Tajemnice filmów fantastyczno naukowych z dziedziny hodowli zaawansowanych starożytnych „strąków – keration”

Świat powieści i filmów sci-fi, czyli fantastyczno naukowych idei, opowiedzianych w formie horrorów, czy innych gatunków literackich, jest bardzo bogaty, zwłaszcza w wykonaniu autorów ze Stanów Zjednoczonych, które jak wiemy zostały zbudowane na zasadzie „Świątyni Masońskiej”. Widać to szczególnie w przeróżnych budowlach infrastruktury państwa, które charakteryzują się głównie stylem starogreckim, wzorowanym na budowlach z czasów Platona i Arystotelesa. Całe państwo USA, jego administracja, urzędująca w tych budowlach, działa na zasadach starożytnych – nauk różnorakich świątyń i mało poznanych filozofii pradawnych ludów i narodów. Wszystko to, czyli prawa jak i pomysły przekazywane poprzez sztukę, ma swoje korzenie w bardzo starych wierzeniach, głownie chodzi tu o elementy: „wodę, ognień, ziemię, wiatr”. Wymienione cztery zasady to tajemnicze podstawy starożytnych koncepcji, które są pokazywane w różnych produkcjach filmowych, jak wspomnieliśmy głównie z gatunku fantastyki naukowej i fantasy.

Większość filmów ze tych gatunków jest obecnie produkowana w USA, tam też zatrudnieni reżyserzy, czy scenarzyści, są członkami tajnych bractw, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Aby państwu przybliżyć tą niezwykłą tematykę sięgniemy do źródeł, z których korzystają wspomniani twórcy. Nic sami nie wymyślili, większość rzeczy jakie widzimy na ekranach kin pochodzi ze starożytnych doktryn, które są wykładane przez wyższych rangą członków loży wolnomurarskich, nazywanych również „alchemią”. Koncepcje jakie prezentuje się w książkach, albo w filmach sci-fi pochodzi ze świata zaginionych filozofii i religii. Na początek zaprezentujemy to na przykładzie dwóch filmów, a jest ich ogromna ilość, chodzi o: „Gwiezdne Wojny” i „Piąty Element”. W obydwu produkcjach główny trzon opiera się na walce określonych kosmicznych sił. Aby to jakoś „szybko” wyjaśnić sięgniemy do greckiej szkoły filozoficznej. Będziemy starać się to dokładnie pokazać, choć masoneria, jak zwykle, miesza różne rzeczy, dlatego w ich filmach mamy z reguły pomieszanie z poplątaniem, czym się w ogóle nie przejmują…! (Mocno to podkreślmy, często to co jest u starożytnych dobre, jest u iluminatów „złem” !) Zapewne chodzi o ostateczne doprowadzenie do „zmieszania” jakie znajdziemy w Ks. Daniela 2:43

Wspomniany „Piąty element” to anglojęzyczny francuski film akcji science-fiction z 1997 roku, do pewnego stopnia „wymyślony” i wyreżyserowany przez Luca Bessona, francuskiego masona, wyznawcy „żywiołów”. Akcja rozpoczyna się w 1914 roku w pobliżu egipskiej świątyni. Na Ziemię przybywają Mondoshawanowie, sprawujący opiekę nad czterema żywiołami – wodą, ogniem, ziemią, wiatrem – zwanymi w filozofii i filmie: elementami. Elementy te symbolicznie pokazane są przez cztery kamienie ustawione dookoła „Piątego Elementu” wyzwalające tzw. „Światło Stworzenia”. Luc Besson twierdzi, że (na)pisał, bądz wymyślił ten film w wieku 16 lat 🙂 W pewnym sensie jest to możliwe, prawdopodobnie już wówczas należał do jakiejś franacuskiej loży. Przejdzmy jednak do źródeł pradawnych filozofów, z których czerpał francuski reżyser, tak jak amerykańscy, ostatnio przodują ci z „Marvel Studios”, rozwalając, albo mieszając wszystko i wszystkich innych, choć „Piąty Element”, z samej nazwy bije ich w wielu aspekatach.

Według Empedoklesa (ur, około 494 r. p.n.e.), filozofa z Akragantu, losami świata, zbudowanego z czterech bier­nych elementów: wody, ognia, ziemi i powietrza, władają dwa aktywne elementy. Są to Miłość i Nienawiść — w jego zaawansowanym kodzie, albo jakby me­taforyce — to dwie odwieczne kosmiczne moce (Siły te są pojmowane substancjalnie, choć nie zajmują miejsca), równe sobie co do mocy, o przeciwnym zwrocie. Poprzez napięcie między sobą wprawiają w ruch wspomniane elementy bierne, determinując ich integrację oraz podział. Jak miłość w relacjach międzyludzkich łączy odmienne płci, tak kosmiczna Miłość (rycerze Jedi, i Czerwonowłosa istota kobieta z „Piątego…”) jed­noczy różne elementy: wodę, ziemię, ogień, powietrze. Tak jak nienawiść antagonizuje ludzi, tak kosmiczna Nienawiść (Vader, Sidious, kula ognia z filmu „Piąty Element”) dezintegruje połączone kosmiczną Miłością różne elementy i grupuje je zgodnie z ich rodzajami, tworząc obszar ziemi, wody, powietrza i ognia.

Przy tym Miłość i Nienawiść działają nie tylko na płaszczyźnie cząstek elementarnych, sprawiając, że te „kochają się” lub „nienawidzą” (mówiąc starożytnych językim symboli), ale również „determinują całokształt rzeczywistości, warunkując formę istnienia całego świata, kosmicznego pola ich rywalizacji” – pisał starożytny Simplicjusz. To co napisał filozof Simplicjusz zostało dookreślone przez polskich znawców tej tematyki: Ojca Krąpca i Ojca Maryniarczyka, a znajduje się to w Metafizyce Arystotelesa, oto co starożytny grecki znawca tego zagadnienie nam przekazuje: „W każdym bądź razie w myśl jego poglądu miłość często rozdziela, a nienawiść łączy. Gdy bowiem pod wpływem nienawiści Wszechświat rozpada się na elementy, wówczas ogień i każdy inny element zbiera się w jedno. A kiedy znowu pod działaniem miłości elementy łączą się, wtedy z konieczności rozdzielają się części każdego z nich”. Czyli jeśli jacyś kosmiczni Sidiousi doprowadzą do zagłady kosmosu, przybywa Miłość („czerwono włosa nadistota) i naprawia to co zniszczone (proszę sobie przypomnieć biblijną doktrynę „tohu-va-bohu” i „ragnarok„)

Natura Miłości i Nienawi­ści sprawia, że ruch wszechrzeczywistości odbywa się w dwóch kierunkach: od hegemonii Miłości do hegemonii Nienawiści – totalna walka kosmicznych sił Sidiousa i „kuli ognia-diabła” z „Piątego Elementu”. Według starożytnych filozofów Miłość integruje heteronomiczne elementy w taki sposób, że łącząc się ze sobą nawzajem, tworzą doskonały, kulistą „Sferę” (kosmiczna diabelska „kula ognia” ?). Nienawiść rozdziela „Sferę” i łączy podstawo­we elementy zgodnie z ich rodzajami. W ten sposób cztery elementy tworzą cztery homogeniczne stany skupienia wody, ziemi, ognia i powietrza: „W każdym bądź razie w myśl jego poglądu miłość często rozdziela, a nienawiść łączy. Gdy bowiem pod wpływem nienawiści Wszechświat rozpada się na elementy, wówczas ogień i każdy inny element zbiera się w jedno. A kiedy znowu pod działaniem miłości elementy łączą się, wtedy z konieczności rozdzielają się części każdego z nich” – tłumaczą polscy znawcy tej tematyki – z Arystotelesa, z jego Metafizyki, opr. MA. Krąpiec, A. Maryniarczyk, Lublin 1996, 985a 24.

Miłość i Nienawiść nie zmieniają natury cząstek elementarnych, ale determinują rodzaj relacji między nimi. Starożytni piszą w swoich dziełach co następuje: „Poza nimi [elementami] nic innego nie powstaje ani się nie kończy; gdyby bowiem ciągle ginęły, już by ich wcale nie było. Cóż by mogło powiększyć tę całość i skąd by mogła przyjść? A jak by mogły zginąć, skoro pełno ich w każdym miejscu? Tylko one same istnieją, ale przenikając się nawzajem stają się raz tym, to znowu czymś innym, pozostają wiecznie i wciąż takie same”.

Starożytni wierzą, że Miłość i Nienawiść w nieskończonych, kosmicznych cyklach wymieniają się w swoim panowaniu. Raz triumfuje jedna, raz druga, po zwycięstwie Nienawiści następuje hegemonia Miłości, po czym Miłość zostaje zastąpiona przez Nienawiść, a Nienawiść przez Miłość… i tak bez końca – co ma swoje odzwierciedlenie w hinduistycznej i orfickiej koncepcji „Koła Samsary„.

Pradawni filozofowie piszą: „Przeważają one kolejno w obrocie koła, giną jedne w drugich i wzrastają według kolejności wyznaczonej losem:[…] raz zjednoczone miłością w jeden ład [Sfer] to znowu z powrotem każdy z nich jest unoszony oddzielnie [czwórwielość elementów] wro­gą siłą nienawiści aż do tego momentu, gdy połączone w jedną wszechcałość [Sferę – „kulę ognia” z „Piątego Elementu” – dopis Argonauty], na nowo ulegają. […] o ile jednak ich wieczna zmiana nigdy się nie kończy, o tyle zawsze są niezmienne w kręgu przemian„. (Po więcej w temacie elementów odsyłamy do tekstu pt.: „Starożytne alchemiczne piramidy – Trójkąty miłości” oraz „Maryja kazała zakopać piramidy ! Prawdziwi katolicy masoni istnieją – część II”)

W owej nie­skończonej, kosmicznej cykliczności powtarza się w nieskończoność również zróżnicowany świat człowieka powstający, w krótkich chwilach równowagi między hegemonią Miłości i Nienawiści. Losy stworzenia w konieczny sposób wpisane są w cykliczne przemiany świata. Jakże by mogło być inaczej? Pa­nowanie Miłości, zróżnicowany świat, panowanie Nienawiści, zróżnicowany świat… i tak bez końca, jak na obwodzie koła- wspomnianej „Sfery”, powtarzają się losy kosmosu, a razem z nimi losy stworzenia. Ta wieczna, bez początku i końca, cykliczność jest jednym z najbardziej charakterystycznych elementów kosmologii Empedoklesa oraz modelem wcześniejszych idei, z których korzystali greccy filozofowie, tak by przenieść ciągłą i bezsensowną odwieczną reinkarnację na grunt europejski. „Koło Samsary” to odwieczna męczarnia, bo każda inkarnowana dusza znajduje się w ciele, które starożytni uznawali za grób ! Chyba że zadbacie o ten „grób” na sposób chrześcijański, to może się on stać „świątynią”, w takim przypadku jest szansa na ucieczkę z „koła Samsary„.

Pradawna koncepcja Empedoklesa, to jeden z wielu elementów, które przedstawiają tajemnicę „światyni”, bo to dzięki „świątyni” zaczynami rozumieć o czym pisał Empedokles ! Greckie megalityczne „Świątynie” i ich twórcy zakodowali bardzo dużo, niestety niewiele się w nich ostało, ale coś jednak wiemy, przynajmniej pewien procent wiedzy się zachował w zgliszczach. To co udało się odtworzyć mamy dzięki Biblii. W świątyniach masońskich próbuje się działać na zasadzie zaginionej wiedzy przedpotopowej, jednak główną nauką jest ta pochodząca z nauk rabinów. Świątynia masońska może również odnosić się do abstrakcyjnego celu duchowego i konceptualnej rytualnej przestrzeni spotkania.

Od czasu ich powstania właściwy projekt świątyni masońskiej był poważnym tematem debaty wśród uczonych masońskich i zaproponowano szereg różnych standardów. Pomimo pewnych prób standaryzacji, świątynie masońskie często różnią się znacznie pod względem konstrukcji. Układ pokojów w loży będzie się różnić w zależności od jurysdykcji i w celu zaspokojenia potrzeb wielu kapłanów. Niestety masońscy mędrcy nie chcą uznać jednego najważniejszego „elementu”, który góruje nad wszystkimi innymi, mianowicie „Miłości” Jezusa Chrystusa, bo na tej zasadzie jest zbudowana Biblijna Świątynia ! „„Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. Ew. Marka 12:30–31

Koncepcja Empedoklesa jest bardzo starą zasadą działania „świątyni” i niepełną, bo oprócz dwóch wymienionych istnieje coś takiego jak „Logos„, czyli rozum ! Bez Logosu „Miłość” i „Nienawiść” są tylko bezrozumnymi siłami i „światyni” i kosmosu, prowadzącymi do „bezładu-chaosu tohu va-bohu„. Zresztą ogromna rzesza masońskich czeladników nie rozumie, o której świątyni nauczali pradawni mędrcy.

Abyśmy jednak nie pojmowali Ewangelii jak faryzeusze, nauczający masonów, przytoczmy tu słowa samego Jezusa: „Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo». Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?» On zaś mówił o świątyni swego ciała” Ew. św. Jana 2:19, w tym kontekście ważnym jest także ten cytat: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” 1 List do Koryntian 6:19

W filmach i powieściach sci-fi zawarto ogromną ilość starożytnych idei. Amerykańscy producenci prześcigają się by nam je przekazywać w swoich produkcjach. Niestety to co jest złe, jest u nich zazwyczaj, albo prawie zawsze dobre(m). To co oglądamy we wspomnianych filmach, a chodzi dokładnie o to co nam się tam przekazuje poprzez umsył, co dociera do duszy, do głębokich pokładów naszego jestestwa, do najdelikatniejszej materii naszego bytu, nazwane jest w Biblii, w Nowym Testamencie „strąkami” ! Musimy tu koniecznie jeszcze raz to podkreślić. Wieloletnie badania biblistów, Ojców Kościoła, przekazują nam, że owe tajemnicze „strąki”, to sedno nauk, które tu zaprezentoawaliśmy, a które widzimy i „spożywamy” oglądając filmy typu „Star Wars”. „Piąty Element” czy inne z „Marvel Studios” !!!

„Strąki” o których tu piszemy, starodawne „rośliny”, znajdują się w Ewangelii Łukasza 15:16 „I pragnął nasycić się strąkami, które jadły świnie, lecz nikt mu nie dawał.” – przekład dosłowny. Jak państwo czytają, mamy w tym wersecie Łukasza 15:16 wspomniane tajemnicze „rośliny”, rosnące na „polu”, będące pokarmem „świń”. W języku greckim słowo to brzmi jako: „keration„, a tłumacze przetłumaczyli je jako „strąki”, „łuski chleba świętojańskiego”, inaczej „roślinę pastewną„. Proszę zwrócić uwagę nie tylko na te „strąki”, ale kto się nimi odżywia ! Wszystko staje się jasne jeśli sobie uświadomicie, że ci co nie chcą spożywać „chleba Boga, w postaci Jezusa” żywią się „strąkami”, jak wiele świń żre te strąki, w jak wielu świątyniach cyrkla je rozdają ?!

I w jak wielu kinach je wsypują do karmy ?! Żeby nie było, że ja tu o kimś piszę, ja też je jakoś jeszcze zjadam, ale zawsze po takiej „uczcie” źle się czuję, czasami trwa to kilka dni, zanim się nie oczyszczę ! To znaczy nie ja sam się oczyszczam z nich, ale to Duch Święty działa, za sprawą tajemniczego „prześcieradła Zbawiciela” !!!: „Potem nalał wody do misy i począł umywać nogi uczniów i wycierać prześcieradłem, którym był przepasany.” – jeśli stosujemy starożytny kod…, o którym nie słyszały wspomniane tu „istoty choirous” ! I zapewne wielu, albo większość masonerii z loży diabła.

Podobne Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *