Głeboko ukryta tajemnica „bezkształtnej materii pierwszej [Platona]” i „formy substancjalnej” prawdziwego Matrixa Arystotelesa (arche i Logosu)

Jako poszukiwacze zaginionych cywilizacji, a obecnie: „znaczenia Zaginionej Biblii” staramy się zrozumieć starożytnych, ich tajemnice. Wszystko to ma prowadzić do zbawienia, do ucieczki z diabelskiego koła samsary i dostania się do Nieba Jezusa, gdzie jest szansa na uzyskanie „ciała anielskiego-duchowego-oczyszczonego” z prochu Obcych. By temu jakoś sprostać należy zapoznać się z przesłaniem pradawnych mędrców, dotyczącym budowy rzeczywistości, materii oraz zagadkowej arche. W tym celu, ośrodki okultystyczne i naukowe, często będące jednym i drugim, zbudowały ośrodek badań CERN. To bardzo dziwne siedlisko wszelkiej maści poszukiwaczy kluczy do rzeczywistości, zatrudnia 2600 stałych pracowników oraz około 8000 naukowców i inżynierów reprezentujących ponad 500 instytucji naukowych z całego świata. W bardzo wielkim skrócie, o czym dawno temu informowaliśmy, chcą się dostać do innych wymiarów, poznać tajemnice świata za pomocą nauk fizykalnych, a także rozwiązać zagadkę „stałej struktury subtelnej„, która umożliwi im podróże na krańce wszechświata, albo i dalej – „do światów nieznanych„.

Jako chrześcijanin, błagający Boga Jezusa o litość i miłosierdzie, zdaję sobie sprawę z ograniczenia naszej ziemskiej natury, nie wspominając z zagubieniu obecnej cywilizacji okultystyczno wolnomurarskiej (w otchłani), co prowadzić musi do budowania niezliczonych teorii, odnośnie samej struktury tzw. „materii”, nie myśląc nawet o całym świecie ducha, o wiele bardziej ważnego, wręcz kluczowego elementu. Pomimo tego, zaprezentujemy tu coś, co naszym zdaniem jest bardzo wartościowe, a nawet może otworzyć państwu szerszy horyzont postrzegania na to gdzie się znajdujemy na skali rzeczywiściości.

W drugiej połowie dwudziestego wieku, zwłaszcza w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, dynamiczny rozwój fizyki cząstek elementarnych stwarzał problemy teoretyczne, które do dziś są odbierane jako nieprzezwyciężalne trudności w zrozumieniu budowy czegoś takiego jak „materia”, albo jeszcze niżej: atomów, lub cząstek elementarnych, będących podstawowym budulcem, czyli najmniejszym i nieposiadającym wewnętrznej struktury. Że co ?! „nieposiadającym wewnętrznej struktury” ? Tak informują naukowcy, im niżej zejdziecie, tym świat staje się dziwniejszy, a nawet nieznany, naukowcy od mechaniki kwantowej gubią się w domysłach i teoriach: „Zataczali się i chwiali jak pijani, cała ich mądrość zawiodła.Psalm 107:24-32

Przytoczmy naukową „definicję cząstek elementarnych”, która pokazuje nam, że w fizyce kwantowej nic nie jest stałe i pewne, wszyscy błądzą: „Wśród fizyków nie ma obecnie jednomyślności w uznaniu definicji cząstki elementarnej, choć przeważa pogląd, że cząstkami elementarnymi są te wszystkie cząstki, które są niezbędne do wyjaśnienia własności wszystkich form materii, i tylko te, których nie można wyjaśnić przez inne cząstki. Z definicji tej wynika, że są one jednocześnie podstawowym budulcem materii i nie posiadają wewnętrznej struktury. Tak zwana hipoteza demokracji cząstek zakłada, że wszystkie cząstki są sobie nawzajem potrzebne i nawzajem tłumaczą się teoretycznie. W myśl tego poglądu oraz ze względów historycznych terminu cząstki elementarne używa się czasem także w odniesieniu do hadronów (czyli do kilkuset cząstek jak proton, czy neutron, niebędących w istocie cząstkami elementarnymi). Terminu tego używa się jednak tylko w kontekście, w którym rozumiany jest jednoznacznie. Niejednoznaczności w definicji spowodowały wprowadzenie pojęcia cząstki fundamentalne określające cząstki elementarne w myśl pierwszej definicji. Ścisła definicja cząstek elementarnych (w znaczeniu fundamentalnych) oznacza, że w miarę postępu badań pewne cząstki mogą przestać być uznawane za elementarne.” – koniec cytatu

W takim razie, skoro sami naukowcy niezbyt się orientują w tej „materii„, jeszcze tylko szybko przytoczymy słowa naszego wybitnego naukowca profesora Jacyny-Onyszkiewicza, który zajmuje się tym problemem zawodowo: „Jak wiadomo wszystkie ciała zbudowane są z atomów. Atomy natomiast składają się z jądra atomowego i elektronów. Z kolei w skład jądra atomowego wchodzą protony i neutrony. W końcu protony i neutrony są układami złożonymi z kwarków. W doświadczeniach, przeprowadzonych przy obecnie dostępnych energiach, kwarki i leptony, w tym elektrony, jawią się jako cząstki elementarne, tzn. cząstki nieposiadające wewnętrznej struktury. W tym miejscu rodzi się pytanie: czy przy wyższych energiach kwarki i leptony okażą się układami złożonymi z jakichś subcząstek, a te z kolei układem związanych jeszcze innych mikrocząstek – i tak w nieskończoność? Problem nieskończonej podzielności materii od wieków stanowi jedną z zasadniczych kwestii filozofii przyrody. Doktryną broniącą tezy o istnieniu kresu podzielnościmaterii jest atomizm.

Jak wiadomo ideę atomizmu podali w V wieku przed Chrystusem Leucyp i jego uczeń Demokryt. Koncepcja najmniejszej części materii jest n aturalną konsekwencją dążenia dowyjaśnienia złożonej i różnorodnej struktury materii na podstawie prostej materialnejprzyczyny wszystkich rzeczy.Pojęcie najmniejszych części materii, których właściwości dałoby się prosto zrozu-mieć, prowadzi jednak do znanych trudności związanych z pojęciem nieskończoności. Kawałek materii można podzielić na części, te części można rozłożyć na jeszcze drobniejsze kawałk i, owe kawałeczki znów porozcinać itd., ale trudno przecież wyobrazićsobie, by ta podzielność miała trwać bez końca. Bardziej naturalne wydaje się założenie,że są części najmniejsze, których już dalej rozłożyć nie można. Z drugiej strony trudno przyjąć, by dalsze dzielenie tych najmniejszych części miałoby być zasadniczo niemożliwe – w myślach możemy sobie zawsze przedstawić części jeszcze mniejsze…

Skoro nie ma granicy w dzieleniu cząstek, a właściwie to na „dole jest już tylko nieokreślona, bezkształtna i chaotyczna mgła elektromagnetyczna” musimy wysłuchać Platona, tylko on wspominał coś o niezwykłej Atlantydzie zalanej przez jeden z elementów arche. Platon uważał, że przyroda stanowi jedność elementów materialnych i pierwiastków idealnych oraz duchowych. Świat został zbudowany z istniejącego już przedtem tworzywa. Wszechświat powstał za sprawą Demiurga z nieokreślonej, bezkształtnej materii. W ten sposób Platon wprowadził nową koncepcję materii, którą uważał za abstrakcyjny składnik ciał. Abstrakcyjny…, co to oznacza ?

Skoro Platon zbytnio niczego nie wyjaśnił, musimy spróbować zrozumieć Arystotelesa. Arystoteles rozróżniał w każdym obiekcie formę i materię. Materia nie istnieje samodzielnie, jest tylko podłożem zjawisk i przemian, bezpostaciowym, bezkształtnym tworzywem, z którego powstają byty w wyniku kształtowania jej przez formę substancjalną właściwą dla danej klasy bytów i dla danego indywidualnego bytu. Jednym z podstawowych elementów klasycznej metafizyki jest podział bytu na substancję i przypadłości. Najprościej rzecz ujmując, substancja to to, czym byt jest, „całość zlepiona„, natomiast przypadłości to jego cechy, czyli jaki jest, dodatkowe cechy, (często) drugorzędne.

Konsekwentnie możemy wyróżnić dwa rodzaje zmian — substancjalną, czyli taką, w której zmienia się istota (substancja lub natura) bytu (byt przestaje istnieć, a w jego miejsce pojawia się nowy byt seryjnie produkowany przez wielką fabrykę przyrody, proszę sprawdzić tekst: „…istoty jednostkowane w kosmicznym systemie uniwersaliów kontra jedność somatyczno-psychicznopneumatyczna)„), oraz zmianę przypadłościową, czyli taką, w której byt pozostaje tym, czym jest, a zmieniają się jedynie jego przypadłości (czyli cechy i różnorakie określenia jako pozorne różnice, co określa się w hinduzmie, albo należy do „hinduistycznej maji„, pozorne cechy odróżniające jeden byt od drugiego).

Na mocy definicji zmiana przypadłościowa nie zmienia istoty bytu, czyli nie może sprawić, że dany byt przestaje być sobą, inne koloty włosów u ludzi nie sprawiają że to inne odmienne istoty ludzkie. Jeżeli w jakiejś zmianie zostaje utracona istota bytu, to nie jest to już zmiana przypadłościowa, lecz substancjalna. A co to jest „substancja” ? Substancja pierwsza Arystotelesa to: każde konkretne indywiduum, każdy przedmiot, któremu przysługuje autonomiczne istnienie, to samo co substrat, czyli wspólne podłoże dla wielu różnych właściwości (akcydensów), w wielkim i jakby jakimś skrócie myślowym: „Substancja pierwsza Arystotelesa” to wszystko co jest złożone z tajemniczej „materii pierwszej„, czyli „nieokreślonej chmury elektromagnetycznej” fizyków z CERN i INFORMACJI, bo „forma-kształt” to informacja, jeśli chcemy się zbliżyć do jakiegoś jakby rozumienia „zlepienia”, albo „substancji”.

Naukowcy, bardziej świadomi, ci z CERN także, albo może trzeba napisać bardziej dokształceni w filozofii, wiedzą, że samo rozbijanie „cząstek” na coraz to mniejsze prowadzi do nikąd, albo do otchłani. Dlatego należy poszukać odpowiedzi „czym jest materia pierwsza czystej możności i forma substancjalna” u starożytnych, w tym celu udamy się do super Polaka Ojca Krąpca, znawcy tajemnic pradawnych mędrców w temacie budowy materii, a dokładniej „materii pierwszej”, będącej „czystą możnością”, albo „potencjalnością”, ewentualnie  jakąś „pustką” w buddyzmie. Zacznijmy cytowanie super tajemnic budowy rzeczywistości, powołania do istnienia całego Wszechświata za pomocą mocy sprawczej Boga Logosu-Arche, o którym pisaliśmy w tekście: „On też jest przedmiotem najwyższej kontemplacji” – Arche i Logos – „to jest jej najwyższym szczęściem”, to, co za chwilkę zacytujemy, jest naszym zdaniem „piękne” ! Oczywiście „piękne” dla ludzi może oznaczać różne rzeczy, ale to nas zachwyca, to jest niesamowite, starożytność to podstawa wszystkiego, to jedyny kierunek w jakim należy podążać, jak o nim piszą rabini, ci najbardziej oświeceni…:

„Pozycja więc przyjmująca istnienie w materii pierwszej jakiegoś aktu na mocy samej tylko materii kończy się na absurdach. Materia pierwsza sama z siebie jest czystą możnością, a więc sama z siebie nie ma istnienia ani też żadnej treści. Wszystko, co posiada, posiada przez swoją formę, wraz z którą stanowi jeden byt, jedną substancję.(…)Jeśli zatem rozumowa analiza bytu wykrywa w nim akt i możność jako dwa realne, transcendentalne w nich różne bytowe natężenie aktu i możności, to zarówno możność, jak i akt, mogą wzrastać w różnych typach i hierarchiach bytów aż w nieskończoność. W ten sposób z jednej strony można dojść do stwierdzenia czystej potencjalności, która jest tak ogołocona z aktu, że aż sprzecznością jest jej samoistnienie, a z drugiej strony, idąc po drodze natężenia aktu, treści i doskonałości można dojść do ujęcia czystego aktu – czystego bytu, czystego istnienia – tak dalece samoistnego i doskonałego, że sprzecznością jest niesamoistnienie tego bytu, jeśli w rzeczywistości spotykamy się z realnym aktem zmienności, wszelkiej potencjalności. Czysta możność materii pierwszej leży zatem u podstaw wszelkiej zmienności, wszelkiej potencjalności.

Arystoteles poniekąd dochodzi do stwierdzenia czystej potencjalności materii pierwszej, lecz w jej aspekcie esencjalnym, a nie egzystencjalnym. O istnieniu i jego roli w bycie nie zdawał on sobie sprawy, ale miał przed oczyma jasno zarysowaną doktrynę czystej potencjalności materii w porządku esencjalnym. Obydwie bowiem definicje materii pierwszej, które podał, negatywna i pozytywna, ujmująca materię jako pierwsze podłoże wszelkiej zmiany, wyraźnie świadczą o tym, że pojmował on materię pierwszą jako byt niepełny, sam z siebie nie posiadający żadnej formy, a jedynie współistniejący z nią. Dopiero Tomasz z Akwinu zwrócił uwagę na absolutną potencjalność materii pierwszej nie tylko w porządku esencjalnym, lecz także w porządku egzystencjalnym.

Teza absolutnej potencjalności (także w porządku egzystencjalnym) materii pierwszej figuruje w spisie tez potępionych przez prymasa Kildwarby 18 marca 1277 r. Dostrzeżenie przez Tomasza absolutnej potencjalności materii pierwszej było uwarunkowane koncepcją realnego bytu składającego się nie tylko z materii pierwszej i formy substancjalnej, ale przede wszystkim z istoty, na którą składają się materia i forma oraz istnienie. Materia pierwsza nie jest bytem, jest jedynie potencjalnym elementem bytu. Nie istnieje, lecz pod formą współistnieje, dlatego też nie posiada istnienia sama przez siebie, a jeśli posiada je, to tylko przez formę. Istnienie bowiem nie jest „aktem pierwszym” materii pierwszej, lecz jej „aktem drugim”.

Zgodnie z tradycją można wyróżnić pięć zasadniczych właściwości, czy też warunków materii pierwszej, a mianowicie: potencjalność, „pożądanie aktu”, niepowstawalność, niezniszczalność i jedność. P o t e n c j a l n o ś ć  m a t e r i i . Pierwszą, zasadniczą właściwością materii jest jej potencjalność. Była ona już uzasadniona, zarówno od strony wykluczenia aktu formalnego, jak i od strony wykluczenia aktu bytowego egzystencjalnego. Jeśli zatem materia pierwsza nie posiada w sobie żadnego aktu, to jest ona czysto bierną możnością. Materia pierwsza bowiem, sama
z siebie nie posiadając ani aktu formalnego, ani aktu egzystencjalnego, nie może sama z siebie w żaden sposób działać. Działanie bowiem jest pewnym przedłużeniem istnienia, jest istnieniem w porządku dynamicznym. Nie może zatem materia pierwsza posiadać w sobie jakiegokolwiek działania, jeśli sama z siebie nie posiada istnienia. Co więcej, nie ma ona nawet racji, uzasadnienia działania. Źródłem – 1 w tym sensie racją działania – jest forma substancjalna.

Materia pierwsza wyklucza zaś sama ze siebie formę substancjalną, wobec czego wyklucza także współrację działania. Materia pierwsza jest więc w swej najgłębszej istocie właśnie możnością bierną, tak, że możność bierna konstytuuje materię pierwszą jako taką; możność nie jest czymś naddanym do materii, lecz jest jej – w znaczeniu analogicznym – czynnikiem konstytutywnym (czynnikiem konstytutywnym w sensie właściwym jest to, co konstytuuje, przez co coś istnieje, a materia pierwsza sama z siebie nie istniejąc, nie posiada czynnika konstytutywnego, jakiegoś aktu; stwierdzamy więc tylko w sensie analogicznym, że tę samą funkcję spełnia w materii potencjalność, co czynnik konstytutywny w bycie). Dlaczego jednak potencjalność konstytuuje to, co nazywamy materią pierwszą? – Dlatego, że materia pierwsza sama z siebie nie jest żadną treścią, nie posiadając bowiem sama z siebie aktu formalnego, nie posiada żadnej istoty i treści; ani też nie jest żadnym bytem, bo nie posiada w sobie egzystencji.

Materia pierwsza sama z siebie nie jest, a jeśli nie jest, to też w żaden sposób nie działa. Nie jest zatem możnością działania, lecz jedynie możnością bycia, i dlatego jest czystą możnością, tak że właśnie możność bierna jest zasadniczo materią pierwszą. Materia pierwsza jako czysta potencjalność jest bezpośrednio nastawiona na połączenie z właściwą sobie formą. Jest ona „możnością” w stosunku do wszelkiej formy. Do formy – jest całkowicie sobą przyporządkowana, tak że wyklucza wszelkie pośrednictwo w przyjmowaniu form. Gdyby materia pierwsza przyjmowała w sobie formy za jakimś pośrednictwem, czyli gdyby nie była w stosunku do form właśnie możnością bezpośrednią, wówczas nastałby absurd ciągu w nieskończoność, gdyż ewentualne pośrednictwo wymagałoby nowego pośrednictwa, i tak w nieskończoność, póki nie osiągnęłoby takiego pośrednictwa, które by bezpośrednio chłonęło formę, które by było całkowicie potencjalne w stosunku do przychodzącej formy.

Ponieważ z jednej strony pośrednictwo z wizją w ciągu w nieskończoność jest absurdalne, a z drugiej – zostało wykazane, że materia pierwsza sama z siebie jest czystą potencjalnością, wobec tego materia pierwsza sama z siebie bezpośrednio „chłonie” formę, a więc jest bezpośrednią możnością w stosunku do formy. Z uzyskaniem formy potencjalność materii pierwszej naturalnie zatraca aspekt „braku” – braku formy, aktu, ale udoskonala się w samej treści, gdyż aktualizuje się, a więc zostaje wypełniona tym, ku czemu była wewnętrznie przyporządkowana. Doskonalenie to jednak nie jest tak adekwatne, by znosiło korzenie samej potencjalności, gdyż w rzeczywistości forma materii zostaje jej udzielona tylko na pewien czas i przygodnie, a więc zostaje z nią połączona w sposób niekonieczny i w rzeczywistości dostrzegamy wypadki rozdzielenia się materii i formy. Materia pierwsza zatem, jako czysta potencjalność, zasadniczo nie produkuje ani też nie emanuje z siebie właściwości materialnych, takich np. jak ilość – rozciągłość.

Właściwości te, czyli przypadłości, są właściwościami bytu, czyli substancji, a więc złożenia materii i formy. Materia pierwsza bowiem, podobnie jak nie istnieje sama z siebie, tak też nie posiada swoich, od siebie samej pochodzących właściwości bytowych, a jeśli je ma, to tylko wówczas, gdy jest bytem, a więc gdy jest połączona z formą substancjalną. Ilość – rozciągłość więc wyłania się z materii, ale tylko o tyle, o ile ta znajduje się pod jakąś formą. Ilość – rozciągłość doskonali substancję w aspekcie materialnym, ale sam fakt istnienia i następnie doskonalenia jest już aktem i zakłada akt pierwszy, formę substancjalną, która jest czymś realnym, o ile znajduje się pod aktualnym istnieniem, bez aktualnego istnienia bowiem w ogóle nie ma bytu.

Jeśli twierdzimy, że materia pierwsza jest sama z siebie potencjalnością, czyli znajduje się w transcendentalnej (koniecznej) relacji do formy, to w tym wypadku przez transcendentalną relację rozumiemy samą potencjalność materii pierwszej. Relacja transcendentalna jest tu bazą i podstawą zaistnienia relacji predykamentalnej, czyli kategorialnej (niekoniecznej), wówczas gdy rzeczywiście zaistnieje połączenie się materii z formą. Materia, aktualnie podległa formie, jest w kategorialnej relacji (aktualnej podległości) w stosunku do formy. Podobnie i forma ma kategorialną relację, o ile znajduje się w materii. „Być w materii” jest nową relacją istniejącą w bycie z racji połączenia formy z materią. Materia, o ile znajduje się pod aktualną formą, może mieć nową kategorialną relację, gdyż wówczas jest już bytem aktualnym.” – koniec cytatu.

Skoro doszliśmy do tego miejsca „przepływu świadomności starożytnych tajemnic„, warto przypomnieć wszystkim adeptom prawdziwej i jedynej tomaszowej Jogi Chrystusa, że kiedy zasiadamy do modlitwy, albo do medytacji starożytnego, podkreślmy: najbardziej starożytnego Arche i Logosu, to układamy nasze biologiczne ciała tego Matrixu, zbudowane z „materii pierwszej” będącej „potencjalnością” zlepionej w jedno dzięki trzem składnikom „jedności somatyczno-psychicznopneumatycznej„, oprócz czterech pozostałych elementów zaginionej rzeki arche.

Oceany pamięci Total Recall nie są bezpieczne, nie każde przypominanie jest słuszne, prowadzi do odpowiednich wód, zbiorowisk wód – „…a zbiorowisko wód nazwał morzem” Księga Rodzaju 1:10. Biblia przekazuje coś bardzo tajemniczego o „rzekach i oceanach„, niektórzy pradawni mędrcy wiedzieli o świętym Kodzie Biblii, dlatego starali się przekazać zakodowane tajemnice w postaci „natchnionych opowieści”, nie wysztkie są przeznaczone dla początkujących chrześcijan, czasami można z nich coś zrozumieć więcej, zwłaszcza jeśli człowiek poprosi Boga Jezusa o miłosierdzie i łaskę, a ta przeprowadzi adepta „deszyfranta” przez „wodę„, tak by nie utonął… „Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, a Pan cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc, i uczynił morze suchą ziemią. Wody się rozstąpiły, a Izraelici szli przez środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie.”

Linki:

Starożytność megalityczna delikatnych substancji – głowy ze złota – pierwszych metafizyków Adama„.

Starożytni „łaskawi bogowie”, „tasaki morskie” i „dzieci morza” – co się udaje odszyfrować z oceanu pamieci Total Recall ?

Kosmiczne oceany i rzeki inteligencji, zawierające ogromną ilość głębokiej medytacji, czasami zapisanych przez gnostyków, w tym chrześcijańskich

Filozofia kosmicznej matematyki stałej struktury subtelnej – III część Biblii subtelnego szyfru przepływu świadomości

Tajemnice starożytnego i prawdziwego Matrixa Atlantydy (istoty jednostkowane w kosmicznym systemie uniwersaliów kontra jedność somatyczno-psychicznopneumatyczna)

Schodzenie i wchodzenie na góry – II część Biblii subtelnej

Medytacja starożytnego przekazu pochodzącego od Ducha – kontakt z Omega Inteligencją boskiej Rośliny

Wielkie ujawnienie UFO i Klucze (de)szyfrujące do cudownego przekazu-kontaktu ludzkości z Boską cywilizacją poziomu VII

Starożytne istnienie niematerialne „przepływu świadomości” w biblijnym algorytmie Świętego Kodu (innowymiarowy szyfrogram?)

Podobne Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *