Magiczna teoria przerywanej równowagi – kontra – starożytna logoi spermatikoi

Zasadniczo istnieją tylko dwa wyjaśnienia pochodzenia Wszechświata, życia i czło­wieka – naturalizm i nadnaturalizm. Wszystkie szczegółowe koncepcje są tylko odmianami tych dwu. Naturalizm to teoretyczne przekonanie, że materialna rzeczywistość jest wewnętrznie sensowna, że przyczyny zdarzeń i zjawisk przyrodniczych mieszczą się w samej przyrodzie. Natu­ralizm jest więc materializmem. Najbardziej znaną odmianą naturalizmu jest wiara w ewolucjonizm. Przeciwne stanowisko, nadnaturalizm, uważa, że dla pewnych zdarzeń i zjawisk nie da się znaleźć przyczyny. Najbardziej znaną postacią nadnaturalizmu jest kreacjonizm – pogląd, że Wszechświat jako całość i pewne układy oraz struktury wewnątrz niego są wynikiem projektu, zamysłu, zamiaru, celowego działania nadprzyrodzo­nego Stwórcy, który ingeruje bezpośrednio w bieg zdarzeń Wszechświata.

Pierwsza połowa XX wieku charakteryzuje się niemal całkowitym zanikiem starożytnego kreacjonizmu — poglądu, który wpływał na myśl biologiczną czy szerzej: naukową przez całe tysiąclecia. Upadek kreacjonizmu wśród uczonych i warstwy ludzi wykształconych rozpoczął się dość gwałtownie, wkrótce po opublikowaniu głównego „nowoczesnego dzieła” Darwina. Poglą­dy kreacjonistyczne zostały zdyskredytowane do tego stopnia, że przez następne dziesięciolecia słowo „kreacjonista” stało się synonimem wyrażenia „najczęściej niewykształcony człowiek”, „oszołom”, „nawiedzony”, czy „ciemnogród”.

Sytuacja zaczęła się zmieniać od wczesnych lat 1960-tych, a dokładniej od wydanej w 1961 roku książki Henry’ego M. Morrisa i Johna C. Whitcomba „The Genesis Flood” („Potop z Księgi Rodzaju”). Przed opublikowaniem książki autorzy wysyłali jej fragmenty do znanych sobie pracowników naukowych i dyskutowali z nimi ich zawartość. To z tych nieformalnych recenzentów wyłoniło się parę lat później najbardziej dzisiaj znane i najliczniejsze (ponad 700 członków z ukończonymi studiami nauk przyrod­niczych) towarzystwo kreacjonistyczne, Creation Research Society.

Odtąd po wielu dziesiątkach lat ustępowania kreacjonizm zaczął się umacniać i roz­szerzać swoje wpływy wśród najznakomitrzych naukowców, ca zaowocowało wzmożoną propagandą ewolucjonistyczną, która jest obecna dosłownie wszędzie. Strach establiszmentu jest tak wielki, że wszelakie kreacjonistyczne informacje, albo filmy są ogólnie blokowane, dostępne jedynie w niszowych nakładach, czy w jeszcze chwilowo wolnym internecie.

Dlatego chcielibyśmy państwu zaproponować tu szczególny model myślenia, lub analizy danych. Zaprezentujemy coś, co jest nie tylko wspaniałe, ale naszym zdaniemj bardzo ważne dla naszej duszy/umysłu, poddawanej/atakowanego przez „duchy zwodnicze i nauki demonów” – 1 List do Tymoteusza 4:1 Sir Fred Hoyle i Chandra Wickramasinghe argumentowali w swojej książce „Evolution from Space” (Dent, London 1981), że pochodzenie życia musiało wymagać wcześniejszego istnienia jakiegoś rodzaju superinteligencji będącej źródłem pierwotnej informacji biologicznej. Inteligencja ta zaprojektowała enzymy i inne cząsteczki żywej komórki. Hoyle i Wickramasinghe utrzymują, że ewolucja pierwszego życia na Ziemi w bardziej złożone formy nie mogłaby nastąpić bez dopływu wcześniej ukształtowanego materiału genetycznego z jakiegoś pozaziemskiego źródła.

