Uranos„.

Wierzymy, piszący te słowa, że zadaniem chrześcijańskiego jogina powinna być ucieczka z diabelskiego koła samsary – inaczej z „Pięciu skupisk pamięci Total Recall„. Co i gdzie w Piśmie Świętym jest wspomniane na temat tzw. „reinkarnacji” ? Wydaje się nam, że jest takich miejsc kilka, ale najważniejszym jest to w Ew. Mat 17, 11–12 „Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go„.

W pewnym sensie „wyjaśnienie” tego urywka Ewangelii podaje kardynał Gianfranco Ravasi: „Te słowa Jezusa są odpowiedzią na wątpliwości Piotra, Jana i Jakuba schodzących z Góry Przemienienia: „Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?”. Chcąc wyjaśnić zagadkę tego „najpierw” i powrotu proroka Eliasza na ziemię, musimy sięgnąć do źródła, z którego wyrosła wiara podtrzymywana przez uczonych w Piśmie tamtej epoki. Można za nie uznać zdanie z Księgi proroka Malachiasza, w którym Bóg oświadcza: „Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego” (3, 23). Z kolei wzorem dla tej oczywistej biblijnej podstawy twierdzenia uczonych w Piśmie jest opowieść o ziemskim końcu Eliasza, który wstąpił do nieba w pełnej komunii z Bogiem (2 Krl 1, 1–13).

W ten sposób powstało przekonanie, że prorok, który po swoim wniebowzięciu żyje w wiecznej bliskości z Bogiem, wróci, by obwieścić światu nadejście Mesjasza i sąd ostateczny. W późniejszej tradycji żydowskiej, chrześcijańskiej i muzułmańskiej – jednak spod znaku ezoteryki, a nawet herezji  – nie brakowało takich, którzy mówili o jego reinkarnacji, co jest doktryną z gruntu obcą biblijnej antropologii głoszącej zmartwychwstanie. Hipoteza powrotu Eliasza gorliwie popierana przez pewne apokryfy żydowskie, jak Księga Enocha, wywarła wpływ na hebrajski rytuał obrzezania, podczas którego zostawia się puste „krzesło Eliasza” w nadziei, że on sam się pojawi na ceremonii.

W czasie wieczerzy paschalnej napełnia się „kielich Eliasza”, wierząc, że prorok wejdzie przez wpółotwarte drzwi domostwa, zapowiadając Mesjasza. Wśród ludu utrzymywano także, że nierozpoznany przez nikogo Eliasz nieustannie pojawia się na ziemi, by wspierać biednych, chorych i umierających. Tak można wytłumaczyć fakt, że kiedy Jezus z krzyża wołał po aramejsku słowami wstępu do Psalmu 22: Eli, Eli lema sabachthani („Boże mój, Boże, czemuś Mnie opuścił?”), tłum pomylił je z inwokacją do proroka opiekuna konających: „Niektórzy ze stojących tam mówili: «On Eliasza woła» (…) Inni mówili: «Popatrzmy, czy nadejdzie Eliasz, aby go wybawić»” (Mt 27, 47.49).

Wiedząc o tym wszystkim, nietrudno zrozumieć odpowiedź Jezusa udzieloną apostołom: „Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli”. Chrystus wskazuje więc na siebie jako na Mesjasza i oświadcza, że zapowiadającym Go Eliaszem był Jan Chrzciciel. Jednak ludzie nie rozpoznali w nim zwiastuna Mesjasza Jezusa i skazali go na mękę. Na koniec ewangelista Mateusz nie pozostawia wątpliwości co do tej interpretacji, dodając: „Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu” (17, 13). Zresztą już wcześniej, przy innej okazji, po wygłoszeniu pochwały Chrzciciela, Jezus podkreślił jego symboliczną tożsamość: „Jeśli chcecie uznać, to on jest Eliaszem, który ma przyjść” (11, 14).

Nie wiem jak pańśtwo, ale ciągle wydaje mi się, że można to rozumieć tak, że Eliasz (jego duch-dusza?) został posłany albo odrazu z ziemskiego żywota swojej epoki do czasu przyjścia Jezusa, przecież został „wzięty” i przetransportowany w czasy Zbawiciele, lub w pewnym momencie historii również do Nieba, albo w innym rozumieniu, został wysłany ze świata niebiańskiego, gdzie mamy otrzymać „niebieski przybytek”, czyli inkarnował się w ciało kobiety jako istota anielska, by ogłosić przybycie Jezusa ?

Można by to chyba tak rozmieć, gdyby nie cytat z Ojca Kościoła opublikowany w artykule „Przeradzanie się agregatów – część II zjawisk metapsychicznych w świątyni Boga„, zaprezentujmy go, jego większą część, jeszcze raz, bo jest niezwykły, ale i duchowo bardzo skomplikowany, a co najważniejsze bardzo cenny:

„…Koniecznością, jak myślę, było zająć się zbadaniem problemu wędrówki dusz ze względu na przypuszczenie pewnych ludzi sądzących, że dusza, o której mowa, to jedna i ta sama dusza Eliasza i Jana, najpierw zwana Eliaszem, następnie Janem; a przecież nie bez woli Bożej został on nazwany Janem, jak wynika ze słów anioła, który ukazawszy się Zachariaszowi rzekł do niego: Nie bój się Zachariaszu; twoja prośba została wysłuchana: zona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan (Łukasza 1:13), a także z tego, iż Zachariasz odzyskał głos, gdy na tabliczce napisał iż syna trzeba nazwać Janem (Łukasza 1: 63).

Jeśliby natomiast ta dusza była Eliaszem, należało ją nazwać Eliaszem również wtedy, gdy się narodził po raz drugi, lub podać przyczynę zmiany imienia, tak jak to było gdy zostało zmienione imię Abram na Abraham, Sara na Sarrah, Jakub na Izrael, Szymon na Piotr. Wszakże i tak między jednym a drugim wypadkiem nie została zachowana pełna analogia; u wymienionych bowiem osób nastąpiły zmiany w jednym i tym samym życiu. Ktoś zapyta: Jeśli dusza Eliasza nie była najpierw w Tezbicie, a następnie w Janie, czym zatem jest to, co Zbawiciel w jednym i drugim n a z w a ł Eliaszem? Ja sądzę, że Gabriel w rozmowie z Zachariaszem podał, na czym polegała ta sama natura w Eliaszu i Janie; mówi bowiem: Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed nim w duchu i mocy Eliasza (Łuk 1, 16).

Zauważ, nie powiedział: w duszy Eliasza, aby można było mówić o przejściu jej z ciała do ciała, lecz w duchu i mocy Eliasza (Łukasza 1:17). Różnicę zaś między duszą i duchem zna dobrze Pismo, jak wskazuje urywek: Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nie naruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa (1 Tes 5:23) oraz ten, który znajduje się w Księdze Daniela według Septuaginty: Błogosławcie, duchy i dusze sprawiedliwych (Daniela 3, 86), dowodzi różnicy między duchem i duszą. Jan więc zostaje nazwany Eliaszem nie ze względu na duszę, lecz na ducha i moc, a one w niczym nie naruszają nauki kościelnej, jeśli najpierw były w Eliaszu, następnie w Janie, [jak stosownie mówi Apostoł]: A duchy proroków są poddane prorokom (1 Kor 14:32), a nie: Dusze proroków poddane są prorokom.

[Dla potwierdzenia tego, co powiedział anioł, przytoczmy jeszcze z Czwartej Księgi Królewskiej takie słowa: A gdy przeszli, rzekł Eliasz do Elizeusza: Żądaj czego chcesz, abym ci uczynił, pierwej nim będę wzięty od ciebie. I rzekł Elizeusz: Proszę, aby się stał we mnie podwójny duch twój. On odpowiedział: Trudnej rzeczy zażądałeś, wszakże, jeśli mię ujrzysz, gdy będę zabierany od ciebie, stanie ci się, o coś prosił; ale jeśli nie ujrzysz, nie stanie się. I ponieważ powiedział: jeśli mię ujrzysz, stanie ci się, jeśli nie, nie stanie się, Pismo chcąc zaznaczyć, że się tak stało, jak prosił Elizeusz, dodaje: I wstąpił Eliasz przez wicher do nieba. A Elizeusz widział i wołał: Ojcze mój, ojcze mój, woźnico Izraela i nie widział go więcej. Skoro zatem widział, dlatego duch – nie dusza – Eliasza spoczął na Elizeuszu. Gdy uderzył wody i rozstąpiły się tam i sam, i przeszedł Elizeusz, zobaczyli to synowie proroków, którzy byli w Jerychu i rzekli:] Spoczął duch Eliasza na Elizeuszu, [a wyszedłszy naprzeciwko niego, pokłonili mu się twarzą do ziemi]

Należy zapytać, czy duch Eliasza jest taki sam, jak duch Boży, który jest w Eliaszu, czy też są one od siebie różne, i czy duch Eliasza, który był w nim, nie był niezwykły w porównaniu z duchem każdego człowieka w nim przebywającym. Albowiem Apostoł jasno wskazał, iż duch Boży chociaż jest w nas, jest inny niż duch każdego człowieka, który jest w tym człowieku, mówiąc w jednym miejscu: Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi (Rz 8, 16), a w innym tak: Kto z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży (1 Kor 2, 11)

Jeśli zaś idzie o Eliasza, nie dziw się, że jak spośród wszystkich świętych, o których mówi Pismo, zdarzyła mu się rzecz niezwykła, gdy został wzięty przez wicher do nieba, tak i duch jego miał coś wyjątkowego, bo nie tylko spoczął na Elizeuszu lecz także zstąpił na Jana w czasie jego narodzin i Jan osobno napełniony został Duchem Świętym już łonie matki (Łuk 1, 15) i osobno przyszedł przed Chrystusem w duchu i mocy Eliasza (Łuk 1, 17). Albowiem w tej samej osobie może być więcej duchów, nie tylko złych, ale i dobrych. Oto Dawid prosi, aby został utwierdzony duchem przedniejszym i aby duch prawy odnowiony był we wnętrznościach jego (Psalmów 50, 14. 12).

Jeśli Zbawiciel, aby użyczyć nam ducha mądrości i rozumu, ducha rady i mocy, ducha umiejętności i bogobojności, sam został napełniony duchem bojaźni Bożej (Izajasza 11, 2), to można myśleć, że więcej tych dobrych duchów znajduje się w jednym. Przytoczyliśmy to świadectwo ze względu na słowa, iż Jan przyszedł przed Chrystusem w duchu i mocy Eliasza (Łk 1, 17), aby zdanie: Eliasz już przyszedł odnieść do ducha Eliaszowego, który był w Janie; tak też zrozumieli trzej uczniowie, którzy razem z Jezusem weszli na górę, że mówił im o Janie Chrzcicielu. Na Elizeuszu więc spoczął jedynie duch Eliasza. Jan zaś przyszedł – przed Chrystusem – nie tylko w duchu, ale i w mocy Eliasza (Łk 1, 17), dlatego Elizeusza nie można byłoby nazwać Eliaszem, o Janie natomiast powiedziano że jest właśnie Eliaszem.

Jeśli zaś trzeba przytoczyć Pismo, na podstawie którego uczeni w Piśmie twierdzili, że najpierw musi przyjść Eliasz, posłuchaj, co mówi Malachiasz: Oto ja poślę wam Eliasza proroka itd. aż do słów: abym snadź nie przyszedł i nie skarał ziemi wytraceniem. Wydaje się, że słowa te wyrażają myśl, że poprzez pewne święte nauki i stany dusz Eliasz przygotuje na chwalebne przyjście Chrystusa tych, co staną się do tego odpowiedni; bo wobec przeogromnej chwały (2 Kor 3, 10) przyjścia tego nie znieśliby ludzie na ziemi, gdyby ich nie przygotował Eliasz. Również i tutaj według mnie Eliasz to nie dusza tego proroka, lecz duch i moc jego.[…] – koniec cytatu

Święty Ojciec Kościoła napisał: „Albowiem w tej samej osobie może być więcej duchów, nie tylko złych, ale i dobrych.” – dlatego odrazu zacytujmy tu św. Faustynę: „…Trudności jej nie przerażają, są dla niej jakby chlebem powszednim – wcale jej nie przerażają, ani zastraszają, jak rycerza, który jest ustawicznie w boju, nie przeraża go huk armat. Daleka od przerażania się, ale nadsłuchuje, z której strony nieprzyjaciel atakuje, by odnieść zwycięstwo. Nic na ślepo nie robi, ale bada, zastanawia się głęboko, a nie licząc na siebie, modli się gorąco i zasięga rady rycerzy doświadczonych i mądrych, a tak postępując, prawie zawsze zwycięża.” (Dzienniczek św. Faustyny 145c)

Bywają zaatakowania, gdzie dusza nie ma czasu ani na zastanowienie, ani zasięgnięcie rady, ani na nic, wtenczas trzeba walczyć na śmierć i życie, czasami jest dobrze uciec się do Rany Serca Jezusowego, nie odpowiadając ani jednego słowa – tym samym nieprzyjaciel już jest zwyciężony.” (Dz 145d) „W czasie spokoju dusza tak samo robi wysiłki jak i w czasie walki. Musi się ćwiczyć i to bardzo, bo inaczej nie ma mowy o zwycięstwie.”

Wróćmy jednak do Eliasza i ucieczki z koła samsary, do „niebieskiego namiotu” (coś na kształt starożytnej niebieskiej materii?). Czy urywek z Ew. Łukasza 1:17 „…on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza” przekonuje państwa ? Skoro „Jan przyszedł – przed Chrystusem – nie tylko w duchu, ale i w mocy Eliasza”, to inni ludzie na Ziemi mogli przyjść w mocy i duchu kogoś innego ? („Pięciu skupisk„?) Może w mocy i duchu Szatana, albo jakichś innych istot ? A co jeśli „Kosmiczni Ogrodnicy„, albo jeszcze inne istoty, posiadające nieznaną ludzkości duchową technologię, mogą umieszczać dusze jakichś ludzi ponownie w ciele „z gliny”, w doczesnym namiocie, albo innych substancjach (transhumanistycznych – „Prawdziwy Władca Pierścieni, część III – pojemniki „rządców świata” mordoru„) ?

Zgodzimy się ze specjalistami tej dziedziny, że człowiek jest złożeniem duszy i ciała, czyli substancji duchowej i materialnej. Wspólnie nie tworzą one jakiejś trzeciej substancji, lecz filozoficznie osobę. Nie istnieje substancja, która byłaby mieszanką duchowo-materialną. Jest to niemożliwe.

Substancja może być albo duchowa, albo materialna (która jest „niebieska„?). Teologia chrześcijańska uznaje istnienie dwóch substancji: duchowej i materialnej, przy czym materia jest tylko jedna (stworzona), natomiast substancje duchowe są trzech rodzajów: niestworzona, stworzona duchowa i stworzona materialna. Osoba ludzka złożona jest z dwóch substancji stworzonych: duchowej i materialnej.

Substancja niestworzona jest trynitarna, tworzą ją trzy Osoby Boskie. Struktura ciała ludzkiego jest taka sama jak całej materii, ale oprócz tego są w niej elementy wynikające ze zjednoczenia personalnego z duszą, czegoś niezwykle tajemniczego. Struktura duszy ma elementy wspólne z substancją boską i substancją anielską, ale ponadto jest w niej coś, co otwiera ją na materię. Dusza ludzka jest formą ciała, nawet wtedy, gdy egzystuje bez ciała. Każda osoba (substancja duchowa jednostkowa) ma w sobie coś, czego nie mają inne osoby – ducha -duszę („„strzeż się i pilnuj swojej duszy” – hebr. néfesz [נֶפֶשׁ] i gr. psyché [ψυχή]„). Znawcy tematy twierdzą, że tę specyficzną, nieprzekazywalną właściwość ma również ciało ludzkie, czyli ciało zjednoczone z duszą. Powyżej cytowaliśmy zaawansowanego Platona: „potrafi opanować rozumem tę wielką masę i to, co później do niego przyrosło z ognia, z wody, i z powietrza i z ziemi”.

Dlatego należy wspomnieć, że dziś fizyka przyjmuje, że masa jest utworzona z czasu i przestrzeni, a tym samym dochodzi do wniosku, że substancja materialna (masa) nie istnieje. Wszystko jest mniej lub bardziej gęstą, uniwersalną (elektronową) mgłą. W kategorii bytów duchowych jest inaczej. Substancje duchowe są indywidualne, nie tworzą jednego bytu duchowego. Jest natomiast różnica między Absolutem a bytami stworzonymi, w których można mówić o względności natężenia esencjalnego, a nawet o jego zmienności. Jest jakaś fundamentalna gęstość substancji danego bytu stworzonego, proporcjonalna do stopnia jego istnienia („Byty czwartego i piątego stanu skupienia – hylemorficzne„), ale jest też możliwość zmiany w zależności od stopnia relacji ze Stwórcą.

Mówiąc o tym, teologia posługuje się metaforami-symbolami czerpanymi z różnych starożytnych nauk. Metafory-symbole należą zawsze do języka poezji, który nie ma metafizycznej precyzji, ale nie jest też czystą abstrakcją. Nie potrafi wypowiedzieć wszystkiego do końca (rzeczy oznaczane przez słowa mogą być znakami innych rzeczy), ale wypowiada prawdę o czymś, co jest niepoznawalne, ale istnieje, i to o wiele mocniej niż świat materialny!

Aby to wszystko jakoś ogranąć, tak byśmy się wyzwolili z koła samsary należy stosować odpowiednie chrześcijańskie jogiczne techniki ucieczki – czystość („starożytny Bóg jest ucieczką”) i dojścia do uzyskania „niebieskiego przybytku-namiotu„, podkreślmy „niebieskiego„, tak jak starożytna niebieska materia ! Dlatego jeden z chrześcijańskich mędrców, znawców świętych symboli, powołuje się na przepis starotestamentowego Prawa: w dniu Święta Namiotów Izraelici mają wziąć liście palmowe i gałązki drzew, aby przez siedem dni mieszkać w szałasach (por. Kpł 23, 39-43).

Mędrzec z końca II wieku wyjaśnia, że „oprócz podstawowego sensu historycznego jest też znaczenie odnoszące się do „prawdziwych Izraelitów”, a więc do chrześcijan  („My jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym – my, którzy sprawujemy kult w Duchu Bożym i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy ufności w ciele” Flp 3, 3). Bóg ucząc w Księdze Kapłańskiej prawdziwych Izraelitów o prawdziwym Święcie Namiotów wydaje polecenia, jak je należy obchodzić i czcić; mówi, że każdy powinien przede wszystkim ozdobić własny namiot czystością,(„Czystość Gandalfa, musimy ją uzyskać„) […] słowa te zapowiadają zmartwychwstanie naszego namiotu, który został rozbity na ziemi, a który już nieśmiertelny otrzymamy ponownie w siódmym tysiącleciu i będziemy obchodzić prawdziwe, wielkie Święto Namiotów w nowym, pozbawionym trosk świecie.

Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek [dosł. namiot] doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie. Tak przeto teraz wzdychamy, pragnąc przyodziać się w nasz niebieski przybytek, o ile tylko odziani, a nie nadzy będziemy. Dlatego właśnie udręczeni wzdychamy, pozostając w tym przybytku [dosł. namiocie], bo nie chcielibyśmy go utracić, lecz przywdziać na niego nowe odzienie (2 Kor 5, 1-4)”

Starożytni chrześcijańscy znawcy biblijnej symboliki wypowiadają niezwykłe tajemnice odnoścnie istot duchowych zamieszkujących w tymczasowych namiotach, zbudowanych z „błota”, oto co jeden z nich przekazał: „…dając między innymi interpretację dwunastego rozdziału księgi Apokalipsy, a więc tekstu z natury rzeczy wysoce symbolicznego. Ubraną w słońce Niewiastą cierpiącą bóle i męki rodzenia jest właściwie w ścisłym sensie nasza Matka, którą jest Kościół, gdyż jest „odziany w jasność słowa jak w szatę”. Księżyc, który jest pod stopami Niewiasty, to „wiara istot oczyszczonych ze zniszczenia kąpielą chrztu”, a „Kościół odczuwa bóle rodzenia i z istot zmysłowych odradza istoty duchowe i dlatego jest Matką”.

Księgę Apokalipsy (Ap 12) mówiącą o tym, że Niewiasta porodziła mężczyznę, należy rozumieć tak, że w Kościele powstaje „męski naród, który doszedł do jedności z Panem i w wysiłku nabrał męskich cech”, a więc męstwa. Wielkim Smokiem barwy ognia jest „diabeł, który szykuje zasadzkę, aby dręczyć umysł istot oświeconych”. Nie udaje mu się jednak: „chybia celu, ponieważ odrodzeni zostają porwani w górę, na wyżyny, do tronu Boga – to znaczy, że umysł istot odnowionych jest unoszony w górę do boskiej siedziby i do niewzruszonego piedestału Prawdy”. Gwiazdy strącone na ziemię to „grupy heretyków”, „przyćmionymi i poniżonymi gwiazdami są gromady innowierców”, a „intrygi Smoka strącają ich w dół”.

Prośmy, błagajmy Boga miłosierdzia- Logos, by nasz „umysł istot odnowionych był unoszony w górę do boskiej siedziby”, byśmy „odrodzeni zostali porwani w górę, na wyżyny, do tronu Boga.” – dlatego polecamy w tym miejscu: „Czy już powinniśmy uciekać w góry ? – „kto czyta niech rozumie”. Módlmy się do Chrystusa byśmy zdołali uciec z kołą samsary: „A módlcie się, żeby ucieczka wasza nie wypadła w zimie albo w szabat.” Ewangelia wg św. Mateusza 24:20

Linki:

Czy da się zrozumieć święty „Kod Źródłowy” Biblii Starożytnego Boga ? – część I

Podstawowe linki związane z doktryną reinkarnacji:

Zjawiska metapsychiczne w świątyni Boga – reinkarnacja„,

Przeradzanie się agregatów – część II zjawisk metapsychicznych w świątyni Boga„,

Pamięć nadprzyrodzona – zaawansowane systemy Total Recall’u ?

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” – chrześcijaństwo nie z tego świata, tak jak duchy zamieszkujące w nas

W tym temacie również bardzo ważnym wkładem w dyskusji o reinkarnacji jest tekst „Któż jest tak mądry, aby to zrozumiał, i tak rozumny, aby to pojął ?

Pięć skupisk pamięci Total Recall

Tajemnice biblijnych psyche [ψυχή] joginów

Megalityczne hinduskie świątynie – zakodowane informacje

Megalityczne świątynie hindusów i ich tajemnicze kody

Istoty z innego wymiaru się cieszą ! Wielka bitwa chrześcijańskich joginów !

Starożytna niebieska materia

Starożytne drogocenne perły

Jogini ziemscy – Jogini duchowi

Nowy nieznany rodzaj jogi ?

Katolicką joginką Teresą Neumann interesowali się hitlerowscy okultyści mengele

Duchowa i kosmiczna medytacja chrześcijańskich joginów

Kosmiczne symbole Biblii – gdzie jest „pole” ? – część I

Kosmiczne symbole Biblii, medytacja tajemnicy, część III

Wstęp do Esencjalizmu biblijnego

Chrześcijańska medytacja zasłony kodu Biblii

Klucz do przypomnienia Total Recall’u – Tajemnica kosmicznych symboli Biblii, część IV

Część II starożytnych procesów – Odczytywanie świętej duchowej pamięci przedpotopowej planety Adamów

Tajemnicza kwantowa kraina – II część wstępu do Esencjalizmu biblijnego

Ogrodnicy, siewcy, rybacy, myśliwi i żniwiarze

Boskie Tchnienie

„bez przypowieści nic im nie mówił” !!!

Kosmiczni ogrodnicy dusz oraz duchowe istoty w biblijnej trawie – Symbole Biblii – inwazja obcych ?

Wymiary wszechświata – Niebo – ciało duchowe – Chuck Missler

Technologia alchemików Mordoru – Czystość Gandalfa, musimy ją uzyskać !

Sensacyjne wykopaliska zakazanej duchowej archeologii – ogniste węże istnieją i przybywają !

Biblijne symbole istot innowymiarowych: „z najdalszej północy” – Gog i Marduk to pradawni ufonauci !

Biblistyczny deuter(O) – Izajasz – Chuck Missler

Jezus Chrystus, DNA i Pismo Święte 2012 Edycja PL napisy

Matka Boska Anielska i kazanie Jej wielbiciela z Polski

Dobre 21
Złe 1

Podobne Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *