Jak większość chrześcijan, interesujemy się istotami anielskimi, oczywiście wpierw Bogiem – Stwórcą, ale jeśli szeregujemy istoty inteligentne, to w kolejności do Boga mamy różne hierarchie „bytów ponadświatowych”, albo „inteligencji niebiańskich„, będących pośrednikami pomiędzy Stwórcą a ludzmi. W maju 2022 jeden z „obserwatorów nieba” (ang. „sky watcher”), czyli ktoś kto ma wolny czas i odpowiedni sprzęt wideo, nagrał istoty UFO przemieszczające się w górnych warstwach atmosfery – zdjęcie poniżej, całe nagranie prezentujemy na końcu tekstu, pierwsze w kolejności. Naszym zdaniem obiekt, który utrwalił „obserwator nieba” Salvador Ramirez, bodajże z Meksyku, wygląda jakby był „balonem”, choć jest kształtu „ufo pojazdu”, typu dyskoidalnego. Ktoś mocno zniszczony przez cywilizację szatańsko-iluminacką, duchowo zablokowany poprzez edukację marksistowsko leninowską komunistycznej loży, mógłby zarzucić nam, jak i panu Salvadorowi, że jest to mistyfikacja, proste oszustwo.
Nie mamy tu możliwości ani chęci udowadniać autentyczności tego typu nagrań, odsyłamy do tekstu pt.: „Wkraczanie w anielski świat istot hylemorficznych – ich dotyk…„, to tam, jak i w wielu naszych filmach, prezentowaliśmy istoty hylemorficzne. Zwłaszcza chodzi o nagrania pana Roberta Binghama, który przywołuje te inteligencje razem z grupą wielbicieli i świadków, po czym wszystko to narywają. Inteligencje UFO potrafią manifestować się, albo coś, co przypomina formy energii, materializować rzeczy, często są to wytwory jakby „balony”, czy wręcz „balony” !
Długo się zastanawialiśmy dlaczego tworzą „balony”, lub coś co je przypomina. Sądzimy, że chodzi, między innymi, o utrzymywanie sceptyków w stanie niewiary w ich istnienie, podobnie diabeł stara się, by świat nie wierzył w jego istnienie ! Nie twierdzimy, że byty te są diabłami, albo demonami. Tego nie wiemy i raczej nikt nie jest pewny kim są, zwłaszcza, że w Biblii, w Nowym Testamencie, mamy niezwykły przekaz, prezentowaliśmy go już wielokrotnie, i zrobimy to ponownie: „Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».” Dzieje 1:9
Naszym zdaniem istoty „obłoki”, mogą przybierać różne formy, mogą również tworzyć różne „rzeczy” na niebie, dlatego nie możemy stwierdzić, czy określone „balony” są tymi inteligencjami, czy one je tworzą, czy może są to wielkie manifestacje zbiorowości duchowych – „pierwiastków duchowych zła na wyżynach niebieskich.” ? Może to być rozrywka istot UFO, lub równie dobrze jakiś rodzaj wywiadowczy, prowadzony w ramach działań kosmiczno duchowej bitwy Efezjan. I tu dochodzimy do wspomnianej rejestracji Salvadora Ramireza. Jesteśmy przekonani w 95%, że to nagranie pokazuje nieznany rodzaj „istot UFO”, albo „istotę ufo”, bądz manifestację zrobioną przez inteligentne byty anielskie – tego samego rodzaju co nagrywane przez Roberta Binghama.
Salvador Ramirez nagrywał ten „balon” za pomocą gigantycznego zbliżenia, zdaje się że ogniskowa wyniosła 3000 milimetrów (zaprezentował sprzęt w nagraniu), co może sugerować o bardzo dużych rozmiarach tej materializacji. Gdyby przyjąć już teraz całkiem luźno, że jest to rzeczywisty „pojazd ufo bytów”, a nie manifestacja anielska (materializacja czegoś by zwracać uwagę nagrywających), to możemy przyjąć, patrząc na „lekkość pojazdu”, że te istoty są w czasie podróży, albo cały czas, w formie duchowej-niematerialne. (Koniecznie sprawdźcie, albo przypomnijcie sobie tekst: Prawdziwy Władca Pierścieni, część III – pojemniki „rządców świata” mordoru. – to tam pisaliśmy o lekkich istotach UFO !)
Mogą to być inteligencja anielskie, zespolone razem w „jedno”, w jeden byt, tworzą z różnych względów kamuflaż, w postaci „balona” – celowo (każdy uwierzy że balon to balon, a nie inteligencja z innego wymiaru – duchowa!), lub przybierają taką postać z nieznanych na przyczyn. Analizując Biblię, jak i nauki Ojców Kościoła, ale i rabinackie mądrości, dochodzimy do wniosku, że większość UFO istot, to byty egzystujące w innej formie, odmiennej od konstrukcji człowieka – istoty humanoidalnej, skonstruowanej z „ziemi-gliny-mułu”. Skoro one, istoty UFO, są zrobione z innej „materii”, są niecielesne i lekkie (jak balon), to z czego jest zrobiona istota ludzka, albo w czym zamieszkuje „człowiek duchowy- dusza” ? Dlaczego jesteśmy (ciężkimi) istotami „gliniastymi-z mułu” ? Biblia informuje nas, coś się takiego stało w starożytności, na początku, że Bóg „dał” nam ciało gliniaste…, albo ciało zrobione z „mułu” – w cudzysłowie oczywiście, zgodnie z nauką św. Tomasza, skoro z „mułu”, to proszę sobie przypomnieć gdzie się znajduje planeta Ziemia !
Biskup Hippony, czyli św. Augustyn (ur. 354, zm. 430) zaznacza, że gdyby człowiek był posłuszny Bogu, wówczas jego ciało nie tylko nie uległoby zepsuciu, ale też wolne by było od cierpień: „Cóż więc dziwnego, albo trudnego dla Boga? Chociaż z mułu tej, to jest ziemi ulepił człowieka, to jednak stworzył mu takie ciało, które nie podlegałoby zniszczeniu, gdyby człowiek zachowując przykazanie Boże nie dopuścił się grzechu. Bo jeśli postać samego nieba uznajemy za stworzoną z niczego albo też z bezkształtnej materii, ponieważ wierzymy we wszechmocnego Stwórcę, to cóż dziwnego, że ciało, które powstało z jakiegokolwiek mułu, dzięki wszechmocy Stwórcy mogło być takim, iż nie ulegałoby żadnemu zniszczeniu, nie odczuwałoby żadnej dolegliwości, ani żaden brak nie dokuczałby człowiekowi przed grzechem?” – i dalej św. Augusty pisze: „Owi przeciwnicy ksiąg Starego Testamentu, na wszystko patrząc cieleśnie i dlatego zawsze błądzący, również zwykli przyganiać kąśliwie i temu, że Bóg z mułu ulepił człowieka. Powiadają zaś: «Dlaczego z mułu ulepił Bóg człowieka? Czyż nie miał lepszej materii niebieskiej, z której mógłby uczynić człowieka, że z błota ziemskiego ulepił tak słabego i śmiertelnego?» Przede wszystkim nie rozumieją, ile znaczenia w Piśmie Świętym posiada ziemia czy woda: a muł to pomieszanie wody z ziemią.„
W dalszym wywodzie św. Augustyn stwierdza, że przyczyną słabości i śmiertelności ciała nie jest materia, z której ukształtowane zostało ciało człowieka, lecz grzech, który spowodował jego naturalne psucie i zniszczenie: „Twierdzimy bowiem, że ciało ludzkie zaczęło być psującym się, słabym i skazanym na śmierć po grzechu. Sami w ludzkim ciele niczym innym się nie brzydzą jak tylko śmiertelnością, na którą zasłużyliśmy przez potępienie”. O ukształtowaniu człowieka w dziele stworzenia mówi też św. Grzegorz z Nyssy w traktacie O pochodzeniu człowieka.
Wyraźnie rozróżnia on stworzenie od ukształtowania. Według niego ciało człowieka zostało ukształtowane, podobnie jak kształtuje się model z gliny. Tym zaś, co zostało stworzone w człowieku jest dusza. Prawdopodobnie z tego też powodu biskup Nyssy dostrzega z jednej strony kruchość, z drugiej natomiast wielkość i wspaniałość człowieczeństwa. Powołując się bowiem na tekst Rodz 2, 7 św. Grzegorz stwierdza: „«Bóg wziął proch ziemi i ukształtował człowieka» (Rdz 2, 7). „W tych słowach odkryłem dwa stwierdzenia, że człowiek jest marnością, i że człowiek jest wielki. Jeśli rozważysz samą naturę, jest on nikim i nie posiada żadnej wartości, lecz jeśli spojrzysz na godność z jaką został potraktowany, człowiek jest kimś wielkim.„
To, co odróżnia zatem stworzenie człowieka od reszty stworzeń, mieści się w materii. Ani zwierzęta, ani też żadna roślinność nie zostały stworzone z prochu ziemi tak jak człowiek. Pewnym uzupełnieniem i kontynuacją powyższej myśli św. Grzegorza z Nyssy, może być wypowiedź Teodoreta z Cyru, który zwraca uwagę na ogromne zaangażowanie się Boga w ukształtowanie człowieka. W Zarysie historii herezji interpretuje Rodz 2, 7 w następujący sposób: „Kiedy słyszymy opisy Mojżesza mówiące, jak Bóg wziął proch ziemi w swoje ręce, aby uczynić człowieka, staramy się zrozumieć, co takiego to może oznaczać. Oznacza to, że cały Bóg miał szczególny udział w tworzeniu ludzkiej natury. Wielki prorok głosi to właśnie, ponieważ wszystko pozostałe tworzone było przez wypowiedziane polecenie. Człowiek jednak został stworzony przez «ręce» Boga. […] Tak jak embrion został osadzony w łonie matki i rozwija się z materiału, który od początku go otacza, tak samo Bóg chciał wziąć do ludzkiego ciała materiał z ziemi. W ten sposób z gliny powstało ciało i krew, i skóra, i nerwy, żyły, tętnice, i mózg, szpik kostny i podpora kości, i tak dalej.„
W tym kontekście warto odnieść się do wcześniejszego jeszcze autora, do św. Ireneusza z Lyonu, który w dziele Wykład nauki apostolskiej pisze, iż Bóg: „Człowieka ukształtował własnymi rękami biorąc z ziemi to, co najczystsze i najdelikatniejsze i mieszając według odpowiedniej miary swoją moc z ziemią”. W Adversus haereses w kilku miejscach św. Ireneusz rozwija jeszcze szerzej ten wątek. Mówiąc bowiem o „rękach Boga” myślał o Synu i o Duchu. Stojąc w opozycji do gnostyków, (odpowiednik dzisiejszych fanów „Starożytnych Kosmitów”, z kanału History channel), którzy utrzymywali, że w stworzeniu człowieka brali udział aniołowie, stwierdza, że „Bóg nie potrzebował […] ich pomocy dla stworzenia tego, co sam zamierzył stworzyć, jakby nie miał swoich własnych rąk. Jest przy nim stale i Słowo, i Mądrość, Syn i Duch, dzięki którym i przez których stworzył wszystko w sposób wolny i swobodny”. Nie tylko zatem Bóg Ojciec jest Stwórcą, lecz także o Synu i Duchu Świętym można powiedzieć, że czynnie uczestniczyli w tym dziele.
Nie tylko zatem Bóg Ojciec jest Stwórcą, lecz także o Synu i Duchu Świętym można powiedzieć, że czynnie uczestniczyli w tym dziele. W przywołanych tekstach, w których pisarze wczesnochrześcijańscy komentują pierwszą część Rodz 2, 7, nacisk został położony na materialny element człowieka ukształtowany w akcie stworzenia. Ani jeden z zacytowanych autorów w żaden sposób nie umniejsza znaczenia ludzkiego ciała, przeciwnie, każdy wskazuje na jego godność i znaczenie, przecież jest świątynią ! Podkreślona też została wyjątkowość człowieka pośród innych stworzeń, chociażby z tego powodu, że ukształtował go sam Bóg. Docenienie tajemniczej materii (mułu albo gliny), w tym ludzkiego ciała, było konieczne nie tylko z uwagi na prawidłowo prowadzoną egzegezę biblijną, lecz także ze względu na toczone polemiki z gnostykami, manichejczykami, (obecnie spora część ufologów, albo sekta „Starożytnych Kosmitów” z USA), bądź z innymi grupami niedoceniającymi ludzkiego ciała, jak wspomnieliśmy, będącego Świątynią, w której może przebywać Duch Święty !
Pisarze wczesnochrześcijańscy komentując werset Rodzaju 2, 7 nie zatrzymywali się wyłącznie na materii, czyli na ciele – kosmicznej konstrukcji tajemniczego „mułu rzek i morza” (maszyny supra molekularnej), jakie człowiek otrzymał w dziele stworzenia. Zwracali uwagę także na jego duszę, o czym mówi druga część analizowanego tekstu: Bóg tchnął w nozdrza człowieka tchnienie życia. Przypomnijmy krótkie stwierdzenie Tertuliana, który w dziele O duszy pisze: „już w polemice z Hermogenesem wykazaliśmy, że dusza wzięła początek z tchnienia Bożego, a nie z materii – o czym wyraźnie świadczą słowa Objawienia: «I tchnął Bóg w twarz człowieka tchnienie żywota, i stał się człowiek duszą żywą» (Rdz 2, 7)”. Początek duszy ludzkiej upatruje zatem Tertulian w tym, co Księga Rodzaju nazwała tchnieniem Bożym. Wspomniany tutaj Hermogenes, gnostyk i kartagiński filozof uważał, tak jak dzisiejsi leniniści-marksiści od małpy, że dusza człowieka wywodzi się z materii. Dlatego też Tertulian zdecydowanie się temu przeciwstawiał i jednoznacznie stwierdził, że posiada początek, źródłem zaś jej istnienia jest wspomniane w Biblii tchnienie Boga.
Warto odnieść się jeszcze do innego, chociaż późniejszego niż Tertulian, pisarza, mianowicie do św. Ambrożego z Mediolanu. Biskup zastanawia się nad naturą duszy. Najpierw, tak jak w teologii apofatycznej (nurt teologii oparty na założeniu, że jakiekolwiek pozytywne poznanie natury Boga przekracza granice możliwości ludzkiego rozumu.), św. Ambroży mówi czym dusza ludzka nie jest, by w końcu stwierdzić, czym jest. W dziele O Izaaku lub duszy, biskup Mediolanu pisze: „dusza nie jest krwią, gdyż krew należy do ciała; dusza nie jest harmonią, ponieważ tego rodzaju harmonia należy do ciała. Nie jest też dusza tchnieniem powietrza, jako że czym innym jest wiejący wiatr, a czym innym dusza. Nie jest dusza ogniem, ani entelechią, lecz dusza jest istotą żyjącą. Dusza bowiem ożywia i kieruje nieczułe i pozbawione życia ciało” – W powyższej wypowiedzi biskup Mediolanu powołuje się na opinie filozofów, m.in. perypatetyka Dicearcha z Messyny, stoików czy też Arystotelesa na temat duszy. Dochodzi jednak do przekonania, że dusza ludzka daje ciału przede wszystkim życie. Nazywa ją nawet istotą żyjącą ze względu na jej dynamizm i żywotność – i tu, w tym momencie, koniecznie odsyłamy do tekstu pt.: „Z jakiego powodu mielibyśmy być tak często odwiedzani?” – II część hipotezy rzadkiej ziemi„.
Temat ten rozwija św. Jan Chryzostom wyjaśniając Księgę Rodzaju, w tym także interesujący nas werset Rodz 2, 7. Biskup Konstantynopola stwierdza: „Mojżesz uczy nas, że człowiek, ukształtowany z mułu ziemi otrzymał, dzięki hojności Bożej, duszę istotowo rozumną i stał się w ten sposób bytem doskonałym. «A Bóg tchnął w nozdrza człowieka tchnienie życia» (Rdz 2, 7). W ten sposób oznaczył duszę, która jest w człowieku uformowanym z mułu ziemi, początkiem życia, działania i ruchu”. Dostrzegamy wyraźną różnicę w tym, co nazwane zostało ciałem ukształtowanym przez Boga i duszą będącą owocem tchnienia Bożego. Dusza nie tylko ożywiła ciało Adama, ale będąc duszą rozumną sprawiła, że człowiek zaliczony został do bytów doskonałych. Jak wielka jest rola duszy w ciele wskazuje św. Jan Chryzostom w dalszej wypowiedzi na temat Rodz 2, 7. Zastanawia się mianowicie nad znaczeniem biblijnych słów, iż człowiek „stał się żyjący i ożywiony” (Rdz 2, 7). Według Chryzostoma terminy „żyjący i ożywiony” mówią nie tylko o udzieleniu życia człowiekowi ulepionemu z mułu ziemi, ale oznaczają coś więcej. Od tego momentu człowiek „był panem swoich działań”, a „członki jego ciała były podporządkowane woli duszy”. Św. Bazyli Wielki z kolei w Homilii do Psalmu 29 mówi o umieszczeniu przez Boga części swojej łaski w duszy człowieka:
„«I tchnął w jego nozdrza» (Rdz 2, 7), to znaczy umieścił w człowieku jakąś część swojej łaski, aby mógł rozpoznać podobieństwo dzięki podobieństwu. Niemniej jednak, posiada tak wielki zaszczyt, ponieważ został stworzony na obraz Stwórcy, zaszczycony został ponad niebiosa, nad słońce, nad chóry gwiazd. Do których ciał niebieskich mówiono, że jest obrazem Boga najwyższego? (Ps 8, 5; Hbr 1, 5)”.
Stwierdzenie powyższe nie oznacza, iż jakaś część natury Boga przeszła do duszy ludzkiej. Chodzi tutaj o łaskę podobieństwa człowieka do Boga. Problem ten wyjaśnia św. Augustyn w polemice z manichejczykami, którzy uważali, że dusza posiada naturę Boga. W jednym ze swoich komentarzy do Księgi Rodzaju biskup Hippony przekonuje swoich adwersarzy: „Zdanie: «Tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą» (Rdz 2, 7), nie każe nam wierzyć, jakoby jakaś część natury Boga przemieniła się w duszę człowieka. W ten sposób nie zmusza nas do przyznania, iż istota Boga jest zmienna. Manichejczyków trwających w tym właśnie błędzie najbardziej złości prawda. Ponieważ matką wszystkich herezji jest pycha, śmią twierdzić, że dusza posiada naturę Bożą. I tu przyciskamy ich do muru takim oto rozumowaniem. A więc natura Boga błądzi i jest nędzna i zepsuta skazą wad i grzeszy, a może nawet, co sami przyznajecie, zostaje skażona obrzydliwościami istoty przeciwnej! A te i tym podobne rzeczy nie godzi się przypisywać istocie Boga. Albowiem fakt, że duszę stworzył wszechmocny Bóg, a zatem nie jest ona cząstką Boga ani nie ma natury Bożej, podkreślony jest w innym miejscu, kiedy powiada prorok: «Ten, który tchnął we wszystko tchnienie, wszystko stworzył» (Ps 32, 15) a w innym miejscu: «I ducha tchnął we wnętrze człowieka» (Za 12, 1)”.
Biskup Hippony jednoznacznie opowiada się za tym, że Bóg jest stwórcą duszy ludzkiej i w żaden sposób nie stanowi ona cząstki substancji Bożej, o czym byli przekonani manichejczycy. Z drugiej jednak strony św. Augustyn nie odpowiada na pytanie o pochodzenie duszy. Przedstawiona do tego momentu interpretacja Rodz 2, 7 dokonana przez pisarzy wczesnochrześcijańskich pokazała, iż potwierdzają oni istnienie dwóch elementów konstytuujących człowieka. Są nimi: ciało ukształtowane z prochu czy też z kosmicznego mułu ziemi oraz rozumna dusza. Autorem jednego i drugiego jest Bóg Stwórca.
Warto zapytać o jeszcze jedną kwestię, mianowicie dotyczącą wzajemnych relacji ciała i duszy oraz tego, który z tych dwóch elementów jest ważniejszy. Odpowiedź wydaje się być jednoznaczna, że dusza – skoro to ona ożywia supramolekularne ciało i nigdzie nie było mowy, iż jest zniszczalna, czego nie można powiedzieć o ciele człowieka. Takie stwierdzenie byłoby jednak zbyt dużym uproszczeniem, dlatego należy odnieść się do wypowiedzi Ojców i poszukać u nich odpowiedzi na wspomniane kwestie. Okazuje się, że jednym z autorów wczesnochrześcijańskich, który zwraca uwagę na relację ciała i duszy w człowieku jest św. Grzegorz z Nyssy.
W dziele O stworzeniu człowieka wspomina o istniejącym poglądzie, wynikającym bardziej z logicznego rozumowania, jakoby istniał porządek stworzenia człowieka i on miałby decydować o większej wartości jednego elementu od drugiego. Biskup pisze o tym w taki sposób: „Inni, uważając za słuszne trzymać się porządku stworzenia człowieka, o jakim mówi Mojżesz, mówią, że dusza jest w porządku czasowym późniejsza od ciała, bo Bóg najpierw wziął proch z ziemi i utworzył człowieka, a potem, tchnąwszy w niego, obdarzył go duszą. Z tego, że [Bóg] umieścił duszę we wcześniej utworzonym ciele, ma wynikać, że ciało jest od niej cenniejsze”. Super papież św. Grzegorz ustosunkowując się do tego poglądu stwierdza: „nie podzielamy teorii, jakoby dusza została dana uprzednio utworzonemu ciału niby jakiemuś glinianemu posągowi, bo to by oznaczało, że natura rozumna jest mniej szacowna od gliny. Jako że człowiek złożony z duszy i ciała stanowi jedność, należy założyć, że jeden i ten sam jest fundament i duszy, i ciała, bo gdyby element cielesny pojawił się wcześniej, a duchowy później, człowiek byłby starszy lub młodszy od siebie samego”.
Wynika z tego, że św. Grzegorz z Nyssy uważa zarówno duszę, jak i ciało za jedność, oba też te elementy docenia i kładzie na tej samej płaszczyźnie znaczeniowej. Mówi biskup o tym samym fundamencie, przez co można z całą pewnością rozumieć Boga Stwórcę. On przecież – o czym była już wielokrotnie mowa – ukształtował człowieka i tchnął w niego życie w postaci duszy rozumnej. Grzegorz wyraźnie polemizuje tutaj ze zwolennikami preegzystencji dusz, zwłaszcza z Orygenesem i z teorią metempsychozy. Podobnie jak Platon i Arystoteles, biskup Nyssy jest zdania, że dusza ożywia materialne ciało. Super cudowny papież św. Grzegorz jest też przekonany o zaistnieniu duszy i ciała w chwili poczęcia. Nie można zatem mówić o powstaniu ciała przed duszą i odwrotnie. Z tego też powodu niektórzy badacze nauki biskupa Nyssy widzą w nim tradycjonalistę, co w żaden sposób nie znajduje potwierdzenia w jego nauce. Nie jest on bowiem ani tradycjonalistą, ani też kreacjonistą.
Podobne poglądy na temat jedności duszy i ciała co św. Grzegorz z Nyssy wyraża też św. Jan Damasceński. Odcina się od teorii preegzystencji dusz, a tym samym od Orygenesa, choć nikt nie ma pewności czy to właśnie miał na myśli Orygenes, i czy to były jego pisma. Podobnie jak Grzegorz, Jan również uważa, iż dusza powstaje równocześnie z ciałem w chwili poczęcia. Mówi o tym w Wykładzie wiary prawdziwej: „Tworzy [Bóg] człowieka własnymi rękami z natury widzialnej i niewidzialnej na swój obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 26), przy czym ciało jego buduje z ziemi, a z własnego tchnienia wlewa weń duszę rozumną i myślącą, która przedstawia właśnie Boski obraz. […] Równocześnie zatem powstały ciało i dusza, a nie jedno pierwej, drugie później, jak o tym majaczył Orygenes”. Na jedność duszy i ciała w człowieku stworzonym przez Boga wskazuje też św. Jan Chryzostom. W swoich Homiliach na Księgę Rodzaju mówi: „Bóg rozlał na obliczu człowieka tchnienie życia i człowiek stał się żyjący i ożywiony. Co oznaczają słowa: rozlał tchnienie życia? Uczą nas one, że Bóg jednoczy ciało człowieka z duszą żyjącą, która mu przekazuje życie i ruch i która posługuje się członkami tego samego ciała, aby ćwiczyć własne zdolności”.
Biskup Konstantynopola zwraca uwagę na jedność duszy i ciała człowieka, o co zadbał sam Bóg w dziele stworzenia. Dusza pozostaje przyczyną wszelkich funkcji życiowych ciała, co staraliśmy się pokazać w tekście „Wyższe formy życia inteligentnego super maszyn molekularnych – duchowe poruszanie się poprzez wymiary razem ze św. Tomaszem z Akwinu„. Warto raz jeszcze powrócić do św. Augustyna, który wyjaśnia, czym było opisane w Księdze Rodzaju tchnienie Boga: „Pismo powiada: «I tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą» (Rdz 2, 7). Jeśli było to jeszcze tylko ciało, to w tym miejscu trzeba przyjąć, że dusza została dołączona do ciała, niezależnie od tego, czy była już stworzona, ale niejako w ustach Boga, czyli w Jego prawdzie i mądrości. Jednak nie wyszła jakoby opuszczając jakieś miejsce, kiedy została tchnięta. Bóg przecież nie zajmuje miejsca, lecz wszędzie jest obecny”. Według św. Augustyna Bóg zjednoczył duszę ludzką z ciałem przez swoje tchnienie. W innym zaś komentarzu w ciekawy sposób rozwinął tę myśl. Powiedział mianowicie, że Bóg, który ożywił pierwszego człowieka i uczynił go z mułu ziemi, dał jego ciału duszę. Jezus natomiast tchnął w nas i tym samym dał nam drugie tchnienie – Ducha Świętego i stworzył nową ludzkość, przez co: „zaznaczył, iż jest Tym, który tchnął w ich oblicze, aby z mułu powstali i brudnych czynów się wyrzekli.” – podkreślmy, za Psalmem 24:2, abyśmy powstali z kosmicznego mułu – supra molekularnych maszyn, i dostąpili łaski ciała niebiańskiego ! „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” – chrześcijaństwo nie z tego świata, tak jak duchy zamieszkujące w nas„
Podsumowując tajemniczą naukę chrześcijańskich mędrców (egzegezę pisarzy wczesnochrześcijańskich) odnoszącą się do Rodzaju 2, 7 należy stwierdzić, że zawiera ona trzy istotne elementy. Po pierwsze Ojcowie wskazują na materię, z której uczyniony został przez Boga człowiek. Manichejczycy, podobnie jak dzisiejsi opętańcy transhumaniści ordo ab chao, przekonywali swoich wyznawców i oponentów, że jest ona czymś złym, czemu stanowczo przeciwstawiali się pisarze chrześcijańscy. Ojcowie Kościoła mówili bowiem, że chociaż ludzkie ciało ulega naturalnemu rozkładowi, to jednak nie z powodu materiału, z jakiego jest zbudowane(!!), lecz przyczyną jego kruchości pozostanie zawsze grzech. Można też zauważyć u komentatorów Rodzaju 2, 7 ustawiczne podkreślanie wartości i godności ludzkiego ciała, co powinno być nauką dla szaleńców okaleczających się z powodów choroby umysłowej gender. Po drugie Ojcowie zwracają uwagę na duszę, która swój początek bierze z tego, co Księga Rodzaju nazywa tchnieniem Bożym.
Chociaż człowiek został ukształtowany z prochu ziemi rękami Boga, powinien być jednak postrzegany jako istota duchowa. Dusza jest stworzona, ciało natomiast zostało ukształtowane i to wyraźnie różnicuje te dwa elementy. Wspomnianą wielkość i wspaniałość człowieka dostrzec można w duszy żyjącej w ludzkim ciele, będącym supra molekularną maszyną, kosmiczno „gliniano-mulistym” cudem Stwórcy. Dlatego też ludzkości nie da się zredukować do życia zwierząt, jak tego chcą opętańcy z sekty klimatycznej Lenina i Marksa, ponieważ rozumna ludzka dusza ożywia ciało. Trzeci wreszcie wątek, jaki pojawia się w związku z nauką mędrców (inaczej egzegezą) Rodzaju 2, 7 to wskazanie na zjednoczenie ciała i duszy w chwili stworzenia. Nastąpiło ono w momencie, kiedy Bóg tchnął w nozdrza człowieka i umieścił w nim jakąś część swojej łaski.
Nie oznacza to jednak, że natura Boga zmieniła się w duszę człowieka. Nie tylko pierwszy człowiek otrzymał tchnienie Boże. Każdy człowiek, czerpiący wodę żywą, po której już nie pragnie, uzyskuje bowiem drugie tchnienie – Ducha Świętego, co prowadzi do stworzenia nowej ludzkości – istot zrodzonych z wody ! Wracając do początku, do tytułu tego wpisu, sądzimy, że istoty duchowe, ze świata „wody”, przybywają do tej rzeczywistości, czasami nawiązując kontakt z duszami zamieszkującymi „kosmiczny muł rzek i mórz„. Kontakt jest nawiązywany również poprzez sny, i raczej na polecenie Boga, niż wynika ze starań istot mulisto-gliniastych tej planety.