Filozofia, zwłaszcza chrześcijańska, to coś więcej niż zbiór idei – to sposób myślenia, który stawia pytania o naturę rzeczywistości, człowieka i wszechświata. Chodzi w niej o poszukiwanie sensu, a nie tylko o znajdowanie odpowiedzi. Filozofia patrzy na rzeczywistość w sposób całościowy, wychodząc poza to, co widzialne i empiryczne. Nie pyta, jak działa grawitacja, ale dlaczego w ogóle istnieją prawa fizyki? Nie interesuje ją tylko opis świata, ale jego istota. Pytamy nie o bezsens typu ewolucja, ale o sens i niezwykłość kreacji, stworzonej przez Boga rzeczywistości. Z tego powodu można spojrzeć inaczej na doznania ludzi, którzy przekroczyli pieszo wysokość pięciu tysięcy metrów nad poziom morza, znajdowali się dłuższy czas powyżej sześciu tysięcy.
Duże wysokości (powyżej 2500 m) mogą wywoływać (ale nie muszą) ostrą chorobę górską (AMS), a w skrajnych przypadkach wysokogórski obrzęk płuc (HAPE) i wysokogórski obrzęk mózgu (HACE). Do tego dochodzą tzw. „halucynacje” – pytanie filozoficzno medyczne, także psychologiczne, jest takie: czy wszystkie nietypowe, niesamowite doświadczenia alpinistów są tylko i wyłącznie efektem medycznych zaburzeń, czy może rzeczywiście zbliżyli się do niewidocznej granicy rzeczywistości, do innego świata ? Dążenie do szczytów, tych górskich, ma w sobie coś więcej niż tylko fizyczne wyzwanie.
Wiele kultur na całym świecie wierzy, że wysoko w górach kryje się coś świętego. Te mistyczne przekonania są głęboko zakorzenione w historii i duchowości ludzkości, a doświadczenia zdobyte na dużych wysokościach często wykraczają poza zwykłe mniemanie o ludzkich ograniczeniach. Wspinaczka na duże wysokości często prowadzi do głębokich, mistycznych doznań. Rzadkie powietrze i ekstremalne warunki mogą wpływać na świadomość, a samotność i potęga otaczającego krajobrazu, istoty innowymiarowe, aniołowie, Wielkie Stopy jak Yeti, mogą wywołać uczucie jedności z naturą lub kosmicznej harmonii. Wiele osób opisuje stan, w którym granice między „ja” a światem zewnętrznym zacierają się, prowadząc do uczucia euforii, spokoju lub wizji. Te przeżycia, choć mogą mieć podłoże fizjologiczne (np. niedotlenienie, AMS, HAPE i HACE), są często interpretowane jako duchowe przebudzenie, kontakt z innymi wymiarami, z duchowymi inteligencjami.
Nie zapominajmy, jeśli ktoś nie przygotowany, albo jakiś człowiek sceptyk, chcący na siłę uzyskać doznania, pozbawiony chęci doznań mistycznychm religijnych, typowy ewolucjonista, może zostać odrzucony przez byty duchowe na dużych wysokościach, w takich przypadkach może zostać potraktowany biologicznymi mechanizmami AMS, HAPE i HACE, zostanie uznany przez inteligencje wyższe za „prymitywa”. Badania tego typu dolegliwości dokładnie opisują straszny mechanizmy AMS, HAPE i HACE. Hipoksja na wysokościach powyżej 2500 m powoduje wzrost ciśnienia w naczyniach płucnych i mózgowych, co może prowadzić do obrzęków. Objawy AMS obejmują bóle głowy, nudności, zmęczenie i zawroty głowy. HAPE charakteryzuje się nagromadzeniem płynu w płucach, a HACE – w mózgu, co może być śmiertelne.
Badania zapobiegania wymienionym dolegliwościom omawiają strategie zapobiegania AMS, HAPE i HACE, w tym stosowanie acetazolamidu i deksametazonu. Podkreślają, że szybkie zejście na niższą wysokość jest najskuteczniejszym leczeniem. Hipoksja prowadzi do wzrostu stężenia wapnia w komórkach, co przyczynia się do obrzęków. Przejdzmy teraz do ludzi, którzy nie zostali odrzuceni przez istoty innowymiarowe, przez duchy i samego Boga, pozwolono im doświadczyć czegoś spoza tej rzeczywistości.
Austriacki wspinacz Hermann Buhl, zdobywca Nanga Parbat (8126 m n.p.m.), opisał w swojej książce Nanga Parbat Pilgrimage dziwne doznania podczas samotnego wejścia na szczyt. Na wysokości powyżej 8000 m, w stanie skrajnego wyczerpania i tzw. hipoksji, miał wrażenie, że towarzyszy mu niewidzialny partner, z którym prowadził rozmowy. Czuł obecność innej osoby, mimo że był sam.
Medycyna ewolucyjna marksistowska uznaje, że hipoksja i zmęczenie fizyczne na dużych wysokościach powodują zjawisko znane jako „trzeci człowiek” – halucynacja ta, polega na odczuwaniu obecności towarzysza. Zjawisko to jest dobrze udokumentowane wśród himalaistów i żeglarzy w ekstremalnych warunkach, jednak czy aby jest to tylko i wyłącznie „halucynacja”, czy nie są to kontakty z obcymi, albo z duchami ?!
Włoski himalaista Reinhold Messner, pierwszy człowiek, który zdobył wszystkie 14 ośmiotysięczników, opisał w swoich relacjach (np. The Crystal Horizon) halucynacje podczas samotnych wspinaczek na Everest. Na wysokościach powyżej 8000 m doświadczał wizji świetlnych, słyszał głosy i miał wrażenie, że otaczają go dziwne postacie. W jednym przypadku widział „duchy” poruszające się w mgle. Sceptycy natychmiast ogłoszą to wadliwym działaniem organizmu, jednak pamiętajmy, że ewolucjoniści darwniści nie uznają żadnej duchowości, są to ludzie często opętani przez lucyferiańską ideologię nicości i bezsensu !
Polski himalaista Jerzy Kukuczka, jeden z najwybitniejszych wspinaczy w historii, wspominał w swoich relacjach (np. w książce Mój pionowy świat) o dziwnych doznaniach na dużych wysokościach. Podczas wspinaczki na Lhotse (8516 m n.p.m.) doświadczał chwilowej dezorientacji i widział niewyraźne kształty, które interpretował jako inne osoby lub zwierzęta. W jednym przypadku miał wrażenie, że ktoś go woła, choć był sam. Polski wspinacz Wojciech Kurtyka, znany z nowatorskich przejść w stylu alpejskim, opisał w swoich wspomnieniach (np. w wywiadach i książkach, takich jak Chiński Maharadża) stany bliskie mistycznym doświadczeniom na dużych wysokościach. Na Broad Peak (8051 m n.p.m.) miał wrażenie, że „rozpływa się” w otoczeniu, a granice między nim a górą zacierały się. Odczuwał euforię połączoną z halucynacjami wzrokowymi, widząc świetliste plamy i nieokreślone kształty. Jak pisaliśmy, ewolucyjna bolszewia nie uznaje mistycyzmu, doznań ludzkiej duszy, w jęz. greckim „psyche”.
Rosyjski wspinacz Anatoli Boukreev, uczestnik tragicznej wyprawy na Everest w 1996 r., opisał w swojej książce The Climb uczucie dezorientacji i dziwne wizje podczas zejścia w zamieci śnieżnej. Wspinacze, z którymi był, zgłaszali, że widzieli „postacie” w burzy śnieżnej, mimo że nikogo tam nie było. Pamiętajmy o skutkach wyprawy na Przełęcz Diatłowa (luty 1959 r.) były tragiczne i do dziś budzą kontrowersje: śmierć 9 turystów z grupy Igora Diatłowa w niezwykle tajemniczych okolicznościach – rozcięte namioty, część uczestników bez ubrań i butów w mrozie. Przerażające i niejasne obrażenia, niektórzy mieli złamania żeber i czaszki, zgniecione-zmiażdżone klatki piersiowe, inni ślady hipotermii, a brakowało śladów walki !
Wspinacze często opisują świetliste plamy, błyski lub „aurę” wokół szczytów, co może być wynikiem zaburzeń w korze wzrokowej spowodowanych hipoksją, ale i duchowymi doznaniami z pogranicza rzeczywistości ! Na przykład podczas wypraw w Himalajach (np. na K2) wspinacze zgłaszali widzenie „duchów” lub „cieni” w chmurach, co może być związane z efektem kontaktu. Niektórzy wspinacze, jak Wojciech Kurtyka, opisywali stany euforyczne, w których czuli jedność z górami.
Brytyjski wspinacz Frank Smythe, podczas samotnej próby zdobycia Mount Everestu w 1933 roku, opisał w swojej książce Camp Six klasyczny przykład zjawiska „trzeciego człowieka”. Na wysokości około 8500 m n.p.m., w strefie śmierci, Smythe czuł obecność niewidzialnego towarzysza, który zdawał się go wspierać i prowadzić. W pewnym momencie był tak przekonany o jego istnieniu, że wyjął z plecaka kawałek ciasta i podzielił go na dwie części, oferując jedną „towarzyszowi”. Dopiero po chwili zorientował się, że jest sam. Opisał to jako uczucie życzliwej obecności, które dodawało mu otuchy.
Francuski wspinacz Maurice Herzog, który jako pierwszy zdobył Annapurnę (8091 m n.p.m.), opisał w swojej książce Annapurna dziwne doznania podczas zejścia ze szczytu. W stanie skrajnego wyczerpania i hipoksji widział „świetliste plamy” i miał wrażenie, że otaczają go dziwne postacie. W pewnym momencie czuł, że „unosi się” nad swoim ciałem, co można uznać za doświadczenie podobne do OBE.
Polski himalaista Tomasz Mackiewicz, podczas tragicznej wyprawy na Nanga Parbat (8126 m n.p.m.) w 2018 roku, zgłaszał partnerce wspinaczkowej Elisabeth Revol dziwne objawy. Według relacji Revol, Mackiewicz miał trudności z widzeniem („nie widzę już nic”) i zachowywał się, jakby był w stanie dezorientacji, co mogło wskazywać na halucynacje lub objawy HACE. Revol opisała, że Mackiewicz zdawał się „odpływać” w inny stan świadomości, co mogło być związane z halucynacjami wywołanymi (duchową) hipoksją.
Niemiecki wspinacz Klaus Mohrman, cytowany w artykule w Kwartalniku Przekrój (1982), zbierał relacje wspinaczy, którzy doświadczyli halucynacji podczas upadków w górach. Opisał własne doświadczenie podczas swobodnego spadku, gdy czuł, że „jego ciało niemal całkowicie wygasło”, a on sam znajdował się „poza nim, wolny od wszystkich związków z Ziemią”. Inni wspinacze zgłaszali podobne stany wyrwania z tego wymiaru, uczucie „wybawienia” lub halucynacje w postaci wizji spokojnych krajobrazów lub postaci.
Peter Hillary, syn Edmunda Hillary’ego, opisał w relacjach wrażenie „życzliwej siły nadnaturalnej” podczas wspinaczki na Everest. Czuł, że ktoś go prowadzi i wspiera, mimo że był w stanie skrajnego wyczerpania. Zjawisko to jest często zgłaszane przez wspinaczy wysokogórskich i opisane w literaturze (np. przez Johna Geigera w książce The Third Man Factor). Wspinacze, tacy jak Frank Smythe na Evereście (1933), zgłaszali wrażenie obecności towarzysza, który ich prowadzi lub motywuje, mimo że byli sami. Smythe opisał, jak podczas wspinaczki czuł, że ktoś idzie obok niego i nawet próbował dzielić się jedzeniem z niewidzialnym partnerem.
Nurkowie techniczni, którzy schodzą na głębokości poniżej 40 m, często doświadczają tzw. narkozy azotowej (nitrogen narcosis), zwanej też „upojeniem głębinowym”. Objawy przypominają stan upojenia alkoholowego i mogą obejmować halucynacje. Na przykład nurek techniczny Dave Shaw, podczas nurkowania na głębokości 270 m w jaskini Bushman’s Hole (2005), zgłaszał uczucie euforii i dezorientacji, a inni nurkowie opisywali widzenie „postaci” w mroku lub słyszenie głosów.
Freediverzy, nurkujący na bezdechu, często zgłaszają halucynacje podczas głębokich zanurzeń. Na przykład Herbert Nitsch, rekordzista świata we freedivingu, opisał w wywiadach (np. dla Freedive Magazine) stany bliskie omdleniu na głębokościach powyżej 100 m, gdzie widział „świetliste tunele” i czuł się, jakby „opuszczał swoje ciało”.
Nurkowie nocni, eksplorujący podwodny świat w ciemności, zgłaszają czasem halucynacje wzrokowe, takie jak widzenie „postaci” lub „świateł” w czarnej wodzie. Jeden z nurków, cytowany w artykule na stronie Decathlon.pl, opisał, jak podczas nocnego nurkowania w Morzu Czerwonym widział „pływające kształty przypominające ludzi”, mimo że był sam z partnerem. Nurkowie jaskiniowi, eksplorujący zalane jaskinie, zgłaszają halucynacje w ciasnych, ciemnych przestrzeniach. Na przykład nurek jaskiniowy Jill Heinerth opisała w swojej książce Into the Planet uczucie „obecności” w jaskiniach pod Florydą, gdzie widziała „cienie” poruszające się w wodzie, mimo że była sama. Czuła, że coś ją „obserwuje” !
Deprywacja sensoryczna występuje w sytuacjach, gdy mózg otrzymuje minimalną ilość bodźców zewnętrznych, np. w komorach izolacyjnych, podczas medytacji w ciemności, w jaskiniach lub w środowiskach o ograniczonej widoczności (jak w nurkowaniu nocnym czy wspinaczce w zamieci). Amerykański neurobiolog John C. Lilly, pionier badań nad deprywacją sensoryczną, skonstruował pierwsze komory izolacyjne (tzw. float tanks), w których TRZEŹWI uczestnicy unosili się w wodzie o temperaturze ciała w całkowitej ciemności i ciszy. Lilly sam zgłaszał halucynacje wzrokowe, takie jak widzenie „świetlistych tuneli”, „postaci” lub „geometrycznych wzorów”. Uczestnicy jego eksperymentów opisywali: Widzenie kształtów, świateł, a nawet „scen z innych światów”. Słyszenie głosów, muzyki lub szumów, mimo braku dźwięków zewnętrznych. Niektórzy czuli obecność innej osoby lub „bytu” w komorze. Uczucie oddzielenia od własnego ciała lub „unoszenia się w przestrzeni”. Dla sporej części ewolucyjnej bolszewi, tego typu doznania to tylko znikształcenie biologicznego mózgu ! Nie uznają duchowości, innych wymiarów i nagrywanych już tysięcu filmów video, na których widać pojazdy UFO, czy inne istoty hylemorficzne.
Lilly badał wpływ deprywacji sensorycznej na świadomość, sugerując, że brak bodźców zewnętrznych prowadzi do aktywacji wewnętrznych procesów mózgowych, podobnych do snów na jawie. Te doświadczenia są analogiczne do halucynacji wspinaczy (np. Reinhold Messner na Evereście) czy nurków (np. Herbert Nitsch we freedivingu).
Kanadyjski neuropsycholog Donald O. Hebb przeprowadził eksperymenty na Uniwersytecie McGill, w których studenci byli umieszczani w pomieszczeniach z ograniczonymi bodźcami (gogle zasłaniające oczy, rękawice tłumiące dotyk, szum w tle). Po kilku godzinach lub dniach uczestnicy zgłaszali: widzenie prostych kształtów (linie, punkty), które ewoluowały w złożone obrazy, np. „procesje ludzi” lub „zwierzęta”. Słyszenie głosów, muzyki lub szelestów. Uczestnicy tracili poczucie czasu, co przypomina relacje wspinaczy, takich jak Jerzy Kukuczka. Niektórzy czuli euforię, inni wpadali w stany lękowe, podobne do doświadczeń nurków w ciasnych jaskiniach. (Patrz: Biblijna deprawacja sensoryczna, albo biblijna izolacja percepcyjna – megalityczne maszyny umysłu – maszyny snów (czyli skrzydła medytacji!)
Kanadyjski psycholog Peter Suedfeld badał terapeutyczne zastosowania deprywacji sensorycznej w komorach flotacyjnych. Uczestnicy eksperymentów zgłaszali: widzenie świetlistych plam, kształtów geometrycznych lub „filmów” odtwarzanych w umyśle. Uczucie jedności z wszechświatem, podobne do doświadczeń wspinaczy, takich jak Wojciech Kurtyka, który opisywał „rozpływanie się” w górach. Niektórzy czuli obecność innej osoby lub „energii”, Obcych, co przypomina relacje wspinaczy, takich jak Frank Smythe.
Suedfeld zauważył, że deprywacja sensoryczna może wywoływać zarówno pozytywne (relaks, euforia), jak i negatywne (lęk, halucynacje) efekty, w zależności od duchowego nastawienia, albo duchowego poziomu uczestnika. Francuski speleolog Michel Siffre przeprowadził eksperymenty, spędzając tygodnie w izolowanych jaskiniach bez dostępu do światła dziennego i bodźców zewnętrznych. W swojej książce Beyond Time opisał halucynacje, takie jak: widzenie „postaci” w ciemności, które poruszały się w kącie jaskini, możliwe że to istoty z „podziemnych baz UFO”, albo diabły, zamieszkujące światy podziemne ! Słyszenie „głosów” lub szumów, mimo całkowitej ciszy. Uczucie obecności innych osób, możliwe że duchów opiekuńczych.
Długotrwała izolacja w jaskiniach powodowała deprywację sensoryczną i zaburzenia rytmu dobowego, co prowadziło do halucynacji i dezorientacji czasowej. Te doświadczenia są podobne do tych zgłaszanych przez nurków jaskiniowych, takich jak Jill Heinerth, którzy opisywali „cienie” w zalanych jaskiniach. Zgłaszano uczucie oddzielenia od ciała.
Badania (np. Lilly, Hebb, Suedfeld, Mason) potwierdzają, że deprywacja sensoryczna wywołuje efekty podobne do tych w ekstremalnych warunkach górskich i podwodnych, gdzie hipoksja, narkoza azotowa lub izolacja nasilają zaburzenia percepcji. Pamiętajmy, nalegamy, by pamietać o ewolucyjnej bolszewi, która wszystko obróci na rzecz jakiejś dolegliwości, każde duchowe doznanie jest według nich medycznym zniekształceniem percepcji, a nie rzeczywistuym doznaniem innych wymiarów !
„Nagle znalazłem się w ciemnym tunelu,a na jego końcu pojawiła się jasna,świetlista postać. Emanowała takim ciepłem imiłością, że czułem się całkowicie bezpieczny. Niemówiła nic słowami,ale jakby telepatycznie pytała mnie omoje życie.Pokazała miobrazy z mojej przeszłości, a ja czułem, że ona wszystko rozumie i nie ocenia.”(Moody,R.A.(1975).Life After Life.)
„Byłem w stanie śmierci klinicznej po zatrzymaniu akcji serca. Nagle znalazłem się w przestrzeni pełnej światła, a przede mną stała istota, która wyglądała jak świetlista sylwetka. Nie miała wyraźnych rysów, ale czułem od niej ogromną miłość i spokój. Zadała mi pytanie bez słów: ‘Co zrobiłeś ze swoim życiem?’. Potem zobaczyłem obrazy mojego życia, jakby w przyspieszonym tempie.” (Van Lommel, P., et al. (2001. Near-death experience in survivors of cardiac arrest: a prospective study in the Netherlands. The Lancet.)
„Pamiętam, że byłem poza swoim ciałem i widziałem, jak lekarze próbują mnie reanimować. Potem znalazłem się w miejscu pełnym jasnego, ciepłego światła. Stała tam istota, która wyglądała jak świetlista kula, ale wiedziałem, że to ktoś, kto mnie zna i kocha. Nie słyszałem słów, ale czułem, że pyta mnie, czy chcę zostać, czy wrócić. Czułem ogromny spokój i miłość.” (Greyson, B. (2021). After: A Doctor Explores What Near-Death Experiences Reveal about Life and Beyond. Proszę zauważyć: „istota, która wyglądała jak świetlista kula” !! Z tego powodu napisaliśmy tekst pt.: (Kontakt z wyższą formą bytu – część I) – oto cytat z tego wpisu:
„19 września 1846 roku dwojgu pastuszkom: 15-letniej Melanii Calvat i 11-letniemu Maksyminowi Giraud, na górze wznoszącej się nad La Salette, w Alpach wysokich we Francji objawiła się Maryja. Według relacji dzieci była to kobieta niezwykłej piękności siedząca wewnątrz jasnej kuli. Początkowo miała zakrytą dłońmi twarz, a łokcie oparła na kolanach i płakała. Na jej piersiach widniał krzyż z Jezusem Chrystusem z zawieszonymi na nim narzędziami męki: młotkiem i obcęgami. Z krzyża promieniowała niezwykła jasność otaczająca Maryję, Piękną Panią, jak Ją nazywały dzieci.” – koniec cytatu.
„Pacjent, którego stabilizowaliśmy po zatrzymaniu akcji serca, powiedział mi po wyzdrowieniu: ‘Byłem w tunelu, a na końcu zobaczyłem jasne światło. Tam była istota, cała z światła, która rozmawiała ze mną bez słów. Powiedziała, że muszę wrócić, bo mam jeszcze coś do zrobienia. Czułem, że ta istota zna mnie lepiej niż ja sam.’ To był dla mnie szok, bo pacjent wiedział, co robiłem w pokoju, gdy był nieprzytomny.” (Aufderheide, T. P., cytowany w Peterson, D. (2018). Patheos.)
„Kobieta po zatrzymaniu akcji serca opowiedziała, że znalazła się w miejscu pełnym światła, gdzie spotkała istotę, która wyglądała jak anioł, ale bez skrzydeł. Była cała z jasnego, ciepłego światła i mówiła do niej bez słów, przekazując uczucie miłości i akceptacji. Kobieta czuła, że istota pokazuje jej sens życia i pyta, czy chce wrócić.” (Borjigin, J., cytowana w The Guardian)
„Miałem 4 lata, gdy niemal utonąłem. Pamiętam, że byłem pod wodą, a potem zobaczyłem jasne światło i kogoś, kto wyglądał jak świetlista osoba. Nie znałem jej, ale czułem, że jest dobra i chce mi pomóc. Powiedziała mi, że jeszcze nie mogę z nią pójść, i nagle znalazłem się z powrotem na brzegu.” (Kelly, E., cytowana w Near-Death Experiences Evidence for Their Reality, 2011)
W relacjach NDE istoty świetliste są opisywane jako emanujące miłością, ciepłem i akceptacją, często bez wyraźnych rysów twarzy, ale z wyraźnym poczuciem obecności i inteligencji. Komunikacja jest zwykle telepatyczna, co przypomina relacje wspinaczy o „życzliwej obecności” (np. syndrom „trzeciego człowieka”) lub nurków jaskiniowych o „cieniach” w ciemności, wszystkie osoby, które doświadczyły obecności Inteligencji duchowych musiały zmienić swoje duchowe nastawienie, co często wiąże się ze zmianą fizjologiczną organizmu, zbudowanego z inteligentnego „prochu gliny”, co jest LOGICZNE !
Wiara nie tylko daje nadzieję, ale także potwierdza istnienie tego, co niewidzialne, istot niewidzialnych, ukrywających się przed nami. W tekście greckim tego wersetu występuje słowo pragmaton (od pragma – rzecz, fakt, rzeczywistość). Oznacza ono rzeczy rzeczywiste, istniejące, choć niekoniecznie widoczne dla ludzkich oczu. Wskazuje na duchowe lub przyszłe realia, takie jak Boże obietnice, Królestwo Boże czy niewidzialny świat duchowy. Mamy tu zaimek względny, odnoszący się do „rzeczywistości”. Wprowadza określenie rzeczywistości jako czegoś niewidzialnego. Jest tam partykuła przecząca, wskazująca na brak widoczności. Jest tam czasownik oznaczający postrzeganie zmysłowe, widzenie oczami, ale podkreśla, że rzeczywistości, o których mowa, nie są dostępne dla fizycznego wzroku, co wymaga wiary. Słowo pragma w języku greckim oznacza coś konkretnego, rzeczywistego, co istnieje niezależnie od ludzkiego postrzegania. W kontekście biblijnym odnosi się do rzeczywistości duchowych lub eschatologicznych.
Mamy tam zwrot: „których nie widzimy” – Klauzula ta podkreśla, że te rzeczywistości są poza zasięgiem ludzkiego wzroku i zmysłów. W tekście greckim użyto wyrażenia ou blepomenōn („nie widzianych”). Wskazuje to na: niewidzialność zmysłową: rzeczywistości te nie są dostępne dla fizycznego postrzegania, co odróżnia wiarę od wiedzy opartej na dowodach empirycznych. Wymóg wiary: Skoro nie można ich zobaczyć, wiara staje się „dowodem” ich istnienia, jak wspomniano wcześniej (elenchos). Wiara pozwala wierzącemu „widzieć” to, co niewidzialne, przez pryzmat zaufania do Boga. W Liście do Hebrajczyków (np. 11,3) niewidzialne rzeczywistości obejmują także stworzenie świata przez Boga z niczego („przez wiarę pojmujemy, że światy zostały ukształtowane słowem Boga, tak iż to, co widzimy, nie powstało z rzeczy widzialnych” – Hebr 11:3). To jest po prostu szok !!! To jest coś, co przekracza wiarę bolszewi ewolucyjnej, bolszewików ewolucyjnych, mordujących nas od kikudziesięciu lat w szkołach, piorąc nam mózgi tym ich naukowym syfem, szajsem darwinowskim wiary w małpę i bez celu !
Fraza „rzeczywistościach, których nie widzimy” podkreśla, że wiara pozwala człowiekowi dostrzec i potwierdzić istnienie tego, co przekracza ludzkie zmysły. „Rzeczywistości” to konkretne, istniejące byty duchowe lub przyszłe obietnice, które są pewne, mimo że niewidzialne. Wiara jest więc nie tylko nadzieją, ale także przekonaniem o realności tego, co pozostaje poza fizycznym postrzeganiem. W kontekście Listu do Hebrajczyków werset ten zachęca wierzących do ufności w Boże obietnice, nawet w obliczu braku materialnych dowodów, ukrywanych przez ewolucyjną bolszewię, przez fanatyków darwinistów, ludzi zniszczonych przez system edukacji bestii 666, wykładowców opętanych bezcelowością, bezideowością i materializmem marksistowskim Lucyfera !
Bronieniewiaryoznaczazarównojejochronęprzedzwątpieniemiatakamizewnętrznymi,jakigotowośćdowyjaśnianiajejinnymwsposóbzgodnyzPismemŚwiętym. (1 P 3,15) „Panazaś,Chrystusa,poświęcajciewsercachwaszych,zawszegotowidoobronywobeckażdego,ktodomagasięodwasuzasadnienianadziei,którajestwwas,leczczyńcietozłagodnościąibojaźnią.” (Ef 6,11-16) „Przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli się ostać wobec podstępów diabelskich. (…) Przyjmijcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie rozżarzone pociski złego.” (Prosimy o modlitwę za twórców Argonauty i naszą rodzinę – Bóg zapłać!)