Ufolodzy to grupa ludzi zajmująca się rzeczami niewyjaśnionymi, zwłaszcza tzw. światłami na niebie. Istnieją też bardziej dociekliwi badacze, zajmujący się duchowym aspektem tego typu zjawisk. Wśród nich zaledwie kilku ma odwagę uznać istnienie istot nadprzyrodzonych zwanych aniołami, a nie tylko „typowymi ufonautami” lub istotami świetlistymi. Większość oficjalnie boi się wypowiadać w sprawach dotyczących wiary, bo jak to określił Joe Jordan, znany nawrócony ufolog, takie ceremonialne przyznanie się, spowodowało by ich dyskwalifikację jako poważnych ufologów (materialistów bądz ewolucjonistów) W tm specyficznym środowisku można się wypowiadać w kwestiach duchowych, ale krytycznie, a najlepiej w ramach New Age.
Chrześcijaństwo w ocenie wielu badaczy UFO to podejrzana sprawa, natomiast UFO to przecież materialni kosmici lecący do nas z przesłaniem, solę i chlebem, by nas oświecić pod względem technologii, która ma nas wyzwolić. Nie ma nas oświecić solidna duchowość ale technologia, której nam podobno brak, by przełamać nasze domniemane zacofanie. Oczywiście byłbym niesprawiedliwy uznając całe grono ufologów za ludzi pozbawionych wyrozumiałości, jednak panujący pośród nich duch jest specyficznego rodzaju, często sterujący tymi jednostkami w przedziwny sposób, a nie powątpiewam, że są pod działaniem jakiejś duchowości, co czyni ich mało obiektywnymi gdy idzie badać objawienia chrześcijańskie należące do duchowości tego rodzaju. Chrześcijańscy ufolodzy podejrzewają kim są domniemani kosmici, lub spora ich część, więc sprawa nie jest prosta, nigdy taką nie była.
Oto kilka cudów należących do przestrzeni chrześcijańskiego ducha. Pokazują one świat momentami podobny do tego opisywanego przez ufologów, lecz dotyczą odmiennych sytuacji, innej duchowości niż UFO istot, które porywają ludzi zadając im niewypowiedziane męki lub zmieniając ich naturę, powodując w nich szkody duchowe. Polska ma tą niewypowiedzianą łaskę, że jeszcze w wielu z nas tli się DUCH Boży, występuje chrześcijańska umysłowość, która jest nie w smak tajnym organizacjom duchowym spod znaku piramidalnego oka, czy istot sterujących jednostkami z tej międzynarodowej organizacji.
Maria Taferl, Austria, Rok 1642
Pogrążony w depresji Alexander Schinnagl z Krummnussbaum nabył u zaprzyjaźnionego rzeźbiarza Pietę i zabrał ją do domu. W nocy usłyszał głos: „Aleksandrze, jeśli chcesz być zdrowy, weź obraz Bolesnej Matki i zanieś go pod dąb na górze Taferlberg.” Wykonując to polecenie umieścił rzeźbę w zagłębieniu dębu na Taferlbergu koło Marbach nad Dunajem; wkrótce potem wyzdrowiał. W latach 1658 i 1661 zaobserwowano tam częste ukazywanie się biało odzianych postaci z białymi i czerwonymi flagami, które na pół płynąc, na pół idąc w dzień i w nocy przemieszczały się ze skraju lasu w stronę dębu. Wizerunek Maryi otaczały gwiazdy, a w nocy paliły się przed nim liczne światła. Zjawiska te oglądało wiele osób w różnym wieku, w tym także ludzie innych wyznań. Biskup z Pasawy powołał komisję badającą ten przypadek i 57 osób pod przysięgą potwierdziło swoje obserwacje. W r. 1660 położono kamień węgielny pod budowę kościoła pielgrzymkowego. Podczas jubileuszu 200-lecia do Maria Taferl przybyło 800 kapłanów i 200 tys. wiernych. Ruch pielgrzymkowy do dziś jest tam bardzo żywy.
Aldenhoven, Niemcy, Rok 1654
W miejscu, gdzie chłop Dietrich Miihlfahrt z Aldenhoven podczas polowania znalazł w gałęziach lipy cudowny obraz, który codziennie wraz z dwoma przyjaciółmi czcił modlitwą, zaczęło pojawiać się tam cudowne światło. Zbudowano w tamtym miejscu następnie kościół pielgrzymkowy.
Niemcy, Dieburg, Rok 1659
Wielu świadków widziało w wigilią Wszystkich Świętych w 1659 r., a następnie jeszcze w r. 1666 niezwykły blask na niebie. Wydawało się im, że słyszą śpiewy aniołów. Sądząc początkowo, że stanęła w płomieniach kaplica Maryi (od XIII w. miejsce pielgrzymkowe), pobiegli tam i „znaleźli kaplicę wypełnioną blaskiem i światłem, tak iż na ulicach można było czytać książki, a obok owego cudownego blasku i światła usłyszeli cudowną muzykę różnych czystych i delikatnych, ale też nieco niższych głosów”.
Włochy, Macerata, Rok 1356
Rankiem, 15 kwietnia 1356 roku, pewien kapłan z Macerata we Włoszech odprawiał Mszę Świętą w kościele benedyktynek. Podczas konsekracji dopuścił się on krótkiej chwili zwątpienia w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, gdy nagle, przy łamaniu Chleba, z Hostii popłynęła krew. Kapłan doznał wtedy takiego żaru wiary i nabożeństwa, że jego drżące dłonie strąciły krople krwi na korporał pod kielichem. Po zakończeniu Mszy Świętej kapłan pospieszył do biskupa Nicoloz Santo Martino, który nakazał poddać splamiony korporał kanonicznemu badaniu w katedrze. Cud ten przyrównany został do słynnego cudu w Bolsena z 1236 roku, który dał początek świętu Bożego Ciała. Komisja kanoniczna potwierdziła autentyczność cudu i korporał z plamami krwi wystawiony został ku adoracji wiernych.
Belgia, Bruksela, Rok 1370
W miasteczku Enghien, nieopodal Brukseli, mieszkał Żyd o imieniu Jonatan. Miał on przyjaciela, Jana z Leuven, w owym czasie mieszkającego w Brukseli. Od pewnego czasu Jan udawał przed znajomymi nawróconego na wiarę chrześcijańską. Jonatan wielokrotnie próbował namówić Jana, by przyniósł mu konsekrowaną Hostię używaną podczas Mszy Świętej. Obietnica 60 złotych monet w charakterze nagrody rozwiała wreszcie wszelkie wątpliwości i Jan zdecydował się włamać do któregoś z kościołów. Upatrzył sobie kościół Św. Katarzyny, rzadko uczęszczany, ponieważ służył on przede wszystkim jako miejsce przechowywania Najświętszego Sakramentu dla chorych. W nocy, 4 października 1369 roku, Jan wspiął się po drabinie, wybił szybę i wślizgnął się do środka. Włamał się do tabernakulum, gdzie znalazł złote cyborium zawierające 15 małych Hostii i jedną dużą, używaną do błogosławieństwa. Po włamaniu udał się z łupem do Enghien, gdzie odebrał obiecaną zapłatę. Dalsze losy złodzieja nie są znane, natomiast Jonatan został
zamordowany w ogrodzie przez złoczyńców, na oczach swego młodego syna, w dwa tygodnie po świętokradztwie. Wkrótce potem, wdowa po Jonatanie przeniosła się do Brukseli, zabierając ze sobą cyborium z Hostiami. W Wielki Piątek, 4 kwietnia 1370 roku, grupa Żydów zebrała się w synagodze, gdzie na stole rozłożono konsekrowane Hostie. Po przekleństwach i profanacjach w rękach Żydów pojawiły się noże i zaczęto nimi kaleczyć Eucharystię. Z Hostii natychmiast wytrysnęła krew; zaszokowanym sprawcom noże wysunęły się z rąk, a oni sami upadli w przerażeniu na ziemię. Chcąc pozbyć się zakrwawionych Hostii, Żydzi namówili chrześcijańską konwertytkę Katarzynę, by przewiozła je do gminy żydowskiej w Kolonii. Kobieta, z powodu wyrzutów sumienia, opowiedziała jednak o wszystkim proboszczowi kościoła Notre Dame de la Chapclle- Piotrowi Van den Eede. Przedstawiciel biskupa Brukseli, Jean d’Yssche, również został poinformowany o tym wydarzeniu, z grupą kapłanów odebrał święte Hostie od Katarzyny i umieścił w katedrze Notre Dame.
Pomocne linki:
http://argonauta.pl/lekarstwo-na-modrernizm/
http://argonauta.pl/exo-kontra-vaticana-krolowa-nieba-vs-reptilianie/
Matka Boża w Izraelu płacze. The Mother of God in Israel cries
Cud w Sokółce
https://www.youtube.com/watch?v=F153uDh-GOs