W roku 2023, tak jak we wcześniejszych latach, i wiekach, mamy rzeszę ludzi, którzy nie mogą sobie poradzić z „Katolicyzmem”. Sami często nie wiedzą co ich denerwuje w katolicyźmie, albo dlaczego chcieli by go zniszczyć, coś jednak nie daje im spać po nocach, muszą się męczyć i żyć z pragnieniem unicestwienia Transsubstancjonistów. Jak by się ich zapytać na czym polega nauka katolicka, to często nie wiedzą nic o oficjalnej wykładni jaką jest wielotomowa praca św. Tomasza z Akwinu. Katolicyzm to bardzo zaawansowana nauka starożytnych, w tym najbardziej starożytnej Istoty Logosu. Żeby coś móc powiedzieć o katolikach i ich nauce, opartej o Doktora Anielskiego, trzeba się zapoznać z megalityczną nauką „starożytnych Greków”. Same budowle megalityczne to tylko mały kawałek zaginionej cywilizacji – tej „złotej„. Do naszych czasów dotarła, od pierwszych metafizyków, niewyraźna definicja „substancji”, a katolicy, tak bardzo znienawidzeni, zajmują się super „trans-substancjacją„, która powoduje wśród profanów niezrozumiałą wściekłość…, niszczycielski szał. Jak to miało niedawno miejsce w jednym z kościołów Transsubstancjonistów chcą nawet nas porąbać siekierą… (Tajemnice megalitycznej substancji – Wstęp do Świętej Nauki, cz. II )
Wolnomularstwo, pragnące anihilować katolicyzm i katolików, nie jest jedną organizacją, lecz swoistym nurtem wyznającym pewne przekonania religijno-metafizyczne oraz dążącym do zmiany człowieka i społeczeństwa według anty zasad „Bafometa”. Spora liczba masonów to ludzie na niskich stopniach wtajemniczenia, jeszcze większa ilość zapisanych tam humanoidów hoirous to istoty chcące uzyskać pieniądze i władzę, niezwracające uwagi na filozoficzną i religijną głębię starożytności, ukrytą za tajemnicami, które są dla masonerii najważniejsze: „A na jej czole wypisane imię — tajemnica: ,,Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi”. I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa, a widząc ją, zdumiałem się wielce.” (Apokalipsa 17,3-6).
Istnieją bardzo zaawansoani masoni, do pewnego stopnia znawcy metafizyki Arystotelesa, jak choćby pan Jan Hartman, filozofowie oraz megalitomaniacy. Ci ostatni wyznają delikatne substancje w oparciu o naukę „Piramid z Giza„. I znowóż, ta ostatnia, to w opinii najwybitniejszych znawców „urządzenie metafizyczne” ! Skoro tak, to czym jest „Metafizyka” ? Co to nauka, skąd się wzięła ? Jeżeli poznamy najbardziej zaawansowaną dziedzinę nauki, jaką jest niewątpliwie „Metafizyka”, to czy poznamy zasady działania i cel „Piramid„, a poprzez to i tajemnice starożytności, „pierwszej cywilizacji złota” – „istot złota” – „substancji złota” ? „Teraz, po tylu latach badań i dociekań, w którym kierunku starożytności się udać, a idziemy cały czas ku eonom pradawnym, niech nas Bóg Strożytny, który jest ucieczką – chroni, byśmy nie dotarli do „otchłani”, ale raczej do „…owej krainy, której złoto jest znakomite; tam jest także wonna żywica i kamień czerwony…” Księga Rodzaju 2:12″
Jak to właśnie napisaliśmy: „pierwsza cywilizacja substancji złota” znała tajemnicę „czerwonego kamienia„, właśniwie to znali bardzo dużo tajemnic, które można odszyfrować ze Świętej Księgi, jednak wpierw należy prosić o rozszerzenie inteligencji (o) Ducha Świętego. Niektórzy uważają, że pierwsza „najstarsza cywilizacja metafizyków” była przedstawiona jako „złota głowa” posągu z Ks. Daniela 2.31-35 „Ty, królu, miałeś widzenie: Oto olbrzymi posąg stał przed tobą; wielki był ów posąg, potężny jego blask, a straszny jego wygląd. Głowa tego posągu była ze szczerego złota…” – pierwsza i najstarsza cywilizacj metafizyków stworzyła budowle działające na zasadach metafizycznych, zapytajmy więc ponownie: czym jest „Metafizyka” ?
„Przekazany nam przez starożytność jako dzieło Arystotelesa, zbiór tekstów filozoficznych znany pod ustalonym ostatecznie tytułem „Ta meta ta fisika„, przyczynia czytelnikom, interpretatorom i komentatorom ogromnych trudności. Trudność to pojęcie względne, inne ma znaczenie dla specjalisty, inne dla laika, ale fakt, że najlepsi znawcy zaliczają Metafizykę do najtrudniejszych dzieł Arystotelesa, a nawet całej starożytności, mówi sam za siebie. Wystarczy przytoczyć opinie niektórych autorytetów. C. A. Brandis: „Wśród dzieł Arystotelesowych tak zwana Metafizyka jest zarazem jednym z najważniejszych i najciemniejszych”. A. Schwegler: „to być może najtrudniejsze dzieło starożytności”. W. D. Ross: „Żaden wydawca Metafizyki nie może sobie pochlebić, że rozwiązał wszystkie nastręczające się problemy tego rozpaczliwie trudnego dzieła”. J. Owens: „Metafizyka przedstawia skrajnie trudny teren badania jakiejkolwiek konkretnej kwestii”. O. Gigom „Jest faktem nie kwestionowanym i niekwestionowanym, że Metafizyka należy do najmniej przejrzystych utworów Arystotelesa”. Według T. Taylora, dzieło to „odbiega wyraźnie od innych głęboką niejasnością sensu, w jakiej pogrążona jest jego przeważająca część”.
Czy „Metafizyka” może być zrozumiana przez zwykłych ludzi, tzw. „maluczkich” ? Jeżli będziemy prosić o „rozszerzonie inteligencji o Ducha Świętego (per analogiam)” to, jest to prawdopodobne. Natomiast nie wiemy czy w przypadku „Wyznawców „UFO Mechów” będzie to możliwe…, są przecież wzięci, a właściwie „nie ma ich”, jak o tym informuje Biblia ! „Tak samo należy myśleć również o diable, który był przekonany, że pierwszeństwo, które posiadał będąc jeszcze bez grzechu, nie zostało mu dane przez Boga; i wypełniło się na nim zdanie, które mówi, że „każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony”. Stąd też wydaje mi się, że dlatego właśnie „tajemnice Boże ukryte zostały przed mądrymi i roztropnymi„, jak mówi Pismo: „Aby żadne ciało nie chełpiło się w obliczu Boga”, a „zostały odkryte maluczkim”, tym mianowicie, którzy czynią postępy wówczas, gdy staną się niemowlętami i dziećmi – to znaczy, kiedy powrócą do uniżoności i prostoty maluczkich, a kiedy już dojdą do doskonałości, wówczas pamiętają, że osiągnęli szczęście nie własnymi siłami, lecz dzięki łasce i miłosierdziu Boga.” – koniec cytatu Ojca Kościoła. Jak czytamy, część megalitycznych tajemnic naukowców „pierwszej cywilizacji metafizyków-złotej” może być ujawniona, zgodnie z Pismem – jeśli będziemy „niemowlętami i dziećmi„.
Ludzie omamieni materializmem, nic nie wiedzący o filozofii, zwłaszcza o „Metafizyce”, o katolickiej wykłądni św. Tomasza, wierzą, że w pradawnych przekazach chodzi o „materialne substancje”, przykładowo o „złoto, srebro, miedź, żelazo i glinę„. „Głowa tego posągu była ze szczerego złota, jego pierś i jego ramiona ze srebra, jego brzuch i jego biodra z miedzi, jego golenie z żelaza, jego nogi po części z żelaza, po części z gliny. Księga Daniela 2.31-35 („Starożytny Egipt to kosmiczny piec do topienia żelaza? – Semantyka znaków i symboli Biblii„) Czym jest filozoficzno megalityczna „substancja” niech nam wyjaśni jeden z najwybitniejszych naukowców zaginionej cywilizacji Atlanów (Aera), znawców Metafizyki ks. profesor Maryniarczyk:
„Termin substancja jest kluczowym słowem, które pojawia się w historii na określenie przedmiotu dociekań filozoficznych w odróżnieniu od innych, którymi określa się przedmiot fizyki, matematyki, historii czy innych dyscyplin. Rozumienie substancji stanowi zwornik filozoficznej interpretacji świata osób, zwierząt, roślin i rzeczy. Arystoteles świadom odrębności przedmiotu filozoficznych dociekań nazwanego terminem substancja wyjaśnia w księdze Gamma, a więc w księdze o substancji, że:
Byt pojmuje się różnorodnie, w relacji wszakże do czegoś jednego, ze względu na jedną naturę, a nie całkiem różnoznacznie […]. Jedne mianowicie rzeczy nazywają się bytami, gdyż są to substancje, a wszystko inne dlatego, że są to determinacje substancji albo procesy prowadzące do substancji, jej zniszczenia lub brak, albo jakości substancji, albo to co wytwarza czy sprawia ją bądź też coś pojętego w relacji do niej, a wreszcie negacje czegoś z nich lub samej substancji.
Nic więc dziwnego, że kiedy Hegel dokonuje obrachunku z poprzedzającą go filozofią, oskarża ją za to, że przenikała ją stała „die Tendenz zur Substanz” — czyli stałe dążenie, stałe zorientowanie na substancję. Odnotujmy jako pierwsze spostrzeżenie fakt, że słowo substancja wchodzi do filozofii wraz z jej powstaniem. Słowem tym od samego początku narodzin filozofii zaczęto określać autonomiczny przedmiot badań filozoficznych, którym jest właśnie substancja.
Po drugie, wyraźnie odróżnić należy termin byt (to on) od terminu substancja (ousia) przy ich używaniu. Każda substancja jest wszakże bytem, ale nie każdy byt jest substancją. Bytem bowiem jest przypadłość, bytem jest relacja, ale nie są one substancjami. Natomiast substancją jest taki byt, który jest podmiotem, czyli istnieje w sobie.
Trzecie spostrzeżenie, jakie należy w tym miejscu poczynić, dotyczy tego, że dla dawnej filozofii substancja była elementem jednoczącym. Wszelkie bowiem poznanie kierowało się na substancję i przysługujące jej istotne właściwości. Dla współczesnej zaś filozofii substancja stała się przysłowiową „kością niezgody” i „kamieniem obrazy”. Kierować się w poznaniu ku substancji, odkrywać jej istotne właściwości, to synonim nienowoczesności i nienaukowości filozofii. Myślenie antysubstancjalne stało się wyrazem nowoczesności i naukowości. Nie wiele jest takich wyrażeń, które z jednej strony ogniskują w sobie tak przeróżne tradycje, z drugiej zaś stanowią podstawę różnorakich interpretacji rzeczywistości. Do takich właśnie wyrażeń należy słowo substancja.
Tomasz z Akwinu w komentarzu do VII księgi Metafizyki pisze, że principalis intentio (głównym zadaniem) metafizyki jest badanie substancji. Wynika to stąd, że substancja jest bytem w najpełniejszym sensie tego słowa, oraz że termin substancja zawiera w sobie wszystkie inne określenia bytu; czy to wyrażone za pomocą tzw. „pojęć” transcendentalnych (res, unum, aliąuid, verum, bonum, pulchrum) czy metafizycznych (materia, forma, akt, możność, istota, istnienie i inne). Słowem „substancja” określamy byt z całym jego bogactwem. Jeśli zatem termin substancja contrahunt omnes notiones metaphisycae („zawiera w sobie wszystkie pojęcia metafizyczne„) — to jest rzeczą ważną, by wpierw i przed wszystkimi innym sprawami ustalić jego znacznie.
Wokół bowiem tego terminu narosło wiele sporów i interpretacji. Właściwe jednak rozumienie substancji nie jest wypadkową czysto leksykalnej wykładni, lecz jest wyrazem rozumienia całej rzeczywistości. Jest bowiem jakby zwierciadłem, w którym odbija się obraz świata i człowieka, a także podstawą rozumienia innych terminów metafizycznych, w tym zaś szczególnie słowa „byt”. Słowo może nam z kolei pomóc tylko to rozumienie wyrazić. Nie jest rzeczą łatwą odnalezienie w języku łacińskim, a także innych językach narodowych odpowiedniego terminu, by oddać sens greckiego słowa ousia. Panuje dość powszechne przekonanie, że łacińskie słowo substantia jest odpowiednikiem greckiego terminu ousia. Oczywistość ta nie była i ciągle nie jest przez badaczy filozofii starożytnej, a zwłaszcza metafizyki Arystotelesa, podzielana.
O rozbieżnościach tych zaświadcza sam Platon w Kratylosie, który nosi podtytuł Peri onomaton orthotetos — O poprawności nazw, i jest uważany za „pierwsze w dziejach nauki. starożytnej poważniejsze dzieło językoznawcze”. Platon w dialogu tym zdaje się sugerować, że nazwa ousia jest dla niego nazwą obcą (ta ksenika onomata). Z racji tej stara się nakreślić historię jej pochodzenia i dociec jej znaczenia. Ustami Sokratesa zauważa więc, że to, co my (Grecy — A.M.) teraz nazywamy ousia (rzeczywistość, istota), inni zwą essia, a jeszcze inni — osia. Co do pierwszego z tych dwu określeń, jest sensowne nazywanie istoty rzeczy Hestia, bo i my przecież mówimy o czymś, co ma udział w istocie rzeczy (estin), z tym więc zgodnie można by nazywać Hestia; zdaje się, że my sami określamy ousia dawnym słowem essia.
A nawet gdyby rozpatrywać w świetle obrzędów ofiarnych, wykryłoby się taką myśl nazwodawców: składanie ofiar Hestii, jako najpierwszej spośród wszystkich bogów, wydało się odpowiednie tym, co istotę rzeczy nazwali Hestia. Natomiast zwolennicy określenia essia powtarzali coś za Heraklitem, że wszystko jest w ruchu i nic nie pozostaje na miejscu. Bo dla nich przyczyną i zasadą jest pęd (othun), a stąd i odpowiadające temu nazwanie osia.
Zaważmy, że Platon chce dać nam pod rozwagę dwie sprawy. Po pierwsze, że termin ten jest słowem szczególnym i wyjątkowym, czymś wręcz boskim. Wyprowadzony jest od bogini ogniska domowego Hestii. Oznacza zatem coś istotnego, ważnego, ba nawet boskiego. Po drugie, możemy mu przypisać co najmniej trzy znaczenia. Może oznaczać: „to, co rzeczywiste„, „to, co jest w świecie stałe, wieczne i niezmienne (substrat)” a także „istotę” oraz „przyczynę”. Podstawę dla tego typu interpretacji dawałyby greckie słowa, w których kontekście Platon próbuje ustalić pierwsze rozumienie substancji. I tak: essia wskazuje na to, co uczestniczy w „tym, co jest”, Hestia oznacza pierwszą, rzeczywistą istotę boską, której przystoi składnie ofiar, estin wskazuje na samą „rzeczywistą rzeczywistość” czyli „istotę”, a termin osia wyprowadzony od słowa othum („pęd”, „ruch”), które można uznać za źródło słowa aitia („przyczyna”), wskazuje na rozumienie substancji jako przyczyny.
Z krótkiej analizy, odwołującej się do kontekstu użycia słowa ousia, przeprowadzonej przez samego Platona, możemy wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, słowo to od początku otaczane jest „rąbkiem tajemnicy”, a równocześnie uważane jest za bardzo ważne w języku filozoficznym. Wskazuje bowiem na to, co „rzeczywiście jest”. Po drugie, jest wyrażeniem analogicznym, którego znaczenie ustalamy, odnosząc go od określonego stanu bytowania, jako do analogatu głównego. Kłopot Platona, polegający na ustaleniu sensu słowa ousia, nie jest czymś wydumanym — stanie się on czymś stałym przy każdorazowej próbie ujednoznaczniania rozumienia tego terminu.
Historycy zauważają ten fakt i na jego potwierdzenie przywołują Senekę, który sygnalizuje trudności w trafności oddawania greckiego terminu ousia za pomocą łacińskiego terminu substantia. Zastanawiano się bowiem w tym czasie, czy słowo ousia pochodzi od einai, a jego odpowiednikiem jest łaciński termin substantia, wyprowadzany od czasownika substare czy też raczej łaciński termin substantia jest tłumaczeniem greckiego słowa hypostasis, rozumianego jako substrat materialny (w przeciwieństwie do słowa emfasis, oznaczającego „zjawę” i coś „pozornego”).
Spotykamy także starożytnych filozofów, którzy sugerują, że łaciński termin substantia może być tłumaczeniem greckiego terminu stasis oznaczającego „czyn” i „działanie”, a także „trwałość” itp. Trudno jest jednak ustalić, czy ów „czyn”, przez który dokonuje się proces stawania, oznacza stochasmos, czyli dążenie do celu, a więc przyczynowanie, czy już osiągnięty stan (cel) dążenia, a więc „stan substancjalny” — peri ousias, co Kwintylian tłumaczy jako consti- tutio (status) coniecturalis lub po prostu substantia. Z czasem jednak zarzucono praktykę wyprowadzania słowa substancja od greckiego stasis i pozostano przy termie ousia jak terminie źródłowym.
Należy odnotować także i ten fakt, że łaciński termin substancja nie od razu zadomowił się w filozofii. Z początku zastępowany był przez terminy essentia oraz materia. Świadczy o tym fakt, że Cycero w tłumaczeniu platońskiego Timajosa używa terminu materia jako odpowiednika słowa ousia. Najstarszym zaś łacińskim ekwiwalentem terminu ousia było słowo essenita i ąueentia.
Termin substantia został prawdopodobnie wprowadzony do filozofii przez Senekę, jako tłumaczenie greckiego hypostasis na oznaczenie czegoś, co jest „rzeczywiste” — „materialno-cielesne” i „realne”, w odróżnieniu od czegoś, co jest „zmienne”, „czasowe” i „pozorne”. Nic więc dziwnego, że substancjami nazywa się rzeczy czasowe, zmienne i materialne. O nich to mówi się, że egzystują. O rzeczach zaś stałych i niezmiennych mówi się, że są i określa się je jako hipostazy. Kwintylian używa także terminu substancja dla określenia „zawartości idei”, „treści nauki” czy „podstawowego elementu w złożeniu„.
Dlatego, kiedy pisze, że de ipsa rhetorices s u b s t a n t i a ąuaeruntur tractabimus, używa słowa substancja na określenie treści retoryki. Kiedy indziej zaś słowem substantia oznacza ciało (soma) czy rzecz (pragma). Ponadto u Cycerona i Seneki termin substancja oznacza także naturę (physis). Z kolei Marius Victorinus i Augustyn znają słowo substantia jako przekład pierwszej z dziesięciu kategorii. Obok niego przyjmują oni także termin essentia jako odpowiednik greckiego wyrażenia ousia. Podobnie i Boecjusz przy komentowaniu pierwszej kategorii Arystotelesa używa terminu substantia, ale opatruje termin substantia komentarzem, że w sensie ścisłym substantia jest przekładem greckiego terminu hypostasis oznaczającego „rzecz jednostkową”.
Zaznacza on przy tym, że termin ousia oznacza istotę i powinien być przekładany przez łacińskie słowo essentia. Boecjusz używa też terminu subsistentia — jako równoważnika wyrażenia esse per se, a jako grecki odpowiednik tego słowa wskazuje termin ousiosis, który z kolei w wiekach średnich będzie zastąpiony słowem hypostasis. Do rozumienia substancji jako substratu powracają wspomniani już powyżej Victorinus, Augustyn oraz Boecjusz i przywracają na nowo to zapomniane znaczenie poprzez upowszechnienie takich wyrażeń jak: substare, subsistere, subesse.
Jeśli chodzi o polski odpowiednik łacińskiego terminu substancja, to ma on obok potocznego (np. „mienie”, „majątek” czy „własność”) także znaczenie filozoficzne i techniczne. Filozoficzne znaczenie słowa substancja oddawane jest najczęściej przez termin „byt”, a techniczne przez słowa „budulec”, „związek chemiczny”, a także „stan ciała”, „materiał” itp. Należy jednak przy tym zauważyć, że u podstaw formowania się w języku polskim filozoficznego znaczenia słowa substancja spotykamy dwa trendy interpretacyjne: jeden determinujący rozumienie tego słowa jako czegoś, co leży u podstaw, czyli substratu, tworzonego od czasownika sub-stare lub ac- cidere („stać u postaw” lub „przy- -padać”) oraz drugi wiążący ten termin z tym, co rzeczywiście istnieje. Nic więc dziwnego, że termin ten będzie czasami tłumaczony jako: jestestwo, osoba, stan, bytność, istność, a także jako istota, podstawa czy natura itp.
Owens w swej pracy poświęconej substancji u Arystotelesa zatytułowanej The Doctrine of Being in the Aristotelian Metaphysics, szukając odpowiedniego słowa angielskiego na oddanie greckiego terminu ousia, odrzuca terminy substancja i istota, wskazując na to, że po angielsku i francusku słowo greckie parousia w przekładzie brzmi presence, czyli „obecność”, a słowo gr. apousia w przekładzie abscence oznacza „nieobecność”. Główny człon –sence, który znajduje się w słowach pre-sence i ab-sence, najlepiej oddaje właśnie rozumienie słowa ousia. Owens proponuje, by słowo ousia tłumaczyć jako entity, ponieważ jak ousia pochodzi od imiesłowu czasu teraźniejszego greckiego czasownika eimi, tak entitas pochodzi od imiesłowu ens łacińskiego czasownika sum. W pewnym zatem sensie, obecności i nieobecność mieszczą się w pojęciu ousia.
Przywołany wyżej kontekst użycia terminu ousia (substantia) z jednej strony ukazuje jego szerokie zakorzenienie w greckim języku i tradycji, a z drugiej jego wielowątkowe rozumienie. Z tej racji ów termin, celem uzyskania pełni swego znaczenia, musi być odnoszony do całej tradycji filozoficznej, w której występuje oraz do całej rzeczywistości, na którą wskazuje. Ponadto odkrywamy, że termin ousia (substantia) od samego początku wiązany był z tym, co rzeczywiście jest, z konkretem złożonym z materii i formy, a także z wewnętrzną zasadą (arche) bytu. Jest to o tyle ważne, że ten przyczynowy charakter substancji zostanie z czasem zapoznany na rzecz pojmowania jej jako substratu stałego, wiecznego i niezmiennego, co stanie się powodem jej ustatycznienia i przez to zawężenia jej rozumienia.
Warto tu przytoczyć próbę doprecyzowania terminów „ousia” i „hypostasis”, z jaką spotykamy się u Ojców Kościoła IV wieku, którzy w celu przybliżenia prawdy o Trójcy świętej sięgali po te wyrażenia. Pisze o tym Łosski (1989: 44-47): „Ojcowie IV wieku „wieku trynitarnego”par excellence, chcąc zbliżyć umysły do tajemnicy Trójcy, posługiwali się najchętniej terminami ousia i hypostasis. Termin ousia jest używany często przez Arystotelesa, który w Kategoriach definiuje go w następujący sposób: „Substancja w najściślejszym, najbardziej pierwotnym i najwyższym stopniu jest tym, co ani nie może być orzekane o podmiocie, ani nie może znajdować się w podmiocie, na przykład poszczególny człowiek czy koń. Drugimi substancjami nazywają się gatunki, do których należą substancje w pierwszym znaczeniu, jak również rodzaje tych gatunków. Na przykład poszczególny człowiek należy do gatunku „człowiek”, a rodzajem tego gatunku jest „zwierzę”: a więc „człowiek” i „zwierzę” nazywają się drugimi substancjami” (Kategorie, s. 2.11).
Inaczej mówiąc, pierwsze substancje oznaczają indywidualne istnienie, istniejące jednostki, drugie substancje — „istoty” ujmowane w realistycznym znaczeniu tego słowa. Hypostasis, nie będąc terminem filozoficznym, oznaczała w języku potocznym to, co realnie istnieje — istnienie (od słowa hyfistamai, istnieć). Św. Jan z Damaszku w Pege genoseos w następujący sposób określa znaczenie tych dwóch terminów: „Ousia jest tym, co istnieje samo z siebie i co nie potrzebuje niczego innego, by istnieć, lub raczej ousia jest to wszystko to, co istnieje samo z siebie i nie ma bytu w drugim. Jest więc tym, co nie jest dla drugiego, co nie ma istnienia w drugim, nie potrzebuje drugiego dla swego istnienia, lecz co jest w sobie i w czym istnieje to, co przygodne (rozdz. 39).
„Słowo hypostaza ma dwa znaczenia. Raz oznacza po prostu istnienie. Zgodnie z tym znaczeniem, ousia i hipostaza są tym samym. Oto dlaczego niektórzy Ojcowie powiadali: natury lub hipostazy. Innym znów razem oznacza to, co istnieje samo z siebie i w swym własnym istnieniu. Zgodnie z tym znaczeniem oznacza ono jednostkę liczbowo różną od wszystkich innych, na przykład: Piotr, Paweł, ten konkretny koń” (rozdz. 42, Pege gnoseos, czp. 39 i 42; PG 94, 605 i 612). Oba terminy są więc mniej lub bardziej synonimami: ousia oznacza jednostkową substancję, mogącą określać wspólna istotę wielu jednostek; hypostaza oznacza istnienie w ogóle, ale może być odnoszona także do indywidualnych substancji. drugim, nie potrzebuje drugiego dla swego istnienia, lecz co jest w sobie i w czym istnieje to, co przygodne (rozdz. 39).
„Słowo hypostaza ma dwa znaczenia. Raz oznacza po prostu istnienie. Zgodnie z tym znaczeniem, ousia i hipostaza są tym samym. Oto dlaczego niektórzy Ojcowie powiadali: natury lub hipostazy. Innym znów razem oznacza to, co istnieje samo z siebie i w swym własnym istnieniu. Zgodnie z tym znaczeniem oznacza ono jednostkę liczbowo różną od wszystkich innych, na przykład: Piotr, Paweł, ten konkretny koń” (rozdz. 42, Pege gnoseos, czp. 39 i 42; PG 94, 605 i 612). Oba terminy są więc mniej lub bardziej synonimami: ousia oznacza jednostkową substancję, mogącą określać wspólna istotę wielu jednostek; hypostaza oznacza istnienie w ogóle, ale może być odnoszona także do indywidualnych substancji.” – koniec cytatu
Jak państwo przeczytali, sprawa tajemnicy substancji „biblijnych traw” nie jest łatwa, ale jakże wspaniała ! Wielu masonów coś jakby „kuma”, o czym wspominaliśmy gdzie indziej. Ukryte substancje „traw” istnieją, kazał im się na nich usadowić, „trawy” są w Biblii niezwykle istotne, tak bardzo, że nie „kazano im wyrządzać krzywdy” ! „I powiedziano jej, by nie czyniła szkody trawie na ziemi ani żadnej zieleni, ani żadnemu drzewu, lecz tylko ludziom, którzy nie mają pieczęci Boga na czołach.” Apokalipsa 9:4 Jest ważniejsza, tzn. „trawa”, ale w cudzysłowie, od „ludzi którzy nie mają pieczęci na czołach” ! Prośmy Boga Jezusa Logos o tą pieczęć !
Linki:
Tajemnice megalitycznej substancji – Wstęp do Świętej Nauki, cz. II
Maryja kazała zakopać piramidy ! Prawdziwi katolicy masoni istnieją – część II
Kod Źródłowy Biblii – „chorton”
czwartym musi być „Biblijne kody – część II”
„Starożytny Egipt to kosmiczny piec do topienia żelaza? – Semantyka znaków i symboli Biblii„
Logos nakazał byśmy mieli Matkę ! Zaawansowana symbolika Świętej Nauki
Wstęp do Esencjalizmu biblijnego
Tajemnicza kwantowa kraina – II część wstępu do Esencjalizmu biblijnego
„bez przypowieści nic im nie mówił” !!!
Kosmiczne symbole Biblii – gdzie jest „pole” ? – część I
Kosmiczne symbole Biblii – ‚odbijanie pocisków’, część II
Wszyscy ludzie są częścią rozumu świata, czyli kosmicznego logosu
Duchowa i kosmiczna medytacja chrześcijańskich joginów
Medytacja, albo kontemplacja świętej Pamięci Total Recall, a to znaczy „polecił im usiąść”