W czerwcu roku Pańskiego 2023 napisaliśmy tekst pt.: „Medytacja super kodu katolickich joginów Maszijacha Yeshui w oparciu o zaawansowaną „Sumę” Doktora Anielskiego„, innym tytułem, który zawiera słowo „jarzmo” jest ten z października 2020, czyli: „Duchowa i kosmiczna medytacja chrześcijańskich joginów„, w wymienionych tu dwóch tytułach widzicie słowo „jarzmo„. Chyba nikt z naszych czytelników nie ma wątpliwości, mamy tu dwa razy wspomniany wyraz „jarzmo” ? Gdyby ktoś z państwa nie był w temacie, to widoczne słowo „jarzmo” dokładnie wyjaśniliśmy w artykuje pt.: „Duchowa nauka super Istoty Mesjasza Jeszui, uwalniającego z diabelskiego koła – będącym Logosem i Arche kosmicznej tłoczni (zbawienny wgląd)”
Prawdziwe „jarzmo”, czyli słowo filozofii hinduistycznej zaczynające się na literę „y”, a czytane w języku polskim na: „j”, to bardzo zaawnasowana nauka Istoty Niebiańskiej, która przybyła z wyższej rzeczywistości i wcieliła się w ludzkie ciało. Po tym zdarzeniu jakieś Istoty-Istota, również z wyższych światów-rzeczywistości, wysłały świetlisty byt, który wskazał mędrcom ze Wschodu gdzie jest nowo narodzony Zbawiciel. “Powstań, zajaśnij, gdyż zjawiła się twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą.” Iz. 60:1
Mędrcy ze wschodu o których dzisiaj tu piszemy, byli prawdopodobnie mistrzami deprywacji sensorycznej, tej samej którą uprawiał król Nebukadnezar, byli także astronomami. Greckie słowo “magoi” znaczy tyle co mądry człowiek. Niewiele o nich wiemy. Powszechnie zakłada się, że było ich trzech, jednak bardzo możliwe, że przybyli dużo liczniej. Werset Starego Testamentu, który o nich mówi, to Psalm 68:30: “Z świątyni twojej nad Jeruzalemem! Tobie niech przyniosą królowie dary.”
Ci mędrcy, mistrzowie „jarzma” jeszcze sprzed narodzin prawdziwego Mistrza byli królami, ale królami w sensie jaki przekazuje Pismo, czyli byli niezwykle dobrze zaznajomieni z technikami duchowej medytacji-kontemplacji, starożytnymi tajemnicami systemu duchowo cybernetycznej „uprawy ziemi” !!! Aż trzy wykrzykniki, chodzi o „królów ziemi„, czyli osoby obeznane z niezwykle tajemniczymi technikami „jarzma”, odsyłamy do: „Próg absolutny zaawansowanych rolników oraz „Królów ziemi”. Nie chcemy tu pisać słowa filozofii hinduistycznych zaczynającego się na „y”, albo w języku polskim na „j”, by nasi czytelnicy, ich umysły, nie wędrowały w stronę wspomnianych filozofii „Wielkiego Babilonu„, zamiast tego skupili się na „jarzmie” Zbawiciela, prawdziwego Mistrza, prawdziwej nauki „kontemplowania własnej substancji„, ale o tym za chwilkę.
Starożytny św. Kod jest czymś wspaniałym, jest środkiem leczniczym dla naszych psyche, ale i dla naszych biologicznych ciał ! Wszystko jest tam zapisane, zakodowane, ukryte, na szczęście każdy może to odkryć, wystarczy prosić, błagać na kolanach, tak jak to robili starożytni, jak to robią Chrześcijanie. Obecnie, w czasach cywilizacji iluminacko lewackiej daimonion’a, starożytność jest rugowana, mówi się że to „ciemnogród i zacofanie”, a przecież cała starożytność to ludzie klękający, kładący się na ziemi, czołgający się, układajacy się w różnych pozycjach, oddający pokłony, modlący się do bóstw, do bogów i Stwórcy, do Logosu, czyli Inteligencji.
Piękny proroczy opis królewskiej wizyty u Jezusa znajdujemy w Iz. 60:1-6. „Powstań, zajaśnij, gdyż zjawiła się twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą. I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku, który jaśnieje nad tobą. Podnieś oczy i spojrzyj wokoło: Wszyscy gromadnie przychodzą do ciebie, twoi synowie przychodzą z daleka, a twoje córki niesione są na rękach. Wtedy, widząc to, rozpromienisz się radością i twoje serce bić będzie z radości, gdyż bogactwo morza przypłynie ku tobie, mienie narodów tobie przypadnie. Gromady wielbłądów zaroją się, młode wielbłądy Midianitów i Efy, wszyscy przyjdą z Saby; przywiozą złoto i kadzidło, śpiewając pieśni pochwalne na cześć Pana.”
Powinniśmy czegoś się nauczyć od tych wtajemniczonych ludzi Wschodu. Nie byli oni usatysfakcjonowani samym widokiem „inteligentnego światła”, które widzieli, coś im ono przekazało więcej, dojrzeli coś w innym wymiarze. Wyruszyli w drogę, zdecydowali się podążać za inteligencją „gwiazdą”. Byli wytrwali w swoim poszukiwaniu, tak jak w swoich medytacjach. Nie zniechęcili się do swoich poszukiwań kiedy spotkali sceptycznych religijnych liderów w Jerozolimie, mieli już natchnienie, nastąpił kontakt z Duchem. Cieszyli się z „gwiazdy”. A kiedy w końcu doszli do celu swojej podróży, weszli do stajenki i oddali dzieciątku Jezus pokłon. Czuli potrzebę, by oddać mu hołd natychmiast, bez żadnej zwłoki, wiedzieli z Kim mają doczynienia, zdawali sobie sprawę, że „gwiezdny Rolnik odkupił dla nich skarb” ! Od wielu lat „uprawiali ziemię”, byli „królami ziemi” więc mieli wiedzę o starożytnym „jarzmie”.
A my dziś, we wspomnianej zdziczałej cywilizacji technologicnej, czy wiemy coś o „jarzmie” ? Ci co się interesują starożytnością coś o tym wiedzą. Zacytujemy tu kawalątek nauki Kościoła Katolickiego trydenckiego, do niedawna jeszcze nauczającego tych tajemnic. Oto słowa jednego z wtajemniczonych zakonników, słowa docierające ze starożytności, nauki mędrców „jarzma”:
„Tem samem istoty obdarzone poznaniem zdobywają niezaprzeczalną wyższość nad istotami, które go nie mają. Pojęcie poznania zdaje się przedęwszystkiem łączyć z pojęciem stosunku między bytem poznającym a poznawanym; Byt poznający oznaczają często nazwą podmiot poznający, albo po prostu: podmiot; byt zaś poznawany nazwą przedmiot poznawany albo: przedmiot. Istotnie, czy obserwujemy poznawanie zwierząt czy nasze; własne, w naszej świadomości, zawsze się nam wydaje, iż ma ono dwa jakby czynniki: my poznajemy coś; takie jest świadectwo zdrowego rozsądku.
Lecz czy prosta obecność dwóch czynników wystarcza, aby powstało poznanie? Kawałek cukru, wpuszczony do wody, rozpuści się w niej i z nią się zmiesza, będzie w wodzie obecny, a jednak nie wywoła zjawiska poznania. Dwoistość czynników zatem, jeśli ma służyć poznaniu, musi przejść w pewien rodzaj utożsamienia. Podmiot, poznając, w pewien sposób staje się przedmiotem poznawanym, nie przestając mimo to być tem, czem jest w sobie. Poznawać — to przyjmować w siebie, w sposób bardzo wewnętrzny, przedstawienie rzeczy, którą się poznaje, zachowując przytem swą własną naturę; to jakby karmić się idealnie reczami przez doskonałą asymilacje, która przedmiotów nie niszczy ani ich nie zmienia. Poznający doskonali się bytem przedmiotu, nie narażając tego ostatniego przez poznawanie na żadną stratę, ani też samemu nie tracąc nic z tego, co stanowi istotność poznającego
Podmiot łączy się z przedmiotem w sposób tak zupełny, iż w pewnem znaczeniu staje się przedmiotem. Obserwacja psychologiczna wykazuje nam w rzeczy samej, że gdy podmiot w silnym stopniu skupia uwagę, to do tego stopnia zatapia się w kontemplacji przedmiotu, że mniej lub więcej traci świadomość siebie.
Poznanie tedy więcej wymaga zjednoczenia czynników niż ich rozróżnienia, gdyż możemy pojąć istotę tak doskonale poznawalną i tak doskonale poznającą, że będącą jak gdyby przeświecającą dla samej siebie, istota taka poznaje się w tej swojej tożsamości. Tak poznaje siebie Bóg, Duchy czyste posiadają również pewne poznanie własnej substancji. Lecz wszelkie poznanie zmysłowe, a nawet wszelkie poznanie umysłowe ludzkie zawiera pewien czynnik dwoistości, który skłonni jesteśmy uważać za cechę istotną wszelkiego poznania, podczas gdy czynnik ten jest tylko przypadkowym warunkiem poznania.
W poznaniu zatem zjednoczenie jest rzeczą naczelną i można powiedzieć, iż poznanie polega na tem, aby stać sią czemś od siebie rożnem. Starajmy się jednak dobrze uchwycić znaczenie tego twierdzenia. Wosk, otrzymując odcisk pieczęci, nabiera kształtu pieczęci, lecz traci kształt posiadany poprzednio. Wosk nabrał kształtu pieczęci, odtwarza pieczęć, lecz jej nie zna, gdyż nie przechowuje kształtu pieczęci, jako kształtu pieczęci, a jako kształt swój własny, tzn, jako nową przypadłość, która zjawiła się w jego substancji na miejsce innej, która zniknęła. Tymczasem poznanie nie polega na tem, aby poprostu stać się częmś innem, lecz aby stać się czems innem jako innem.
Dlatego to zjednoczenie materjalne (cukier w wodzie) i stawanie się materjalne (odcisk pieczęci w wosku), nie spełniające tego ostatniego warunku, nie mogą służyć jako przykłady poznawania. Istotnie, zjednoczenie w poznawaniu jest więcej wewnętrzne niż styczność lokalna, a mniej niszczące niż złączenie się, w którem ciała tracą naturę własną, aby wytworzyć nową całość złożoną. Ciała chemiczne, reagując na siebie wzajemnie, łączą się tak ściśle, że aż zatracają się, aby się przekształcić w nowy wytwór. Formy substancjalne składników znikają, aby się mogła pojawić nowa forma substancjalna czyli wytwór o innej naturze. Reakcja chemiczna jest przetworzeniem, wykazuje zmianę natury lub formy (rozumianej w znaczeniu formy substancjalnej), lecz nie obecność jednej istotności w drugiej.
Poznanie wymaga takiej właśnie obecności i to do tego stopnia wewnętrznej, że aż dochodzącej do asymilacji, na mocy której przedmiot poznany wciela się, że tak powiemy, w podmiot poznający; lecz zjednoczenie w poznaniu jest zarazem tak delikatne, iż doskonale zachowuje byt natur biorących udział w akcie poznania.
Zjednoczenie materjalne nie posiada tych właściwości, gdyż materja jest pierwiastkiem ograniczenia i ujednostkowienia, przygważdżającym formę substancjalną do określonej ilości materji. W bytach złożonych z materji i formy materja jest pierwiastkiem potencjalności, forma zaś aktualności. Forma zatem jest najwięcej poznawalną w bytach, gdyż jest tem, co jest najwięcej aktem. Natura Wszelkiej rzeczy jest poznawalna w takiej mierze, w jakiej jest wyzwolona z materji i doprowadzona do stanu formy, gdyż w ten sposób staje się zdolną do udzielenia, a poznanie polega właśnie na szczególnego rodzaju udzielaniu się natur.
Aby podmiot poznający mógł przyjąć w siebie przedstawienie przedmiotów w sposób niematerjalny, stał się temi przedmiotami musi sam posiadać pewnego rodzaju niematerjalność, według powiedzenia scholastycznego: „wszystko, co jest przyjęte, jest przyjęte na sposób przyjmującego. Tak np. płyn przyjmuje kształt naczynia, które go zawiera. Im więcej tedy istota jakaś wyzwala się z materji, tem lepiej może poznawać, gdyż niematerjalność jest podstawą poznania, to też różnym stopniom niematerjalności odpowiadają różne stopnie poznania.
Pierwszy stopień — to poznanie zmysłowe, Przedmiotem jego są ciała konkretne czyli ujednostkowionę przez materję, lecz ujęte przez władze zmysłowe są nie te ciała jako ciała konkretne, a jedynie ich przedstawienia, — w przeciwnym razie paliłoby się nasze oko, gdybyśmy patrzeli na płomień świecy. Władze zmysłowe są istotnościowe zależne od narządów zmysłów. Ponieważ zaś zawsze zachodzi stosunek proporcjonalności między poznającym a poznawanem, dlatego zmysły poznają zawsze ciała z ich cechami indywidualnemi i materjalnemi.
Te warunki, wiążące poznającego ściśle z materją, sprawiają, że stopień poznania zmysłowego jest najniższy. Umysł człowieka stoi już na wyższym stopniu, jest zasadniczo zdolny ująć byt w całej jego rozległości; jednakże w czynnościach swoich potrzebuje zawsze współudziału ciała materjalnego, a poznanie jego pochodzeniem swem tkwi zawsze w świecie zmysłowym. Natomiast przyswaja sobie jedynie umysłowe formy poznawcze, które abstrahuje z danych zmysłowych. W ten sposób dosięga istotności powszechnych i koniecznych, pozbawionych cech indywidualnych.
Anioł i dusza odłączona od ciała są w jeszcze wyższym stopniu niematerjalni, jako całkowicie wyzwoleni z tego, co podpada pod zmysły. Zarówno dla anioła jak dla takiej duszy przedmiotem właściwym poznania jest ich własna substancja, w której urzeczywistnia się dokładnie ten sam stopień niematerjalności, co i w podmiocie poznającym. Lecz wszelkie stworzenie, nawet anioł, składa się z aktu i możności. Jedynie w Bogu, Akcie czystym, umysł osiąga niematerjalność bezwzględną, a poznanie — szczyt doskonałości.
Chociaż zjednoczenia zachodzącego w poznaniu nie należy pojmować na sposób połączeń istniejących w świecie materjalnym, to jednak trzeba przypuścić, jako warunek konieczny, pewne zjednoczenie w porządku bytu, gdyż bez tego w ogóle nie zaszedłby akt poznania. Zjednoczenie to może być tożsamością; ten wypadek zachodzi w Bogu poznającym siebie i w czystym duchu, gdy kontempluje własną substancję. Natomiast w tych wypadkach, gdy zjednoczenie nie jest tożsamością, trzeba z konieczności przyjąć na podobieństwo rzeczy poznawanej, które to podobieństwo zastępuje przedmiot i przedstawia go wiernie.” – koniec cytatu.
Po tym, co tu przeczytaliście, o „poznawaniu„, warto uchylić rąbka tajenicy świętego Kodu, chodzi o Ks. Rodzaju 4:1, gdzie mamy napisane: „Adam poznał żonę swą Ewę…„. W języku hebrajskim mamy zastosowane słowo „jada”, czyli „poznał-nauczył się”, (ryciny angielskie powyżej) a nie o innym znaczeniu jak: „zbliżył się„, albo „obcował„, czy jeszcze inne, od ludzi nie obaznanych z biblijną nauką o cnocie !!! Dlaczego różni (niewtajemniczeni?) tłumacze-bibliści mają na myśli „stosunek płciowy” ? Bo nie chcą wtajemniczać zwykłych ludzi, istoty nie zrodzone z wody i Ducha, albo może nie wiedzą, ich część, co przekazał św. Tomasz w swoich wykładach, chodzi o często powtarzane przez nas jego zdania: „To oznaczenie, dzięki któremu rzeczy oznaczane przez słowa znaczą ponownie inne rzeczy, należy do sensu mistycznego” (Tomasz z Akwinu, In Ep, ad Gal, Opera omnia, Paris 1876, tom 21, 230).
Z tego powodu, to znaczy z powodu Kodu Biblii, nauk czystości i cnoty, każdy poszukiwać prawdziwej katolickiej Biblii powinien się zastanowić co oznacza „Adam„, a co „Ewa” w Piśmie – podkreślmy katolickiego czystego – wykładu miłośników cnoty, a nie innego wykładu, to nasze tu i teraz pochodzi od Ojców i doktorów Kościoła… Co to za „rzecz oznaczona” przez słowo: „Adam”, a co za „rzecz oznaczona” przez słowo: „Ewa” ?!?! Co starożytna Inteligencja nam tu przekazała, co zakodowała ? O czym wiedzieli mędrcy ze Wschodu kiedy przybyli do Mistrza ukrytych „rzeczy oznaczonych przez słowa” ?! Rabini każą nie zdradzać tajemnic Pisma, piszą w swoich księgach by nie przekazywać dostępu do Kodu, zwłaszcza tym którzy nie cenią świętych Przekazów. Niech będzie wychwalany Maszijach Jeszua Jezus Chrystus Pan, czyli Bóg EL ! Elohim jest dłuższą formą rzeczownika El (אל) i jego rozszerzenia Eloah (אלוה), określających Boga w Biblii – Dzieła Pana Szyfrów…
Linki:
pierwszym musi być: „Najbardziej starożytna Istota – tajemnice zakazanej duchowej archeologii„
drugim tekst o starożytnych tasakach: „Starożytni „łaskawi bogowie”, „tasaki morskie” i „dzieci morza” – co się udaje odszyfrować z oceanu pamieci Total Recall ?”
Kod Źródłowy Biblii, część II – Więcej o zaawansowanej „zielonej trawie”