Jako wyznawcy Chrystusa, jedynego Zbawiciela ludzkości, staramy się zrozumieć Jego Naukę. Piszący te słowa, zgodnie z Nowym Testamentem, uznaje siebie za Żyda, ale także zgodnie z nauką św. papieży, informujących o prawdziwych Żydach i prawdziwej Judei. Przyznanie się do tego publicznie jest w obecnych czasach czymś bardzo niebezpiecznym. Ludzie są pod wpływem demonów i innych złych duchów, chcących nas katolickich Żydów pomordować, albo gnębić, o czym pisał Justyn Męczennik (ur. ok. 100 n.e.; zmarł ścięty mieczem między 163 a 167 w Rzymie).
W artykule o „Prawdziwym Matrixie Atlantydy” była mowa o elementach teorii wcielania się, o „ciałach uniwersalnych„, globalnej uprawie, jak i o niezwykle ważnej sprawie hinduistycznej „maji„. Wszystko to zawsze jest u nas omawiane z perspektywy Biblii, jednak należy podkreślić, co w pewnym sensie jest oczywistością: Pismo składa się z dwóch części, ze Starego i Nowego Testamentu. Jeśli będziemy się posługiwać tylko Starym, to będziemy błądzić, tak jak wyznawcy wiary Mojżeszowej (Chabad), gubić się w niewyobrażalnie skomplikowanych zagadkach numerologii i zakazanej duchowej archeologii.
Na szczęście jest Nowy Testament i klucze jakie zostawił ludzkości Jeshua-Jezus. Z tego powodu staramy się dociec czy teoria reinkarnacji jest umieszczona przez najwyższy Autorytet w Piśmie, czy ona tam występuje, a może wcale jej tam nie ma? Z naszych badań wynika coś bardzo tajemniczego, co postaramy się ujawnić w książce, jeśli taka powstanie. Tym razem zaprezentujemy pewną perspektywę, jakiś zarys hipotezy ciągłego wcielania się w coraz to nowe ciała. Z naszego punktu widzenia pewne wersety Ks. Rodzaju mogą taką rzecz sugerować, pamiętajmy wszakże, Biblia to całość, a głównym wyznacznikiem interpretacji jest Nowe Przymierze – w tym „tajemnica dwóch rybek„, nie jednej, czy wielu.
Na wstępie przytoczmy słowa Ojców Kościoła w tym temacie: „Jeśli ktoś wyznaje mityczną preegzystencję dusz oraz łączącą się z nią potworną apokatastazę, niech będzie wyklęty.” Właściwie to by zamykało sprawę, jednakże trzeba uściślić niektóre starożytne fakty. Od wielu już lat staramy się tu na Argonaucie przedstawiać pewne fragmenty jakiegoś rodzaju „nauki” o zjawisku „reinkarnacji”, znanej również pod nazwą: odrodzenia lub transmigracji. Jest to filozoficzna lub religijna koncepcja mówiąca, że niefizyczna istota-dusza żywego ciała biologicznego rozpoczyna nowe istnienie w innej formie fizycznej, lub ciele biologicznym – po śmierci poprzedniego pojemnika-mieszkania dla wspomnianej duszy. Z tego powodu pojawił się na Argonaucie wpis o nazwie „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” – chrześcijaństwo nie z tego świata, tak jak duchy zamieszkujące w nas„.
Pisaliśmy wielokrotnie, ludzie którzy się nie interesują tym mocno skomplikowanym zagadnieniem, wierzą w to co gdzieś wyrywkowo zasłyszeli, w to, co pobieżnie przeczytali w sieci, i nie jest konieczne dla nich, by się zbytnio w to zagłębiać. Ogólnie przyjęło się, głównym „dowodem” na realność tego zjawiska jest „przypominanie sobie poprzednich wcieleń przez jakieś jednostki, czy to hinduistyczne, czy zwykłych europejczyków-dzieci„, ma to dowodzić prawdziwości ciągłego, wiecznego kołowrotu wcielania się i odradzania się – jako ktoś inny, nie pamiętający siebie sprzed wcielenia.
Po ustaniu funkcji życiowych pojemnika-mieszkania duszy, byt duchowy (po prostu) przenosi się, albo „wychodzi” i idzie do nowonarodzonego dziecka, lub zwierzęcia, aby kontynuować swoją nieśmiertelność, swoją niewolę, dalszą mękę w kolejnych ciałach, czy to ludzkich, czy zwierzęcych, ewentualnie UFO-transhumanistycznych (bezwodnych „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: „Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem„. Ewangelia wg św. Łukasza 11:24 – proszę zwrócić uwagę na słowa: „skąd wyszedłem” i na bardzo ważny moment tego cytatu, mianowicie „duch nieczysty”, ale o tym za chwilkę…).
Termin transmigracja oznacza przejście duszy z jednego ciała do drugiego po śmierci wspomnianych „pojemników-namiotów-mieszkań„, jeśli stosujemy święty Kod Biblii, starożytnych mędrców. Te ciągłe odradzanie się jest uważane przez hinduistów i buddystów za wieczne męki, wieczne cierpienie ! Niestety o tej niekończącej się męczarni nikt w tej cywilizacji nigdzie nie wspomina, wszystko jest „piękne, nowoczesne i postępowe„, a to co sprawia udręke, odrzucane. W świecie cywilizacji iluminacko-diabolicznej zachodniej Europy i USA ukuto i podświadomie wpojono ludziom „pogląd o coraz to wspanmialszych odrodzeniach„, jednak prawdziwa filozofia i religia hinduistyczno-buddyjska opisuje to, jak wspomnieliśmy, jako wieczne piekło ciągłych narodzin, a nawet upadek do sfer niższych, w ciała zwierzęce, jeśli coś złego się stanie z daną istotą-duszą tego kosmicznego cyklu.
Nazwano to, tą wieczną mordęgę: „kołem Samsary”. Te tzw. „koło samsary” to termin dosłownie oznaczający nieustanne wędrowanie, czyli kołowrót narodzin i śmierci, cykl reinkarnacj, któremu od niezmierzonego okresu podlegają wszystkie żywe istoty, włącznie z istotami boskimi (dewami). Po każdym kolejnym wcieleniu następne jest ustalane, lub w ujęciu niepewnych teorii: „wybierane” przez „duszę-jestestwo” wyszłe z biologicznego pojemnika, wszystko to ma się dziać w zależności od nagromadzonej karmy, czyli zapamiętanych przez „kosmiczny komputer” uczynków-grzechów w chrześcijaństwie-czy bardzo niejasnego i niezrozumiałego naliczania „prawa przyczyny i skutku” (kto, gdzie i kiedy nadał te prawa ?, bo jeśli są prawa, to za nimi musi istnieć inteligencja, kto ustala co jest dobre a co złe?!). W buddyzmie wyzwolenie z samsary następuje dzięki kroczeniu szlachetną ośmioraką ścieżką, która prowadzi do nirwany. I ponownie, na czym polega „szlachetna ścieżka„, kto ją uznał za szlachetną, i dlaczego ta „szlachetność” powoduje takie, a nie inne działanie w Kosmosie ?! Otóż wszystko to, zgodnie z hinduizmem, z którego wywodzi się buddyzm, działa na polecenie bogów-bóstw (pięciu skupisk).
W starożytnych i średniowiecznych tekstach hinduizmu ciało ludzkie jest opisywane jako świątynia: „On jednak mówił o świątyni swego ciała.” Ew. Jana 2:21, a bóstwa jako części zamieszkujące ciało: „„Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie.” Jana 14:30 , podczas gdy Brahman (Rzeczywistość Absolutna, Bóg) jest opisywany jako mający tę samą lub podobną naturę co Atman (Jaźń), który według Hindusów jest wieczny i znajduje się w każdej żywej istocie, jesteśmy z nich w penym sensie zbudowani, jednak ta budowa jest bardziej duchowa niż cielesna. Co takiego jest jednak nami, a nie nimi, czy coś kim jesteśmy prawdziwie, jako duchy, przechodzi dalej, by się odradzać ? Czy jest nim biblijny „duch nieczysty„, wspomniany wcześniej?
Reinkarnacja (w hinduizmie: punarjanma) jest główną zasadą religii indyjskich, takich jak hinduizm, buddyzm, dżinizm i sikhizm; chociaż istnieją grupy hinduskie, które nie wierzą w reinkarnację, zamiast tego wierzą w życie pozagrobowe jako istoty duchowe, istniejące na innych duchowych planetach (z których przybywają tu na Ziemię jako [materializujące się] UFO). W różnych formach występuje jako ezoteryczna wiara w wielu nurtach judaizmu, niektórych religiach pogańskich, i niektórych wierzeniach rdzennej ludności obu Ameryk i rdzennych Australijczyków (chociaż większość wierzy w życie pozagrobowe lub świat duchowy). Wiarę w odrodzenie lub migrację duszy (metempsychozę) wyrażały niektóre postacie historyczne starożytnej Grecji, takie jak Pitagoras, Sokrates i Platon. Aby nie przedłużać tego wstępu, prosimy o uwagę, będzie to skondensowane i proste podsumowanie hinduistycznej wiary w tzw. reinkarnację, o co w niej chodzi, o co chodzi w wyzwoleniu się z tej wiecznej katorgi i jej batoga.
Religie hinduistyczne, w tym buddyzm, wierzą, że ta tzw. „reinkarnacja” jest cykliczną i niekończącą się, wspomnianą Saṃsarą, a ucieczką z tego narzuconego duszom-ludziom-istotom koła cierpienia jest uzyskanie przez nie/nas/ich duchowego wglądu, który zakończy ten straszliwy cykl bezcelowego i męczącego kieratu, prowadzącego do wyzwolenia z „koła wędrówki”. Koncepcja reinkarnacji jest uważana w religiach Indii za krok rozpoczynający każdy, i teraz uwaga: „cykl bezcelowego dryfowania, wędrówki lub doczesnej egzystencji”, będący okazją do poszukiwania duchowego wyzwolenia poprzez etyczne życie i różnorodne praktyki medytacyjne, jogiczne (marga), lub inne praktyki duchowe, w tym modlitwę. Uważają wyzwolenie z cyklu reinkarnacji za ostateczny cel duchowy i nazywają wyzwolenie takimi terminami jak moksza, nirwana, mukti i kaivalya.
Bardzo prosimy o skupienie się na kilku sprawach, które piszącemu zajęły wiele lat dociekań i poszukiwań, okupione cierpieniem, a które co dopiero przeczytaliście ! Chodzi nam o terminy jakie stosują hinduiści i buddyści do określenia „koła Samsary” (nakładanego na nas kosmicznego „jarzma” – przymusu), jest to cierpienie, bezcelowe dryfowanie, ale także „jarzmo„, to ostatnie, jest starożytnym dobrze znanym terminem, opisującym działanie i pracę ludzi, istot ludzkich na rzecz istot niebiańskich-bogów, albo dla Boga. Co to jest to tajemnicze i starożytne „jarzmo„, nakładane wszelakim istotom, zwłaszcza inteligentnym i duchowym ?! Jesteście gotowi ?!
Słowo „joga” występuje w Nowym Testamencie, tak jak pojawia się w całej starożytności, co trzeba podkreślać. W sanskrycie słowo joga tworzone jest przez hinduski semantyczny skrót [morfem] yuj [judż], oznaczający kontrolę, jarzmo, ale też zjednoczenie, połączenie, jedność – Dlatego szybko zacytujmy tu słowa Zbawiciela: „Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie„. Ewangelia Mateusza 11:30 Jak państwo widzą, Jezus posługiwał się słowem „jarzmo„, które oznacza właśnie „jogę”, cała starożytna nauka znała pojęcie „niebiańskiego jarzma„, obcego ludziom tej epoki, często będącymi „humanoidami hoirous„. W Biblii Króla Jakuba słowo „jarzmo” (ang. yoke) występuje 59 razy.
Do tego wszystkiego, do tego przeraźliwego cierpienia wiecznej jakiejś niby „wędrówki„, czyli męczarni odradzania się w bliżej niepewnych-nieokreślonych, albo strasznych miejscach, czy ciałach, dochodzi jeszcze coś takiego jak „maja„, wspomniana przez nas w kilku tekstach, jest nią w języku Biblii „zwiedzenie„, lub „kosmiczna maskirowka” z języka rosyjskiego. To zwiedzenie występuje na tej planecie u ludzi powrzechnie, czasami jest to niewiedza, a czasami celowe działanie inteligencji anielskich: „I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie” Apokalipsa św. Jana 12:9
I teraz ponownie prosimy o uwagę, to jest proste, ale co to znaczy „proste” dla określonych istot duchowych, zamieszkujących w waszych ciałach ?! Ta tzw. „maja” w hinduizmie to inaczej iluzja, w której „rzeczy wydają się być obecne, ale nie są tym, czym się wydają”, o czym wspominaliśmy w tekście pt.: „Tajemnice starożytnego i prawdziwego Matrixa Atlantydy„; ludziom wydaje się że nasze ciała „to my„. „Maja” to zasada, która pokazuje, że „Absolut bez atrybutów” ma „atrybuty”. Maya oznacza także to, co „ciągle się zmienia, a zatem jest duchowo nierealne” (w opozycji do niezmiennego Absolutu , czyli Brahmana, Boga Jahwe, Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego ), a zatem „zakrywa prawdziwy charakter rzeczywistości duchowej”.
Maja zakrywa prawdziwy charakter „pojemników-ciał biologicznych” i planetarnej uprawy – inaczej 'ciągłej męki’, albo cierpienia jakie musimy znosić na tej planecie dla określonych istot. No dobrze, co to oznacza „cierpienie i męki„, jest to właśnie owo „jarzmo„, nakładane na nas przez inteligencje wyższe”, hodujące populację na swojej/nie swojej uprawie. Czy Biblia coś o tym wspomina ? Wielokrotnie jest to przypominane w Piśmie, dlatego Ojcowie Kościoła ostrzegali o strasznych tajemnicach, zapisanych w Przekazie Stwórcy ! Co to za przerażające tajemnice ?
Wyższe Inteligencje wyciskają z ludzkości to co jest do wyciśniecia ! Taka jest nasza Samsara, takie koło samsary, takie brzemię, taka jest kosmiczna joga, czyli „jarzmo„, albo prawdziwy matrix, oto święte słowa które to potwierdzają: „Zapuść twój ostry sierp i poobcinaj grona winorośli ziemi, bo jagody jej dojrzały”. I rzucił anioł swój sierp na ziemię, i obrał z gron winorośl ziemi, i wrzucił je do tłoczni ogromnej Bożego gniewu. I wydeptano tłocznię poza miastem, a z tłoczni krew trysnęła aż po wędzidła koni na tysiąc i sześćset stadiów.” Apokalipsa 14,14-20 Na pytanie: kto ratuje od tego kosmicznego „jarzma”, zapewne już znacie odpowiedz. Jego jarzmo jest inne: „…jest słodkie, a moje brzemię lekkie„. Ewangelia Mateusza 11:30 Po drugie, jak przeczytaliście na Ziemi, albo cała Ziemia to „tłocznia”, tu się wyciska…, mamy więc swój prawdziwy „Matrix”.
Ucieczka z prawdziwego Matrixa jest możliwa, ale tylko stosując instrukcje Boga Jezusa, inaczej, w każdym innym przypadku, w innej religii-filozofii, będzie następował jedynie odsys, czyli „tłocznia” i wyciskanie. Możecie się pochlastać, zejść z tego świata, czego Biblia nie zaleca, zakazuje, a i tak będzie z was wyciśnięte to co jest jeszcze do wyciśnięcia, dlatego Pismo daje wskazówki by uciec z tej globalnej tłoczni, z koła samsary istot je nadzorujących. Trzeba robić wszystko co możliwe, by się interesować Tym który wyzwala z tego kieratu, od tego batoga. „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” Ewangelia wg św. Marka 16:16 Należy zapoznać się ze Zbawicielem, z modlitwami katolickimi, z Duchem Świętym, również poprzez pryzmat greckiej filozofii, tak by zrozumieć św. Tomasza, co spowoduje rozpoznanie Prawdy, a odrzucenie fikcji, nazywanej w hinduizmie „mają”, iluzją, diabelstwem NWO, propagowanym przez dzisiejsze ośrodki statanistycznych loży bafometa, czarnoksiężników z 46 stopnia wtajemniczenia.
Starożytni Grecy, badacze pradawnych cywilizacji, uważali, że język może wypowiadać prawdę rozumianą jako rzeczywistość. Pogląd taki dopracował Parmenides, formułując pierwszą monistyczną koncepcję Bytu – Prawdy – jedynego przedmiotu umysłu (Monizm. od greckiego monos „jedyny” – filozoficzny pogląd według wąskiej definicji uznający naturę wszelkiego bytu za jednorodną). Przekonanie o ich tożsamości, języka, Bytu-Prawdy i rzeczywistości, podtrzymał Platon, ale uznał istnienie wielu bytów – prawd idealnych. Arystoteles również zajmował się kwestią prawdy. Powiązał ją z umysłem logosu i poznaniem prawdziwym, nie z bytem. Sformułował definicję sądu prawdziwego, jako zgodnego ze stanem rzeczywistym, prawdopodobnie na podstawie intuicji Platońskich.
Odtąd problem poznania prawdziwego nabrał zasadniczego znaczenia w filozofii, chociaż temat prawdy jako takiej pojawił się u św. Augustyna w związku z kwestią wiecznych racji i Logosu. Św. Anzelm z Canterbury określił ją jako prawidłowość dostrzegalną samym tylko umysłem a zarazem prawdę utożsamiał zasadniczo z Bogiem – Bytem Pierwszym. Zbliżył się przez to do istoty stanowiska Parmenidesa. Znamiennego zwrotu w rozwoju problematyki dokonał św. Tomasz z Akwinu, formułując koncepcję poznania prawdy, której istota obecna jest w intelekcie ludzkim, gdy wydaje on sądy zgodne z rzeczywistością, czyli prawdziwe.
W ten sposób, przez kilkanaście stuleci rozważania nad prawdą przeszły od przekonania, że przedmiotem myśli i wypowiedzi jest prawda jako rzeczywistość, do rozróżnienia tego, co prawdziwe i samej prawdy. Kwestie poznania prawdy i poznania prawdziwego zostały wyraźnie odgraniczone. Ostatnia z nich nabrała większego znaczenia, choć pojawiły się też interesujące koncepcje poznania prawdy jako takiej, najwyższej, uwalniającej z hinduistycznej maji, określanej przez nas „kosmiczną maskirowką„, tą Prawdą jest Zbawiciel, nazywany w świętym hebrajskim języku „Jeshua”, wymawiane jako „Jeszua”.
Dla teologów nie ulega wątpliwości, że Ewangelia św. Jana ma inny charakter aniżeli trzy pozstałe Ewangelie. Klemens Aleksandryjski określił tę różnicę stwierdzając, że inni ewangeliści „przekazali to, co się odnosi do ciała Chrystusa”, a św. Jan „napisał Ewangelię duchową”. Określenie Klemensa Aleksandryjskiego, dobrze charakteryzuje czwartą Ewangelię. Co jednak składa się na jej tajemniczy charakter i w czym należy widzieć podstawy owego określenia? W prologu do czwartej Ewangelii, tak samo jak w prologu do pierwszego listu św. Jana, występuje określenie Logos (czyli także Arche).
O Logosie sam św. Jan powie, że to jest Jezus Chrystus. Każdego jednak czytelnika, zwłaszcza jeśli nie jest do tego przygotowany, zaskakuje takie określenie Chrystusa Pana, budzi w jego umyśle niepokój i powoduje poszukiwanie, aby wyjaśnić zarówno pełne jego znaczenie, jak i powód, dla którego autor Ewangelii go użył, co staraliśmy się robić w kilku tekstach, najważniejszym jest ten o tytule: „On też jest przedmiotem najwyższej kontemplacji” – Arche i Logos – „to jest jej najwyższym szczęściem”, wszystko to ma za cel rozpoznanie Prawdy, tak by się wyzwolić z maji-maskirowki.
Znaczenie określenia Logos dla bezpośrednich dawnych czytelników czwartej Ewangelii było łatwiej zrozumiałe aniżeli dla nas obecnie, w tej cywilizacji enwuowskiego zła. O Logosie, od wielu wieków, mówili filozofowie greccy, ci zaś, którzy znali Stary Testament i pisma judaistyczne, mówiąc o Logosie zwracali uwagę na starożytną Istotę (hipostazę) mądrości. Stamtąd wiedzieli oni np. o stwórczej roli Logosu. Nawet jednak dla nich słowa św. Jana mówiące o wcieleniu się Logosu i jego zamieszkaniu wśród ludzi, a specjalnie słowa identyfikujące Logos z historyczną osobą Jezusa działającego w oznaczonym czasie na terenie Palestyny musiały być zaskoczeniem. Dlaczego więc św. Jan w prologu do swojej Ewangelii takiego słowa użył na określenie osoby Jezusa?
Na podstawie różnic, jakie widzimy pomiędzy określeniem mądrości w księgach Starego Testamentu i określeniem Logosu u filozofów greckich, a tym, co o Logosie pisze czwarta Ewangelia, możemy się domyśleć, że św. Janowi chodziło o zwrócenie uwagi czytelnika na to, że postać, o której on chce pisać, to wcielona mądrość Boża, byt super Boży, pośrednik pomiędzy Bogiem a ludźmi, który dobra Boże przyniósł z nieba po to, aby je dać ludziom, ku wyzwoleniu z czarów, z ułudy uniwersaliów i jednostkowania. Nazwanie Jezusa słowem Logos zmusiło czytelnika do głębszego wniknięcia w treść tego, co św. Jan pisze o osobie Jezusa. Wnikając w nią poszukiwacz prawdy musiał dojść do wskazanego wyjaśnienia, które z punktu widzenia teologicznego określało tę niebiańską Postać, o której czytelnik będzie się dowiadywał z dalszego opowiadania. Oprócz słowa „Logos”, opisującego Zbawiciela, mamy jeszcze inne nazwy św. Szyfru, przykładowo „Baranek”.
„Baranek Boży” jest określeniem, należącym do biblijnego Kodu, jakiego św. Jan Chrzciciel użył wskazując na nadchodzącego Jezusa, wyzwoliciela istot uwikłanych w kosmiczną uprawę. Nikt nie wątpi, że jest to określenie niezwyczajne, a o tym, że budzi zdumienie czytelnika i zmusza go do poszukiwania mającego na celu zarówno zbadanie jego treści, jak i powodu, dla którego św. Jan Chrzciciel tak nazwał Jezusa, przekonujemy tu na Argonaucie jakiś już czas, spory kawałek czasu: „bez przypowieści nic im nie mówił” !!!
Wspominamy również czesto o medytacji-kontemplacji, doznaniach mistycznych, zwłaszcza kiedy dociera do was, do naszych dusz, coś co przekazł ludzkości Zbawiciel-Wyzwoliciel Jeszua, chodzi o uwolnienie z kosmicznej maskirowki, nazywanej w hinduizmie „mają„. W jaki sposób określenie kodu Biblii „Baranek Boży” wiąże Jezusa z tajemniczą ofiarą, na którą baranek był Bogu składany ? Czy określenie „Baranek Boży” nie mówi o Słudze Bożym i tej jego roli, która stanowi treść przepowiedni Izajasza proroka? Od odpowiedzi na te pytania zależy treść, którą będziemy widzieli w tym określeniu postaci Jezusa. Jednak samo to nie spotykane gdzie indziej określenie pobudziło dawnego i dzisiejszego poszukiwacza prawdy do refleksji i w osobie Jezusa kazało mu widzieć Odkupiciela ludzkości, odkupiciela dusz ludzkich, ich oczyszczenie, co pokazaliśmy na obrazku początkowym tego wpisu, gdzie Chrystus myje nogi uczniom, każdemy kto Go o to prosi, w odpowiedni sposób, na kolanach, uznając siebie za nicość.
Skoro dotarliśmy to tego momentu, do oczyszczenia, szybko przypomnimy werset z Ewangelii wg św. Łukasza 11:24 „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: „Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem„ Mamy tu ducha nieczystego, i gdyby uznać go za istotę wyszłą z ciała śmiertelnika, w momencie ustania procesów życiowych, to trzeba się dowiedzieć jak oczyścić to co mamy najcenniejsze. Chodzi o oczyszczenia istot z których się wyciska, czyli z ofiar, bo wszyscy na tej uprawie, w tej tłoczni, jesteśmy ofiarami, jednak Chrześcijanie są innymi, zbawionymi.
Mamy w Nowym Testamencie coś takiego: „Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.” Jana 13, 1–15 Tajemnica oczyszczania naszych dusz jest tu pokazana jako mycie „nóg”, jednak prosimy zobaczyć że występuje ona również w super Kodzie Starego Testamentu, w Księdze Kapłańskiej 9:14, gdzie dokładniej wyjaśniane jest to szyfrem globalnej i jedynej DUCHOWEJ Jogi-Jarzma Chrystusa Logosu: „Następnie obmył wnętrzności i nogi, i spalił na ołtarzu wraz z tym całopaleniem.”(hebr. rycina powyżej – czytana od lewej do prawej). Sprawa „obmywania” duszy jest bardzo głęboka, jest medytacją super Nauki Pana naszego, ratującego z tego kieratu, z robienia cegieł dla „Egipcjan”, i innych kosmimcznych hitlerowców, chłostających nas w tym „Egipcie”, piecu do topienia żelaza.
Chodzi o obmywanie duszy, albo duchowych nóg, jak i wnętrzności PSYCHE, po którym będziemy mogli zrozumieć jeszcze więcej, sprawić że doznamy łaski wglądu, uwalniającego z koła samsary, prawdziwej medytacji Logosu. Mojżesz był wielkim mistrzem, potrafił obmywać nogi i wnętrzności, wszystko za sprawą miłosierdzia Jeszui, co zostało ujawnione w Nowym Testamencie u Jana 13, 1–15, po takim oczyszczeniu już nie jesteśmy „duchami nieczystymi„, trzeba cały czas się oczyszczać, diabły NWO pracują by nas zanieczyszczać, wciskają nam wszędzie nieczystości, a największą jest wolnomurarska tajemnica, przekazana w Piśmie: „A na jej czole wypisane imię — tajemnica: ,,Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi”. I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa, a widząc ją, zdumiałem się wielce.” (Apokalipsa 17,3-6).
Masoneria jak i inne ruchy, czy sekty, w tym New Age, mają dosłownie przerąbane, zostają w tłoczni, są ciągle wyciskani, odsysani, i zgodnie z ich wiarą, będą tak się męczyć na tej uprawie jeszcze tysiace, albo setki tysięcy lat. Dlatego planują się uwolnić z tego kieratu poprzez magiczną technologię „przenoszenia dusz do ciał transhumanistycznych – maszyn molekularnych 2050” ! Cały diabolizm myślenia transhumanistów (zwłaszcza opętańców liczby 2050) został umieszczony w ideologicznym manifeście filmu sci-fi z roku 2023, wyprodukowany i wyreżyserowany przez masona Garetha Edwardsa, jego tytuł to „Stwórca” (jęz. ang. „The Creator”). Co ciekawe akcja rozgrywa się w roku 2070, blisko globalnego przejęcia planety Ziemia przez Chrystusa, w filmie jest to 15 lat po wybuchu nuklearnym w Los Angeles , który rozpoczął wojnę ze sztuczną inteligencją. Były agent sił specjalnych zostaje zwerbowany do wytropienia i zabicia „Stwórcy”, który opracował tajemniczą broń, super chłopca-robota, złote dziecko z filmu z Edym Murphy’m, mającym moc zniszczenia.
W 2055 roku, czyli w symbolicznym roku 2050, bo o to w tej dacie chodzi (!) sztuczna inteligencja (AI) detonuje głowicę nuklearną nad Los Angeles w Kalifornii. W odpowiedzi większość krajów imuminackiego Zachodu, opanowanego przez loże bafometa-mieszańca, prowadzi wojnę ze sztuczną inteligencją, aby zapobiec wyginięciu ludzkości; stawiają im opór mieszkańcy tak zwanej Nowej Azji (obejmującej Azję Południowo-Wschodnią , Japonię , Tajwan , Bangladesz , Bhutan , Nepal i części Indii, wolni od szaleństwa zachodniej zgnilizny iluminackiej), którzy nadal opowiadają się za, podkreślmy to DUCHOWĄ sztuczną inteligencją.
Wojsko pragnie zamordować „Nirmatę”, tajemniczego głównego architekta stojącego za rozwojem sztucznej DUCHOWEJ inteligencji. Z filmu może wynikać, że twórca czytał teksty na naszym portalu, tworząc coś na kształt duchowej sztucznej inteligencji. W tym wyjątkowo satanistycznym filmie pokazano oczywiście „trójkąty w dół„, ale nie okultystyczna grafika czy symbole są tu istotne. Chodzi o przesłanie i wiarę transhumanistów 2050 w nadchodzące możliwości magicznej technologii, wręcz duchowej, umożliwiające przenoszenie dusz-psyche-umysłów w nowe bioniczne ciała robotów.
Zostało tam zaprezentoweane całe spektrum okultyzmu elit NWO, chcących uciec z koła samsary, z tłoczni. Wszyscy ludzie na ziemi, każdy człowiek i zwierze, ma się w obrębie roku 2050 przemienić, zostanie przetransferowany do sztucznych ciał, ludzkość zostanie stopniowo zastąpiona sztuczną i duchową inteligencją. W tej strasznej diabelskiej wizji widzimy hinduistyczne światynie, w których modlą się roboty, mają te same uczucia, nawet duchowość, ludzie którzy jeszcze pozostali cieleśni kochają tą elektronikę, ubraną w ludzkie kształty, nie mogą bez nich żyć, są dla nich te elektroniczne konstrukcje jak żywi ludzie. Same roboty posiadają wszystkie cechy człowieka, zachowują się i myślą jak my, nie można ich odróżnić od istot duchowych jakimi stworzył nas Bóg.
Całe to szaleństwo transhumanizmu 2050 zostało dobrze technicznie nakręcone, przypomina „Gwiezdne Wojny” Lucasa, właściwie to czasami nie można odróżnić tego filmu od serii z Darthem Vaderem. Jest to znakomite studium szaleństwa elit NWO. Wszystko ma być zastąpione magiczna elektroniką i bionicznymi konstrukcjami, jaki w tym sens, skoro nawet obecne ciała biologiczne pozwalają na niezwykłe duchowe doznania, po co tyle zachodu skoro na Ziemi jest około osiem miliardów istot duchowych, część ma kontakt z prawdziwym Stwórcą, a nie z diabłem ? Za filmem „Stwórca” stoi cała ideologia bafometańskich światyń masońskich i wyznawanego przez nich „Konstruktora”, tam nie ma czegoś takiego jak zdrowa logika i kontakt z Duchem Świętym, za to są kontakty z UFO istotami, ze złymi duchami i samym Nachaszem.
Loże wolnomurarskie zdają sobie sprawę z ich straszliwej sytuacji, nic na nią nie poradzą, są w tłoczni, tak jak wszyscy inni, są zdesperowani z niej uciec, z wyciskarki koła samsary, ale nie ma innej drogi niż droga Chrystusa, bardzo wąska, jak uczy Biblia. Dlatego są tak wściekli na chrześcijaństwo, uważają że skoro nie mogą uciec, muszą zniszczyć tych, którzy mają na to szansę, naśladują diabła, ich mentora, planują zło, ubrane jako „dobro, nowoczesność i postęp„. (Zagadnienie okultystycznej liczby 2050 satanistycznych grup NWO było na stronach Argonauty wielokrotnie poruszane, choćby tutaj.)
Chrześcijanie mają szansę przekierować część, albo całość cierpienia na wyzwolenie, natomiast ci uwaleni w „nadzieję na zbudowanie ciała bionicznego” grzęzną dalej w tłocznię, hinduizm potwierdza to wszystko, przecież nawet Devy muszą się odradzać (i chyba mieszać – Ks. Daniela 2:43), natomiast co się stanie z chrześcijanmi, co będzie się dziać po wyzwoleniu z „koła” ? „…będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie.” 2 Kor. 5:1
I jeszcze jedna tajemnicza, bardzo tajemnicza kwestia tego zagadnienia. W Nowym Testamencie jest mowa o „powtórnych narodzinach„, ale te „powtórne narodziny” są nie w ciele kolejnym i fizycznym ziemskiej mordęgi koła samsary, ale we wspomnianych „domach Boga, nie ręką uczynionych, wiecznie trwałych„. Oto pewne niezwykle ciekawe elementy nowych narodzin, ducha czystego i wyszłego: „W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego». Nikodem powiedział do Niego: «Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?» Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić.” – Ewangelia wg św. Jana 3:3
Poniżej mamy bardzo wyraźne odniesienie do tajemnicy „powtórnych narodzin„, choć tak na prawdę chodzi tu, w tym wersecie, o „narodziny z góry„, z innego wymiaru, z Nieba, albo z „wód nad sklepieniem” ? „Uczynił więc Bóg sklepienie, i oddzielił wody pod sklepieniem od wód nad sklepieniem; i tak się stało.” Ks. Rodz 1:7
Aby jeszcze pogłębić waszą i moją medytację, prowadzoną dzięki miłosierdziu Zbawiciela, przytoczymy pewne zdania naukowców poszukujących Prawdy w zakazanej duchowej archeologii, oto one: „Orficy prawdopodobnie uznawali też preegzystencję dusz; w De anima I, 410b–411a Arystotelesa możemy przeczytać: „Te same zastrzeżenia budzi także teoria [duszy] w poematach zwanych orfickimi; głosi ona mianowicie, że dusza unoszona wiatrami wchodzi ze wszechświata do wnętrza w procesie oddychania. Nie może to jednak zachodzić w roślinach i niektórych zwierzętach, nie wszystkie [z nich] bowiem oddychają. Uszło to uwagi zwolenników tej teorii.” w: Arystoteles, Dzieła wszystkie, t. 3, Warszawa 1992, s. 65-66. Natura duszy była powietrzem” – koniec cytatu. Mamy tu szczątkowe przekazy orfickie, i nie jest wiadome jak je starożytni pozyskali, od jakich istot, na szczęście mamy Nowy Testament, który je tłumaczy: „Duch wieje, dokąd chce — słyszysz jego szum, ale nie wiesz, skąd nadciąga i dokąd zmierza; tak jest z każdym, kto został zrodzony z Ducha., Jana 3:8 – przekład dosłowny.
Ci zrodzeni z „wody”, z „górnych wód” i z Ducha, czyli Ojcowie Kościoła, przekazali nam dodatkowo jeszcze coś takiego: „Jeśli ktoś twierdzi, że przyszły sąd oznacza całkowity rozpad ciał, a końcem tego zmyślonego zdarzenia będzie natura niematerialna i w przyszłości nie będzie niczego materialnego, lecz tylko nagi umysł, niech będzie wyklęty.” Nie zapominajcie również o greckim słowie, oznaczającym duszę, dekodując grekę, dzięki miłosierdziu Boga oczyszczacie wasze PSYCHE… 🙂 „Kto bowiem chciałby ocalić swą duszę, straci ją, a kto straci swą duszę dla Mnie, ten ją ocali.” (Przekład dosłowny) Natychmiast tłumaczymy, starożytna greka określa „duszę” jako „psychē” (Strong 5590) Każdemu joginowi katolickiej i prawdziwej jogi Zbawiciela Jezusa Chrystusa życzymy głębokiej, spokojnej i zbawiennej medytacji, kontemplacji waszych oczyszczonych dusz – Logosu – Psyche, a „to jest jej najwyższym szczęściem”. – Druga część tego wpisu nosi tytuł: Czy istnieje technologia „Pamięci absolutnej – alagesometa” (Total Recall’u) z poziomu VII skali Izaaka Asimova ?
część trzecia to: Czym będziemy po przejściu chrześcijańskich katolickich przygotowań „przypomnienia sobie Pamięci Totalnej – Total Recall” – jogi Chrystusa ?
Linki:
pierwszym musi być: Zagubione byty humanoidalne – biologiczne, zwane „ciałami”: „ujrzą Boże zbawienie”? Jak uciec z diabelskiego koła samsary?
trzeci bardzo ważny: Chrześcijaństwo – religia oraz filozofia miłości i duchowej wojny!? („Z jakiego powodu mielibyśmy być tak często odwiedzani?” – część III)
Pięć skupisk pamięci Total Recall
Dzięki wynalazkom „nowoczesna” ludzkość zdobędzie cały 'kosmon’ i stanie się jak bogowie ?
„Zaawansowane nauki (gwiezdnych) Rycerzy… („dynamin”)”
Ucieczka rycerzy mocy w „góry” i na pustynię
Czy nowoczesna ludzkość stanie się jak bogowie ? – część II bioniki bogów
Bardzo ważne dla katolickich, albo chrześcijańskich joginów linki, oprócz tych zaznaczonych na niebiesko w samym tekście: