Moment „przejścia” z tego świata, z tej planety, do innej rzeczywistości jest elementem w „życiu”, który czeka każdego. Należy pamiętać o „przejściu” i żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami. Wierzący w Jezusa człowiek o czystym sumieniu, nie musi, i nie powinien lękać się „przejścia”. Istotne jest, że możemy starać się żyć jak najlepiej, ale to nie dzięki sobie możemy trafić do Trzeciego Nieba, ale dzięki odkupieniu naszych grzechów przez Jezusa. Dlatego o nikim nie można powiedzieć, że „zasłużył na niebo”. Z okazji setnej rocznicy Objawień w Fatimie zaprezentujemy państwu niezwykłe relacje. Są powiązane z elementami „przejścia” stąd do wieczności.
Każdy kto uważa się za wyznawcę Chrystusa musi zapytać siebie, czy wierzy Biblii, zgodnie z chrześcijańską doktryną, o której wspominaliśmy w „Kosmicznych symbolach” ? Sprawa jest wręcz sensacyjna. Wielu filozofów, protestantów jak i katolików uważa, bardzo słusznie, mają silne przekonanie, zgodne z Pismem Świętym, że przemiany albo przeradzanie się „agregatów potoku osobowości” są w dużej części ułudą, albo (ufonautyczną) doktryną sekt dalekowschodnich. Była o tym mowa w tekstach: „Zjawiska metapsychiczne w świątyni Boga – reinkarnacja” oraz „Przeradzanie się agregatów – część II zjawisk metapsychicznych w świątyni Boga„. Niestety są to tak silne „strumienie optyki umysłu”, że dyskusja w gronie uzależnionych od New Age, od ufonautów, od ich „nauk”(1 List Tym 4:1), jest raczej na ten niezwykle skomplikowany temat mało prawdopodobną, lub co bardziej realne, może skończyć się rozgoryczeniem którejś ze stron.
Starając się ująć ją prostym językiem, wystarczy przypomnieć słowa samych mistrzów buddyjskich, którzy przed śmiercią dają wskazówki gdzie ma się odrodzić ich dusza. Informują, że cała ta sprawa jest bardzo ryzykowna, że można ich już więcej nie odnalezć, mogą zostać nie rozpoznani przez ich uczniów po ponownym odrodzeniu. Wszystko to wskazuje, że nie kontrolują tego „procesu”, że dusza po „ponownym” reinkarnowaniu jest kimś „nowym”, zupełnie nieświadomym „siebie” z poprzedniego życia, jeżeli w rzeczywistości jest to ta sama „jazń” ?! Hipoteza składowych „potoków osobowości – agregatów” to tylko filozofia elementów-zmiennych „mikro kosmosu”. Rozwikłanie jej zagmatwanych teorii, niejasnych „hinduistyczno-buddyjskich przemian” może nie być w ogóle możliwe.
Hipoteza metempsychozy spotkała się z ostrą krytyką ze strony wczesnochrześcijańskiego pisarza Tertuliana. Problematykę wędrówki dusz i reinkarnacji podjął on w traktacie De anima przy okazji omawiania kwestii związanych z pochodzeniem duszy. Kartagiński pisarz podając opisową definicję duszy stwierdza, że uważa „duszę za zrodzoną z tchnienia Bożego”, jak również „za pochodzącą od jednej tylko duszy„. Zanim Tertulian przystąpił do omówienia kwestii pochodzenia duszy z tchnienia Bożego i od jednej duszy prarodzica, rozpoczął od przytoczenia poglądów gnostyckich i platońskich, dotyczących losów ludzkiej duszy.
Kartagińczyk nie zgadza się z gnostykami w kwestii poglądów na temat pochodzenia duszy. Nie wchodzi jednak z nimi w głębszą polemikę, jedynie przytacza ich błędne teorie o pochodzeniu dusz z niebios i niewątpliwym powrocie do nich. Najpierw wymienia Saturnina, który miał twierdzić, że człowiek został stworzony przez aniołów, jako dzieło początkowo wątłe i słabe, chwiejne niczym robak, któremu brak sił, by się utrzymać na ziemi. Dopiero Najwyższa Potęga, na której podobieństwo człowiek niedokładnie został uczyniony, przez miłosierdzie wprowadziła w niego iskierkę życia (z niej obficie korzysta judaizm), która podniosła go, wyprostowała i silniej ożywiła. Po śmierci człowieka iskra ta powraca do swojej macierzy.
Karpokrates, gnostyk działający w Aleksandrii w II wieku, także dopatrywał się w sobie wyższych elementów. Jego uczniowie dusze swoje stawiali na równi z duszą Chrystusa i Apostołów, a nawet jako mogące wznieść się jeszcze wyżej, gdyż pochodzące od Najwyższej Cnoty, gardziły wpływami mocy tego świata. Przykładowo Apelles twierdził, że dusze zwiedzione ziemskimi powabami wyrwane zostały z niebiańskich siedzib przez ognistego anioła, Boga Izraelitów i chrześcijan, i na skutek tego wtrącone w grzeszne ciało.
Co do starożytnego niu ejdżu walentynian, Kartagińczyk stwierdza, że zaszczepiają w dusze nasienie mądrości, dzięki któremu potrafią one z wyobrażeń rzeczy widzialnych rozpoznać historie swoich eonów… No cóż, zdaniem Tertuliana żadna nauka nie jest na tyle boska, co ta pochodząca od Jezusa Chrystusa i tylko w niej należy szukać prawdy. Wszelkie dociekania dotyczące reinkarnacji są jedynie ludzkim wymysłem, wytworem chorej wyobraźni. Kartagińczyk piętnuje tego typu poglądy wskazując, że źródła swe mają one w fałszywej nauce Platona, Pitagorasa, Albinosa, Merkuriusza Egipskiego, Szymon z Samarii oraz Karpokratesa, który uzasadniał reinkarnację potrzebą pokuty za zaciągnięte winy.
Niedorzeczność metempsychozy wynika z samego faktu, że to zmarli pochodzą od żywych, a nie żywi od zmarłych. Tertulian dowodzi, że taki był porządek rzeczy od początku stworzenia. Bóg stworzył żywego człowieka i dopiero później z żywych na skutek śmierci wywodzili się martwi ludzie. Kartagińczyk stawia zatem pytanie, co miałoby być przyczyną, by późniejsze pokolenia ludzi żyjących na ziemi zaczęły wywodzić się od zmarłych, nie od żywych, wbrew pierwotnemu porządkowi natury. Dodatkowy argument przeciwko metempsychozie Tertulian wyprowadza również z ilości mieszkańców na ziemi. Liczba ludności byłaby stała, gdyby żywi mieli pochodzić z poprzednich zmarłych pokoleń:
„Jeśli żywi wywodziliby się ze zmarłych, tak jak zmarli z żywych, jedna i ta sama liczba ludzi winna zawsze się utrzymywać, czyli ta liczba, która na początku weszła w życie. Pierwsi bowiem wywodziliby się z martwych żywi, następnie martwi z żywych i znowu z martwych żywi […]. Bowiem ani więcej ani mniej by ich nie istniało, jak by powracało”.
Tertulian wskazuje, że tymczasem dzieje się zupełnie odwrotnie, ludności nieustannie przybywa. Powołuje się na badaczy starożytnych ludów, opisujących rozwój różnych narodów, których historia mówi o podbojach kolejnych krain i państw, o nieustannych wędrówkach wzrastającej liczby ludzi w poszukiwaniu wolnych terenów do zamieszkania. Tertulian zwraca uwagę, że paradoksalnie ratunkiem w tej sytuacji wydają się wojny, zarazy i głód by ukrócić ludzką pychę i przygotować miejsce dla kolejnych pokoleń. Jeśli jakiś kataklizm raz dosięgnąłby śmiertelnych, to przyjmując teorię wędrówki dusz, po tysiącu latach ta sama liczba ludzi powróciłaby do życia. Zawsze z jednakową siłą i rozmiarem winno dokonywać się to zatracanie i przywracanie ludzkich pokoleń, a przecież tak się nie dzieje.
Zdecydowana większość pisarzy wczesnochrześcijańskich, a zwłaszcza Ojcowie Kościoła odrzucali naukę o preegzystencji dusz i reinkarnacji, której w żaden sposób nie da się pogodzić z chrześcijańską teologią o zbawieniu. Nie obyło się jednak bez błędów w nauczaniu na gruncie chrześcijańskim.
Katolicy, czy może szerzej chrześcijanie, mają w tej sprawie pomoc z Nieba („Tritos uranos„), i to nie byle jaką ! Autorytet duchowy przybywający do tego wymiaru w kuli światła poinformował nas o tym problemie ostatecznie. Doktryna reinkarnacji może pochodzić z „drugiego nieba”, od istot które same są zagubione, nadzorowane albo doglądane przez Nachasza (?), posługują się w związku z tym jakimiś nieznanymi nam i zabronionymi technikami „psycho technologii” – (upload-owanymy umysłami, wczytywanymi za pomocą okultystycznej techniki). Jeśli chodzi o wyjaśnienie tej tajemniczej materii, naszą dobrodziejką jest oczywiście Maryja Dziewica, to ona w jednym ze swoich orędzi powiedziała jak wyglądają te sprawy, oto szalenie ważne przesłanie Wysłanniczki Boga YHWH:
„(24 lipca 1982) W chwili śmierci opuszcza się ziemię w pełni świadomości takiej, jaką mamy teraz. W momencie śmierci jest się świadomym oddzielenia duszy od ciała. Jest błędem nauczać ludzi, że odradzamy się na nowo ileś razy i że dusza wędruje do kolejnych ciał. Rodzimy się tylko raz, a po śmierci ciało się rozkłada i już nigdy nie ożyje. Każdy człowiek później otrzyma ciało przemienione. Nawet ktoś, kto postępował bardzo źle w czasie ziemskiego życia, może pójść prosto do nieba, jeżeli u kresu życia szczerze żałuje za swoje grzechy, wyspowiada się i przyjmie Komunię.”
„(8 sierpnia 1986) Jeżeli będziecie żyli w zaufaniu do mnie, nawet nie poczujecie przejścia z tego życia do nowego życia. Uda się wam zacząć życie rajskim już od teraz na ziemi„
Jak wspomnieliśmy, z okazji setnej rocznicy Fatimy, prezentujemy coś co doda państwu otuchy. Cytujemy pewne dobre opracowanie kontaktów „Wyższej Formy Bytu” z ludzkością: „Kolejne orędzie, bardzo znaczące i w tym samym tonie, otrzymał Ivan niebawem po śmierci Jana Pawła II, 2 kwietnia 2005 roku. Jest ono być może nawet bardziej uderzające, bo w tamtych tygodniach wszyscy mieli przed oczami obraz cierpiącego Jana Pawła II. Wielu ludzi wyczekiwało słowa z nieba na temat własnego losu. Chcę przeto naszym czytelnikom zacytować orędzie otrzymane przez Ivana. Kiedy ten widzący jak zwykle modlił się wpatrzony w Maryję, po Jej lewicy ukazał się znany papież.
Rekonstrukcji tego zdarzenia dokonał Antonio Socci, który tak to opisał: Papież się uśmiechał. Wyglądał młodo. Wydawał się bardzo uszczęśliwiony. Ubrany był na biało. Narzucony miał złoty płaszcz. Maryja odwróciła się ku niemu. Oboje —patrząc na siebie — uśmiechnęli się niesamowitym, cudownym uśmiechem. Papież w ekstazie nadal patrzył na Młodą Niewiastę. Ona zaś zwróciła wzrok ku Ivanowi i powiedziała do niego: „Mój drogi syn jest ze mną. Nie powiedziała nic więcej. Ale oblicze jej jaśniało tak samo jak twarz papieża, który nadal patrzył na Nią.”
Linki:
„Któż jest tak mądry, aby to zrozumiał, i tak rozumny, aby to pojął ?”
Stulecie Cudu Słońca. Skończył się wiek szatana?
18 miliardów „człowieka” z magicznym zapleczem hord
Reinkarnacja. Dlaczego nie może być prawdziwa? Mark Spence. Polskie napisy
https://www.youtube.com/watch?v=2yl5LBY8Ax0