Tajemnice Atlantydy, super Demiurg (masonów), prawdziwy Matrix starożytnych i cudowny święty Kod Biblii

Jeśli pamiętają państwo, napisaliśmy kiedyś jakieś teksty o zaginionej mitycznej Atlantydzie. Trzeba na samym wstępie powiedzieć jedna ciekawą rzecz, mianowicie Atlantyda miała leżeć gdzieś na wodach oceanu-morza ! Czyż to nie jest zadziwiające ? Została zatopiona „wodami”, a to jeszcze bardziej nas przyciąga do starożytnej cybernetyki super metafizycznego Kodu Boga. Ogarnąć te rzeczy, mistykę i metafizykę Wyższych Inteligencji, jak o tym mówią ludzie „młodzi”, nie jest łatwo. Po pierwsze, starożytnym Grekom udało się zdekodować kilka rzeczy, pochodzących z różnych części tej planety, ale i z czasów zamierzchłych, jedną z nich jest tajemnica „substancji, albo substratu” z jakiego jest zbudowana otaczająca nas rzeczywistości, jej część, coś niecoś o tym pisaliśmy w „Głeboko ukryta tajemnica „bezkształtnej materii pierwszej [Platona]” i „formy substancjalnej” prawdziwego Matrixa Arystotelesa (arche i Logosu) „.

Dla każdego początkującego „deszyfranta” ideii, poszukiwacza zaginionej Arki, język starożytnych mędrców („przepływu świadomości„) wydaje się bardzo skomplikowany. Nie wolno się załamywać, cały czas trzeba się modlić do Boga wszelakich tajemnic, jak o Nim wspomniano, jak Go określono w Ks. Daniela, czyli do Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Ewangelia wyraźnie przekazuje, każdy kto szuka, znajdzie.

Trudności z szyfrem dawnych metafizycznych Greckich cybernetyków jest co nie miara. Coś z tego zawarliśmy w artykule „„Kosmiczno innowymiarowe tajemnice starożytnych mędrców Atlantydy – aera – Prośmy Pana o zrozumienie super tajemniczego Nowego Testamentu !”. Platona deszyfruje się już ponad dwa tysiace lat, i można powiedzieć, że badaczom udało się go zrozumieć, w jakimś procencie. Zresztą sam Platon pisze, że wszystkiego nie będzie notował – dlaczego nie wszystko zapisywał kodem ? Spora część tajemniczych przekazów polegała na doświadczeniu, te rzeczy, te nauki prowadzą do doświadczenia, to jest najważniejsza tajemnica zaginionych cywilizacji głowy ze złota, całej starożytności megalitycznych cybernetyków, piszących szyfrem.

Coś, jakiś rąbek z prawdziwego „Matrixa”, zostało przez nas tu opisane, w poprzednich wpisach. Jednak sprawa portali duchowo cybernetycznych bogów, jak i prawdziwego „Matrixa” jest o wiele bardziej ciekawa i tajemnicza, niezwykle skomplikowana, ma związek z „Rogiem wybawienia„, co jest szalenie istotne, zbawienne dla Chrześcijan. Do tego wszystkiego dochodzi starożyny znak, dwóch zachodzącyh na siebie trójkątów, a w środku nich święta litera Dalet. Nie wiemy dlaczego dawni Żydzi przyjęli ten znak za swój narodowy-plemienny, i jak go duchowo przetwarzali i dalej przetwarzają ? Można go rozumieć na kilka sposobów, interpretacji dostarcza głównie Ks. Rodzaju, a i to nie jest jeszcze wszystko, bo tajne bractwa „cyrkla i kielni” dodają do niego, do tego symbolu swoje „trzy grosze”, zmieszania „Wielkiego Babilonu.

W tym wpisie zamierzamy Państwu przekazać coś niesamowitego, coś co jest bardzo cenne dla wszystkich masonów z loży iluminackich, tych najbardziej wtajemniczonych, dla nas także jest to sprawa priorytetowa w związku ze św. Kodem Biblii, z tajemnicą Wielkiego Babilonu, ze wszechświatem w jakim żyjemy, z otchłanią w jakiej leci nasza planeta. Zdaniem jednego z Ojców Kościoła, jest to jedna z otchłani (są i inne), w jakiej przyszło nam żyć w tym Układzie Słonecznym. Jeszcze raz prosimy sprawdzić tekst „Głeboko ukryta tajemnica „bezkształtnej materii pierwszej [Platona]” i „formy substancjalnej” prawdziwego Matrixa Arystotelesa (arche i Logosu) „, materii jako takiej, czegoś twardego, co nam się wydaje poprzez zmysły, system informatyczny naszych ciał, że takie jest, doświadczanego za pośrednictwem układu nerwowego: nie ma! Tak też nauczają nauki buddyjskiej metafizyki, ale o niej lepiej nie wspominać, aby nikt niepotrzebnie w niej nie grzebał i następnie doznał pomieszania – nie zaczął wpadać w łapska Wielkiego Babilonu.

Jeśli pamiętacie, „Wielki Babilon” znaczy „pomieszanie-zmieszanie„, a czego naucza nas Bóg Jahwe ? Księga Kapłańska 19:19 czytamy tam co następuje: „Nie będziesz łączył dwóch gatunków bydląt. Nie będziesz obsiewał pola dwoma rodzajami ziarna. Nie będziesz nosił ubrania utkanego z dwóch rodzajów nici„. Nie wolno mieszać, tego co powinno być jednorodne, czyste, takie jakie zostało stworzone. Coś przeciwnego robią inżynierowie genetyczni, działają na polecenie duchów Wielkiego Babilonu, mieszają wszystko ze wszystkim, co  się da. Podobnie zachowuje się istota BerGOG-lio, chce mieszać wszystkie religie, wrzucać do jedngo kotła. Mieszać moralność z brakiem moralności, błogosławiąc tych pomnieszanych-brudnych, z tymi czystymi.

Jeszcze raz: Wielki Babilon to wielkie zmieszanie, a co znajdujemy w Ewangelii Mateusza 13:30-31 ? Oto polecenie Zbawiciela: „Pozwólcie obydwu razem rosnąć aż do żniwa, a w czasie żniwa powiem żniwiarzom: Zbierzcie najpierw kąkol i zwiążcie go w snopki na spalenie, pszenicę zaś zgromadźcie w moim spichlerzu.” Widać tu dwie pomieszane uprawy ! Dwie rasy, albo może lepiej napisać „dwa narody”, obcy i ludzie. Calkowitą „nauką” zmieszania, czyli wykładnią bractw Wielkiego Babilonu, jak i duchów nadzorujących sektetne stowarzyszenia jest „doktryna ewolucji”, oznaczające zmieszanie totalne, wszystkiego ze wszystkim, tak by osiągnąć „postęp i nowoczesność”. Gdzie możemy się dowiedzieć czegoś więcej o starożytnym „zmieszaniu”, o dwóch zachodzących na siebie trójkątach, zachodzących, czyli mieszających się ze sobą, a może uzupełniających się ? Oprócz Biblii, mamy coś o tej tajemnicy zakodowane przez Platona, pisał o trójkątach – ale chyba bez św. litery Dalet, zresztą kto to wie.

Doktryna Platona o pochodzeniu i naturze świata nabiera właściwego znaczenia dopiero wówczas, gdy się ją rozpatruje w świetle tzw. „kosmicznej emanacji”, której dał początek, choć takie ujęcie nie jest proste. Zrozumienie tak złożonego zagadnienia wymaga uprzedniego zrozumienia natury człowieka. To zaś jest niemożliwe bez poznania natury świata, który jest nie tylko środowiskiem człowieka, ale którego człowiek — jak widzimy w naukach prawdawnych mędrców— jest mikroobrazem-mikrokosmosem.

Platon jest zafascynowany zagadką Wszechświata, jego strukturą i pochodzeniem, są to problemy warte dociekania same w sobie, ale autor swojego szyfru, czyli „dialogu” nigdy nie traci ze swego pisarskiego horyzontu „sprawy człowieka” – mikrokosmosu. Mityczny charakter Timaiosa nie wyklucza jego naukowości. Bo Timaios jest niewątpliwie rozprawą naukową. Platon obficie korzysta z dorobku swoich poprzedników; nawet jeśli stawia inne hipotezy, to niejako zaprasza — przez rozmaite aluzje — do ich konfrontacji ze znanymi poglądami Demokryta i Leukipposa, Empedoklesa czy Anaksagorasa, a nawet Pisma Hebrajczyków.

Autor Timaiosa zna osiągnięcia współczesnej sobie astronomii, geometrii, teorii proporcji; jest biegły w wiedzy biologicznej, anatomicznej, medycznej, wie o osiągnięciach hindusów, i o Starym Testamencie. Uznanie Timaiosa za kompendium starożytnej wiedzy o świecie nie byłoby twierdzeniem dalekim od prawdy. Platon stawia pytanie zasadnicze w kwestii spraw ukrytych przed oczami ludzkimi, zapytuje o niewidzialny świat, o niedostrzegalne inteligencje: „…czy wszystkie te rzeczy, które nazywamy ’samoistnymi’ istnieją, czy też rzeczywiście istnieją tylko te rzeczy, które możemy zobaczyć lub też w jakiś sposób doznawać za pośrednictwem organów cielesnych, a poza nimi zupełnie nic nie ma? I czy to wszystko, co nazywamy poznawalną istotą, jest po prostu niczym, jedynie nazwą?

Platon uważa, że pytań tych nie można pozostawić bez odpowiedzi, ani też „nie można twierdzić ze zbytnim zaufaniem, że odpowiedź na nie nie istnieje”. Odpowiedź samego Platona jest następująca. Samoistne idee są przedmiotem całkowicie pewnego poznania; rzeczy poznawalne zmysłowo są przedmiotem jedynie wiedzy prawdopodobnej, czyli opinii. A zatem jeśli ktoś neguje istnienie idei, skazuje się tylko na wiedzę prawdopodobną. (Może zostać skasowany, czyli okazać się kimś innym, z wyczyszczoną świadomością Total Recall’u, ten który się opiera na nieśmiertelnych ideaach, ma szanse na „zapisanie swojego imienia w niebie„.)

Argument za istnieniem wiedzy pewnej Platon widzi w genezie poznania; jego zdaniem wiedza pewna i prawdopodobna „to są dwie rzeczy różne, ponieważ powstają niezależnie od siebie i zachowują się różnie. Jedno się w nas rozwija pod wpływem nauki, drugie pod wpływem sugestii (typu globalnie narzucona ułuda ewolucyjnej, samo kreującej się materii pierwszej). „I jedno zawsze wymaga prawdziwej ścisłości a drugie żadnej. I jedno nie ulega wpływowi sugestii a drugie mu ulega. I jedno, powiedzieć można, posiada każdy człowiek, a rozum posiadają bogowie, a rodzaj ludzki jakoś w małym stopniu”.

Dwom odmiennym rozdajom poznania muszą odpowiadać dwa odmienne rodzaje bytów. „Kiedy tak się rzeczy mają, to zgodzić się trzeba, że istnieje jeden rodzaj rzeczy, niezmienny, niezrodzony i nieginący, który ani w sobie nie przyjmuje niczego skądinąd, ani sam w nic innego nigdzie nie przechodzi, niewidzialny i w żaden inny sposób niedostrzegalny — oglądać go może tylko myśl rozumna. I drugi rodzaj rzeczy (hinduistycznej maji, w systemie metafizyki Hindusów – dopisek Argonauty), nazywany tak samo i podobny do tamtego, spostrzegalny, zrodzony, zmienny ustawicznie, który powstaje w pewnym miejscu i znowu stamtąd przepada — uchwycić go potrafi mniemanie (opinia) i spostrzeżenie”.

Oto zwięzły wykład Platońskiej doktryny o ideach. Można sądzić, że pierwowzorem idei była dla twórcy Akademii geometria, czy też — dziś powiedzielibyśmy ogólniej — matematyka: wiedza matematyczna jest pewna, dotyczy „rzeczy niezniszczalnych” i „oglądać je może tylko myśl rozumna”. Nauki empiryczne zaś, przeciwnie, stanowią typowy przykład wiedzy drugiego rodzaju, wiedzy o rzeczach poznawalnych zmysłami i podległych ruchowi, ale równocześnie wiedzy o przedmiotach stworzonych na wzór idei (czyli bytów matematycznych). To ostatnie stwierdzenie dostarcza najgłębszej racji, dla jakiej nauka o świecie winna posługiwać się matematyką. W świetle tej racji matematyka nie jest tylko wygodną metodą, lecz sięga do istoty badanych przedmiotów, które są sobą, ponieważ są odbiciem takich, a nie innych idei.

Doktryna o ideach i ich stosunku do bytów materialnych leży u podstaw Platońskiego rozumienia stworzenia. „Wszystko, co staje się czyli jest stworzone musi być z konieczności stwarzane przez jakąś przyczynę, ponieważ bez przyczyny nic nie może być stwarzane”, czyli samo z siebie „nic” się nie stwarza, bez przyczyny, chyba że jest to cybernetyczno duchowy konstrukt sztucznej inteligentnej materii pierwszej, pochodzący z innego wymiaru, spoza „aktu i możności” tej otchłani, ale to nie jest „ewolucja”, lecz inteligentne stwarzanie, jak by chcieli ukryć to członkowie Wielkiego Babilonu, sami pomieszani-zmieszani z obcymi inteligencjami.

Na czym polega dzieło stworzenia? Platon powraca znowu do mitycznego języka: „Jeżeli wykonawca czegokolwiek patrzy wciąż na to, co jest niezmienne i jakimś takim się posługuje wzorem, … wtedy koniecznie wszystko wychodzi doskonałe i piękne. A jeśli patrzy na to, co zrodzone i posługuje się wzorem zrodzonym — wtedy nie piękne. … W związku z tym zastanowić się znowu nad tym wypada, według jakiego wzoru wykonał świat jego budowniczy, czy według tego wzoru, który zawsze jest taki sam, czy też według zrodzonego. Jeśli piękny jest ten świat, a wykonawca jego dobry, to jasna rzecz, że patrzał na wzór wieczny. A jeśli nie, czego się nawet mówić nie godzi, to patrzał na wzór zrodzony. Każdemu rzecz jasna, że na wieczny. Bo świat jest najpiękniejszy spośród zrodzonych a wykonawca jego najlepszy jest ze sprawców. W ten sposób zrodzony, wykonany jest na wzór tego, co się myślą i rozumem uchwycić daje i zawsze jest takie same.

Skoro tak jest, to znowu nie może być inaczej tylko świat ten jest odwzorowaniem czegoś”. Dzieło stworzenia jest więc pojęte na wskroś teleologicznie. Stwórca ma przed oczyma ideę wzorczą lub zbiór wzorczych idei — idee te są oczywiście bytami „istniejącymi lecz nie stającymi się” — i wedle nich organizuje świat, który przez to samo jest bytem „stającym się lecz nie istniejącym (samoistnie)”.

Pozostaje wreszcie pytanie o naturę Stwórcy, którego Platon nazywa Demiurgiem, czyli Rzemieślniikem, często Bogiem lub „Twórcą i Ojcem Wszechświata”. Platońska koncepcja Demiurga nie jest całkiem jasną. Zajmuje on niejako pośrednie miejsce pomiędzy światem a ideami, wydobywa możliwie najlepszy porządek z chaotycznego tworzywa, wzorując się na ideach i doprowadzając podobieństwo stwarzanego świata do wzorczych idei tak daleko, jak na to pozwalają możliwości niedoskonałego materiału. Badacz kodu Platona Glenn R. Morrow pisze: „Obraz rzemieślnika jest bez wątpienia metaforą, ale nie powinna ona być rozumiana zbyt dosłownie. Należy sądzić, że wyraża ona przekonanie Platona, iż Inteligencja, która jest przyczyną naszego świata, przynajmniej tak jasno widzi swoje cele i wykazuje przynajmniej tyle zdolności przewidywania i kunsztu w wyborze środków, ile musi posiadać kompetentny rzemieślnik”.

Oto dalsze słowa Platona, megalitycznego metafizyka, wprowadzającego nas w inne rzeczywistości starożytnych cybernetyków filozofii zmieszania:

„Zatem gdy chodzi o całe niebo lub świat (lub dajmy mu imię, gdyby mogło być tu odpowiedniejsze), należy najpierw rozważyć problem (bo należy to uczynić w każdej rzeczy, jak mówiliśmy wyżej), czy świat istniał zawsze i nie miał początku, czy też zrodził się i zaczął od czegoś początkowego?  Jest zrodzony, bo jest widzialny, dotykalny i posiada ciało, a wszystkie tego rodzaju rzeczy są przedmiotem zmysłów, te zaś są z kolei przedmiotem mniemania za pośrednictwem postrzeżenia zmysło­wego; jak widzieliśmy wyżej, są w procesie rodzenia, są zrodzone. Utrzymujemy, że to, co jest zrodzone, musi pochodzić od jakiejś przyczy­ny. Znaleźć Twórcę i Ojca tego całego Wszechświata jest wielkim przed­sięwzięciem. Lecz gdy się Go odkryło, jest niemożliwe objawić Go wszyst­kim.

Należy zatem zbadać, według którego z dwóch modeli budowniczy świata zbudował go: czy według tego, który jest zawsze tym samym, czy według tego, który jest zrodzony. Jeśli ten świat jest piękny, a jego kon­struktor jest dobry, jasno stąd wynika, że patrzył na model wieczny. W przeciwnym bowiem razie – tego nawet przypuścić nie można patrzyłby był na model zrodzony. Świat bowiem jest rzeczą najpiękniejszą spośród zrodzonych; a jego budowniczy jest najdoskonalszą z przyczyn.” – cytaz z Timajos, i teraz cytat z książki o kodzie starożytnych Greków:

„Istnieje więc czysty byt uchwytny jedynie intelektem i w ten byt właśnie wpatruje się Demiurg jako w model, aby urzeczywistnić świat zmysłowy i zmienny. Dlatego kosmos zmysłowy jest urzeczywistnio­nym przez Demiurga «obrazem» rzeczywistości ponadzmyslowej: „Konsekwentnie, świat zrodzony w tych warunkach został utworzony według modelu, który jest przedmiotem rozumu i myśli, i jest tym samym. Jeśli tak się rzeczy mają, jest absolutnie konieczne, aby ten świat był obrazem jakiegoś innego świata„- cyta z Timajos (Typologicznie: „Uważaj zaś pilnie, aby go wykonać według wzoru, jaki zobaczyłeś na górze.” Księga Wyjścia 24:40 oraz „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastęRdz 1, 26-27)

Ta koncepcja czystego bytu jako «modelu», a tego, co się staje, jako «obrazu» tegoż modelu, oraz kconieczności przyczyny sprawczej (Demiurga czy Rzemieślnika) dla ustanowienia i uzasadnienia za­chodzącej między nimi relacji, jest główną osią nośną pisanej nauki Platona, która właśnie w Timajosie znalazła swój najdojrzalszy i naj­pełniejszy wyraz. Na tej „konstrukcji metafizycznej opiera się kon­strukcja gnozeologiczna całego traktatu kosmologicznego: Pierwotny model, jako czysty byt, jest przedmiotem wiedzy, która dociera do prawdy bezspornej. Obraz tego modelu (a więc nasz fizyczny kosmos, który jest właśnie obrazem) jest przedmiotem mniemania. Może ono być całkiem zasadne, ale nie osiąga epistemologicznej pewności, jest więc – jak wyżej sprecyzowaliśmy: „mitem” w rozumieniu mitu jako opowiadania zasługującego na, przyjęcie.

Żeby ważne metafizyczne rozróżnienie między inteligibilnym, niezmiennym i wiecznymi światem idei, pojętym jako «paradygmat», lub «model», a ustawicznie stającym się bytem zmysłowym pojętym jako «obraz» tamtego, było usprawiedliwione i zasadne, potrzebna jest zasada materialna, która pełniłaby funkcję odbiorcy i substratu tegoż obrazu.

Widzieliśmy wyżej, że Platon w Filebie powiedział zupełnie wy­raźnie, że cała rzeczywistość – na wszystkich poziomach – jest «mieszamną». która zakłada syntetyczne dwubiegunowe połączenie dwóch przeciwstawnych zasad (granicy/bezkresu). Powiedział także wyraźnie, że o ile w sferze tego co inteligibilne «zmieszanie» bierze się z jego struktury i jest ab aeterno, o tyle w sferze tego co zmysłowe «zmieszanie» wymaga przyczyny, która by je urzeczywistniała (właś­nie demiurgicznego Umysłu). Oczywiście, powodem koniecznej in­terwencji demiurgicznego Umysłu jest to, że o ile w sferze tego co inteligibilne obydwie przeciwstawne sobie zasady tworzące «zmieszanie» mają charakter inteligibilny, o tyle w sferze tego co zmysłowe zasada materialna nabiera takiej grubości, że wprowadza właśnie wymiar zmysłowy.

W konsekwencji ma taką naturę, że mimo tenden­cji do łączenia się z zasadą przeciwstawną i skłonności do poddania się w znacznej mierze jej dominacji, tylko interwencja Umysłu de­miurgicznego może dokonać takiego połączenia. Nadto, właśnie ze względu na owo plus, które wnosi wymiar tego co zmysłowe, mate­rialnej zasady konstytuującej świat zmysłowy nie da się całkowicie sprowadzic do struktury zasady idealnej i właśnie z tej racji daje ona początek bytowi, który się staje (formie bytu pośredniej między czystym bytem a nie-bytem).” – koniec cytatu speców od Platona.

To co tu zacytowaliśmy to niebywałe skarby tajemnic tej rzeczywistości, stworzonej, ukształtowanej, na jakiś obraz, tajnych bractw, chrześcijaństwa, tego jak nas stworzono, jak zmieszano i z czym zmieszano, naszego jestestwa, czym jesteśmy, wiemy przecież: błotem-gliną: Mając w pamięci takie narzędzie duchowej archeologii jak „typologia”, odkopując głęboki pokłady mistycznej archeologii, zastanawiamy się nad interpretacją czasu pierwszego stworzenia, dodając do tego Ewangelie: „…tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rodzaju 2, 7), powstaje więc pytanie, czy w czasie drugiego stworzenia, kiedy na Ziemię przybył Stwórca Jezus – Logos, gdy tchnął w nas Ducha Świętego: stajemy się istotami wodnymi, zmieszanymi ze Słowem-Logosem ? Oczyszczonymi ze zmieszania z diabłem ? (Jak odkodował rabin Szneur Zalman)

Ale i czy potrafimy, już jako istoty wodne, „chodzić po morzu” ? Stając się bytami, albo inteligencjami wodnymi, najwyższej Jogi Chrystusa, musimy cały czas pracować nad swoimi świątyniami, zbudowanymi z około 75% wody: „On jednak mówił o świątyni swego ciała.” Ew. Jana 2:21 – w której mamy szansę gościć Ducha Świętego, nowe (drugie) Tchnienie ! „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.” 2 Koryntian 5:17

Jak by tego było mało, Platon wierzył, tak jego koledzy filozofowie, mędrcy metafizyki, w istnienie innego wymiaru, anielskiego, podobnie wierzymy my Chrześcijanie, w istnienie co najmniej jeszcze dwóch dodatkowych wymiarów – innych rzeczywistości: urywek z Listu do Efezjan 6:12, informuje on nas o istnieniu jakichś nieznanych stref, albo światów, z których przybywają archonci, lub demony – UFO demony. Dlatego zacytujemy kolejny raz Ojca kościoła, który jeszcze bardziej rozszerzy nasz pogląd na otaczającą nas rzeczywistość, albo inne światy, po grecku „kosmos”:

„Światem (gr. „kosmos”) nazywa się także nasz glob ziemski wraz z jego mieszkańcami, jak to określa Pismo święte: „Cały świat leży w mocy złego” (1 J 5, 19.). Dalej, uczeń apostołów, Klemens (Chodzi o św. Klemensa Rzymskiego, papieża, autora Listu do Koryntian), wspomina o tym, co Grecy nazywają „antyziemiami” (antichthones), oraz o innych miejscach na ziemi, do których nikt z nas nie może dotrzeć ani nikt spośród tych, którzy tam mieszkają, nie może przybyć do nas, i okolice te nazywa również „światami”; powiada tak: „Ludzie nie mogą przebyć Oceanu, a światy (gr. kosmos), które leżą za Oceanem, są kierowane przez te same rozporządzenia Boga-Władcy” (KLEMENS RZYMSKI, List do Koryntian). Nadto światem nazywa się całość złożoną z nieba i ziemi, jak powiada Paweł: „Przeminie bowiem postać tego świata”(1 Kor 7, 31.). Również nasz Pan i Zbawiciel zwraca uwagę, że obok tego oto widzialnego świata istnieje jeszcze inny świat, który zaprawdę trudno opisać i przedstawić: powiedział wszak: „Ja nie jestem z tego świata” (J 17, 14.); tak jak ktoś, kto pochodzi z jakiegoś innego świata, powiedział: „Nie jestem z tego świata”.

A powiedziałem, że trudno nam przedstawić ten świat, dlatego, ażeby ktoś przypadkiem nie wyciągnął z naszych słów wniosku, jakobyśmy głosili istnienie jakichś iluzji, które Grecy zwą ideami; zaiste, nie mam zamiaru mówić o świecie jako o czymś niecielesnym, co istnieje jedynie w umysłowym wyobrażeniu albo w zwodniczych myślach: nie pojmuję bowiem, jak można utrzymywać, że przebywa tam Zbawiciel albo że pójdą tam święci. Nie ulega jednak wątpliwości, że Zbawiciel mówi o czymś znakomitszym i wspanialszym od tego obecnego świata oraz wzywa i zachęca ludzi, którzy w Niego wierzą, ażeby tam zdążali.

Co do mnie, to sądzę, że dla ludzkich umysłów, jest rzeczą niepewną i jak dotąd nieprzeniknioną, czy świat, o którym każe myśleć Chrystus, istnieje jakoś oddzielnie od naszego świata i jest od niego oddzielony pod względem miejsca, wartości i chwały, czy też przewyższa go wartością i chwałą, ale zawiera się w opisie tego świata – chociaż ta druga możliwość wydaje mi się bardziej prawdopodobna.

Co się zaś tyczy myśli zawartej w wypowiedzi Klemensa: „Ludzie nie mogą przebyć Oceanu, a światy, które leżą za nim… itd.„, to mówiąc o wielu położonych za Oceanem światach (gr. kosmosach), którymi kieruje i rządzi Opatrzność najwyższego Boga, zasiewa on w nas, jak się wydaje, pewne ziarno następującego pojmowania tej sprawy: Otóż cały zespół istniejących światów – niebieskich i nadniebnych, ziemskich i podziemnych, nazywa się ogólnie jednym i doskonałym światem (gr. kosmosem). Należy więc sądzić, że światy, które się nań składają, są w nim zawarte i obejmowane przez niego.” – koniec cytatu z Ojca Kościoła, znajdującego się w artykule: „Jesteśmy w kosmosie sami jako ludzkość zbudowana z „gliny-błota”, ale nie jesteśmy sami jako istoty inteligentne ? Ufologia duchów z „okręgów niebieskich” Oceanu ?„. Pan Nasz Jezus Chrystus, zechciał przybyć tu, do tego kosmosu, z Nieba, i za sprawą miłosierdzia zmieszać się z nami, siedzącymi w otchłani, jak pisał jedn z Ojców Kościoła. (Patrz „Trójkąty miłości„)

Linki:

Duchowa archeologia inteligencji nieziemskich, starożytnego kodu znaków – część II – „Tchnął w niego i człowiek stał się istotą…”

Kosmiczno innowymiarowe tajemnice starożytnych mędrców Atlantydy – aera – Prośmy Pana o zrozumienie super tajemniczego Nowego Testamentu !

Medyczno duchowe skutki braku łączności z (wodnymi) istotami innowymiarowymi – z Bogiem

Potwory z głębin – kontemplacja tajemnicy otchłani„.

Tajemnicze „morze” i kosmiczna wieś Atlantydy – święty Kod Biblii w czasie medytacji – siedząc na „trawach

Nadzwyczajny przekaz do prawdziwych Żydów – Duchowi Mnisi, obserwujący duchowy umsył – Logos Chrystusa

Kod Źródłowy Biblii, część II – Więcej o zaawansowanej „zielonej trawie”

Czy da się zrozumieć święty „Kod Źródłowy” Biblii Starożytnego Boga ? – część I

Biblijne kody – część II

Nagrano super pojazd UFO inteligencji, jak z filmu „Diuna” – Pojawili się kosmiczni ogrodnicy ?!

Dobre 15

Podobne Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *