Rodzima wiara Słowian zakłada istnienie duszy zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Według językoznawców dusza była u Słowian tchnieniem utożsamianym z oddechem. Według Biblii dusza żyjąca – to ciało (ukształtowane z prochu ziemi-gliny) i dech życia. Widać tu duże podobieństwo w rozumieniu zjawisk duchowych-niematerialnych. Nic dziwnego, zarówno wyrazy, jak i struktury gramatyczne języków indoeuropejskich wykazują tak dużo cech wspólnych, że można domniemywać wspólne pochodzenie tych języków. Podstawa słownictwa języków indoeuropejskich, w ocenie nauki akademickiej, sugeruje istnienie wspólnego dla wszystkich grup języka przodka co najmniej do roku 3400 r. p.n.e. Termin Indoeuropejczycy oznacza tu bardziej wspólnotę językową.
Nie trzeba wiązać go jednoznacznie z określoną kulturą ani tym bardziej z określonymi cechami genetycznymi (rasą). Ludy indoeuropejskie zapewne często wchłaniały różne populacje nieindoeuropejskie, przejmując elementy ich kultury. Jak przypuszczają naukowcy ewolucyjni do ok. 1000 p.n.e. rozmaite ludy indoeuropejskie skolonizowały prawie całą Europę i znaczne obszary Azji (Azja Mniejsza, Azja Środkowa, część Indii). Stąd zakres pojęciowy prasłowiańskich wyrazów duch i dusza (najprawdopodobniej używanych zamiennie) był wśród Słowian dość szeroki, o stosunkowo zatartych granicach.
W świetle analogii antropologicznych wynika, że elementów duchowych według Słowian było w człowieku zapewne więcej niż tylko jeden, a ich losy pośmiertne były różne. Według jednej z popularnych koncepcji wyodrębniano dwie zasadnicze formy składowe ducha: dusze jaźni, myśli (określająca stan własnej świadomości – za jej siedlisko uważano głowę – podobnie jak u starożytnych Greków) oraz dusze życia, oddechu (określająca stan siły życiowej – za jej siedlisko uważano serce lub brzuch). Niezależnie od wyżej wymienionego podziału wyodrębniano jeszcze duszę-widmo, żywota, będącą obrazem-kopią człowieka za życia, coś w rodzaju „ciała energetycznego”, produkowanego przez cały okres istnienia ‘otoki biologicznej’.
W odniesieniu do zmarłego nazywana była wprost nieboszczykiem, marą, zmorą lub też cieniem. Istnienie jej po rozpadzie biologicznym może być przyczyną powstania wiary w reinkarnację. Rozmieszczona była w całym ciele (a pod pewnymi względami posiadała kilka cech wspólnych z duszą życia). Po śmierci odlatywała z wiatrem, odchodziła w zaświaty, skąd czasem (co najmniej raz do roku) mogła powracać – owego ducha należało wówczas stosownie ugościć, gdyż mógł on jeść i pić (stąd m.in. zwyczaj obchodzenia Dziadów, jak też pozostawiania dla przodków dodatkowego nakrycia podczas większych świąt), czy to zaopatrywanie grobowców we wszystkie potrzeby zmarłego w religii staroegipskiej.
Hinduiści wierzą w atmana duszę rozumianą jako indywidualną jaźń obecną w każdej żywej istocie. Atman wciela się w kolejnych żywotach (idea reinkarnacji) w kolejne ciała, podlegając prawu karmy. Atmana posiadają nie tylko ludzie, ale także wszelkie inne żywe istoty. W przypadku „ludzkiego karmana” po tzw. „odrodzeniu się” może ona ‘odbierać-przybierać na siebie’ wspomnianą wcześniej „duszę-widmo”, co objawia się u niektórych dzieci odczytem informacji o życiu innej zmarłej osoby.
Według nauk buddyzmu wszystko jest nietrwałe, w stanie ciągłej zmiany, przejściowe (Πάντα ῥεῖ καὶ οὐδὲν μένει panta rhei kai ouden menei – wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu, jest w ciągłym ruchu – Heraklit z Efezu – 540 p.n.e.–480 p.n.e.). W ocenie buddyzmu jedyne co przechodzi z życia do życia to „nawykowe siły i tendencje” kierowane prawem przyczynowo-skutkowym – karma, poza tym twierdzi się tam, że nie ma w człowieku „nic trwałego, niezależnego i wrodzonego”, ale również „nie ma też całkowitej nicości egzystencji”, co zostało nazwane „Drogą Środka”.
„Droga Środka” jest teoretyczną doktryną na temat pustki-eteru (siunjaty) poza wszelkimi „skrajnościami”, błędów popadnięcia w omylnie rozumiany stan „pustości” jako nicości (nihilizmu) oraz błędów eternalizmu (eternalizm w buddyzmie [Sasatavada], określany jest jako istnienie zjawisk niezmiennych, trwałych i samoistnych, w przeciwieństwie do również błędnego postrzegania nihilizmu na temat istniejącej trwale nicości – niebytu [zobacz „Żelazna logika naukowca kreacjonisty„]), a więc prawidłowo odbierana buddyjska rzeczywistość to „Panta rei… – wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu”. Z powyższego wynika, że „coś” jednak płynie, nie powstała ta „rzeka” z kompletnego „niebytu” jak chcą skrajni nihiliści. Niebyt – jak twierdzi starożytny Arystoteles nie istnieje, ‘jest tylko nazwą’.
Gwałtowny rozkwit różnych form nihilizmu przypadł na epokę modernizmu, jednakże nieprzerwanie rozwija się on w czasach obecnych, gdzie w zachodnich społeczeństwach obserwuje się już jego ekstremalne formy. Modernistów wyróżnia specyficzna analiza Biblii oparta wyłącznie na tekście, bez zwracania uwagi na komentarze np. Ojców Kościoła. Krytyka Świętego Tekstu jest często racjonalistyczna, i to na najwyższym poziomie edukacji uniwersyteckiej. Zwolennicy modernizmu naukowego poddają w wątpliwość realność cudów opisywanych w Biblii, lub rzetelność autorów tekstu biblijnego, co prowadzi nawet do wykluczenia niektórych przesłań Boga jako od Niego nie pochodzących ! (Patrz „Biblistyczny deuter(o) Izajasz„).
Filozoficznie modernizm charakteryzuje się irracjonalistycznym – nierozumowym poglądem na religię jako domenę emocji wiernych. Głosi się, że istnienia Boga ani prawd wiary nie sposób, według modernistów, udowodnić. Termin „irracjonalny” w języku potocznym jest używany jako synonim bezsensu, głupoty, co przekłada się na traktowanie religii jako ciemnogrodu, zabobonu, itp. Spora liczba chrześcijan uważa, że modernizm jest przesiąknięty ideami masońskimi, co bez problemu udaje się udowodnić.
W encyklice Pascendi Dominici Gregis i w dekrecie Lamentabili Sane Pius X określił modernizm jako sumę wszystkich herezji, podobnie jak Papież Grzegorz XVI w swej pierwszej encyklice Mirari vos z 1832 r. określił masonerię, jako ściek nieczysty wszystkich poprzednich sekt. Najprościej ujmując, modernizm określić można jako pójście za tzw. „postępem”, oprócz „postępu” kulturowego, chodzi głównie o postęp technologiczny, który w ocenie masonów technokratów ma zastąpić dosłownie wszystko. Za jego przyczyną pojawić się ma nowy „lepszy” świat, a w nim „nowy człowiek” – trans humanistyczny i GMO.
Technokraci widzą sens swojego istnienia jako pogoń za „wolnością” od Stwórcy, chcąc go zastąpić „bytem techno z domieszką duszy widmo” – biblijną bestią. Przeciwni temu chrześcijanie uważają, że istotą i celem ludzkiej egzystencji jest (ponowne) poznanie Boga, który powołał człowieka do istnienia, to duchowe doświadczenie uzasadnia trud życia i czyni je wartościowym.
Pytanie o sens życia jest jednym z podstawowych zagadnień różnych systemów filozoficznych i religijnych. Coraz częściej obserwowany w cywilizacji technokratycznej brak wiary w istnienie duchowego Bytu Wszechmogącego, Stwórcy Ziemi, aniołów i człowieka, objawia się psychologicznymi sytuacjami obniżania poczucia sensu życia, co w ocenie psychiatrii stanowi podłoże zaburzeń psychicznych takich jak lęk (również dezintegracyjny), depresja, nerwica, poczucie bezwartościowości. Te wszystkie zaburzenia są w cywilizacji post chrześcijańskiej kompensowane poszukiwaniem odmiennych od ludzi bytów, najlepiej kosmitów którzy osiągnęli rzekome wyżyny cywilizacyjne (GMO?), sprowadzaniem (do Europy) anty cywilizacyjnego elementu niszczycielskiego – Islamu, będącego specyficzną formą nihilistycznej autodestrukcji. Problemem tym zajmował się wspaniały Jan Paweł II, oto kilka zdań z jego encykliki „Fides AT Ratio”
[…]Można zauważyć, że jednym z najbardziej znamiennych aspektów naszej obecnej kondycji jest «kryzys sensu». Powstało tak wiele perspektyw poznawczych, często o charakterze naukowym, z których można patrzeć na życie i świat, że mamy w rzeczywistości do czynienia z coraz powszechniejszym zjawiskiem fragmentaryzacji wiedzy. Właśnie to sprawia, że tak trudne, a często daremne jest poszukiwanie sensu. Co więcej i jest to zjawisko jeszcze bardziej dramatyczne w tym gąszczu informacji i faktów, wśród których żyjemy i które zdają się stanowić samą treść życia, wielu zastanawia się, czy ma jeszcze sens samo pytanie o sens. Wielość teorii, które prześcigają się w próbach rozwiązania tego problemu, a także różne wizje i interpretacje świata i ludzkiego życia pogłębiają tylko tę zasadniczą wątpliwość, która łatwo może stać się źródłem sceptycyzmu i obojętności albo też różnych form nihilizmu.
W konsekwencji duch ludzki zostaje często opanowany przez jakąś bliżej nie określoną formę myślenia, wiodącą go do jeszcze większego zamknięcia się w sobie, w granicach własnej immanencji, bez żadnego odniesienia do transcendencji. Filozofia, która nie stawiałaby pytania o sens istnienia, byłaby narażona na poważne niebezpieczeństwo, jakim jest sprowadzenie rozumu do funkcji czysto instrumentalnych oraz utrata wszelkiego autentycznego zamiłowania do poszukiwania prawdy.(…) Ten wymiar mądrościowy jest dzisiaj tym bardziej nieodzowny, że ogromny wzrost technicznego potencjału ludzkości każe jej na nowo i z całą ostrością uświadomić sobie najwyższe wartości. Jeśli te środki techniczne nie będą podporządkowane jakiemuś celowi, który wychodzi poza logikę czystego utylitaryzmu, rychło mogą ujawnić swój charakter antyludzki, a nawet przekształcić się w potencjalne narzędzia zniszczenia rodzaju ludzkiego. Słowo Boże objawia ostateczny cel człowieka i nadaje całościowy sens jego działaniu w świecie.
Właśnie dlatego wzywa filozofię, by starała się znaleźć naturalny fundament tegoż sensu, którym jest religijność wpisana w naturę każdego człowieka. Filozofia, która podważałaby możliwość istnienia ostatecznego i całościowego sensu, byłaby nie tylko nieprzydatna, ale wręcz błędna.(…) należy wykazać, że człowiek jest zdolny dojść do poznania prawdy; chodzi przy tym o poznanie, które dociera do prawdy obiektywnej poprzez adaequatio rei et intellectus, o której mówią Doktorzy Scholastyki. Ten wymóg, właściwy dla wiary, został jednoznacznie potwierdzony przez Sobór Watykański II: «Umysł bowiem nie jest zacieśniony do samych zjawisk, lecz może z prawdziwą pewnością ująć rzeczywistość poznawalną, mimo że w następstwie grzechu jest częściowo przyciemniony i osłabiony»
Zamiarem Magisterium było i nadal jest ukazanie św. Tomasza jako autentycznego wzoru dla wszystkich poszukujących prawdy. W jego refleksji bowiem wymogi rozumu i moc wiary połączyły się w najbardziej wzniosłej syntezie, jaką kiedykolwiek wypracowała ludzka myśl, jako że potrafił on bronić radykalnie nowych treści przyniesionych przez Objawienie, nie łamiąc nigdy zasad, jakimi kieruje się rozum. (…)filozof musi kierować się własnymi regułami i opierać na własnych zasadach; jednakże prawda może być tylko jedna. Treści Objawienia nigdy nie mogą umniejszać odkryć rozumu i jego słusznej autonomii; rozum jednak ze swej strony nie powinien nigdy utracić zdolności do refleksji nad samym sobą i do stawiania pytań, świadom, że nie może przypisać sobie statusu absolutnego i wyłącznego.
Prawda objawiona, ukazując tajemnicę bytu w pełnym świetle, które promieniuje z samej Istoty dającej byt, rozjaśni drogę refleksji filozoficznej. Chrześcijańskie Objawienie staje się zatem prawdziwym łącznikiem i przestrzenią spotkania między myślą filozoficzną a teologiczną w ich wzajemnych odniesieniach(…)Potwierdzenie tego przekonania znajdujemy także w nauce Ojców: «Sama wiara nie jest niczym innym jak przyzwoleniem myśli. (…) Każdy kto wierzy, myśli – wierząc myśli i myśląc wierzy. (…) „Wiara, jeśli nie jest myśleniem, nie istnieje”. A w innym miejscu: „Jeśli usuwamy przyzwolenie rozumu, usuwamy wiarę, ponieważ bez przyzwolenia rozumu nie można wierzyć”(…) W Piśmie Świętym znaleźć można cały zespół elementów, dostępnych bezpośrednio lub pośrednio, które pozwalają zbudować wizję człowieka i świata o znacznej wartości filozoficznej.
Chrześcijanie stopniowo uświadomili sobie, jakie bogactwo kryje się na tych świętych stronicach. Ukazują one, że rzeczywistość, którą postrzegamy, nie jest absolutem: nie jest niestworzona i nie zrodziła się sama. Tylko Bóg jest Absolutem. Ze stronic Biblii wyłania się ponadto wizja człowieka jako imago Dei, która zawiera konkretne wskazania dotyczące jego istoty i wolności oraz nieśmiertelności jego ducha. Skoro świat stworzony nie jest samowystarczalny, to wszelkie złudne poczucie autonomii, ignorujące zasadniczą zależność każdego stworzenia — w tym także człowieka – od Boga, prowadzi do dramatów, które udaremniają rozumne poszukiwanie harmonii i sensu ludzkiego istnienia.
Także problem zła moralnego —najtragiczniejszej formy zła —zostaje podjęty w Biblii, która mówi nam, że jego źródeł nie można znaleźć w jakiejś niedoskonałości związanej z materią, ale że jest ono raną zadaną przez człowieka wyrażającego w sposób nieuporządkowany swoją wolność. Słowo Boże stawia wreszcie pytanie o sens istnienia i udziela na nie odpowiedzi, kierując człowieka ku Jezusowi Chrystusowi, Wcielonemu Słowu Bożemu, które w pełni urzeczywistnia ludzką egzystencję.
Lektura świętego tekstu pozwoliłaby dostrzec inne jeszcze aspekty, jednakże na pierwszy plan wysuwa się odrzucenie wszelkich form relatywizmu, materializmu i panteizmu. Fundamentem tej «filozofii» zawartej w Biblii jest przekonanie, że życie ludzkie i świat mają sens i zmierzają ku pełni, która urzeczywistnia się w Chrystusie Jezusie. Wcielenie pozostanie zawsze centralną tajemnicą, do której należy się odwoływać, aby zrozumieć zagadkę istnienia człowieka, świata stworzonego i samego Boga. Tajemnica ta stawia najtrudniejsze wyzwania przed filozofią, każe bowiem rozumowi przyswoić sobie logikę zdolną obalić mury, w których on sam mógłby się uwięzić.[…]
Linki:
„Ziemia – planeta na której istnieje jeszcze normalność…”
http://www.pch24.pl/stop-eksperymentom-na-embrionach–eksperci-episkopatu-za-pelna-ochrona-prawna-ludzkiego-genomu,41650,i.html
http://niezalezna.pl/77233-islamskie-miasta-w-europie-kuriozalny-pomysl-niemieckiego-think-tanku
http://www.pch24.pl/orban-znowu-idzie-na-wojne-z-ue–nie-przyjme-imigrantow–nawet-jeden-to-za-duzo,41653,i.html
http://www.pch24.pl/zbudujmy-islamskie-panstwo-w-europie—szokujacy-apel-niemieckiego-think-tanku,41655,i.html
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/finska-telewizja-wyemitowala-zywo-program-promujacy-uchodzcow-imigracje-terrorystami-w-tle
http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news-wielki-odlot-anty-pisu,nId,2156682
http://popotopie.blogspot.com/2015/11/porwane-czy-asymilowane.html
http://argonauta.pl/tozsamosc-archeologiczna/
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/bialy-dom-uwaza-ze-masowych-morderstw-chrzescijan-bliskim-wschodzie-nie-mozna-jeszcze-nazy
http://www.pch24.pl/stany-zjednoczone-w-kryzysie–czy-trump-pomoze-,41606,i.html
Wiszące miasta z przyszłosci…, a może nowa produkcja kina Blue Beam ?
Prawdziwy władca pierścieni – część II
„Rodzima wiara Słowian zakłada istnienie duszy zarówno u ludzi, jak i u zwierząt.”
Wg wiki: „Największą grupę zwierząt stanowią bezkręgowce, a wśród nich owady”. Rozumiem: dusza np. sów (nasz praprzodek widział ich w życiu może kilkadziesiąt) to brzmi dumnie, a miliardy dusz much?
„A jeśli chodzi o liczbę wszystkich osobników [owadów]?
Trylion.”
(Gazeta krakowska – ciach link)
Ryli? Słowianie (dziś turbosłowianie) w to wierzą?
Bardzo dobry tekst, naszpikowany wręcz faktami; tu zwracam uwagę na malutki niuansik sprawy. Jak to dobrze, że większość to teraz chrześcijanie, porzucili (chyba oprócz turbosłowian) te banialuki.