Karol Darwin pisał krótko o możliwym chemicznym pochodzeniu życia, ale była to raczej spekulacja, gdyż nie była wówczas jeszcze dostępna konieczna informacja biochemiczna, pochodząca z zaawansowanych mikroskopów atomowych, jak i innych wynalazków XXI wieku. Pomimo faktu, że użył terminu „Stwórca” na oznaczenie źródła pierwszego życia, wnioskował, iż przyszłe badania mogą dostarczyć wiedzy wskazującej na samoistne i bezcelowe powstanie istot żywych (nazywane ewolucją).

Podstawą dla nowoczesnych prac eksperymentalnych nad chemicznym pochodzeniem życia jest hipoteza Haldane’a-Oparina. W ciągu sześćdziesięciu lat po obaleniu przez Pasteura rzekomego spontanicznego powstawania zarazków dokonał się wielki postęp w dziedzinie chemii organicznej, biochemii, geologii, astrofizyki i biologii komórki. W rezultacie rosyjski biochemik A.I. Oparin oraz angielski biochemik J.B.S. Haldane  zaproponowali nową fantastyczno-„naukową” koncepcję spontanicznego powstania pierwszego życia na Ziemi.

Zamiast nagłego i bezcelowego pochodzenia w pełni ukształtowanych organizmów z nikąd, z nicości,  zaproponowali oni, że pierwsze żywe komórki powstały podczas długiego, wieloetapowego procesu przedbiologicznej chemicznej ewolucji, która się rozpoczęła z pojawieniem się prostych gazów w pierwotnej atmosferze Ziemi. Problemem związanym z tego typu teorią jest ten, który wskazuje na inteligentną przyczynę samorganizacji planety Ziemia oraz, co równie problematyczne, całego dobrze zaprojektowanego Układu Słonecznego, bez którego krucha Ziemia nie mogła by istnieć !

A przecież pozostaje jeszcze zagadka zgromadzenia tak dużej ilości wody, niezbędnej do wspomnianych procesów, czy obowiązkowego konstruowania całej skomplikowanej atmosfery, (odpowiedniej ilości gazów-ich bardzo dokładnych proporcji !) bez której nie jest możliwe istnienie szalenie złożonych żywych organizmów, w tym inteligentnych. Wszystko to, jeśli wierzymy w mit ewolucji, podkreślmy bardzo mocno, musiało się dziać z pogwałceniem najważniejszego II Prawa Termodynamiki, zaprzeczajacego samoistnemu wzrostowi złożoności, czyli zmiejszaniu się entropii ! Z jakiej przyczyny, albo jaka przyczyna, i dlaczego, mogła odwrócić najbardziej powszechny proces rozpadu, a w to miejsce zamontować magiczne samo złożenie się ekstremalnie skomplikowanych żywych systemów ?!

W teorii Oparina pierwotna atmosfera Ziemi składała się z takich gazów jak metan, etan , amoniak , para wodna , siarkowodór  i wodór cząsteczkowy . Teoria ta zakładała, że nieobecny był tlen cząsteczkowy . Oparin sądził, że (proszę zwrócić uwagę „sądził”, to znaczy „podejrzewał”, a właściwie wymyślił sobie taką możliwość !) różne źródła energii spowodowały, iż wspomniane gazy reagowały tworząc bardziej złożone substancje organiczne formując magiczną „zupę organiczną” !

Biomonomery, albo biomolekuły, przypuszczalnie(podkreślmy słowo „przypuszczalnie) łączyły się razem tworząc pierwsze białka, kwasy nukleinowe i inne biopolimery. Następny etap w tej hipotetycznej kompleksyfikacji związków węglowych polegał na łączeniu się cząsteczek polimerycznych w mikroskopijne jednostki zwane „protokomórkami”. Oparin sugerował, że taki proces mógł zachodzić wzdłuż wybrzeża albo w płytkich stawach. Rywalizacja między protokomórkami (skąd się wzięła u bezmózgich protokomórek chęć „rywalizacji” ?!, przecież to jeszcze prymitywniejsze organizmy niż „komórki” ?!) przypuszczalnie doprowadziła do ukształtowania się pierwszych żywych komórek. Wierzono(kolejny raz podkreślmy to słowo), że cały proces od pierwotnych gazów do protoplazmy miał zająć setki milionów lat.

Aby stestować hipotezę Haldane’a-Oparina Stanley Miller umieścił metan, amoniak, parę wodną i wodór cząsteczkowy w zamkniętej szklanej aparaturze, by symulować hipotetyczną pierwotną atmosferę Ziemi (Co zrobił Stanley Miller ? Dodał do systemu własnej inteligrncji, czyli zmniejszył entropię ! Sam eksperyment się nie stworzył, musiał być przeprowadzony przez inteligentną istotę !)Do tych gazów dołączono źródło energii (wyładowania elektryczne) i analizowano powstałe produkty chemiczne (Dlaczego nie powstały same z siebie ?). Miller znalazł niektóre z aminokwasów występujących w białkach. Późniejsza praca Millera i wielu innych wykazała powstawanie małych ilości licznych związków organicznych obejmujących wiele prostych związków biochemicznych. W pewnych eksperymentach powstawały mikroskopijne „protokomórki”.

Wielu sądzi, że symulacyjne eksperymenty Millera i inne podobne typy eksperymentów stanowią mocne empiryczne poparcie dla naturalistycznego pochodzenia życia, („naturalistycznego”, czyli takiego, które opisuje przyrodę jako inteligentny samoistny bez strukturalny kwantowy byt, zdolny do samokreacji !). Jednak większość z założeń hipotezy Haldane’a-Oparina jest niespójna z dostępnym świadectwem empirycznym, to znaczy z naukowymi dowodami. Na przykład mamy obecnie świadectwo pochodzące z najstarszych skał, że pierwotna atmosfera Ziemi miała znaczne ilości Tlenu (Patrz „Sklepienie ochronne nad Ziemią przedpotopową„).

(Jak państwo widzą poniżej 'starożytność’ to jeden wielki ukryty przekaz !)

Ponadto nie mamy żadnego geologicznego świadectwa, że istniała „organiczna zupa„. Nie ma geologicznych etapów po­średnich ani „na wpół gotowych” zwierząt, nawet jeżeli znaleziono latające jasz­czurki z piórami. Wszystkie istoty zdają się być idealnie rozwinięte. Nie znajduje­my również żadnych prototypów – istot przejściowych, doświadczeń, czy prób, bądz eksperymentów „inteligentnej ewolucyjnej materii” !

Jest prawdopodobne, że każdy ze związków biochemicznych ukształtowanych w pierwotnej atmosferze lub oceanach zostałby zniszczony przez te same źródła energii, jakie doprowadziły do ich powstania. W eksperymentach Millera powstałe twory były chronione w specjalnej pułapce nie mającej wyraźnego odpowiednika w przyrodzie. Eksperymenty Millera nie dają żadnej wskazówki, dlaczego materia ożywiona woli lewoskrętne aminokwasy. Wszystkie produkty tych eksperymentów są dokładnie racemiczne, tj. są mieszankami składającymi się w połowie z form lewoskrętnych i w połowie z form prawoskrętnych. Naturalne tendencje chemiczne materii organicznej stale produkowały składniki racemiczne.

Wielu badaczy usiłowało znaleźć wiarygodne warunki naturalne, w których gromadzenie się lewoskrętnych aminokwasów miałoby przewagę nad gromadzeniem się ich prawoskrętnych odpowiedników, ale wszystkie takie wysiłki zakończyły się niepowodzeniem. Dopóki nie rozwiąże się tego kluczowego problemu, nikt nie może mówić, że znaleźliśmy naturalistyczne wyjaśnienie dla pochodzenia życia. Biopolimerów takich jak białka i kwasy nukleinowe nie wykrywa się w tego typu aparaturze !

W centrum aktywności molekularnej wszystkich żywych komórek znajduje się magazynujący i przekładający informację biologiczną mechanizm kodowania genetycznego i syntezy białek. Wśród tych białek są aminoacylsyntetazy, enzymy łączące różne aminokwasy z odpowiednimi dla nich cząsteczkami przenośnikowego RNA. Jeśli zabraknie nawet jednego z tych enzymów, synteza białka nie nastąpi. Kod genetyczny jest faktycznie odczytywany przez aminoacylsyntetazy, gdyż dopasowują one aminokwas do cząsteczki jego własnego transferowego RNA.

Jeśli cofniemy się w przeszłość do pierwszej chwili, gdy zaczął funkcjonować domniemany mechanizm syntetyzowania białka, stykamy się z problemem pochodzenia koniecznych aminoacylsyntetaz. Skąd się wzięły te białka, zanim powstał system syntetyzowania białek? Można postulować, że konieczne białka ukształtowały się abiotycznie w pierwotnym oceanie, ale nie istnieje żadne eksperymentalne świadectwo dla takiego postulatu. Prawdopodobieństwo przemawiające przeciwko zajściu takiego procesu jest niewiarygodnie wielkie, brak też jest danych eksperymentalnych.

Jak powstała informacja biologiczna? W tym miejscu pomocne będzie wspomnienie często cytowanej analogii między informacją biologiczną a drukowaniem. Twierdzenie, że funkcjonalne polinukleotydy (kwasy nukleinowe) mogą się spontanicznie ukształtować, jest równoważne twierdzeniu, że farba drukarska i papier zadrukowanej strony mogą same zorganizować się w sensowny tekst, czyli że chemiczne i fizyczne własności farby drukarskiej na powierzchni papieru powodują, że farba organizuje się w zrozumiały ciąg liter – mamy więc tu samoistne samopisanie – sprzeczne z II Zasadą Termodynamiki ! Wcześniej istniejący sensownie zaprojektowany typ został inteligentnie przygotowany, by ukształtować tekst. Informacja ta została nałożona na materię z „zewnątrz”.

Pochodzenie drukowanych tekstów, urządzeń technicznych i systemów biomolekularnych wymaga inteligentnego projektu i inżynierskiej wiedzy. W każdym z tych przypadków charakterystyczny porządek systemu musi być nałożony na materię „z zewnątrz”. Kreacjonistyczne ujęcie pochodzenia życia oparte jest na szczegółowej analizie informacji laboratoryjnej pochodzącej z biologii molekularnej, biochemii, chemii organicznej, eksperymentów symulujących ewolucję chemiczną, jak też istotnych aspektów fizyki, geologii, astrofizyki, teorii prawdopodobieństwa i teorii informacji.

Zanim przejdziemy dalej, wpierw należało by się zastanowić nad pochodzeniem złożonych związków organicznych, których źródłem są często żywe organizmy lub ich szczątki. Związki te są syntezowane przez żywe organizmy, lub pochodzą z ich rozkładu w środowisku naturalnym. Związki organiczne oczywiście mają pewne własności. Reagują one w pewien, ale nie inny sposób. Na przykład roztwór (czy nawet prawie sucha mieszanka) aminokwasów i cukrów ukształtuje niebiologiczną substancję melanoidynę; nie powstaną polipeptydy i polisacharydy. Metan, amoniak i para wodna bombardowane światłem ultrafioletowym utworzą małą ilość racemicznych aminokwasów; nie utworzą one – jak wspominaliśmy – aminokwasów zawierających nadwyżkę L-izomeru.

Kreacjoniści utrzymują, że badania laboratoryjne pokazały, iż prosta materia organiczna nie posuwa się ku stanowi ożywionemu; posuwa się ona w innych kierunkach, z których najważniejszym jest formowanie się niebiologicznego makromolekularnego (martwego) materiału. Jeśli materia i energia nie może się sama zorganizować w żywe komórki (nawet w ciągu milionów lat), to mamy prawo wątpić w możliwość zachodzenia makroewolucji !

Koncepcja ewolucji generuje kilka wielkich problemów, w tym pochodzenie człowieka od małp, pochodzenie bezkręgowców z jednokomórkowych organizmów z jądrem, oraz pochodzenie tych komórek z jądrem z komórek bez jądra. Ale największym problemem, z jakim styka się ewolucjonizm, jest pochodzenie nawet najprostszej formy życia z nieożywionych związków chemicznych. Przepaść oddzielająca życie od tego, co nieożywione, jest większa niż luka między pojedynczą komórką a człowiekiem.

Zagadka ta spowodowała, że ewolucjoniści zaproponowali wiele scenariuszy, z których żaden nie jest do końca zaakceptowany. Wskutek tego niektórzy (w tym laureat nagrody Nobla, Francis Crick) odrzucili myśl, że życie powstało spontanicznie na drodze czysto przyrodniczych procesów tutaj na Ziemi i zaproponowali, że życie powstało gdzieś indziej w Kosmosie i przybyło tu albo na meteorycie, albo w statku kosmicznym (UFO).

Na dzień dzisiejszy na rynku idei naukowych nie ma żadnej spójnej teorii opisującej ewolucję chemiczną wiodąca do powstania pierwszej żywej komórki (abiogenezy) ani teorii ewolucji biologicznej – według przewidywań profesora Pawła Golika taka zostanie sformułowana dopiero za jakieś 10, 20, 30, lub 40 lat.” – jeśli w ogóle.

Skamieniałości są jedynym bezpośrednim świadectwem, jakie ma znaczenie dla problemu, czy makroewolucja faktycznie miała miejsce. Karol Darwin i T.H. Huxley doskonale zdawali sobie sprawę z nieobecności form przejściowych w danych kopalnych znanych w ich czasach. W swojej książce „O pochodzeniu gatunków” Darwin napisał: „Dlaczego więc każda formacja geologiczna i każda warstwa nie jest zapełniona takimi pośrednimi ogniwami? Geologia z pewnością nie ujawnia żadnego takiego subtelnie stopniowanego łańcucha organicznego i jest to chyba najbardziej oczywisty i najgroźniejszy zarzut, jaki można postawić przeciwko mojej teorii. Wyjaśnieniem tego stanu rzeczy jest – jak sądzę – skrajna niedoskonałość danych geologicznych.

Darwin długo wyjaśniał, dlaczego jego zdaniem dane kopalne są wysoce fragmentaryczne i niekompletne. Studenci często są zaskoczeni, kiedy się dowiadują, że ponad 120-letnie badania paleontologiczne nie dostarczyły żadnej znaczącej liczby „brakujących ogniw” i że istnieją powody, by wątpić w status pośrednich ogniw tych kilku przypadków, jakie odkryto, dlatego harwardzki paleontolog, Stephen J. Gould, mógł napisać: „Nadzwyczajna rzadkość form przejściowych w danych kopalnych trwa w paleontologii jak jakaś tajemnica handlowa. Drzewa ewolucyjne będące ozdobą naszych podręczników mają dane tylko na końcach i miejscach wyjściowych gałęzi; reszta jest wnioskowaniem – chociaż rozsądnym, ale jednak nie świadectwem skamieniałości.”

A Steven Stanley, paleontolog na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa, pisze: „(…)pomimo szczegółowego zbadania plejstoceńskich ssaków Europy nieznany jest ani jeden poprawny przykład filetycznego (stopniowego) przejścia od jednego rodzaju do innego„. Podobne stwierdzenie można wygłosić o prawie każdej grupie organizmów reprezentowanych w danych kopalnych włączając bezkręgowce i rośliny. Dane kopalne nie tylko ujawniają systematyczne luki. Większość form kopalnych pojawia się nagle w tych danych, pozostaje w istotny sposób bez zmian przez miliony lat (zakładając, że konwencjonalna chronologia jest poprawna), i wówczas nagle znika.

Jak magicy od ewolucji wyjaśniają tę nadzwyczajną sytuację? Stojąc przed wyborem zaprezentowanym przez dane kopalne coraz większa liczba ewolucjonistów przyjmuje nową, bardziej fantastyczną wersję teorii ewolucji. W tym ujęciu większość populacji organizmów w danym czasie nie ewoluuje, ale pozostaje w stazie, czyli w równowadze genetycznej, by nagle, za pomocą nieznanej nam inteligencji i jej mocy przeobrazić się w innego stwora ! To nowe ujęcie mocno sprzeciwia się przekonaniu Darwina, że potencjalnie wszystkie naturalne populacje stale powoli ewoluowały.

Nagle, z nieznanych powodów, małe, peryferyjnie izolowane populacje danego gatunku, szybko ewoluują w nowy gatunek, z którego tylko kilka egzemplarzy przeżywa, a być może tylko jeden. Odnoszący sukces nowy gatunek zwiększa liczbę swoich egzemplarzy i pozostaje w stazie przez długie okresy czasu, w czasie których prawdopodobieństwo ich fossylizacji [inaczej powstania skamieniałości] jest dość wysokie.

Ale w trakcie faktycznego przejścia od jednego typu organizmu do innego ewoluujące populacje są tak małe i tak szybko się zmieniają, że nie pozostawiają żadnych skamieniałości dokumentujących to przejście. Innymi słowy w tej nowej teorii postuluje się, że proces makroewolucji nie pozostawia bezpośredniego świadectwa swego występowania. W ten sposób nie mamy nadziei na znalezienie świadectwa, jakiego potrzebujemy do uzasadnienia teorii ! Tę dziwną ideę nazywa się teorią przerywanej równowagi (punctuated equilibria).

Dane laboratoryjne i argumenty teoretyczne dotyczące pochodzenia pierwszego życia prowadzą do zwątpienia w ewolucję kolejno po sobie następujących form życia. Dane kopalne i inne linie świadectwa stanowczo potwierdzają to podejrzenie. Krótko mówiąc, kiedy całe dostępne świadectwo jest troskliwie oszacowane, to ewolucyjna opowieść o pochodzeniu wydaje się, delikatnie mówiąc, znacznie mniej prawdopodobna niż ujęcie kreacjonistyczne.

W dobie coraz sprawniejszej technologii badawczej nasze postrzeganie złożonych systemów życia wydaje się zmierzać do konkluzji o istnieniu Nadnaturalnej Super Inteligencji, zdolnej do tworzenia całych układów gwiezdnych, z dobrze dopasowanymi warunkami. Tego typu Istota posiada wspaniałe możliwości rozumu (Logos’u), czyli zdolności do operowania pojęciami abstrakcyjnymi, lub zdolności analitycznego myślenia i wyciągania wniosków z przetworzonych danych. Logos jest terminem oznaczającym wewnętrzną racjonalność i uporządkowanie, które widać w całej otaczającej nas przyrodzie. W filozofii chrześcijańskiej bywa utożsamiany z wypowiedzianym przez Boga Słowem, z którego wywodzi się świat, a czasem również z Jezusem Chrystusem.

Aetios z Antiochii (ur. ok. 300 w Celesyrii, zm. ok. 366), grecki filozof i historyk filozofii, twierdził, że zdaniem stoików „Bóg jest twórczym ogniem„, co zbliża go do pojęcia logosu. Z drugiej strony stoicy mówili ponadto, że logos jest „zarodkiem wszystkich rzeczy„, skąd pochodzi termin rationes seminales, czyli racje/wątki zarodkowe (łac. logoi spermatikoi), zaś u Diogenesa Laertiosa padają słowa, iż „Bóg jest nasiennym rozumem kosmosu” („Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli.” Ewangelia wg św. Mateusza 13:24), a to nas prowadzi do akceptacji tworzenia przez Super Inteligencję całych światów oraz zamieszkujących je istot, także rozumnych – anielskich. Tak potężna Istota jest jednocześnie najbardziej interesująca. Według starożytnego filozofa Zenona […] logos rządzi zarówno w Kosmosie, jak i w człowieku oraz dostarcza nam klucza do uchwycenia nie tylko znaczenia świata, lecz także naszej duchowej egzystencji, jak również do poznania naszego rzeczywistego przeznaczenia.

Skoro dotarliśmy do tego momentu to czas ująć powyższe rozważania słowami ludzi uduchowionych, zakochanych w Super Intelekcie, posiadającym w sobie miłość, starożytni badacze Ducha Wszechmocnego oraz Jego Syna są w kontakcie z (kosmicznym) Duchowym Logosem, Stwórcą Wszechświata jak i innych światów Tritos Uranos. Przywołajmy więc tu starożytnego mistrza Dionizego Areopagitę:

W ten sposób wyższa nad wszystko Boskość, którą wielbimy jako jedno i jako Trójcę, nie jest ani jednością, ani trójcą, ani czymkolwiek pojmowanym przez nas czy przez jakiś inny byt. Aby jednak prawdziwie uczcić tę najwyższą jedność i jej boską płodność, nazywamy to, co nie ma nazwy, boskimi imionami Trójcy i jedności i to, co nadsubstancjalne, imionami bytów. Ponieważ żadna jedność ani troistość, ani liczba, ani pojedynczość, ani płodność, ani nic wśród bytów, ani żadna znana wśród bytów rzecz nie odsłania tej tajemnicy, przekraczającej wszystko, i rozum, i intelekt, nadsubstancjalnie wyższej od Boskości — przekraczającej wszystko i wznoszącej się nad wszystkim.

Boga bowiem nie można ani nazwać, ani zrozumieć; On sam przebywa w nieosiągalnych przybytkach. Nie powinniśmy używać nawet imienia dobroci jako stosownego dla Niego, lecz pragnąc rozmyślać i mówić cokolwiek o tej niewyrażalnej naturze, musimy najpierw zaprzeczyć jej najbardziej znamienitym imionom. Tak więc choćby się zdawało, że jesteśmy w zgodzie z autorami Pisma w tych sprawach, niemniej jednak jesteśmy daleko od wyrażenia całej prawdy rzeczy. Stąd też nawet święci autorzy wybierali drogę wznoszenia się do Boga przez zaprzeczenie, podczas której dusza uwalnia się od przyrodzonych jej skłonności i przekracza każdy sposób pojmowania Boskości, od którego odległy jest Ten, co stoi ponad każdym rozumem i każdym imieniem, i każdą wiedzą — z którym na końcu tej drogi łączy się dusza w tym stopniu, w jakim jest do tego zdolna.

(…)Uczyń tak, odkrywając pewne rzeczy samodzielnie, a pewne otrzymując od innych, a wszystkie otrzymując z dobra; wtedy przekaż mi je. Niech ci nie sprawia trudności wyświadczenie dobra temu, który jest twoim przyjacielem, bo przecież sam widziałeś, że nie zatrzymaliśmy dla siebie żadnej ze świętych nauk przekazanych nam przez tradycję. Przeciwnie, przekazaliśmy i będziemy dalej udzielać tych wypełnionych prawdą pouczeń, zarówno tobie, jak i innym pobożnym osobom, jak długo będziemy zdolni o nich mówić jak należy i słuchać tego, co powiedziane, aby niczego niegodnego nie uczynić przeciw naszej świętej tradycji. Wszystko to się stanie, jeżeli nie wykażemy słabości w naszym pojmowaniu lub w wyrażaniu tych spraw. Niechaj się mówi o tych rzeczach tak, aby podobać się Bogu, i niech to zakończy nasze rozważania o inteligibilnych imionach boskich. A teraz, wiedziony przez Boga, przystąpię do Teologii symbolicznej

Wczesny filozof i apologeta chrześcijański Justyn Męczennik utożsamił Logos z Jezusem Chrystusem. Dla obecności terminu logos w filozofii chrześcijańskiej kluczowe jest nawiązanie do Ewangelii św. Jana i do Psalmów, gdzie Słowo wymienione zostaje jako zasada stwórcza Kosmosu ! Św. Augustyn wprowadził pojęcie Logos do „kanonu” teologii chrześcijańskiej, pisząc o nim w swoich Wyznaniach.

Trójco nadsubstancjalna i przenajświętsza, i nieskończenie dobra, przewodniczko chrześcijan w boskiej mądrości, prowadź nas na najwyższy, mistyczny szczyt Pisma, bardziej niż nie znany i wyższy nad światło. Tam proste, czyste i niezmienne tajemnice teologii kryją się w ciemności przewyższającej światłość, w głębi mistycznej ciszy; tam w niezgłębionym mroku promienieje całkowicie niepoznawalne i niewidzialne, to, co jest największą jasnością, nieskończenie napełniając oślepione intelekty blaskami przekraczającymi każde piękno.” – Drugi cytat Dionizy Areopagita

 

Linki:

Jeśli chodzi o wspomnianą przez Dionizego „Teologię Symboliczną” to oczywiście ciągle należy pamiętać, że „bez przypowieści nic im nie mówił” !!!, inaczej nadal będziemy „mieszkańcami cienistej krainy„.

Tajemnice megalitycznej substancji – Wstęp do Świętej Nauki, cz. II

Wszyscy ludzie są częścią rozumu świata, czyli kosmicznego logosu

Tajemnicza kwantowa kraina – II część wstępu do Esencjalizmu biblijnego

Żelazna logika naukowca kreacjonisty – dr Thomas Kindell

Tożsamość archeologiczna

Synowie Światłości kontra mutanci (Darwina)

Kolumna geologiczna ? Fałszerstwo !

Sklepienie ochronne nad Ziemią przedpotopową

Zagadkowe konstrukcje na Marsie. Starożytne Vimany to prawda ?

Poważna hinduska instytucja naukowa oraz nobliści zajmą się Vimanami

„Bóg przywraca to, co przeminęło”, czyli „Oblivion” w nowej formie

Pamięć absolutna (globalna) Total recall – resety cache i RAM ?

Święte znaki Świętego Przesłania – Język sprzed potopu

Paleo hebrajskie odkrycie proto kananejskiego

Tajemnice Kodu Tory – Rabin Glazerson ujawnia niezwykłe dane

Tajemnica Alef i Taw – את

Zbliża się ufonautyczny neodarwinizm antychrysta – dodatek do Argonauta.pl

Ponadświatowe intelekty, Matka Boża Anielska oraz Tritos Uranos

Żelazna logika naukowca kreacjonisty – dr Thomas Kindell

kreacjonizm w pigułce

Wykład Naukowe uzasadnianie kreacjonizmu biblijnego na podstawie teorii inteligentnego projektu

Przypominanie sobie Pamięci Globalnej Total Recall’u – ktoś stara się jąwymazać

Prawdziwy Total Recall – Prawdziwa Pamięć Globalna

Megalityczna pamięć Total Recall oraz metody jej kodowania

Dobre 20
Złe 1

Podobne Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *