Słowo „Emocja” pochodzi od łacińskiego ’e movere’ – w ruchu’, jest to stan znacznego poruszenia umysłu. Słowo to miało w historii wiele znaczeń przed psychologicznych, i odnosiło się nie do stanu indywidualnego umysłu, ale najpierw do przemieszczania się na przykład ludów, populacji, potem do prawie fizycznej agitacji. We współczesnym znaczeniu tego słowa, emocja wzbudza w człowieku aspekt działaniowy, reakcyjny, i nie jest równoznaczna z pasywnym uczuciem, stąd w języku angielskim jest to passion, a w geckim πάσχω (pashio).
Emocje to gwałtowne uczucia poprzedzone jakimś wydarzeniem i ukierunkowane, na przykład gniew, wzruszenie, trema. Nie dość że istnieją te tajemnicze zjawiska to jeszcze dzielą się one na: nastroje, namiętności. Psychologia wyraża się specjalnym językiem o tych „rzeczach”. Procesy emocjonalne są ściśle związane z funkcjonowaniem układu integrującego czynności struktur korowych (zwłaszcza kory czołowej, trzeciego oka) z procesami neuroendokrynnymi i czynnością autonomicznego układu nerwowego. Zaangażowany jest głównie pień mózgu i układ limbiczny, ciało a więc świątynia Boga jest obszarem ekspresji emocji powstających/pojawiających się w jej obrębie, „we wnętrzu” i poprzez Duszę (hebr. néfesz [נֶפֶשׁ] i gr. psyché [ψυχή]).
Procesy emocjonalne to procesy psychiczne, które poznaniu i czynnościom podmiotu nadają jakość oraz określają znaczenie, czyli w języku psychologii wartościują stymulację. Uczucia to stany psychiczne wyrażające ustosunkowanie się człowieka do określonych zdarzeń, ludzi i innych elementów otaczającego świata, a w prostszym ujęciu to gdy człowiek czuje coś do kogoś lub czegoś np. miłość.
Tajemnicze zjawisko wnętrza świątyni Boga to Miłość, jest to jak już wspomniałem uczucie, a to jest typem także relacji międzyludzkich, zachowań, postaw. Często jest inspiracją dla dzieł literackich lub malarstwa. Stanowi ono ważny aspekt psychologii, filozofii i religii, np. w chrześcijaństwie definiowana jest jako „dążenie bytu do dobra”, uważana jest za najważniejszą cnotę oraz sens życia człowieka.
Rzeczownik miłość w tekstach z XIV i XV wieku miał znaczenie „litość, miłosierdzie„, które równolegle występowało do sensu „łaskawość, łaska, przychylność„. Wyraz pochodzi od prasłowiańskiego słowa milostь(milosti), którego sens ogólnosłowiański to ‘litość’. Ta dawna forma z kolei pochodzi od imiesłowu miły czasownika mijać. Pierwotnie miły oznaczał „godnego litości„, a czasownik mijać w swej danej postaci mei niósł sens „mijać kogoś; przechodzić, nie atakując„. Zatem dawny miły, czyli meilos to taki, którego „można minąć (spokojnie); przejść obok, nie dobywając broni” Z kolei Agape pochodzi od greckiego słowa ἀγάπη, jest to rodzaj miłości bezinteresownej, opierającej się na altruizmie i duchowej więzi, często motywowanej religijnie. Agape w chrześcijaństwie to szczególny rodzaj bezwarunkowej miłości człowieka do Boga oraz miłości do drugiego człowieka ze względu na Boga.
Co ma do powiedzenia w tym tajemniczym temacie cywilizacja „zgniłego zachodu” ? W myśli pewnych „nowoczesnych” teorii miłości, uczucie to nie jest niczym więcej, jak tylko społecznym scenariuszem, iluzją misternie utkaną po to, by podtrzymać strukturę społeczną w „należytym porządku”, rytuałem i wdrukowanym w umysły schematem poprawnego postępowania w zakresie fizycznej reprodukcji. Miłość w wersji bezideowości europejskiej zgnilizny jest zjawiskiem w świecie wyjątkowym i niespotykanym nigdzie tam, gdzie nie ma telewizorów i rozwiniętego kapitalizmu, narzucających Europejczykom społecznie uzgodniony scenariusz postępowania w seksie. Miłość wydaje się jedyną rzeczą prawdziwie mistyczną w kulturze ponowoczesnej, w której wszystko już stało się nudne, bo zdemistyfikowane, sprowadzone do brutalnej fizyczności.
Miłość jest tak „niezwykła”, „pasjonująca”, „metafizyczna” i „nie da się jej wyrazić słowami” dlatego, że taki jej scenariusz akurat obowiązuje. Taką właśnie miłością karmi się Hollywoodzki film, i repertuar pop-szansonistek, które gdyby miłosny mit nie istniał nie miały by o czym śpiewać. Taka właśnie miłość ukazuje najpełniej swoje współczesne konsumpcyjne i kiczowate oblicze w Święto Zakochanych (Dzień Świętego Walentego). Tak rozumiana prostacka „miłość” w pełni poddaje się kontroli społecznej i społecznym regułom, jest symbolicznym kodem komunikacji, co powoduje, że jest przez to funkcjonalna – służy wyraźnie określonym celom społecznym, na przykład dewiacjom homoseksualnym. Księżycowo-randkowy scenariusz funkcjonuje w kulturze zachodniej od całkiem niedawna, ale już stał się na tyle dominujący, by przeciętny Amerykanim, Polak czy Francuz przekonani byli o jego naturalności i odwieczności.
Określenie dating, czyli umawianie się na randki, zostało użyte po raz pierwszy dopiero w roku 1896 i nie od razu randka musiała oznaczać kontemplację księżyca. Wszystkie atrybuty romantycznego spotkania „zakochanych”, a więc wieczorny spacer, spoglądanie w gwiazdy, romantyczna kolacja przy świecach, Taniec towarzyski czy bukiet czerwonych róż były stopniowo dodawane do repertuaru randki, a w pełnej wersji romantyczna konwencja miłości, taki banalny romantyzm, zwany często opcją księżyca i róż, pojawił się dopiero po drugiej wojnie światowej w Stanach Zjednoczonych. Z czasem tylko takie rekwizyty i tylko taki schemat zostały społecznie uznane za romantyczne, co jest przejawem ograniczenia umysłowego i kulturowego.
Takie poglądy, abstrahując czy odpowiadają obiektywnej prawdzie o zjawisku uczucia miłości, sprawiły zaistnienie syndromu niespania i niejedzenia, który endokrynolodzy uważają za efekt wydzielania się amfetaminopodobnej fenyloetyloaminy u ludzi pozostających w „stanie zakochania„, ma to być jedynie oznaka nadążania jednostki za kulturowym wzorcem przeżywania miłosnego zauroczenia. Kto może jeść i spać, w myśl kultury zachodniej, nie kocha prawdziwie. Dlatego również emocje generowane podksiężycowym spacerem są wytworzone w pewien sposób społecznie, identycznie jak sytuacja randki, a to wszystko rozgrywa się nie gdzieś na zewnątrz, ale w świątyni Boga !
Tak więc opisana po krutce miłość erotyczna/zerotyzowana to ukształtowana w długiej historii kultury euroamerykańskiej instytucja społeczna, w ramach której doznania seksualne wepchnięte są w tryby wystandaryzowanych, powtarzalnych i schematycznych rytuałów z ciągle tym samym zasobem rekwizytów, słów i trików do wykorzystania (przejażdżka samochodem, skóra, komóra, kolacja, łóżko). Ulrich Beck pisze, że w ponowoczesnych, postkapitalistycznych, zlaicyzowanych społeczeństwach to właśnie miłość erotyczna zajmuje miejsce religii. Miłość sama stała się tutaj swego rodzaju postreligią czy też wszechobowiązującą ideologią – zastąpiła bowiem Boga, marksizm czy wiarę w rynek. Pozostając społeczną fikcją, jest ważna, bo teraz to właśnie ona wskazuje cele.
Niewątpliwie skutkiem ubocznym oparcia współczesnych związków małżeńskich na tzw. miłości jest wysoki wskaźnik rozwodów. Wzorzec romantycznej miłości i związanej z nią przyjemności rozpowszechniają zwodnicze media – tym samym dając do zrozumienia, że romantyczna miłość, to jakiś odlot, to coś, co może przydarzyć się każdemu i wszędzie. Miłość ma w tym sensie potencję czegoś, co może się wydarzyć w przyszłości, i do czego, z racji obowiązkowej przyjemności, która jest w miłość wbudowana należy za wszelką cenę dążyć (czego kosztem są ustawiczne procesy budowania i zrywania związków). Stąd tęsknota za wielką, wieczną miłością osadzoną w konstrukcie cywilizacji i w jej imieniu, nieustanne poszukiwania, które rozbijają związek za związkiem. Mimo, że panuje przekonanie, że małżeństwo oparte na miłości powinno być „wieczne”, gdy tylko „coś się zepsuje”, natychmiast dochodzi do zrywania więzi.
Czy miłość to tylko przyjemność ? Może bardziej to mistyczne rozumienie duszy drugiego człowieka o odrębnej specyfice biologiczno boskiej ? Według Roberta Sternberga miłość można opisać przy pomocy trzech zasadniczych składników. Są to namiętność (pasja)’, intymność (bliskość)’ i decyzja/zobowiązanie, zwane też „zaangażowaniem” Karol Wojtyła w swojej analizie psychologicznej miłości między mężczyzną i kobietą, zawartej w książce „Miłość i odpowiedzialność” (1960), ukazał jej rozwój: od poziomu zmysłowego poprzez uczucia do miłości duchowej. Pełnia miłości jest integracją tych trzech poziomów.
To nie ciało i zmysły są zasadniczą treścią miłości, jest ona zawsze jakąś sprawą wnętrza i ducha. Wolna wola jest tą „ostatnią instancją„, bez której miłość nie ma w sobie pełnej osobowej wartości. Miłość potrzebuje wolności, ta zaś możliwa jest jedynie dzięki prawdzie. Pożądanie zmysłowe oraz zaangażowanie uczuciowe oczywiście mają swoją wewnętrzną prawdziwość i należą w jakimś procencie do uczucia miłości względem stworzonego przez Byt Wieczny partnera.
Stan zakochania w biologii wiąże się z podwyższonym poziomem fenyloetyloaminy (PEA) i dopaminy, powstaniem nowych pętli neuronalnych oraz reakcjami fizjologicznymi na osobę – świątynię Boga, w której jesteśmy zakochani, takimi jak pocenie się dłoni, przyśpieszone bicie serca (wynik działania adrenaliny). Te same reakcje wywołuje strach i stres. W nieco ponad połowie przypadków poziomy hormonów wracają do normy w ciągu 3-8 lat (choć mogą również wcześniej) od momentu podwyższenia.
W pozostałych przypadkach pojawia się nowy stan równowagi, za który odpowiada oksytocyna, wazopresyna i serotonina, a który można określić jako przywiązanie. Istnieją w obecnej kulturze także ludzie, którzy zakochali się w bogach UFO…(„te same” rekwizyty jak: „świetlista komóra”, czyli paranormalna łączność [telepatyczna], świetlista latająca „fura-ufo dysk” i jej pokazy-efekty, oraz magiczna zmiennokształtność „skóra”, a właściwie jej brak. Potem szybkie „łóżko” czyli odsys nasienia od mężczyzn, jajeczek od kobiet, następnie kradzież płodów…[patrz filmy: „Demoniczne UFO” oraz „UFO Tabu, sensacyjne badania ufologa Joe Jordana”])
Uczucie miłości należy do podstawowej cechy człowieczeństwa, do zbióru cech uważanych za charakterystyczne dla gatunku ludzkiego, do których zaliczamy między innymi: sposób formułowania myśli, język, uczucia i zachowanie. Wszystkie te cechy są wspólne dla większości ludzi i zostały wbudowane w niezwykłą konstrukcję powstałą za przyczyną Boskiej Mocy Stwórcy około 6000 lat temu. Istota, która zaprojektowała tak skomplikowany wszechświat oraz mikrokosmos człowieka, sama musi być jeszcze bardziej skomplikowana i WSPANIAŁA do takiego stopnia, iż zakochać się w Niej jest niezwykle łatwo !
Mikrokosmos człowieka to koncepcja, według której całości niższego rzędu są obrazami całości wyższego rzędu; np. człowiek jest obrazem kosmosu. W najzwięźlejszy sposób ideę człowieka jako mikrokosmosu można przedstawić następująco: człowiek jako najdoskonalsza istota (w chrześcijaństwie — korona stworzenia) jest zwornikiem całego kosmosu, jego odbiciem. Cały świat znajduje swe spełnienie w człowieku, co więcej, istnieje ze względu na człowieka. Budowa kosmosu koresponduje z budową człowieka; ich poszczególne części odpowiadają sobie nawzajem, tak iż można przeprowadzić między nimi ścisłe paralele. Z tej racji kosmos nazywano makroantroposem, zaś człowieka — mikrokosmosem. Koncepcja ta sięga swymi korzeniami myśli greckiej. Już presokratycy, tacy jak Demokryt, określali człowieka jako mikros kosraoi. Naukę o związku między człowiekiem a kosmosem znajdujemy również w pismach antycznych medyków (m.in. Hipokratesa) oraz dialogach Platona, zwłaszcza w Timaiosie. Jeżeli w nas znajdujemy miłość, to ona jest rónież gdzieś tam w kosmosie gwiazd obecna. Przyszła do ludzkości w postaci kosmicznego Logosu – Jezusa Chrystusa.
Tajemnice ludzkiego umysłu – Poznaj nieznane – film dokumentalny – cały film [PL]
https://www.youtube.com/watch?v=DnIgAAb-a00
Tajemnice mowy ciała Lektor PL
https://www.youtube.com/watch?v=M2CxNiPVyB8
Christ’s Sacrifice – „When Love Sees You”
Woman Caught In Adultery
https://www.youtube.com/watch?v=rFyymEvM6Dw
Zapraszam Pana na swoja strone ! Porozmawiamy o zlotym kruszcu Inkow …
http://www.cejrowski.com/