Na Ziemi, w ludzkiej cywilizacji, dzieją się rzeczy apokaliptyczne, tylko ludzie zamroczeni poprawnością „postępu i nowoczesności” nie mogą, albo nie chcą tego dostrzec. Społeczeństwa podążają w określonym kierunku. Niewidoczny i prawie niewykrywalny, nadprzyrodzony czynnik odgrywa w tym wszystkim główną rolę. Istnieją nawet tajni kapłani wspomnianej siły, albo inteligencji, która chce kształtować całą ludzką zbiorowość na swoje podobieństwo. Na szczęście na Ziemię są czasami wysyłane specjalne dusze, które po wcieleniu wyjaśniają nam co się dzieje i jak powinniśmy żyć, by nie dać się zwerbować – zaciągnąć do wojska, walczącego z Chrystusem. Jedną z nich, wcieloną w rosyjskiego chłopca, była postać Sławika Kraszennikowa.
Zanim przejdziemy do urywków jego przepowiedni, musimy wspomnieć, dla tych z państwa, którzy znają te informacje, że będzie to tylko kilka jego proroctw, a te wzbogacimy danymi z obecnie wdrażanej zaawansowanej nowoczesności i postępu technokratów, ale i innych osób posiadających dar widzenia przyszłości, jak choćby Klimuszko, czy biblijni święci. Sądzimy, że dla wielu z państwa będzie to niezwykła podróż do wcale nie tak odległej przyszłości – już do niej wkraczamy, i to bardzo szybko…
W 1929 roku przed zamknięciem klasztoru w Diwiejewie, pewna mniszka znalazła zeszyt z zapisem rozmów św. Serafima Sarowskiego ze swoim przyjacielem Motowiłowem, w której ten ostatni pisze, że Święty wiele mu opowiadał o przyszłej Rosji i chciał to wszystko spisać, ale został powstrzymany słowami: „Nie zapisuj, a przekazuj ustnie”. W ten sposób na długo przed narodzeniem się proroka Wiaczesława, z ust do ust przekazywane było proroctwo o cudownym chłopczyku, który będzie dany Rosji i wielu krajom na ratunek. Okazuje się, że o tym cudownym chłopczyku proroczo mówili zarówno Święty Serafim Sarowski jak i Święty Car – Odkupiciel Nikołaj II, potwierdzający słowa Świętego z Sarowa.
(Matka, Walentina Kraszennikowa i Sławik)
Niezwykłości zaczęły się na miesiąc przed jego narodzeniem(ur. 22.03.1982 r. zmarł 17.03.1993 r.). Pewnego razu, jak relacjonuje matka cudownego dziecka: „obudziliśmy się rano z mężem od jakiejś dziwnej, głośnej muzyki, płynącej jakby z sufitu. Była bardzo melodyjna, delikatna, nieziemska. Powstał w nas strach: co to? Przecież tak nie może być! Ledwo doczekałam rana i pobiegłam do sąsiadki – stuletniej prawosławnej babci, mieszkającej w naszym wejściu. Wyjaśniła: „Dobry człowiek powinien się narodzić!”. Uspokoiłam się.”
Następne zdziwienie było w klinice położniczej. Wszystkim mamom przyniesiono dzieci do karmienia, a mi – nie przyniesiono. Bardzo się wystraszyłam, ponieważ trzy lata temu w tej samej klinice zmarło nasze dziecko. Naraz otwierają się drzwi (obie połowy) i do sali wchodzi z moim Sławikiem na rękach ni to lekarz, ni to siostra w śnieżnobiałym stroju, jakby ze sali operacyjnej, w wieku około 16-17 lat. Twarz miała zasłoniętą opaską z gazy, widoczne były tylko oczy – piękne, nie dające się opisać!
Podając mi syna, powiedziała: „Dziecko urodziło się całe w pieprzykach i wyszła. Głos był delikatny, dziewczęcy, ale pełen siły i władzy. Kiedy dzieci zabrano ze sali, zapytałam kobiety: „Czy widziałyście, kto przyniósł mi dziecko?” Ale okazało się, że żadnej siostry nikt nie widział, zapamiętano tylko dziecko na moich rękach. Kiedy Sławik skończył trzy miesiące, poszliśmy z wizytą do neuropatologa. Kobieta – lekarz, która znalazła się w gabinecie zamiast naszego stałego neuropatologa, który na chwilę gdzieś wyszedł, obejrzała Sławika i powiedziała: „Dziecko urodziło się z delikatnym systemem nerwowym i psychicznym, nie wolno go szczepić”.
I zrobiła w karcie taki wpis. Później, chcąc uzyskać od niej poradę, nie mogłam nigdzie jej znaleźć. Takiego „neuropatologa” nikt w szpitalu nie znał! Znikła bez śladu, jak „siostra na porodówce”. Dopóki Sławik rósł, wszyscy lekarze nie rozumieli wpisu w jego karcie, ale szczepień jednak mu nie robiono, co jest ważne, bo obecnie zmusza się wszystkich by wbijać w dzieci igły z nierozpoznanymi związkami, a nawet z wirusami zmieniającymi ludzką genetykę (patrz dołączony film).
W wieku 7 lat Sławik poszedł do szkoły. I od razu zaczął opowiadać wszystkim dzieciom o Bogu. Mały Rosjanin mówił, że widzi wszystkie narządy wewnętrzne ludzi, widzi ich wszystkie choroby od samego początku i że wielu dzieciom w szkole już pomógł. Wie, o czym myślą wszyscy ludzie, zna myśli naszego prezydenta i prezydenta amerykańskiego, wie, gdzie stoją rakiety jądrowe i w ogóle, tajemnic na ziemi dla niego nie ma.
Sławik mógł komunikować się z roślinami, zwierzętami i ptakami; znał ich język, znał też język, muzykę i tańce Górnego Niebiańskiego Świata. Czasem próbując coś z tego odtworzyć, ze smutkiem mówił, że w ziemskim ciele powtórzenie tego jest niemożliwe. Kiedyś rozmawiał w nieznanym języku z kimś niewidzialnym i gdy Matka zapytała go, w jakim języku rozmawia – odpowiedział jej, że w języku, którym posługiwał się Pan Jezus.
Swoim otwartym duchowym wzrokiem wyraźnie widział demony, ich świat, mógł duszą spuścić się do piekła, aby dowiedzieć się o losie każdego człowieka. Sławoczka mówił, że jeśliby dowolny człowiek zobaczył demony w ich naturalnej postaci, to jego serce nie wytrzymałoby i pękło z przerażenia, na tyle oni są straszni. Dlatego Bóg zamknął ludziom cielesny wzrok na świat duchów. Mówił również o nich, że są nieznośnie smrodliwi, rzucają straszne przekleństwa i obrzydliwe wyrazy, w tym i na niego, wiedząc, że on ich widzi i słyszy. Podobne relacje znamy z zapisków św. Ojca Pio:
„Ojciec Pio był wówczas wzburzony. Zawołał ojca Alessio z pokoju nr 8. Był na krześle, modlił się i powiedział: „Synu mój, zostań tu, bo nie dają mi spokoju nawet na sekundę!”. Czasami był ofiarą przerażających wizji, na przykład kiedy na małym tarasie położonym naprzeciw jego pokoju ogarnął go strach, przez dwie lub trzy minuty trzymał podniesione ręce z rozstawionymi palcami, oblany potem (i z zaczerwienionymi policzkami), tak iż ojciec Alessio musiał mu wycierać głowę dziesięcioma chusteczkami. Chwilę później, gdy ojciec Alessio zapytał go, co się stało, odpowiedział: „Gdybyś zobaczył to, co widziałem, umarłbyś”. W innym miejscu świadek zdarzeń z udziałem Ojca Pio pisze:
„…O północy, gdy zegar umieszczony na końcu głównego korytarza wybił godzinę dwunastą, zauważyłem dziwne zjawisko. Ogromne i duszące ciepło, mdlący smród, kroki gołych stóp oraz przyspieszony i sapiący oddech. Chciałem krzyknąć i poruszyć się, ale ze strachu nie byłem w stanie ani krzyczeć, ani ruszyć się z zajętego miejsca. To zjawisko trwało ponad dziesięć minut. Wyraźnie słyszałem drapanie pazurami w pobliżu łóżka.
Nie przesadzam: nic nie widziałem, ale wszystko mogłem czuć. Jakaś niewidzialna ręka wzięła obrazek Matki Bożej z Pompejów, który otrzymałem od Ojca, i rzuciła go o okiennicę małego okna mojej celi. Poczułem uderzenie, a rano w obecności Ojca Pio skonstatowałem, co się wydarzyło w nocy. Przerażony nie miałem odwagi wyjść z celi i nie ruszyłem się z łóżka, dopóki nie nastał dzień i nie usłyszałem pierwszych kroków na korytarzu.”
Wieść o cudownym rosyjskim chłopcu szybko się rozniosła, zaczęli do niego przybywać: czarownicy – bioenergoterapeuci, Świadkowie Jehowy, ekumeniści, baptyści, wyznawcy Hare Kriszna i inni. Przychodzili z propozycjami, z obiecankami wszelkich dóbr, ale i z groźbami.
I to nie przypadek, że tak zaciekle go nienawidzili, grozili mu i występowali przeciwko niemu wszelkiego rodzaju ziemscy słudzy demonów – czarownicy, masoni i najsilniejsi magowie Rosji, którzy według ich słów sami byli naprawdę zdziwieni, dlaczego przyszło im walczyć z tym dzieckiem, któremu z Góry (z Nieba) dana jest taka, dla nich nie do pokonania, ogromna siła. Jakich tylko ziemskich dóbr i obietnic mu nie oferowali za to, aby przestał pomagać ludziom, mówić o Bogu, prowadzić ich do Wiary.
(…)Walka ze złymi duchami była jednym z głównych powołań Sławika. Niekiedy prosił mnie, aby mu nie przeszkadzać, ponieważ musi odpocząć i nabrać sił do walki z duchami zła. Następnie przez kilka godzin leżał nieruchomo, jakby umarły.(…) Nie przypadkowo diabeł zmuszał do aktywnego działania swoje sługi – stefanije, dżuny, longów, kaszpirowskich i innych naśladowców Messinga. Nie przypadkowo grozili i występowali przeciwko chłopczykowi Wiaczesławowi wielu różnego rodzaju najsilniejszych czarowników, magów, bioterapeutów, masonów. Pomimo strasznej demonicznej siły, nie udało im się zwyciężyć tego Anioła w ciele, w tej okrutnej niewidzialnej walce, którą on z nimi toczył.(…) Święty chłopczym mówił: „…obrazów Świętych złe duchy nie wytrzymują. Nie lubią one palących się świec, zapachu kadzidła, modlitw, np. „Ojcze nasz”, od których zaczynają się miotać i znikają.”
W innym miejscu cudowny rosyjski malec wspomina o nadchodzącym dziele Antychrysta, jakim jest Agenda 2030 i 2050 ! (…)…te numery (chodzi o liczby 666 – od tłum.) są od diabła. I tak jest. Właśnie jest teraz ten czas, właśnie te numery i właśnie to zakończenie wieku. I chcę bardzo prosić prostych ludzi: „nie bierzcie chipów, nie stawajcie się trupami”. Po przyjęciu chipa każdy człowiek – jak mówił Sławik – będzie jak kukiełka. Wyobrażacie sobie: z człowieka Bożego – kukiełka, zabawka dla diabła. Od kukiełki tej, – mówił,- będzie odchodzić bardzo wiele nici i wszystkie te nici będą w rękach diabła. Za jaką nitkę diabeł pociągnie – to kukiełka będzie robić to, co on chce. Czy wyobrażacie siebie, wy, z chipami: pociągnął on za nitkę i wszyscy zaczipowani zaczęli się śmiać, pociągnął za inną – i wszyscy płaczecie.”
Jak się okazuje, już przed rokiem 2020 amerykańki transhumanista NWO, Zoltan Istwan, uważał, że w przyszłości będzie można sobie ściągnąć (z internetu) „samopoczucie, uczucia, nastrój, emocje”, jeśli będziecie uważać, że chcecie być „szczęśliwi” to sobie załadujecie taki „program” i już. Według zaawansowanych wielbicieli postępu technologicznego, jak wspomniany Zoltan, już niedługo ludzkość przeobrazi się w bardziej nowoczesny twór. Będziemy mieli 6, a następnie 7G, po czym wszyscy zostaną podłączeni bezpośrednio do Sztucznej Inteligencji, zjednoczeni w jedno. Nie będzie „cierpienia”, a wszyscy popadną w błogostan, który będzie im przekazywany przez sztuczną inteligencją, o której wspomina Sławik.
Jesteśmy w przededniu wielkich odkryć bioinżynierii oraz połączenia jej z biologią syntetyczną („tego czegoś„). Biologia syntetyczna opiera się o bazową zdolność, jaką jest programowanie nowego DNA, pozwalającego na budowę nowych form życia. Formy te powstają w wyniku stosowania technik sekwencjonowania genów i syntezy DNA. Projektowanie i symulowanie takich form odbywa się w oparciu o metody komputerowe.
Mikroorganizmy, np. bakterie, które powstają w ten sposób, mogą być wykorzystywane na różnych obszarach. Choćby w medycynie. Wiemy o już istniejących realnie połączonych bakteriach w jeden organizm z układami elektronicznymi! Znany jest nam projekt The Human Genome Synthesis Project, którego celem jest kompletna synteza genomu ludzkiego pozwalająca, jak twierdzą niektórzy wtajemniczeni, na tworzenie nowych istot podobnych ludziom („to coś„). Dla przykładu polscy studenci zaprezentowali w 2013 roku projekt FluoSafe, w którym bakterię wzbogacono o białko, które świeci w obecności rakotwórczego akrylamidu. Występuje on np.: w chipsach i smażonym mięsie.
Akrylamid wykrywany był przez dwa bakteryjne sensory. Z kolei młodzi naukowcy z Hongkongu potraktowali układy biologiczne jako alternatywne rozwiązanie w przechowywaniu danych. Posłużyła im do tego zmodyfikowana genetycznie prototypowa bakteria.Wszystko to, ale i znacznie więcej, już niebawem, może doprowadzić do pojawienia się inteligentnych szczepionek, zmieniających ludzi w „nadludzi”, istoty nieśmiertelne ! Odsyłamy do artykuły pt.: „Gwiazda z innego wymiaru uzyska „klucz do potrójnej ekspresji” – II część megalitycznej interpretacji zmieszania 2:43„, gdzie opisaliśmy nadchodzące cudowne istoty, prawdziwych X-menów ! Zresztą o tym też wspominał święty malec z Rosji.
Dalsza relacja chłopca o przyszłości Agendy 2050 informuje nas: „Nie bierzcie chipów, nie bierzcie. Nie bierzcie paszportu światowego, ponieważ chłopczyk – prorok powiedział: „Wszyscy ci, którzy przyjmą ten mikro schemat, gdy pociągną ich za nitkę, pójdą brać pieczęć”(Tak jak zapowiada Zoltan Istwan – dopisek Argonauty). ludzie powinni się zastanowić, ponieważ wkrótce będzie pieczęć dla wszystkich, ponieważ chipy już weszły do życia.(…) Początkowo te szóstki nie będą widoczne, ale potem jak elektroniczna tablica na czole i na ręce będą świecić zielonym światłem.
Jeśli osoba spróbuje pozbyć się tych szóstek i odrąbie sobie rękę, to szóstki pojawią się na kikucie, i wtedy, gdyby człowieka porąbać na kawałki, to na każdym kawałku pojawia się trzy szóstki. Na początku ludzie będą się wstydzić i ukrywać ten znak, ale później przestaną się krępować i zaczną otwarcie nosić tę pieczęć Antychrysta.(…) Stopniowo ci ludzie staną się bardzo źli, będą ich męczyć choroby i ropiejące rany.
Szczególnie będą źli na tych, u kogo nie będzie tej pieczęci. Jeżeli człowiek nie wytrzyma głodu, wejdzie do sklepu i weźmie sobie produktów, to, przechodząc przez kasę, postawią mu „666”, jeśli nie miał tego znaku. Ludzie, którzy prawdziwie, lub przez kłamstwo otrzymali szóstki, nie będą mogli umrzeć. Staną się jakby nieśmiertelni. Sławik powiedział, że „jeśli taka osoba ze względu na straszne życie zechce zakończyć życie samobójstwem i rozpędziwszy się samochodem uderzy np. w mur, i zostanie wraz z samochodem rozerwana na kawałki, to jak potwór w filmach horroru ponownie pozbiera się z kawałków w całego człowieka i znów ożyje”.(…) Nastanie straszny głód, zostanie on wywołany sztucznie…„
Szanowni państwo, jeśli wywołają globalny głód, to już teraz mają na to rozwiązanie. Portal ZmianyNaZiemi co parę dni informuje nas o postępach w produkowaniu sztucznego mięsa GMO ! Polacy też robią tego typu doświadczenia, przecież polskojęzyczna pato-elita musi naśladować wszystko to co pojawia się w zachodniej cywilizacji ufonautyczno iluminackiej.
Święty rosyjski chłopczyk przepowiedział również wysadzenie w powietrze wież WTC oraz wprowadzenie waluty euro. Mówił także w swoich przepowiedniach coś o krajach nadbałtyckich – „w jasny biały dzień, bez widocznych przyczyn, nie będzie trzęsienia ziemi, ani burzy – powstanie ogromnej wysokości fala … i wszystko zmyje, wszystko zabierze, zostanie tylko sam piasek…”
Zadziwiające, ale jak pamiętamy, również nasz niezwykły ksiądz Klimuszko pisał: „Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy. Część buta włoskiego znajdzie się pod wodą. Wulkan albo trzęsienie ziemi? Widziałem sceny jak po wielkim kataklizmie. To było straszne(…)Potem rakiety pomkną nad oceanem, skrzyżują się z innymi, spadną w wody morza, obudzą bestie. Ona się dźwignie z dna. Piersią napędzi ogromne fale. Widziałem transatlantyki wznoszone jak łupinki… Ta góra wodna stanie ku Europie. Nowy potop! Zadławi się w Giblartarze ! Wychlupnie do środka Hiszpanii! Wleje się na Saharę, zatopi włoski but, aż po rzekę Pad. Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną architekturą (…) Nasz naród powinien z tego wyjść nienajgorzej. Może pięć, może dziesięć procent jest skazane. Wiem, że to dużo, że to już miliony, ale Francja i Niemcy utracą więcej. Italia najwięcej ucierpi.”
Przyjdzie czas, opowiadał święty Sławoczka, że na Ziemi do władzy przystąpi nowy władca światowy (Antychryst). Dla tych, którzy przyjmą pieczęć Antychrysta, zbudują sklepy, w których będą najlepsze towary i najlepsze produkty spożywcze. Dla tych, którzy nie przyjmą pieczęci, również przez pewien czas będą otwarte sklepy, w których będą towary złej jakości i bardzo wysokie ceny (ze sztucznym tanim mięsem – dopisek Argonauty). Następnie i tych sklepów nie będzie.
Młodych ludzi Antychryst zdeprawuje przyzwoleniem na wszystko, dopuści wszystkie nałogi i zboczenia. Swoich Bóg ochroni i nikt nie umrze z głodu, tylko przez niedługi czas ludzie będą cierpieć uciążliwości, a Bóg pospieszy im na pomoc. Aniołowie Pańscy będą bronić ludzi, którzy nie zdradzili Boga.(…) Człowiek nie będzie mógł żyć w dwóch miejscach, na przykład w domu i w mieszkaniu, ponieważ wszelkie przesunięcia ludzi, wyjazdy poza miejsce zamieszkania, będą ściśle ograniczone, szczególnie tych osób, które nie przyjęli znamienia Antychrysta.
Na portalu INFOWARS.COM, dnia 22 lutego 2020 r. pojawiła się informacja, która potwierdza słowa Rosjanina ! Jej tytuł to „UE JEST GOTOWA STWORZYĆ OGROMNĄ TRANSATLANTYCKĄ BAZĘ DANYCH ROZPOZNAWANIA TWARZY, POWIĄZANĄ Z USA„. UE kładzie podwaliny pod ogromną międzynarodową bazę danych rozpoznawania twarzy, która może kiedyś dołączyć do bazy danych prowadzonej przez USA, zgodnie z wyciekającymi wewnętrznymi dokumentami.
Krajowe siły policyjne z 10 państw członkowskich UE wzywają do stworzenia ram prawnych w celu stworzenia ogromnego systemu połączonych baz danych rozpoznawania twarzy „tak szybko, jak to możliwe”, ujawnia raport, który wyciekł w piątek 21 lutego 2020. Austria jest liderem projektu, który wciąż znajdował się w początkowej fazie od listopada, kiedy raport początkowo był rozpowszechniany wśród urzędników UE. Bruksela przeznacza ogromne środki na zaplanowanie tej inicjatywy i wdrożenie w państwach ciągłego nadzoru, w tym zarówno z sektora prywatnego, jak i publicznego. (Nowe ORMO sztucznej inteligencji już niebawem zawita na ulice Polski, ilu Polaków dołączy, starym zwyczajem, do Nowych UBEKÓW NWO ? – dopisek Argonauty).
Dr Hanrick Eldeman, główny analityk Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej w Brukseli, ujawnił że plan „Odnowy świata z chaosu” (Jest to nawiązanie do łacińskiej sentencji iluminatów Ordo Ab Chao, oznaczającej „z chaosu porządek” oraz wzywanie/przywoływanie z otchłani Apolyona-Abaddona – link do filmu !) jest już realizowany. Światowy kryzys ekonomiczny na początku 1974 r. doprowadził do spotkania przywódców krajów EWG, doradców i naukowców w czasie którego dr Eldeman przedstawił zgromadzonym „BESTIĘ”.
(…) „Bestia” to gigantyczny trzy-piętrowej wielkości komputer, ulokowany w administracyjnym budynku siedziby EWG w Brukseli. Jest to samoprogramujący się komputer, który będzie w stanie rejestrować i kontrolować wszystkie transakcje finansowe na świecie. Planuje się wprowadzenie cyfrowej indentyfikacji wszystkich zamieszkałych na świecie ludzi. Każdy mieszkaniec naszej planety otrzyma swój indywidualny numer składający się z trzech sześciocyfrowych liczb, który będzie niezbędny dla przeprowadzenia jakiejkolwiek transakcji.
W ten sposób wyeliminujemy problemy wiążące się ze stosowaniem niedoskonałych kart kredytowych. Taki numer identyfikacyjny będzie dla ludzkiego oka niewidoczny, umieszczony na czole lub zewnętrznej stronie dłoni człowieka. Będzie możliwy do odczytania tylko poprzez stosujący podczerwień skaner w specjalnych miejscach weryfikacyjnych lub handlowych”. (MOODY MAGAZINE)(…)
Jeszcze niedawno Carl W. Sanders pisał: „W chwili obecnej do Kongresu USA został skierowany projekt ustawy mówiący o możliwości wszczepienia 'biochipu’ w ciało niemowlęcia bezpośrednio po urodzeniu w celu identyfikacji. Prezydent USA, na podstawie 'Emigration Control Act z 1986r., ustęp 100′, może wprowadzić według własnego uznania różne typy i sposoby identyfikacji ludzi – może to być niewidzialny tatuaż albo elektroniczny nadajnik pod skórą.„
Sławik powiedział: „Będzie maleńka, bardzo sympatyczna szara płytka (kartonik) – światowy paszport i kiedy ludzie będą go odbierać, to specjalne urządzenie zostanie zainstalowane w taki sposób, że na czoło lub prawą rękę, którą, z reguły, wyciągamy, gdy coś bierzemy, w tym czasie naniesie promieniami (jakimiś izotopami) trzy maleńkie szóstki (666) w postaci tatuażu i Bóg nie przebaczy nikomu, kto przyjmie pieczęć”. I teraz uwaga, jesteśmy w początkowej fazie wybuchu projektu tzw. „koronawirusa”…, czy o tym, w kolejnych zdaniach, mówił rosyjski chłopczyk ?
(…)Później wrócą wszystkie choroby, o których ludzie już zapomnieli. Jedna choroba pojawi się bez nazwy, od której będzie mnóstwo trupów na ulicach i nikt nie będzie ich chował. Będą po nich pełzać robaki i wokół będzie panował smród. Sławoczka powiedział: „Mamusiu, ludzie będą iść i umierać w ruchu, ponieważ zupełnie nie będą mieć energii. W naszym mieście będzie tak samo” – „To, co będzie się dziać w Rosji, tak samo będzie i w innych krajach” – często mówił Sławik. – „Sławoczka, a co to za choroba, jak ona się nazywa?”- zapytała matka. – „Niech popatrzę, – Mamusiu, złe duchy nieustannie atakują człowieka z góry.
Energia demoniczna w postaci czarnych grudek nieustannie się przemieszcza z wielka szybkością, starając się wejść w człowieka, przebić go, a gdy to im się nie udaje, to człowiek i tak odczuwa ostry ból w którymś miejscu swego ciała(…)zaczną się różne znaki na Ziemi i na Niebie, ludzie bardzo się nimi zainteresują i zapomną o nich. O znakach tych Sławik opowiadał dokładnie tak, jak napisano o nich w Ewangelii, o zwodzeniu ludzi.
Prosił mnie, abym nie patrzyła, nie interesowała się tymi „cudami”, których wiele będzie pokazanych na Niebie i Księżycu – to będą demoniczne zwodzenia. Że na Księżycu jest bardzo wiele demonów (diabłów, biesów – od tłum.), będą oni pokazywać różne sztuczki i na Księżycu i na Niebie oraz Słońcu. „Dlatego,- powiedział, – interesować się tym, tobie, mamusiu, nie wolno, bez względu na to, co by tam ciekawego nie występowało”.
Wspomniany wcześniej, upragniony przez pato-elity, objawiony przyszły ufonauta – Antychryst dopuści na Ziemi wszystkie wady, tłumacząc, że Bóg rzekomo nie potrzebuje, aby ludzie się powstrzymywali, że wszystko zostało stworzone po to, aby ludzie się cieszyli i doznawali rozkoszy, przyjemności. Ludzie będą oburzeni tym, że ich „nieprawidłowo” nauczał Kościół Święty. Przyjmą fałszywe nauczanie władcy świata, o tym, że Bogu nie jest potrzebna wstrzemięźliwość i posty, i w ogóle pobożne życie – I im bliżej do przyjścia Chrystusa, tym bardziej ludzie będą rozpustni”.
Sławik powiedział, że kiedy diabeł będzie czynić fałszywe cuda i mówić, że on – jest Bogiem, to chrześcijanie zobaczą w nim Jezusa Chrystusa, muzułmanie – Mahometa, a buddyści – Buddę, ale niektórzy buddyści zaczną się wahać, ponieważ Budda nie zamierzał przyjść. Sławik mówił: „Mamusiu, wokoło niego będzie tyle demonów! I ludzie będą widzieć w nim Boga, przy czym każdy swego, a demony będą im się wydawać Aniołami. Od diabła będzie szedł silny smród, ale ludzie tego nie będą czuli.„
O tym samym zapachu możemy przeczytać w autobiografii św. Teresy z Avili, która żyła w XVI wieku. Pisze ona tak: „Wzięłam wody święconej i on natychmiast uciekł, a w chwilę potem siostry (były to dwie zakonnice bardzo wiarogodne, które za nic w świecie nie popełniłyby kłamstwa) wchodząc do mnie, poczuły swąd szkaradny, jakby siarki. Ja tego nie czułam, ale jak one mówiły, swąd ten trwał tak długo, że niepodobna było się omylić.„
W relacji z Emilcina „Świadek (Jan Wolski) stwierdził,że w pojeździe czuł ostry zapach , którym przesiąkła jego odzież. (zapach ten emanował z jego jesionki jeszcze kilka dni po incydencie). Badany człowiek (Jan Wolski) nie rozpoznał zapachu , stwierdził jednak,że kojarzył mu się z …siarką. Dodał także ,że zataił ten fakt przed swoją żoną , gdyż miewała ona częste bóle głowy i obawiał się ,że zapach jesionki mógłby spowodować u niej ból głowy. lub…że ona mogłaby tak uważać.[…]Również polscy rybacy byli nawiedzeni przez UFO i wąchali „nieciekawy zapach” ! „Zaraz po tym poczułem jakby postępujący od strony nóg paraliż, nudności i narastający ucisk klatki piersiowej. Zaczęło kręcić w nosie od nieznanego mi zapachu, trochę podobnego do woni tabaki. (młodszy rybak Paweł Bona, który wyszedł później na pokład , określił zapach na przypominający mu odór siarkowodoru.” – relacjonowali
Zanim przejdziemy do naszego Rodaka, który przewidział koronawirusa, musimy wspomnieć o pewnym niezwykłym wynalzku, właściwie to z przyszłości(!), mającycm dużo wspólnego z przepowienią świętego rosyjskiego chłopca. Chodzi o artykuł pt.: „Niewidzialne istoty obserwowane za pomocą przełomowego urządzenia„. Pisaliśmy w nim o firmie Thunder Energies Corporation, zajmującej się optyką, fizyką nuklearną oraz energiami. Twierdzą, że wykryli, za pomocą pewnego rodzaju „teleskopu”, niewidoczne stworzenia żyjące w ziemskiej atmosferze. Specjalistyczne przedsiębiorstwo jest prowadzone przez ‘kontrowersyjnego’ fizyka nuklearnego, doktora Ruggero Santilli. Skoro już o tym wspomnieliśmy to przejdzmy do informacji przepowiedni Sławika…
Sławik mówił, że tzw. kosmici, przybysze z innych planet, ufoludki czy jeszcze inaczej nazywani – to są po prostu demony, które znajdują się w powietrzu i kiedy zaczną często rozbijać się samoloty i helikoptery, to nie od tego, że są stare lub coś w nich się uszkodziło, a będzie to się działo tak długo, dopóki ludzie nie zdadzą sobie sprawy, że zajmowanie przez nich przestrzeni powietrznej jest niepożądane, ponieważ loty ludzi przeszkadzają UFO, czyli demonom przeprowadzać swoje czynności w powietrzu, albowiem przygotowują się oni do wojny z Bogiem i zawracają ludziom głowy, znajdując się w kontakcie z najpotężniejszymi ludźmi tego świata.
Gdyby Atlantyda została zbadana przez ludzi, to wyobrażenie ludzi o wszechświecie bardzo by się zmieniło. Wtedy ludzie by zrozumieli, kim są ich prawdziwi wrogowie i zaczęliby z nimi walczyć. A „im” jest to niepotrzebne. „Oni” bardzo boją się Jezusa Chrystusa i ze strachu są ograniczeni w swojej działalności, inaczej ludzi, jako takich, już dawno nie byłoby na Ziemi.
Dla „nich” najważniejszym jest – aby człowiek zginął bez nawrócenia się do Boga, bez prawdziwej wiary, traktując życie i śmierć niepoważnie, jako zabawę. A po śmierci żeby stał się ich własnością, chociaż niektórzy już i przy życiu są wykorzystywani jako wykonawcy zła, ci ludzie „zabawki” w rękach demonów. Ludzie mogliby znaleźć jeszcze jedną budowlę, która otworzyłaby im oczy na swoich wrogów, ale ona jest również ściśle strzeżona przez te same siły.
Budowla ta jest typu ludzkiego umysłu – komputera, ale o wiele bardziej doskonałego, znajduje się ona w górach, w skale, w idealnym stanie, wyglądem zamaskowana pod skałę. Po pewnym czasie ludzie nauczą się robić takie same statki, jak UFO, tylko na innym paliwie. Ludzie uwierzą, że Jezus Chrystus jest Zbawicielem i w każdym statku powietrznym będzie niegasnąca lampka i ikona Pana. Będzie to krótki okres, kiedy Pan pozwoli człowiekowi stoczyć walkę z demonami pod nadzorem Niebios.
Sławik mówił, że kiedy kosmici biorą od człowieka skórę, rzekomo do analizy, to później, w rzeczywistości, z maleńkiego kawałeczka skóry hodują wieki płat ludzkiej skóry, który naciągają na siebie. Oni przygotowują się do zejścia do nas pod postacią przybyszów z innych planet, prześladowanych przez „złe siły kosmiczne”, a w rzeczywistości przez Boga, ale ich prawdziwy wygląd będzie bardzo zamaskowany i działać w świecie rzeczywistym będą oni pod postacią prawdziwych ludzi, a czasami będzie następować straszna „zamiana”- w miejsce skradzionego człowieka pojawi się „ten”, całkowicie zewnętrznie nie do odróżnienia od prawdziwej osoby, a ludzie porwani (ukradzeni) zostaną albo zlikwidowani albo wysłani do niewoli.
Do UFO, które wylądują na całej Ziemi demony zaproszą ludzi do badania i leczenia. Ludzie masowo pójdą do nich po zdrowie, a wyjdą jako „zdrowi zombie.” To tylko jeden z rodzajów oszukiwania ludzi, będą też inne metody zombizacji, w zależności od poziomu duchowego człowieka. Innym razem Sławoczka powiedział, że nie wszyscy naukowcy uwierzą „ich” cudom i to sprawi, że wykonają oni takie urządzenie, które pozwoli naukowcom wśród ludzi rozpoznawać tzw. „przybyszów z innych planet”, czyli ucieleśnionych demonów, którzy są przerażający, bardzo straszni. W tym urządzeniu wszystko fałszywe, co zostało zrobione „pod człowieka”, u diabłów będzie widoczne jak na rentgenie, cała ich wewnętrzna istota.
Będzie ich taka ilość, że naukowcy po prostu się przerażą. Pewnego razu Sławik powiedział swojej mamie: „Będzie taki uczony, który mi, mamusiu, bardzo uwierzy i wraz ze swoimi kolegami – uczonymi skonstruuje przyrząd do określania demonów, zamaskowanych pod ludzi”. Żeby sprawdzić przyrząd w działaniu schowają się oni w określonym miejscu. Będzie głucha, ciemna noc, i naraz bezszelestnie pojawią się ci ludzie – nieludzie.
Naukowcy przygotowywali się do ujrzenia straszliwego widoku tych nieludzi, ale gdy zobaczą ich w urządzeniu – jest ono podobne w działaniu do lornetki, to znaczy, że będzie ich widać z daleka, to z przerażenia prawie zaczną krzyczeć, albowiem ogarnie ich panika. Jednak uczeni wytrzymają i nie zakrzyczą, nie uciekną – dlatego zostaną żywi i będą tych nieludzi obserwować. W ten sposób w świecie pojawi się informacja, potwierdzona przez uczonych o tym, jak i co się dzieje z zamianą ludzi. Urządzeń tych zostanie zrobiona wielka ilość i będą one bardzo przydatne dla ludzi. Używane będą bardzo różnorodnie. Sławoczka nie tylko opowiadał, on jakby brał udział w przyszłej rzeczywistości, dlatego jego opowiadania o przyszłych wydarzeniach są tak żywe i wiarygodne.
Przejdzmy teraz do naszego Rodaka, prawdopodobnie twórcy portalu „Wolna Polska„. Na jego łamach, w roku 2014, pojawiła się taka informacja: „Poczynając od lat 70-tych w USA były prowadzone przyspieszone opracowania „broni etnicznej”. I jak uważa wielu ekspertów, do chwili obecnej wynaleziono nowe szczepy śmiertelnych wirusów, które mogą rozprzestrzeniać się tylko w określonym środowisku etnicznym. Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne niedawno oświadczyło, że „postępowy rozwój genetyki może już w niedalekiej przyszłości stać się przyczyną przeprowadzenia na niespotykaną skalę czystek etnicznych”.
utworzenia „biologicznej dominacji nad światem” niedawno idea ta została nagłośniona przez poważnych neokonserwatywnych polityków USA w raporcie „Nowe rubieże obrony Ameryki”. w ciągu najbliższych kilku lat sztuka prowadzenia wojny w powietrzu, na lądzie i na morzu będzie się zupełnie różnić od obecnej, a walki będą się odbywać w nowych wymiarach – w kosmosie, „cyberprzestrzeni”, a także na poziomie wewnątrzkomórkowym i drobnoustrojowym (mikrobowym)”.
Dalej mówi się o tym, że „zaawansowane formy broni biologicznej, które będą wybierać jako cele określone genotypy ludzkie, potrafią wyprowadzić ten kierunek ze świata terroru na godne miejsce wśród politycznie uzasadnionych środków! Zainteresowanych odsyłam do artykułu „Imperium Bioterroru”, który przetłumaczyłem w sierpniu 2014 r. dla <Wolnej Polski>. Opisano tam prace amerykańskich naukowców mikrobiologów nad tworzeniem nowych form wirusów i bakterii, które m.in. maja działać wybiórczo tylko na pewne rasy, grupy etniczne ludzi.„
Wszystkie podane powyżej informacje układają się w coraz wyraźniejszy obraz nadchodzącego „Nowego Wspaniałego Świata„, który dla sporej liczby polskiej pato-elity jest tym na co od wielu lat czekają ! To do niego, na siłę, jesteśmy po roku 1989 przyklejani. Wspomniane „Imperium Bioterroru” jest obecne w Polsce, gdzie jak państwo zobaczą w proponowanym tu filmie, oficjalnie wstrzykuje się Polakom nieznane wirusy, mogące asymilować nas do cywilizacji humanoidów GMO. Na początku roku 2020 premier Morawiecki uruchomił gigantyczny plan ratowania Polaków od plagi śmierci jaka nawiedza naszą Ojczyznę ! Co roku w Polsce na raka umiera 100 tys. osób. To jeden z najgorszych wyników w UE. Czy pan Morawiecki wie coś, czego my nie wiemy ? Zresztą proszę przeczytać urywek tekstu, wspomnianego portalu „Wolna Polska”:
„To nie może być! Rak nie jest chorobą zakaźną! Wszystko to są wymysły, podobne do „teorii spiskowej” lub spotkań z Marsjanami!”. Tak władze amerykańskie odreagowały na zarzuty rządu Wenezueli o tym, że wielkiego przywódcę Rewolucji Boliwariańskiej Hugo Chaveza uśmiercono przez zakażenie go wirusem raka. Eksperci uważają jednak, że tak duża liczba przywódców latynoamerykańskich (przy czym właśnie o poglądach lewicowych!), którzy zachorowali na raka w przybliżeniu w tym samym czasie, nie można wytłumaczyć przyczynami naturalnymi. Niewielu ludzi wie o tym, że na długo przed nieludzkimi doświadczeniami w niemieckich obozach koncentracyjnych śmierci w czasie II wojny światowej, Amerykanie przeprowadzali podobne eksperymenty na mieszkańcach Ameryki Łacińskiej pod patronatem „Instytutu Badań Medycznych” Rockefellera.„
Wysoce prawdopodobnym jest sytuacja, w której pewne gremia globalistów („potomstwo jego” – węża – reptilianina – smoka), uznały Kościół Katolicki, Polskę, jak i Izrael, za zagrożenie dla ich planów. Muszą się jakoś pozbyć najbardziej katolickiego Narodu, ale i ciągle jeszcze wierzących Żydów, bardzo często mesjanicznych. Najlepiej dokonać tego po cichu – za pomocą zaprogramowanej materii.
Wszyscy którzy wierzą w Jezusa, także za pośrednictwem Maryi Dziewicy, są uznanwani za „Jej potomstwo” ! Na podstawie proroctw Sławika uznajemy obecny czas jako wstęp do Apokalipsy, zwłaszcza tej Biblijnej. W rozdziale 12. Apokalipsy św. Jana pojawia się tajemnicza „Niewiasta obleczona w słońce”. Kim Ona jest? Co symbolizuje owa postać, albo postaci ? Kolejny raz musimy sięgnąć do biblijnych symboli, do semantycznego kodu. Zasadniczym tematem całego rozdziału 12. Apokalipsy jest zstąpienie Szatana (smoka-ufonauty-reptilianina) na ziemię, jego walka z Niewiastą i pozostałą częścią jej potomstwa, czyli tymi, którzy są wierni przykazaniom Bożym oraz trwają świadcząc o Jezusie.
Sięgnijmy do specjalitów, którzy ten temat dogłębnie przebadali: „Między Smokiem a Niewiastą oraz nowo narodzonym synem wybucha konflikt. Rozpoczyna się wielkie starcie Zła z Dobrem. Scena posiada ponadczasowe znaczenie (Ap 12,10). Chodzi o to, że stapiają się w niej w jedno kolejne porażki Szatana od początku stworzenia aż do jego porażki związanej z końcem świata. Na pierwszym miejscu trzeba wspomnieć tzw. Protoewangelię (Rdz 3,15), gdzie autor natchniony pisze o walce potomstwa niewiasty z wężem-kusicielem. Św. Jan, pisząc 12. rozdział Apokalipsy, podał w nim swoisty komentarz do Rdz 3,15. Taki zabieg nazywamy reinterpretacją.
Czytając opis „Niewiasty obleczonej w słońce” oraz dzieje jej losów, należy również pamiętać o zapowiedzi dotyczącej matki króla-Mesjasza, Dziewicy (Iz 7,14 według tekstu greckiego) i o nowej Jerozolimie jako matce wszystkich ludów (Iz 66,7-14). Wreszcie nie wolno zapomnieć o Księdze Daniela, której autor przedstawia smoka oraz walkę przeciwko złu, podjętą przez anioła Michała (Dn 7,7; 10,13). Jedynie wtedy, gdy uwzględnimy całą tę mozaikę aluzji i odniesień biblijnych, które zostały sprecyzowane i zinterpretowane na nowo przez autora Apokalipsy św. Jana, możemy zrozumieć, o kim myśli, gdy przedstawia „Niewiastę obleczoną w słońce”.
W opisie 12. rozdziału Apokalipsy św. Jana „Niewiasta obleczona w słońce” posiada rysy indywidualne i zarazem zbiorowe. Takie symboliczne i podwójne znaczenie potwierdza obraz Smoka (Ap 12,9). Oznacza zarazem osobę i reprezentuje pewną zbiorowość – w tym wypadku siły demoniczne. Jeżeli bierzemy to wszystko pod uwagę, czyli cały opis 12. rozdziału Apokalipsy św. Jana, ponadto równoczesne nawiązywanie do wielu tekstów Starego Testamentu oraz symbolikę i jej wieloaspektowość, nie powinno nas dziwić, że w 12. rozdziale tej Księgi „Niewiasta obleczona w słońce” może odnosić się do różnych rzeczywistości.
Jaką symbolikę widziano w „Niewieście obleczonej w słońce”? W ciągu wieków egzegeci dawali różne odpowiedzi na to pytanie, kim jest „Niewiasta obleczona w słońce”? Kiedyś bardzo rozpowszechniona była interpretacja wyłącznie mariologiczna. Według niej w 12. rozdziale Apokalipsy św. Jana chodzi o Maryję rodzącą Chrystusa. Do jej zwolenników należy wielu wybitnych egzegetów. Interpretacja ta posiada pewne uzasadnienie. Niewiasta „porodziła Syna – Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną” (Ap 12,5). Narodzenie Dziecka jest więc opisane słowami wziętymi z psalmu mesjańskiego (Ps 2,9). A w takim razie chodzi o historycznego Mesjasza osobowego i Jego Matkę.
Wiele szczegółów 12. rozdziału Apokalipsy św. Jana przypomina Ewę – niewiastę z Rdz 3,15, o której jest powiedziane, że nastanie nieprzyjaźń między kusicielem a jej potomek odniesie zwycięstwo.
Dziecko Niewiasty zostaje uniesione „do Boga i do Jego tronu” (Ap 12,5). Mamy tutaj wyraźną aluzję do zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Dziecko zostaje uniesione do Boga i do Jego tronu – przeniesione do sfery boskiej, dzięki temu Mesjasz uchodzi przed mocą szatańską. Zatem nieprzyjaźń, zapowiedziana w Księdze Rodzaju (Rdz 3,15), spełnia się i osiąga punkt kulminacyjny: zmartwychwstanie Chrystusa (porwany do Boga) rozpoczyna klęskę Szatana. Wielu egzegetów odrzuca jednak taką interpretację. Zwolennicy kierunku wyłącznie mariologicznego: a) lekceważą większość głosów świadków Tradycji, którzy nie przyjmują takiej możliwości; b) nie potrafią wyjaśnić bólów porodu, ucieczki na pustynię i „reszty potomstwa” (Ap 12,17).
Nie można w tym wypadku pominąć głosów Tradycji. „Ujęcie maryjne jest stosunkowo późne i nie ma nic wspólnego z egzegezą w sensie ścisłym”. Jako pierwszy taką opinię zaproponował św. Epifaniusz, biskup Salaminy na Cyprze, urodzony w pobliżu Gazy w Palestynie około roku 315. Ponadto należy wziąć pod uwagę następujące szczegóły opisu, które sprzeciwiają się wyłącznie mariologicznej interpretacji 12. rozdziału Apokalipsy św. Jana.
Diametralnie różnią się koleje „Niewiasty obleczonej w słońce” przed i po narodzeniu się Mesjasza. Przed narodzeniem jest cała w przepychu oraz wspaniałości i chociaż Smok-Szatan czyha w jej pobliżu, aby pożreć nowo narodzone Dziecię, to jednak nie może jej wyrządzić żadnej szkody. Sytuacja ulega zmianie po narodzeniu i dlatego musi uciekać przed nim na pustynię (Ap 12,6). W jaki sposób Smok może jej zagrażać? Gdyby słuszne było tłumaczenie wyłącznie mariologiczne, to Niewiasta winna być razem z Dzieckiem przy tronie Boga (Assumpta). Tymczasem pozostaje ona na ziemi, w większym czy mniejszym stopniu narażona na niebezpieczeństwo ze strony Smoka-Szatana, chociaż znajduje się pod specjalną opieką Bożą.
Tłumaczeniu wyłącznie mariologicznemu przeciwstawia się w. 17: „I rozgniewał się Smok na Niewiastę, odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, którzy strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa”.
Ze względu na wymienione argumenty wciąż trwa dyskusja, czy obraz „Niewiasty obleczonej w słońce” dopuszcza interpretację wyłącznie maryjną, a jeśli tak – to na jakiej zasadzie i w jakim sensie można ten symbol Apokalipsy św. Jana stosować do Maryi. Wielu egzegetów odrzuca zdecydowanie interpretację wyłącznie mariologiczną. Uważają, że w sensie literalnym nie ma ona żadnego uzasadnienia w Piśmie Świętym, lecz jest dopuszczalna jedynie w sensie przenośnym czy przystosowanym. Jest zjawiskiem wtórnym. Taki wniosek został wyciągnięty nie na podstawie sensu biblijnego, lecz jest wynikiem dedukcji teologicznej.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pod określeniem „Niewiasta obleczona w słońce” widziano wyłącznie Kościół. Pod koniec II wieku św. Hipolit, najstarszy egzegeta Kościoła łacińskiego, tak pisze: „przez niewiastę przyodzianą w słońce rozumiał św. Jan bez wątpienia Kościół św., który tak ściśle złączony jest z Logosem, o którym świadectwo dał Ojciec, a który jaśniej świeci niż słońce (…). Konsekwentnie i macierzyństwo jego należy pojmować w sensie duchowym i mistycznym: Kościół bezustannie rodzić będzie w sercu swoim odwieczny Logos, Syna, mężczyznę, który panować będzie nad wszystkimi narodami (…) rodzić będzie Dziecię Boże”
Za tą interpretacją, według jej zwolenników, przemawiają racje: 1) egzegetyczne, uwzględniające symbolikę starotestamentalną; 2) treść Apokalipsy św. Jana, uwypuklająca dzieje Kościoła w ciężkich chwilach prześladowań, jak również obrazująca jego triumfalną przyszłość. Niewiasta była w starożytności symbolem wspólnoty. Symbol ten nie mógł być obcy zarówno autorowi Apokalipsy św. Jana, jak i w środowisku, w którym ona powstała.
Gramatyka hebrajska nadaje rodzaj żeński miastom, krainom i ludom, podkreślając ich macierzyństwo wobec ludzi. Stąd też poezja proroków mówi o ludności Jerozolimy i świątynnej góry Syjonu jako o żonie opuszczonej przez męża, wzgardzonej, a potem na nowo umiłowanej, chwilowo bezdzietnej, a potem znowu szczęśliwej matce. (Iz 61,10).
Niewiastą jest Syjon, jak stwierdzają teksty starotestamentalne. Widać to w Księdze Izajasza, gdzie niewiasta rodzi naród: „Odgłos wrzawy z miasta, głos ze świątyni – to głos Pana, który oddaje zapłatę swoim nieprzyjaciołom. Zanim odczuła skurcze porodu, powiła dziecię, zanim nadeszły jej bóle, urodziła chłopca. Kto słyszał coś podobnego? Kto widział takie jak te rzeczy? Czyż kraj się rodzi jednego dnia? Czyż naród rodzi się od razu?” Iz 66,6-8
Przypomina się także inny tekst z Księgi Izajasza, w którym chwała Pańska jest porównywana ze słońcem wschodzącym nad Jeruzalem i okrywającym sobą miasto: „Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą” (Iz 60,1). Autor opisuje Jerozolimę jako Niewiastę, jako triumfującą matkę. Unosi się nad nią i otacza ją chwała Pańska, tak że w dalszej części prorok utożsamia chwałę Bożą z chwałą Świętego Miasta (por. także Ba 5,1).
Powyższe teksty starotestamentalne odbijają się w omawianym opisie Apokalipsy św. Jana. Niewiastą w niej występującą jest Jerozolima – Izrael. Niewiasta ma jednak na głowie nie koronę, lecz „wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12,2), a więc symbol zwycięstwa, nie zaś władzy królewskiej. Jest to zatem Niewiasta zwycięska. Wieniec ten symbolizuje lud Boży – dwanaście pokoleń Izraela albo dwunastu Apostołów Baranka.
Kiedy uwzględnimy ciąg dalszy opisu 12. rozdziału Apokalipsy (por. zwłaszcza w. 17), staje się jasne, że Niewiasta oznacza Syjon, to znaczy lud Boży, który rodzi wierzących. Chodzi więc o matkę w znaczeniu alegorycznym, a jest nią gmina chrześcijańska – Kościół. Zaś Dziecko to nie Jezus, Syn Maryi, lecz ci, którzy są zrodzeni z Boga i wstępują do nieba po przebytej próbie, podczas gdy ich bracia i siostry muszą toczyć bój na ziemi.
Ta interpretacja nie liczy się wystarczająco: a) z cechami symbolów Janowych – ich wielopiętrowością, elastycznością i często charakterem osobowym; b) z kontekstem biblijnym – niewątpliwą paralelą do Protoewangelii, której dziś niepodobna interpretować z pominięciem Matki Mesjasza; c) z trudnością, jaką przy interpretacji zbiorowej nasuwa rodzenie historycznego Jezusa.
Najważniejszym błędem zwolenników tej interpretacji jest ograniczenie się jedynie do metody historyczno-krytycznej(prosimy sprawdzić koniecznie tekst pt.: „Hitler był największym i najbardziej nowoczesnym modernistą !„), która patrzy na tekst biblijny jako na dzieło literackie określonej epoki. Nie biorą oni natomiast pod uwagę metody kanonicznej. Z kim jeszcze identyfikowano „Niewiastę obleczoną w słońce”? Wielu egzegetów, tak dawniejszych jak i współczesnych, tłumaczy rozdział 12. Apokalipsy św. Jana w sensie synagogalno-eklezjalnym. Hipoteza ta ma za sobą poparcie Tradycji sięgające II wieku.
„Niewiasta obleczona w słońce” reprezentuje lud mesjański, ponieważ w Apokalipsie św. Jana widzimy trwałe połączenie Izraela Starego Testamentu i Kościoła. Reprezentuje wspólnotę wierzących, prawdziwego Izraela, który obejmuje zarówno Żydów, jak i pogan. Korona z gwiazd dwunastu symbolizuje dwanaście pokoleń Izraela i dwunastu Apostołów. Wskazuje na jedność Ludu Bożego zarówno Starego, jak i Nowego Przymierza. Szczególnie wzmianka o gwiazdach przywołuje cały Lud Boży.
Autor Apokalipsy św. Jana w „Niewieście obleczonej w słońce” krzyżuje zatem dwie postacie: z jednej strony wierny Izrael, Oblubienica Boga (Oz 2; Iz 54), z której wywodzi się Jezus Mesjasz; z drugiej strony Kościół walczący o zachowanie wierności Bogu, który wyzwala go od zła. W jego wnętrzu Chrystus rodzi się nieustannie za pośrednictwem słowa Bożego oraz Eucharystii.
Czy można jednak w „Niewieście obleczonej w słońce” widzieć Maryję? W jakim znaczeniu? Począwszy od VI w. w Tradycji wyraźnie zaczyna się pojawiać interpretacja eklezjalno-mariologiczna. Łączy ona tłumaczenie mariologiczne z eklezjalnym. Kasjodor (+583) uznaje elastyczność symbolu. „Niewiastą obleczoną w słońce”, gdy się bierze pod uwagę Jej macierzyństwo względem Dziecka (Chrystusa), może być tylko Maryja, natomiast przebywanie na pustyni, rozumiane alegorycznie, każe w niej widzieć Kościół.
Te dwa ujęcia nie wykluczają się. Autor Apokalipsy św. Jana identyfikuje w tym wypadku Matkę Mesjasza z Córą Syjonu, podobnie jak to widoczne jest także w Łk 1-2 i J 2,1-12 oraz J 19,25-27. Hipoteza ta jest bardzo rozpowszechniona we współczesnej egzegezie katolickiej. Poglądy egzegetów różnią się tylko w nieznacznym stopniu.
Jedni uważają, że wielki znak na niebie („Niewiasta obleczona w słońce”) odnosi się bezpośrednio do Kościoła, ale w ten sposób, że pewne cechy tego obrazu zapożyczone są od Maryi. Maryja jest nie tylko symbolem, ale symbolem organicznie związanym z Kościołem, a przeto rzeczywistym jego prototypem. Chociaż omawiany tekst odnosi się przede wszystkim do Kościoła, to jednak w jakiś szczególniejszy sposób należy „Niewiastę obleczoną w słońce” odnieść także do Maryi i to nie tylko jako akomodację, gdyż w niej prorok widział symbol Kościoła i przedstawił go w formie, której obrazy zapożyczył z historycznej postaci Najświętszej Dziewicy – Maryi.
Chodzi przede wszystkim o Maryję. To, co autor Apokalipsy św. Jana odnosi do Niej, można jednak rozumieć jako aluzję do Kościoła, który w osobie Maryi Panny już osiąga doskonałość. Maryja stanowi pierwszą treść znaku. Ale nie jest to treść jedyna. Dalszy ciąg tekstu potwierdza, że chodzi tu jednocześnie także o Kościół. Nie ma tu zresztą żadnego przeciwstawienia pomiędzy tymi dwoma rzeczywistościami, a przeciwnie: doskonałe spełnienie proroctwa i pełny symbol tego, czym jest Maryja, Matka Kościoła i sam Kościół.
Narodzenie Dziecka jest opisane słowami wziętymi z psalmu mesjańskiego. Niewiasta „porodziła Syna – Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną” (Ap 12,5). Jest to nawiązanie przede wszystkim do mesjańskiego Psalmu 2,9. A w takim razie chodzi o historycznego Mesjasza osobowego i Jego Matkę.
Jej Dziecko zostaje uniesione „do Boga i do Jego tronu” (Ap 12,5). Mamy tutaj wyraźną aluzję do zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Dziecko zostaje przeniesione do sfery boskiej, dzięki temu Mesjasz uchodzi przed mocą szatańską. W opisie mamy uproszczenie, a mianowicie jednocześnie aluzję do narodzenia, zmartwychwstania i wniebowstąpienia Chrystusa, a także przyjęcia Go do chwały Boga. Nieprzyjaźń zapowiedziana w Księdze Rodzaju (Rdz 3,15) spełnia się i osiąga punkt kulminacyjny: zmartwychwstanie Chrystusa (porwany do Boga) rozpoczyna klęskę Szatana. Prawdziwym zwycięstwem Szatana, księcia ciemności, władcy tego świata, byłoby zawładnięcie Zbawicielem.
Wiele szczegółów 12. rozdziału Apokalipsy św. Jana przypomina Ewę – niewiastę z Rdz 3,15, o której jest powiedziane, że nastanie nieprzyjaźń między nią a kusicielem i że jej potomek odniesie zwycięstwo. W symbolu „Niewiasty obleczonej w słońce” ogniskują się rysy indywidualne Matki Mesjasza – Emmanuela (Iz 7,11.14; Mi 5,2) a przede wszystkim niewiasty z Protoewangelii (Rdz 3,14-15), które mają tutaj szczególne znaczenie ze względu na analogię scen (Smok jest Wężem rajskim, Potomek Niewiasty to Mesjasz, Smok walczy z jej potomstwem). Myśląc o indywidualnym Mesjaszu (por. w. 5), św. Jan czyni więc ukrytą aluzję do Jego Matki, czyli Maryi.
12. rozdział Apokalipsy św. Jana jest zgodny z tym, co św. Jan napisał o Maryi w J 2,1-12 i 19,25-27. Narodziny Dziecka (Mesjasza) w Apokalipsie św. Jana opisane są jednak nie w oparciu o wydarzenia z Betlejem, ale raczej o te z poranka Wielkanocy. Autor pomija całe życie ziemskie Chrystusa i przedstawia Dziecko jako triumfatora. Można to wyjaśnić perspektywą obraną przez św. Jana: historyczny Mesjasz jako Głowa jest zaledwie zapoczątkowaniem dalszego rozwoju Mistycznego Ciała aż „do miary wielkości według Pełni Chrystusa” (Ef 4,13). Natomiast mękę wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa można ująć jako bóle porodowe i wydanie na świat chwalebnego Mesjasza – „Pierworodnego [wśród] umarłych” (Ap 1,5).
Bóle rodzenia odpowiadają zatem cierpieniom Kalwarii (por. J 19,25-27 i Ap 12,17). Z przebitego boku Chrystusa rodzi się Kościół. Moment, w którym odchodzący z tego świata do Ojca Jezus dał swej Matce w testamencie nowego syna, a raczej cały Kościół w osobie umiłowanego ucznia, stanowił nowy skurcz bólu dla Tej, która stała pod krzyżem. Bóle rodzenia – podobnie jak cały obraz – mają znaczenie symboliczne. Chodzi w tym wypadku o narodziny mesjańskie, które przypieczętowało Zmartwychwstanie. Potwierdza to w. 5: „I zostało uniesione jej Dziecię do Boga i do Jego tronu”. W godzinie największej boleści Maryja stała się pod krzyżem Matką wszystkich uczniów Jezusa.
Wizja „Niewiasty obleczonej w słońce” przedstawia zatem jednocześnie Matkę Mesjasza i Kościół. Opisując nowy Syjon, miasto mesjańskie, autor Apokalipsy św. Jana ukazuje je pod postacią tej, która wydała na świat Mesjasza. Na symbol zbiorowości wskazuje też użycie kontrastowego obrazu innej niewiasty – Wielkiej Nierządnicy z rozdziału 17, która jest tam symbolem Rzymu.
Można zatem przyjąć, że potomstwo „Niewiasty obleczonej w słońce” to nie tylko Syn-Mężczyzna (= Mesjasz; por. Ga 3,18), porwany już do tronu Boga i uwolniony od ataków Szatana, lecz poszczególni wierni jako świadkowie Jezusa (por. Rz 8,29). Te jednostki – poszczególne dzieci Kościoła (por. Ga 4,26) – wierne Bogu i Chrystusowi będą celem napaści Smoka.
Po zwycięskim zmartwychwstaniu Chrystusa Niewiasta-Kościół, żyjąc w świecie – ucieka na pustynię (Ap 12,6), z dala od ducha tego świata i tam szuka ducha Chrystusa (J 15,19; 17,14). Jest to część najjaśniejsza. Symbol oddalenia (pustyni) najlepiej obrazuje sytuację, w jakiej znajdują się chrześcijanie na skutek prześladowań.
W Biblii pustynia wiąże się głównie z wyjściem Izraela z Egiptu i widziana jest nie tylko jako miejsce kuszenia i grzechu, lecz także jako przestrzeń intymnej więzi Izraela z Bogiem. Wierząca wspólnota, symbolizowana w Niewieście, musi powtórzyć drogę wyzwolenia, przebywając na pustyni. Tam jednak nie jest wydana na śmierć, chociaż narażona jest na niebezpieczeństwa. Okres pomiędzy pierwszym a drugim przyjściem Jezusa porównywany jest do czasu, w którym Izrael wędrował z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Żydzi oczekiwali także, że nowe Wyjście, ostateczne wybawienie, dokona się na pustyni.
Symbolicznych bólów rodzenia nie można odmówić Kościołowi. W potomstwie możemy rozpoznać uczniów. Smok, który nie mógł pożreć Niewiasty, „odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa” (Ap 12,17). Kościół, znajdujący się w stanie konfrontacji z władzą polityczną, otrzymuje wskazówkę, że w swym zachowaniu winien się kierować wytrwałością i wiernością. Św. Jan pisze przecież o tych, którzy „strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa” (Ap 12,17). Chodzi o świadectwo, którego Jezus jest albo przedmiotem albo autorem. Chrześcijanie to ci, którzy zachowują w sobie dane przez Jezusa świadectwo i nieustannie składają je wraz z Nim. Bestia występuje przeciwko członkom Kościoła, przeciwko tym, którzy dochowują wierności Chrystusowi. Potomstwo Niewiasty, to znaczy Kościół, musi przeciwstawić się poczynaniom tego, kto zwodzi świat.
Jest to czas trudny, ale nastąpi jego kres. Ziemski czas Kościoła będzie trwać „tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni” (Ap 12,6), czyli trzy i pół roku. Ta zaś liczba jest oznaką przejściowości i skończoności. Symbolizuje przejściowy okres doczesnych prób, ucisków i nieszczęść, przez które Kościół musi przejść na ziemi. W tym ograniczonym czasie do głosu może dochodzić zło, ale jego triumf jest tylko pozorny.
Św. Jan z rozmysłem podaje pewne określenia. Nie przewidziane przez Szatana okoliczności i wypadki („Ziemia przyszła z pomocą Niewieście i otworzyła ziemia swą gardziel, i pochłonęła rzekę, którą Smok ze swej gardzieli wypuścił” – Ap 12,16) udaremniają jego plan zniszczenia Kościoła, który jako całość, a więc jako Boże misterium na świecie, jest nietykalny.
Niewiasta-Kościół powtarza w swojej historii to, czego doświadczył lud izraelski. Los Kościoła (uczniów) przypomina wydarzenia opisane w Księdze Wyjścia. „Niewiasta obleczona w słońce” – pielgrzymujący tu na ziemi Kościół – bezpieczna od Węża, jest żywiona przez Boga „przez czas i czasy, i połowę czasu” (Ap 12,14). Podobnie jak Pan strzegł Izraela przed nieprzyjaciółmi, głodem i pragnieniem, tak teraz Bóg strzeże swój lud. Bóg, który ongiś strzegł Izraelitów, dziś strzeże Kościół od mocy piekielnych (por. Mt 16,18), a Jego Syn, Chrystus, karmi Go swoim Ciałem i swoim Słowem.
Próba zniszczenia Niewiasty przez wodę przypomina przejście Izraelitów przez morze. Symbol skrzydeł orła (w. 14) wskazuje na trudną do bliższego sprecyzowania pomoc nadprzyrodzoną dla chrześcijan w czasie oddalenia (symbol eonu obecnego jako czasu próby Kościoła). Jest to jednak niewątpliwie nawiązanie do Wj 19,4, gdzie jest mowa o tym, że Bóg „niósł na skrzydłach orlich” swój naród (por także Pwt 32,11). Niesiony na pustynię na orlich skrzydłach przeszedł przez morze, przeszkodę, zdawałoby się, nie do przezwyciężenia. Pokonał ją jednak dzięki opiece Boga. Zaletą rozwiązania maryjno-eklezjologicznego jest jego szerokość i głębia oraz to, że daje ono wolny od sprzeczności obraz, łączący harmonijnie trudne do pogodzenia cechy: osoby historycznej i zbiorowości.
Wielu egzegetów poszerza omawianą interpretację. Sens wyrazowy postaci Niewiasty z rozdziału 12. jest eklezjologiczny, ale w tym znaczeniu, że obejmuje Lud Boży obu Testamentów. Niewiastą jest idealny Izrael proroków, który rodzi Mesjasza. Ale Niewiastą jest także Kościół, który jest prześladowany. Bóg go jednak chroni. W tej społeczności ludu Bożego Maryja zajmuje wyjątkowe miejsce. Stanowi przejście od starego do nowego Izraela. Jest Ona Matką Mesjasza i obrazem Kościoła. Symbolizuje objęty zbawczym planem Lud Boży obu Testamentów – Synagogę i Kościół – bezskutecznie zwalczany przez Smoka (symbol Szatana).
Z 12. rozdziału Apokalipsy św. Jana można wyciągnąć następujące wnioski:
a) Znak „Niewiasty obleczonej w słońce” jest symbolem elastycznym. Oznacza najpierw Bogurodzicę, którą prorok Izajasz nazwał znakiem (Iz 7,14; Mt 1,22-23). Wynika to przede wszystkim z faktu, iż św. Jan reinterpretuje Rdz 3,15. Dlatego Ojcowie Kościoła widzieli w tajemniczej postaci Niewiasty Maryję. Św. Bernard napisał: „Słońce posiada niezmienny kolor i piękno, podczas gdy blask księżyca zmienia się i nie można go przewidzieć. Dlatego nie dziwimy się, że Maryja ubrana jest w słońce, ponieważ weszła w tajemnicę Bożej mądrości głębiej niż ktokolwiek inny”.
b) Ale „Niewiasta obleczona w słońce” – zgodnie z tradycją biblijną – posiada znaczenie kolektywne i odnosi się także do Kościoła. Uciekająca przed Smokiem na pustynię przestaje być postacią jednostkową a staje się symbolem zbiorowości Kościoła, czyli całego ludu Bożego. Przypomina Izrael Starego Przymierza, który uciekł na pustynię przed faraonem i jego wojskiem. Tam, w izolacji od świata, dojrzewał i okrzepł w licznych próbach i stawał się Ludem Boga. Przez czterdzieści lat doświadczał opieki Boga, karmiony cudownie manną i przepiórkami (Wj 16,1-36). Podobnie dzieje się z Kościołem – potomstwem Niewiasty.
c) Głównym sprawcą walki toczonej przeciw Kościołowi jest Szatan. Jego nieprzyjaźń, zapoczątkowana w raju, rozwija się dalej w ciągu wieków. Według św. Jana już obecnie żyjemy w czasach ostatecznych, które zainaugurowało Wcielenie Syna Bożego. Żyjemy w zamykającej historię fazie. „Już przyszedł zatem do nas kres wieków (por. 1 Kor 10,11); już ustanowione zostało nieodwołalnie odnowienie świata i w pewien rzeczywisty sposób już w doczesności jest ono antycypowane” – poucza Kościół. Dlatego można mówić o eschatologii już się realizującej, ale jeszcze niedopełnionej.
d) Szatan w swoim porywie na sprawę Bożą definitywnie przegrał, lecz korzysta z krótkiego czasu – doczesności – by szkodzić już nie samemu Kościołowi, który jest misterium Bożym, ale poszczególnym wiernym.
Skoro dotarliśmy do tego momentu, warto wspomnieć, że Sławik szczególnie podziwiał Izraelczyków. Powiedział, że w Izraelu rozpocznie się wojna, i Izraelczycy, otoczeni ze wszystkich stron przez Muzułmanów, będą się wytrwale bronić. „Mamusiu, – mówił z podziwem Sławik – jacy oni są odważni, wykażą po prostu cuda odwagi, ale zostaną jednak pokonani. Nasze chrześcijańskie świątynie Muzułmanie zbezczeszczą, czym bardzo rozgniewają Boga”. Sławik mówił, że szatan chce rozpalić wojnę między Muzułmanami a Chrześcijanami, ale Bóg nie dopuści do wojny światowej między nimi, ponieważ powstaną Buddyści i Chińczycy.
Linki:
„potomstwo jego” – węża – reptilianina – smoka
Całość tekstów przepowieni Sławika znajdziecie tu:
Europoseł PiS: CETA to dodatkowy element architektury bezpieczeństwa, chociaż nie jest idealna
Kosmiczny jasyr – duchowa husaria
Polska kolejny raz najechana ?
Amerykański sen, a może jednak horror… ?
„Czy uwierzycie mi wreszcie, że mój powrót na ziemię jest zrządzony przez Boga ?”
Polska przyszłość, czy Słowianie przetrwają Rozkaz 66 ?
Niewidoczne przygotowania do Dnia Pana
Chrześcijański komentarz do programu Ewy Paweli i Witolda Hake – 9.12.2016
Znamię bestii 666 cywilizacji szatańskiej iluminatow NWO
https://www.youtube.com/watch?v=fl4z6F8XS7I
Polacy genetycznie modyfikowani przez tajne organizacje UFOnautyczne Crispr Cas 9
Dodatkowe ważne filmy w tym temacie…
z tym drapaniem w wizji ojca Pio… przypomnialo mi sie cos… gdy bylam dzieckiem, mielismy zjazd rodzinny u babci. nagle trzy x bylo drapanie ogromnych pazurow do drzwi pomieszczenia w ktorym siedzielismy wszyscy. zapadla cisza i bylismy przerazeni. babcia po chwili oslupienia powiedziala „smierc oznaczyla drzwi”. okolo 2 lata pozniej ze zgromadzonych tam ludzi, zmarlo kilka osob(babcia, dziadek, wujek, tata, wujek drugi, wujek trzeci). dziadek i jeden wujek byli pedofilami i dopiero teraz czytajac wizje Pio, skojarzylam ze te 3x drapanie pazurami to moze mialo szersze znaczenie niz tylko „smierc oznaczyla”…